Najtrudniejsze sa weekendy, w ciągu tygodnia jakoś leci, robię sobie posiłki do pracy i mogę je mniej więcej w odpoweidnich porach zjeść, dużo wymaga to wysiłku, zwłaszcza rano ale leci, natomiast weekend plan sie rozwala, zakupy gotowanie, wyjazd i plan dnia diabli wzięli. Znajomi, kolacja i podwieczorek urodzinowy, nawet nie, ze za dużo jem ale inaczej,. Np wczoraj bylam na zakupach , i musialam zjeść obiad tam właśnie, jak trudno jest znależć coś odpowiedniego, niskokalorycznego, Z przekaskami sobie radzę , coctaile owocowe na maślance, w sam raz.
Jakoś musze sie przyzwyczajać do normalnego zycia.żeby nie zacząc tyc znowu a jednak zyc z ludźmi, to trudne.