Dziś byliśmy z naszym maleństwem na dwóch dłuuuuuuuuuuugich spacerkach-przyjemne z pożytecznym. Maluch nawdychał się powietrza a ja spaliłam troszkę kalorii.
Powiedziałam sobie że w weekendy wrzucam troszkę na luz i -pewnie tego nie popieracie ale- nie ćwiczę.
Diety się trzymam. Urozmaicam i staram się jeść do każdego posiłku coś zielonego. Dziś do drugiego śniadanka zjadłam ogóreczka kiszonego a do obiadku końską porcję surówki z kapusty kiszonej. Coś wspaniałego.
A mój jedzeniowy dzień wyglądał tak:
Śniadanko:08:45
frankfurterka na ciepło +dwie kromeczki lekkiego pieczywa z masłem
Drugie śniadanie:11:45
pół grahamki z masłem i chudą wędlinką+ogórek kiszony
Obiad:15:40
ziemniaczek z wody,pieczone udko kurczaka,końska porcja sałatki z kapusty kiszonej
Podwieczorek:18:40
bułka maślana+kawa
Kolacja:21:10
miseczka kruchej pszenicy z jogurtem+kromka lekkiego pieczywa z parówką z indyka
Nie piszę o wodzie bo piję ją do każdego posiłku ok.350ml. I nie chce mi się już tego powtarzać:).
Później trochę poskaczę
.
neutrogena
8 lutego 2011, 13:19To cieszę się,bo już myślałam że jestem leniem. Takie przerwy to nic złego:).
asiaczekk
7 lutego 2011, 22:29Ja tez robie sobie wolne w weekend ;D powodzonka ;)
Mgielka1988
7 lutego 2011, 22:09bardzo ładnie:) powodzenia:)