I oto nadeszła upragniona niedziela. Kolejna niedziela z tych, na które się czeka. A jutro ma nastąpić poniedziałek, od którego wszystko ma się zacząć na nowo. Nowy poniedziałek - nowa ja, rzekłabym nawet. Ale czy, mówiąc to, ja sama nadal w to wierzę? Nie wiem.
Ale wiem jedno, mam serdecznie dość bycia tłustym pączkiem w żałobnych, ciemnych ubraniach. Mam dość zasypiania z myślą, że dziś znów za dużo zjadłam i budzenia się w złym nastroju, bo tłuszcz sam w nocy nie zniknął. On przecież nie zniknie i ja, w wieku dwudziestu czterech lat powinnam już to wiedzieć.
Początek miesiąca, początek wakacji no i poniedziałek, rzecz jasna - tym razem nie może się nie udać. Stawiam przed sobą wyzwanie: -3kg do końca miesiąca; -15kg do końca roku. Przyłączysz się do mnie?;)
Pozdrawiam i do jutra!