Stan posiadania:
- 62 kilogramy, z czego 6 zdecydowanie zbędnych;
- 25 lat o czym usilnie przypomina mi kawałek plastiku zwanego dowowdem osobistym. Niespełna 18 lat mentalniem, o czym usilnie przypominają panie ekspedientki prosząc o ww plastik w celu sprzedaży mi alkoholu;
- 1 stary, bynajmniej nie wyleniały kocur;
- 1 młody, również nie wyleniały kawaler;
- 1 pokój, z przedpokojem, łazienką i kuchnią;
Otwieram oczy, jeszcze ciemno. Wyciągam rękę i szukam w pościeli Jego ciepłego ciała. Fakt! Pamiętam jak przez mgłę (bo przez sen) dawał mi buziaka. Kiedy to mogło być? Po kiego On tak wcześnie wstaje?
Chwilę później następuje zmasowany atak sześciu kilo kota. Przynajmniej on jeden tak się cieszy na mój widok. Biegnie przez całą długość parapetu, prężąc swe kocie ciało przeskakuje na łóżko i odpaliwszy traktor, ugniata mnie.
Szczerze - jak nie zacząć cieszyć paszczy?
W końcu - przekupiwszy kocura talerzem pełnym kocich smakołyków - udaje wygrzebać mi się z pieleszy. Jeszcze zaspana nastawiam kawę i wgrzebuję się pod prysznic.
Naprawdę mam na sercu losy świata, zgadzam się z ekologami... ale w tak szare, bure ranki daję sobie dyspensę i marnuję ciepłą wodę (tyle węga, tyle wody! będę się w piekle smażyć). No ale kara też mnie spotka. Zapewne za tę rozpustę niedługo obudzę się z cellulitem przypominającym krajobraz polodowcowy z tym całym fałdowaniem. Coś przynajmniej tak mi się widzi, że powinnam się myć zimną wodą. Czy tam naprzemiennie. Zamiast tego pozwalam by gorące strumienie płynęły od szyi po stopy, po ten drugi od środka, najdłuższy palec.
Siłą woli przekonuję się i zakręcam kurek, wypełzam w ręczniku. Nalewam kawę. Dolewam mleka. Więcej mleka. I w końcu, w końcu się dobudzam. Ten aromat, ta gorycz. Jestem w niebie.
W bieliźnie biegam po mieszkaniu, próbując wymyślić co na siebie włożyć. Nagle stop! Lustro. Duże, na całe drzwi. I ja też duża. Za duża.
Koniec przerwy, czas wznowić szaleńczą bieganinę. Dlaczego?! Dlaczego nigdy nie mogę sobie przygotować ciuchów wieczorem? Ech!
Wciągając portki postanawiam schudnąć. Koniecznie. Uda za duże, brzuch jakiś taki galaretowany. Dżizus, dżizus.
Wstyd!
No ale. Grzech numer jeden. Znowu zapomniałam śniadania. Zjadając niby ciemną, niby zdrową bułkę nie mogłam przestać myśleć o ulepszaczach i barwnikach. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. Jutro śniadanie zjem w domu, zdrowsze!
No i może ruszę mój zadek. I poćwiczę czy coś. Na razie uprawiam tylko biegi przełajowe po kawalerce.
Teraz telepię się w starym wagonie PKP. I zastanawiam się czy robienie brzuszków w pustym przedziale to taki zły pomysł?
Tak, zły. Właśnie przeszedł kontroler przyglądając mi się badawczo.
Ech.
izabela19681
18 października 2014, 19:13Jak miło się Ciebie czyta. Chętnie poczytałabym Ciebie co rano przy porannej kawie. Pozdrawiam i powodzenia.
Zabus1987
18 października 2014, 19:12Kochana świetnie się Ciebie czyta. Jesteś cudowna:-) Ciesz się,że masz zmasowany atak kota. Jaa mam rano zmasowany atak 13 kg mieszanki jamnika z jakąś mocno wredna naturą i drugie,co na mnie wbiega,to 10kg "subtelna"biala księżniczka i mają za nic delikatnośc. A śniadanie od jutra w domu. Zawsze to sobie powtarzam:-)
studentka_UM_Lublin
18 października 2014, 18:50Kochana, świetnie się czyta Twoje wpisy :) z zapartym tchem :) może powinnaś napisać jakąś książkę, mówię zupełnie serio. :) Wielki plus za poczucie humoru :) Trzymam kciuki za Twoje zmagania :) Ale może lepiej jednak poćwiczyć w domu/na siłowni niż w PKP :P pozdrawiam :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://840805.siukjm.asia/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
CzarneSloneczko
18 października 2014, 18:09ba ja w kółko próbuję i próbuję i nic z tego nie wychodzi ;/ powodzenia!
kala1212
18 października 2014, 17:50Zajebisty wpis ! :D powodzenia :)
blondyneczkaaaaa10
18 października 2014, 17:46hehe :D ,,,,,,,,,,,,,,,,,,, swietnie sie to czyta :)