Nowy tydzień i nowe.... przeszkody.
Poniedziałek choć zaczął się naprawdę dobrze i do 18 nie przekroczyłam 1200 kcal, to później jakaś delikra xD Najpierw budyń na wodzie 150 gram co daje jakieś 150 kcal, później dwa ciasteczka czyli około 200 kcal i moja pięta achillesowa... orzechy - jakieś dwie garście czyli jakieś 400 kcal. Czyli z 1200 kcal robi się 1950 kcal - no pooorażka. I jeszcze na dodatek ostatnia garść orzechów zjedzona po 22. Brawo! Nosz Patrycja brak słów! Nie chcę się tłumaczyć, ale na dniach ma być okres, może dlatego.
Podsumowanie poniedziałku:
plusy: brak -,- (no może to że początkowo się ładnie trzymałam z kaloriami i odstępami między posiłkiem)
minusy:
- brak ćwiczeń
- przewyższony deficyt kaloryczny
- podjadanie
- jedzenie po 22
kcal: 1950
Natomiast wtorek rozpoczął się nieźle - siłownia z rana, białeczko wliczone w kalorie, które było moim pierwszym posiłkiem o 11.00. Zobaczymy jak pójdzie dalej xD
Edit wieczorem ;*
Grubaskaaa13
13 listopada 2018, 17:48Też myślę, że za mało kalorii i przez to organizm się domaga jedzonka. Jeszcze nawet zrozumiem to 1500, ale któregoś dnia miałaś tylko 1300 a to za mało.
Dietka54
13 listopada 2018, 15:11Może za mało kalorii i dlatego podjadasz ? 1200 przy ćwiczeniach to zazwyczaj trochę mało, powodzenia :)