Cieszę się, że tu jestem, że codziennie staram się pisać, że opisuje każdy dzień. Jakbym była w tym odchudzaniu sama, to nie podniosłabym się, nie czułabym, że mam po co walczyć. Powiedziałabym sobie: "dobra tam... jeden cukierek nikomu nie zaszkodził, jedno ciastko..., jeden dzień bez diety..., cheat day (codziennie) ". Tymczasem, jestem tutaj i czuję, widzę, że czytacie. Podnoszę się by nie zawieźć, by pokazać, że potrafię, że jestem hihi... wilczycą
, która walczy, z dumy ale może i troszkę ze wstydu. Jednak uważam, że jest to dobre i dzięki temu się trzymam. Powoli staje się to wszystko nawykiem. Niech nawyk mnie nie przerośnie. Do boju! :D
Podsumowanie czwartku:
plusy: utrzymane kalorie, dobre odstępy między posiłkami, brak podjadania, siłownia
kcal: 1600
minusy: jeden bardzo kaloryczny posiłek (obiad)
inlassable
16 listopada 2018, 08:30Każdy sposób jest dobry, żeby utrzymać się na tej właściwej drodze. :)