Ostatnio jak tutaj byłam miałam się zważyć i powiem szczerze, że nawet to zrobiłam. Okazało się, że po tej cholernej diecie kapuścianej (w czasie której NIE OSZUKIWAŁAM!) schudłam zaledwie 1,5 kg i bardzo się na to wszystko zeźliłam! Później była majówka i czas "pomajówkowy" i trochę sobie pofolgowałam (nawet trochę bardzo). Ale powiem szczerze, że teraz wszystko się jakoś zmieniło. Poszłam do nowej pracy (gdzie mam niestety bardzo dużo stresu - - - > źle dla psychiki, ale przynajmniej dobrze działa na moją figurę :|), a w dodatku jestem w trakcie Diety Kopenhaskiej (6. dzień). Fakt, faktem - jak pomyślę o jajku, albo szpinaku to już zaczyna mnie mdlić, ale za to w ciągu ostatniego tygodnia schudłam 4,6 kg!!!!!!!!! To jest po prostu niesamowite! W końcu mam 6, a nie 7 na początku wagi, ale poza tym - moja skóra jest jakby gładsza, w końcu nie mam problemów z żołądkiem, lepiej wyglądam, lepiej na mnie leżą ciuchy. Tutaj muszę pozostać szczera - z jednej strony czuję się lepiej ponieważ jestem po prostu lżejsza, ale z drugiej trochę dolega mi taki brak energii. Może to też być spowodowane tym, że jestem w trakcie odstawiania leków, które biorę od lat (ale to już inna historia). Tak czy inaczej - jest więcej plusów, niż minusów.
Za tydzień przechodzę na miesiąc na dietę 1000 kcal. Wiem - wtedy wszystko będzie szło wolniej, ale trudno. Z kolei widziałam w TV reklamę "Diety Light" i zastanawiam się czy przypadkiem nie zakupić jej po Diecie 1000 kcal. Kilka lat temu zastosowałam podobną dietę (z tego co pamiętam była to Dieta Camebridge) i rzeczywiście - efekt był piorunujący, ale później powolutku, powolutku zaczęłam dawać jedzeniowego czadu i było po efekcie... No nic - zobaczymy jak to będzie teraz. Kolejne ważenie za tydzień (w niedzielę? w poniedziałek?).
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
anna987
12 maja 2012, 17:32Podziwiam, ze wytrzymałaś na diecie kapuścianej. Nienawidzę kapusty! Ale Ty chyba teraz też ;)