Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam z podkulonym ogonem


Cześć!

Wracam z podkulonym ogonem do diety Vitalii. Tak mi się już wydawało, że pozjadałam wszystkie rozumy, wiem jak jeść, jak ćwiczyć żeby chudnąć, że po co mi dietetyk albo rozpisana dieta skoro wystarczy jeść w miarę racjonalnie... a tu dupa. Nie wystarczy. Mimo że wydaje mi się, że wszystko robię dobrze to nie chudnę - czyli jednak na jakiejś linii nawalam. Na jakiej? Ano pewnie sobie folguję za bardzo, a to kalorii nie doliczę, albo wagę "na oko" wrzucę w Fitatu, a to zapomnę o posiłku w pracy i wieczorem rzucam się na jedzenie, a to jakiś trening opuszczę "bo taki ciężki dzień dzisiaj miałam". Wcześniej przez hormony, później przez odstawienie hormonów. Milion wymówek.

I niby nauczyłam się już, że to nie chodzi o to, żeby cyferki na wadze spadły. Żeby myśleć długodystansowo, zmieniać nawyki a nie "być na diecie". No ale najwyraźniej te moje "zdrowe nawyki" nie wystarczają, blokada i nie-uda-się w głowie brużdżą, a mi trzeba większej kontroli i ograniczeń na starcie. Bata nad głową. Bo mimo że powtarzam sobie to wszystko, mam tego świadomość... to jakoś nie do końca to czuję, ciągnie mnie do sprawdzania wagi, a jak zjem kawałek czekolady to włącza mi się tryb "nawaliłaś, zacznij od nowa".

No i kolejna głupia wymówka, ale wiecie co? Fakt, że mój chłopak wcina jak dziki nie tyjąc przy tym, i robi zapasy słodyczy w domu jest dla mnie najcięższy. Niby chciałby mnie wspierać, ale ciągle słyszę tylko "nie chcesz to nie jedz; ja jak nie mam ochoty to nie jem". No fajnie, ale Ty nie masz i nigdy nie miałeś problemu z jedzeniem, gościu. Żeby było zabawniej, gotujemy na przemian - i mi jojczy, że woli smażone a nie gotowane, albo że brokuł fuj.. a gotowanie dwóch osobnych obiadów to przecież mordęga. Macie jakieś pro-tipy na bycie na diecie żyjąc z połówką będącą absolutnym przeciwieństwem zdrowego odżywiania?(mysli)(mysli)(mysli) Bo na razie zostają chyba te dwa oddzielne obiady.

  • marg@rita

    marg@rita

    13 grudnia 2019, 08:13

    Widzę że nie tylko ja tak mam Też myślałam że świetnie wszystko sobie ogarnę sama ale jednak nie wychodzi tak jak sobie zakładam.. wolę jednak mieć rozpiske która ewentualnie sobie modyfikuje no i stale godziny posiłków bo z tym też bywało różnie. Także rozumiem doskonale:) powodzenia!

  • longwaytoheaven

    longwaytoheaven

    17 listopada 2019, 10:03

    moja przyjaciółka zawsze swoje tycie zrzucała na pożerającego wszystko szczupłego męża, który jako sportowiec po prostu spalał wszystko co jadł w ciągu dnia. Hmm.. pozostają Ci chyba jednak osobne posiłki, bo inaczej się po prostu nie da ;) I ja też zawsze potrzebowałam kogoś, kto mnie przypilnuje z dietką. Najpierw była to mama, później dietetyczka. Cóż.. Teraz muszę sobie radzić sama i mi się uda! A Tobie?

    • princess_peach

      princess_peach

      19 listopada 2019, 15:15

      To nie tak, że ja zwalam moje tycie na chłopaka, jestem świadoma wielu błędów które popełniłam. To raczej kwestia nastawienia, że na tym etapie diety i tego jaki jest mój stosunek do jedzenia potrzebuję wsparcia, a dostaję "zapalniki" moich napadów przed nosem z tekstem żebym ćwiczyła silną wolę. I to prawda, powinnam być w stanie kontrolować i nie brać, ale w tym momencie jeszcze to dla mnie nie takie łatwe i oczywiste. Mi łatwiej odchudzało się, gdy mieszkałam sama i na początkowych etapach (gdy dopiero wypracowywałam nawyki) nic mnie nie kusiło. Dziękuję mimo wszystko, walczymy! Tobie również życzę powodzenia :)

  • .Lilith.

    .Lilith.

    15 listopada 2019, 10:15

    Jakbym czytała o sobie. No kropka w kropkę to samo, ta sama sytuacja, to samo zachowanie i myślenie i to samo błędne koło. Też liczę i też nie wychodzi, ostatnio jem dużo, dużo zdrowiej niż kiedyś, a wszystko stoi w miejscu. Dziś jest mój pierwszy dzień z dietą Vitalii, zobaczymy jak mi to wyjdzie :) Mój facet też ma nadwagę, to nas łączy, ale on bardzo ciężko pracuje fizycznie i wiem, że nie mogę go trzymać na takiej diecie na jakiej jestem ja. Postaram się modyfikować przepisy Vitalii na jego talerzu, dam więcej mięcha i będzie zadowolony. Zamierzam zrobić to tak, żeby nawet nie wiedział, że jesteśmy na diecie, dla niego zrobię po prostu zdrowsze odżywianie. Może to jest metoda? Sobie zrób lekki obiad, a jemu praktycznie ten sam ale podkręcony pod faceta? Mój nie je słodyczy, ale za to korci wołowiną na tłusto i czasami KFC ;( Życzę Ci powodzenia, będę tu zaglądać bo widzę, że sporo nas łączy ^^

    • princess_peach

      princess_peach

      19 listopada 2019, 15:10

      Trzymam kciuki, również zaglądając do Ciebie odnalazłam wiele podobieństw, więc Twój komentarz i obecność wiele znaczy :) Haha genialny sposób z tą niewiedzą u faceta - u mnie jest trochę inaczej, bo mój chłopak jest szczupły i wcina za dwóch, ale może też uda mi się jakoś przykombinować, że te moje obiady będzie jadł i uznawał za "normalne" (po podmianie jakichś dodatków żeby to "podkręcić" tak jak piszesz:)).

  • kklaudia1882

    kklaudia1882

    12 listopada 2019, 13:42

    Ja to rozwiązuje tak że gotuję albo dwa obiady gdy każde z nas jest w pracy albo gdy jesteśmy oboje w domu gotuję jeden który lubimy oboje ale w zależności od tego ile ma kcal to resztę posiłków dostosowuje żeby mi się cały bilans zgadzał. Myślę, że bez pracy nad zmianą myślenia się nie obejdzie. Musisz sobie poukładać wszystko w głowie i wtedy będzie łatwiej oprzeć się pokusie a póki co to tylko rozmowa. Poproś go by nie jadł przy tobie itd. Trzymam kciuki :)

    • princess_peach

      princess_peach

      19 listopada 2019, 15:06

      Dzięki! Staram się poukładać sobie kilka rzeczy na nowo w głowie;)

  • kamcia8614

    kamcia8614

    12 listopada 2019, 00:20

    W diecie vitalii można wymieniać posiłki, dogadajcie się tak aby obojgu smakowało. Co do słodyczy możecie pójść na kompromis, powiedz mu żeby nie jadł ich przy Tobie a jeśli robi zapasy to niech je trzyma tak żebyś o tym nie wiedziała. Facet spala trochę więcej więc nie dziw się że je dużo i nie tyje może też przy okazji więcej się rusza i nie chodzi tu o sport tylko o zwykła aktywność. Słodycze nie przeszkadzają w diecie, włącz je w bilans, ale najpierw musisz mieć dobre relacje z jedzeniem. Naucz się czerpać przyjemność z kostki czekolady celebruj chwilę, wtedy to inaczej smakuje. Wyrob sobie nawyk zabierania jedzenia do pracy, żeby nie wracać głodna, bo człowiek głodny ma dziwne pomysly i pcha do ust wszystko co napotka po drodze. Jeśli o trening chodzi wyznacz dni i godziny kiedy cwiczysz dzięki temu będzie to Twój stały element tygodnia. Znajdź coś co będzie sprawiało Ci frajdę i będziesz widzieć progres wyników, dzięki temu radość z treningów będzie wieksza a Ty będziesz szła tam z przyjemnością.

    • princess_peach

      princess_peach

      19 listopada 2019, 15:05

      Dzięki, dużo wyciągnęłam dla siebie z Twojego komentarza! Faktycznie próbuję na razie wymieniać sporo posiłków aby pasowało obojgu, i planować jedzenie z wyprzedzeniem na konkretne godziny, żeby nie doszło do sytuacji, gdzie jestem głodna bez lunchu/przekąski w pracy. Boję się tylko o obiady- w dużej mierze są to rzeczy, które jedliśmy do tej pory, a moja dieta mimo składniki makro w ciągu dnia wyglądają OK to jest dość monotonna. Ale motywacja wzrosła, więc walczę i najwyżej będziemy osobno gotować obiady jeśli obecna opcja nie zadziała:) Najbardziej zastanawiające jest to, że mój chłopak się wcale nie rusza więcej niż ja. Jest niewiele wyższy ode mnie, sporo szczuplejszy, też ma pracę siedzącą, zawsze jadł więcej i niezbyt zdrowo - mam wrażenie, że lata zaniedbań się na mnie odbijają i mój metabolizm jakoś się zastał i nie mogę go rozhulać.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.