Ważę 10 kg więcej niż rok temu. Przybyło mi wszędzie cm. Jestem załamana. Do tej pory nic nie zadziałało. Liczenie kalorii, dieta Ducana, dieta jajeczna, ćwiczenia, dieta Natur House. Na jakiś czas się poddałam. Teraz zebrałam siły i zaczynam od nowa. Za miesiąc zaczynam nową pracę i chcę do tego czasu zrzucić 4 kg. Myślę, że to realne. Potem zamierzam walczyć dalej. Zobaczymy, co mi z tego wyjdzie.
Dużo daje mi pomoc pani psycholog. Trochę mi się rozjaśniło w głowie, dlaczego tyle jem, dlaczego tak nie lubię samej siebie. Dobrze mieć taką pomoc z zewnątrz. Teraz czas na moją własną pracę. od jutra zaczynam przemianę z Moniką Honory. Od tygodnia piję rano wodę z cytrynką, jem zupy, ale od jutra zaczynam w 100% zgodnie z zasadami, bo już wiem, że dam radę. Wybór zup jest ogromny, zakazów niewiele i w sumie do przeżycia (nie dla wędzonego, smażonego i przetworzonego). Jemy 4-6 porcji zupy dziennie. Ja już widzę, że mam mniejszy apetyt i najadam się mniejszą porcją zupy niż jeszcze kilka dni temu.
Oby tym razem się udało, bo nie wiem co ze mną będzie, jeśli nie. Nie cierpię swojego ciała, a komentarze rodziny i znajomych niestety to tylko pogłębiają :( Poza tym coraz częściej boli mnie kręgosłup i kolana. Czas uporać się z tym raz na zawsze. Jestem gotowa do walki.
Maya27kc
4 sierpnia 2017, 15:32Jedząc zupy pewnie dla odmiany jesz dużo za mało... To też nie jest dobre bo spowolnisz sobie metabolizm i raz dwa wrócisz do nadwagi.
Pulherina
5 sierpnia 2017, 10:00Myślę, że nie jem za mało. Głodna nie chodzę, a i zachcianek jakby mniej. Jak jestem głodna idę po porcję zupy i jest OK. Nawet nie mam ochoty podjadać innych rzeczy. Mam na dzień 3 rodzaje zupy i one zaspokajają moje potrzeby. Do tego jeden owo i kawa przed godz.14.00. Nie liczyłam w sumie kaloryczności w ciągu dnia, ale tu podobno nie o to chodzi. Pomysłodawczyni zapewnia, że taka dieta oczyszcza organizm, co w efekcie przyspiesza metabolizm. Co mi wyjdzie, zobaczymy. Idę się zmierzyć :) Ale czuję się lżej i mam więcej energii.
Maya27kc
4 sierpnia 2017, 15:30Może źle wyznaczyłaś sobie kaloryczność? Bardzo łatwo jest też niedoszacować swojego talerza. Może jadłaś za dużo?? Przy deficycie kalorii trzeba schudnąć. Chyba że sypiasz za mało. Wtedy zgrubniesz nawet z deficytem.
Pulherina
5 sierpnia 2017, 09:58Oj, ze snem tez było u mnie pod górkę. Przy trójce dzieci nie jest łatwo :) Ale już postawiłam sobie za cel 8 godzin snu na dobę i na razie mi się udaje. Ale bywało wcześniej, że spałam 3-4 godziny. Za miesiąc powrót do pracy i tego się właśnie boję, że na sen znowu zabraknie czasu. Muszę się lepiej zorganizować.
NowaJaPoPorodzie25
30 lipca 2017, 20:47Trzymam kciuki i powodzenia Ci życzę! :-*
Pulherina
5 sierpnia 2017, 09:56Dziękuję :*
Shahrazad
30 lipca 2017, 20:33Skarbie a może Ty mało jesz? Poczytaj sobie o PPM i CPM :) no i na pewno bez "a tu tylko deserek" "tylko jedna czekoladka" "a tu imieninki" a tu chudnięcie do wesela żeby się nawpierdzielać ciasta na weselu. To w ogóle zacukrza organizm. Dietami typu 1000 kcal łatwo sobie rozwalić metabolizm, potem tyjesz od tego pół ciastka. Lepiej zjedz sobie banana czy winogrona bo to ma chociaż witaminy a jest równie słodkie. A może po prostu nie chcesz schudnąć bo trudno jest pracować, mieć dom na głowie i dzieci, to wyczerpuje i uroda schodzi na dalszy plan. A dla zdrowia, to jedz sobie to mięso i pyzy i zupy w normalnych ilościach i ciastko raz na jakiś czas i spaceruj do tego po 5 km dziennie. Nawet bym się nie zdziwiła gdybyś dopiero wtedy zaczęła chudnąć albo przynajmniej gdybyś miała ładniejsze ciało wtedy niż 1000 kalorii przez tydzień w tym Mac, pizza i ciasto a potem co wpadnie w ręce. Sorry że to napisałam ale jesteśmy tego samego wzrostu i mam nadzieję że nie będą to moje problemy 5 lat w przód bo właśnie stwierdziłam że ja jestem mocna i ja rządzę żarciem a nie ono mną. Wszystkie lody i pizze do widzenia chyba że jest naprawdę jakaś wielka okazja np. Boże Narodzenie albo własne urodziny (a nie miliona koleżanek z pracy).
Pulherina
5 sierpnia 2017, 09:55Dzięki za obszerny komentarz :) Nie katowałam się dietą 1000 kalorii, bo to z góry byłaby przegrana u mnie. Szukałam produktów niskokalorycznych, ale cel dzienny to było między 1500 a 1700, bo tak mi wyliczył komputer. I ta waga niby trochę spadała, ale nie zawsze miałam czas wszystko wpisać do telefonu i obliczyć. I się szybko zniechęciłam. Może jeszcze do tego wrócę, ale na razie spróbuję z tymi zupami. Tym bardziej, że są bardzo smaczne, a nie czuję się po nich ociężała. Energii mam od kilku dni więcej :)
kasitaa
30 lipca 2017, 18:41I brawo! Ja też nie zliczę ile razy zaczynałam ale zawsze jest nowy dzień i każdy może być początkiem.
Pulherina
5 sierpnia 2017, 09:52Dzięki :) Może trzeba trafić na odpowiedni sposób dla siebie? Sama już nie wiem, bo próbowałam chyba wszystkiego. Może tym razem to będzie to? Zaraz będę się mierzyć....waga pokazała mniej :)
Beltanee
30 lipca 2017, 16:02Brawo za motywację! Teraz życzę Ci przede wszystkim wytrwałości. Wiem jak to jest nienawidzić własnego ciała i siebie... Jestem wielka nie tylko wzdłuż :(. Wydaje mi się jednak, że aż tak dużej nadwagi nie masz :). Jak koleżanka PamPaRamPamPam zachęcam Cię jednak również do zdrowego odżywiania, po prostu.
Pulherina
5 sierpnia 2017, 09:51Niestety, jak sprawdziłam BMI, to wyszła mi już wręcz otyłość. To mną wstrząsnęło. A zupy są zdrowe. Nie ma w nich smażonego, wędzonego, a gotowane warzywa są łatwo trawione przez organizm. Do tego jeden owoc dziennie, do 14.00. Dieta jest bardzo chwalona przez osoby z różnymi chorobami. Chyba mi już nie zaszkodzi spróbować :)