Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nasza poetka pisała ,,Nic dwa razy się nie
zdarza"- lecz to prawda o mnie cała: błędy te same
powtarzam! :-((


WitajcieZNOWU TO SAMO(loser)takie dejavu sprzed tygodnia mnie dopadło... Chciałoby się widzieć na wyświetlaczu wagi ciągle coraz to mniejsze cyferki. Przez cały tydzień  przed dzisiejszym ważeniem (robię TO raz na tydzień) nie najgorzej szło mi dążenie do tego, żeby w niedzielny poranek znowu odnotować lekki spadek masy- sporo warzyw i owoców(owoce), dużo wody, mało obżarstwa, umiarkowanie mało śmieciowego żarcia, sporo kilometrów na rowerze(pot) Aż do wczorajszego wieczoru:( Co mnie napadło- zupełnie jak tydzień temu w sobotę wieczorem-  nie mam pojęcia. Do swojego wora żołądkowego wrzuciłem od 19.00 do północy: paprykarz (330 g), keks (50 g), 2 parówki, chleb żytni (100 g), chleb zwykły (50 g), ogórka kiszonego (10 g), mozarellę (125 g), pomidora (20 g), mascarpone (250 g- tak dobrze widzicie- całe pudełko 1000 kcal(szloch)) Efekt? Tydzień temu: 109,10 kg, dziś rankiem po toalecie- 110,80 kg(szloch) O nie, nie wpiszę takiego wyniku- pomyślałem- złapałem hantle, włączyłem klubowe teledyski z motywującą nutą i zacząłem aerobowe wygibasy. Wiem, że to niemądre- nic nie piłem i nie jadłem od rana i ćwiczyłem tak ponad dwie i pół godziny techniką interwałową, Po tym wskoczyłem na rower i przejechałem 23 km. Ledwo żywy i z suchym pieniącym się pyskiem wskoczyłem na wagę po 13:00. Po takim morderczym wysiłku przy mojej olbrzymiej nadpotliwości osiągnąłem zaskakująco dobry wynik. Okazało się, że łącznie wypociłem i wymoczyłem (czytaj: wydaliłem mocz do muszli:D) dokładnie trzy i poł kilo(uff) co przełożyło się na wynik na wadze: 107,30 kg! Uff! Nigdy więcej takich kretyńskich poczynań- obiecuję sobie, a jak będzie- czas pokaże. Na razie przez cały dzisiejszy piękny dzionek(slonce) wzorowo: odpoczynek, rower, zdrowe dość i w racjonalnych ilościach i rozsądnych porach posiłki. Tyle na dziś. Pozdrawiam Was dzielne VITALIA-nki (i nielicznych facetów na  portalu) cieplutko, życzę sukcesów w gubieniu tłuszczyku i znikam(pa)(pa)(pa)

  • Wiosna122

    Wiosna122

    14 sierpnia 2018, 13:01

    nie kupuj to nie będziesz zjadał :D mi to zawsze pomagało

    • rafal11235

      rafal11235

      15 sierpnia 2018, 16:08

      hehe jest to jakiś pomysł. Wczoraj w Biedrze zrobiłem zapasy na ładnych kilka dni, a wieczorem połowa z nich trafiła do mojego żołądka. I oczywiście po tym jakbym trochę spuchł. Ach ta moja silna wola :)

  • PannaNiecierpliwa

    PannaNiecierpliwa

    13 sierpnia 2018, 07:20

    Żeby mnie nie napadało to nie mam w domu rzeczy, które by mnie mogły kusić. Słyszał ktoś kiedyś o wieczornym napadzie na górę warzyw i owoców ? :D Wątpię ;) Nie popadaj też w paranoje po każdym wzrośnie wagi bo to nie jest tak, że po jednym wieczorze przytyłeś ten kg tylko woda się zatrzymała i sobie zleci. Nie wchodź też na wagę co chwilę tylko np. max raz w tygodniu w niedziele rano. Ja się ważę tylko raz w miesiącu i zawsze spadek widzę przynajmniej :) Powodzenia chłopaku!:)

    • rafal11235

      rafal11235

      15 sierpnia 2018, 16:10

      Chciałbym, żeby takie napady na warzywka i owoce męczyły mnie po kilka razy na dzień :)

  • tibitha

    tibitha

    13 sierpnia 2018, 07:10

    Wynikiem takiego rzucania się na jedzenie jest z reguły wyeliminowanie zbyt wielu produktów z diety. Nie trzeba wcale rezygnować ze wszystkiego, żeby schudnąć. Jestem tego przykładem. Ja jem prawie wszystko, jedynie ograniczyłam słodycze, szczególnie te sklepowe. Mam ochotę na makaron to go jem, mam ochotę na kanapki z masłem i żółtym serem to je jem itd. tylko wszystko w ograniczonych ilościach. Nie funduję organizmowi codziennie szoku, bo w ostatecznym rozrachunku skończyłoby się tak jak u Ciebie. Karanie się takimi długimi treningami też nie jest zdrowe, wręcz nieodpowiedzialne. Przepraszam, że to mówię, ale nie masz już 20 lat i sporą nadwagę, więc Twój organizm musi włożyć dużo więcej wysiłku w swoją pracę. Nie katuj go tak, bo takim postępowaniem prosisz się np. o zawał, ale inne komplikacje. Piszę tak ostro w trosce o Twoje zdrowie :) Zastanów się nad co napisałam i weź moje uwagi do serca. Pozdrawiam serdecznie Angela :D

    • rafal11235

      rafal11235

      15 sierpnia 2018, 16:16

      Angela, masz stuprocentową rację, daleki jestem od złoszczenia się i cenię sobie konstruktywną krytykę i szczerość. Tyle, że nie wszystkim łatwo przychodzą zmiany, przynajmniej ja jestem na nie bardzo oporny. Co do Ciebie- gratuluję determinacji, dotychczasowych sukcesów i konsekwencji. Aby tak dalej! Pozdrawiam

    • tibitha

      tibitha

      15 sierpnia 2018, 18:18

      Myślisz, że mnie zmiany przychodzą łatwo, to jesteś w błędzie. Każdy dzień to walka z obżarstwem. Jak człowiek osiągnie monstrualną wagę i chce ją zrzucić to musi się wciąż kontrolować i trzymać rękę na pulsie. Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki. Mam nadzieję, że mimo małych niepowodzeń uda Ci się wprowadzić zmiany i zmniejszy się Twoja odporność na nie :D

  • TygrysekTygryskowy

    TygrysekTygryskowy

    12 sierpnia 2018, 23:14

    za bardzo sie ograniczasz, to co zjadles, pewnie sobie odmawiasz, takie impulsy jeszcze beda Ci wracaly - po prostu jedz troche wiecej i moze poczytaj o insulinie (np nie jedz chleba i paprykarza oraz keksa) ale mascarpone jest ok.

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    12 sierpnia 2018, 21:44

    ambicje czasem biora gore nad rozsadkiem i systematycznoscia. powodzenia by ten wyczynowy wynik utrzymac do przyszlej niedzieli!

    • rafal11235

      rafal11235

      15 sierpnia 2018, 16:18

      dzięki! Postaram się nie tylko utrzymać, ale i zrzucić jakieś dodatkowe pięć deko Wszystkiego dobrego!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.