wróciłam z wakacji i choć się smażyłam i smażyłam, to podobno nie jestem "aż tak spalona"...
nic mi się też nie wysmażyło, i jak ważyłam, tak ważę...
jak żarłam, tak nic się nie zmienia w tym temacie...
ale nie tyję co jest wiadomością bardzo bardzo pozytywną. Wciąż cieszę się skutkami dotychczasowej diety. Nie chodzi o ilość zrzuconych kilogramów. Trochę by się jeszcze przydało, ale dla mnie wielkim osiągnięciem jest to, że z nadwagi/otyłości, bo i tak już u mnie bywało, mieszczę się mniej więcej w normie. Noszę normalne rozmiary i ubieram się w normalnych sklepach. Czuję się dużo pewniej:))
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
kawuka
29 listopada 2007, 14:36zaglądasz tu jeszcze czasem? co u Ciebie słychać? udaje Ci się utrzymywać wagę?
kawuka
15 września 2007, 13:34długo się nie pokazujesz... nie, żebym życzyła zbędnych kg na plusie, ale co słychać w wielkim świecie?
kawuka
13 sierpnia 2007, 21:42że tak wiele,a tak niewiele potrzeba kobiecie do szczęścia? czy jakoś tak. fajnie, jak tak człowiekowi podnoszą się morale ;-) u mnie na razie wręcz odwrotnie,ale mówię sobie,że to przejściowe...