Waga pięknie spadła - szybciej niż myślałem. Teraz trzeba trochę powalczyć żeby spaść poniżej 95 kg. Wczoraj był HIIT i basen a potem do 2:00 wizyta na pogotowiu. Syna ucho bolało. Dziś jestem lekko nieprzytomny i rano nie było HIITa. Trudno takie życie dziś w planie japoński a potem robię masaż - dawno nie robiłem więc i mały stresik, ale w sumie co to dla mnie :)
Jedzeniowo średnio: rano płatki owsiane z rodzynkami i mlekiem, potem bułki z serem i szynką, mandarynka, jabłko. Na obiad rosół a potem w przelocie serek i kabanos. Wyszło tego razem 1596 kcal a wg składników wygląda to tak: białko 100%, tłuszcze 100%, węglowodany 80%.
Coraz bardziej zbliżam się do właściwych proporcji. Obawiam się jednak że wczorajszy dzień to czysty przypadek ale co tam i tak fajnie.
W sobotę był turniej dla dzieciaków. Wyszedł jak się okazało rewelacyjnie. Kilka osób zaskoczyło mnie umiejętnościami, inne zaś swoją postawą i zachowaniem - byłem tym niezwykle zbudowany. Umiejętności i technika to pikuś w porównaniu z tym żeby być dobrym człowiekiem a taką postawą wykazały się przynajmniej dwie osoby i to mnie najbardziej cieszy.