Do końca celu 1 zostało 24 dni a ja wróciłam do punktu wyjścia. Dzieje się ogólnie źle ale staram się dać radę. Ostatnio całe moje życie stanęło na głowie i jakoś tak już zostało.
1. Stefuńki mojej kochanej już z nami nie ma
2. zaryzykowałam z pracą i wyprowadzką no i się okazało że nie mam szczęścia i zaczynam od nowa (dzisiaj od samego rana wszystko ruszyło pełną parą) - a zanim podjęłam ryzyko okazało się że w starej pracy jest za mało facetów i trzeba było wykonać ich pracę i mam ponadrywane mięśnie na rękach i żebrach, więc nie jestem w stanie wykonać większości czynności od 2 dni, zaczyna mnie to wkurzać bo mam masę pracy do nadrobienia
3. dieta - masakra, nieregularne posiłki, większość jedzona w środku nocy i na zmianę albo zdycham z głodu albo z przejedzenia ale to była siła wyższa a teraz już jej nie ma więc mogę wrócić do normalnego jedzenia
4. ćwiczenia - brak od dłuższego czasu ale teraz będę miała czas, nie wiem jak długo ale póki jest to muszę spróbować go wykorzystać
5. waga - tragiczna, grubnę ale za to umysł mi chudnie, zaczynam pomału postrzegać się jako osobę z normalną wagą bo do tej pory byłam przyzwyczajona do postrzegania siebie jako grubaskę więc bez względu na to ile schudłam czułam się ze sobą źle ale cieszę się że w końcu zmiany dotyczą też umysłu - tylko tego mi brakowało
6. przeprowadzka - jakoś się nie udało, postawiliśmy na jedną kartę i nie wyszło ale w tali są jeszcze 23 karty więc zaczynamy zbierać się na nowo i zaryzykujemy kolejny raz
7. cel - nie mam szans go osiągnąć, musiałabym w 24 dni schudnąć jakieś 3-4 kg, wiem że przynajmniej 1 z nich to woda bo piję za mało i obżeram się solą ale tak czy siak celu nie osiągnę, płakać z tego powodu nie będę ale jednak jakiś tam dyskomfort jest
Niby kolejne cele, kolejne plany same się tworzą jednak czuję się jakaś taka bez sił, bez zapału. Brakuje mi mojego zwierzaczka, jakoś łatwiej mi było zwlec się z wyra kiedy tu była... buu
misio:
i ja:
ewelka2013
12 maja 2014, 19:10przecież Ty i tak jesteś szczuplutka:))