Nadszedł ten moment w moim życiu, że chciałabym położyć się spać i zapaść w sen zimowy. Obudzić się na wiosnę. Nie lubię jesieni ale nie dlatego, że jest zimno czy mokro. Co roku o tej porze roku dopada mnie deprecha i chandra. Chyba koniec stażu też złożył się na to, że czuję się taka nijaka. Nie podobam się sobie i sama nie wiem czego chcę. I jeszcze te moje myśli... Są zupełnie gdzie indziej...
Nie będę się tu uzewnętrzniać dokładnie. Chodzi o to, że w mojej głowie trwa ciągła wojna, w moim sercu też. Wydaje mi się, że nie jestem szczęśliwa... A z drugiej strony nie robię żadnych kroków, żeby to zmienić. Nie wiem, czy rozumiecie to co piszę ale nie umiem ubrać w słowa tego co czuję.
livebox
19 października 2012, 07:51OJ, to ta impreza pozostawiła takie wspomnienia?
calineczkazbajki
18 października 2012, 19:30o nie , żadnej deprechy w tym roku nie bedzie ,,,za to plan odchudzania sobie zrób .. pamietaj ze ruch powoduje lepsze samopoczucie fizyczne i psychiczne
asik77
18 października 2012, 17:37tak jakbym czytała siebie.....
gosiaceg
18 października 2012, 17:32Oj wiem o czym mowisz...ja tez na jesien dostaje deprechy...i tylko dzieciaki potrafia mi humorek polepszyc...i czasem zdaje mi sie ze tylko im zalezy na tym zeby byl lepszy. A w sytuacji kiedy nie zarabiamy i nie pracujemy nie jestesmy w stanie cokolwiek zmienic w zyciu, odseparowac sie bo jestesmy zalezne finansowo i to doluje jeszcze bardziej. I tak tkwimy w tym czyms co jest bardziej rzeczywistoscia niz zyciem. :/ ciezko zmienic cokolwiek...dlatego probujemy zmienic wage zeby moc cokolwiek "odchaczyc" na plus. :) ja przynajmniej ostatnio tak czuje...daleko od Twojego myslenia odbieglam? Pozdrawiam!