Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Problemy z wagą mam większość życia. Jedzenie traktowałam zawsze jako pocieszenie i nagrodę w słabszych momentach. Można powiedzieć, że jak wiele z nas, znam świetnie przepis na dużo za dużo kilogramów. To proste. Siedzący tryb życia, nieregularna aktywność fizyczna. Dodatkowym obciążeniem jest to, że pasjami gotuję. To mnie uspokaja, alei nie pomaga w trzymaniu w karbach rozlazłego tyłka. Nic to. W każdym razie jestem tu, bo przez ostatnie miesiące moja waga zwariowała. Po latach oszukiwania siebie, rzuciłam palenie i tak jak jestem dumna z siebie, bo byłam chyba ostatnią osobą, która pomimo tego, że czułam się z tym nałogiem obrzydliwie, wierzyła, że dam radę, tak teraz zaczyna mnie przerażać to co się zaczyna dziać z moim ciałem. Wiem, że nie tyję z powietrza. I wiem, że jestem na etapie kiedy potrzebuję pomocy i chcę zawalczyć, o to żeby czuć się dobrze ze sobą. Skoro dałam radę z paleniem, a nie było łatwo, oj nie, to i z wagą muszę sobie poradzić. I nie oszukujmy się. Bardzo liczę na wsparcie i motywację innych osób, które borykają się z tym samym problemem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6053
Komentarzy: 82
Założony: 15 lipca 2015
Ostatni wpis: 29 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Syl_wia73

kobieta, 51 lat, Świebodzin

164 cm, 84.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 września 2015 , Komentarze (3)

Jak często w życiu ulegacie pokusie "skorzystania z okazji" i wykorzystania przeciwności losu, na jeszcze większą swoją niekorzyść ? Zaplątałam chyba to zdanie, tak jak zaplątałam się przez ostatnie tygodnie w rzeczywistości tej rzeczywistej i tej mniej. Za chwilę kończy mi się abonament wykupiony na trzy miesiące, a ja jestem w punkcie wyjścia. Który to już raz ? A miałam już nigdy, przenigdy :O 

Bez zbędnych utyskiwań. Zaczynam po raz kolejny. 

Postanowienia. Trzymam się diety od dietetyka i codziennie spalam kalorie. Śpię, piję wodę i ,,,,, i  staram się za dużo nie myśleć. Najbliższe tygodnie tej jesieni postaram się poświęcić sobie. I niech to się uda, bo po tym maratonie który mi towarzyszył przez ostatnie tygodnie, czuję się  jak podczłowiek. 

Czas ruszyć cztery litery. I to natychmiast. 

Wracam do gry ;) :) 

http://napieramy.pl/niewazne-jak-wolno-robisz-post...

28 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Na pewno brakuje mi magnezu, bo drętwieją mi ręce przy dłuższej jeździe na rowerze, albo kiedy bez odpoczynku np trzymam kije do nordic. Mam gdzieś w apteczne magnez z wiosny i miałam go wyciągnąć, ale zapomniałam, jak to ja. Już biorę, póki pamiętam. :) 

Dzisiejsze ważenie wypadło nie najgorzej. Waga spadła z wyżyn przedwczorajszych, do chyba normalnego poziomu. Wprawdzie zmniejszyła się tylko parę deko od poprzedniego ważenia, ale za to sporo ubyło mi w obwodach. Wniosek z tego taki. Wynieść wagę do sąsiada i tak jak pisałyście, zaprzyjaźnić się z centymetrem, no i robić swoje. Systematycznie i pomalutku do celu. :) 

Dobrze, że dzisiaj piątek. Cały weekend mam zaplanowany bardzo aktywnie. Będzie rower, kajak, pływanie. O grillu nie wspominam, bo będę się starała bardziej wąchać, niż jeść. 

Bardzo dobrego weekendu Wam życzę. :) 

26 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Mam kakao, bo tak za mną chodziło cały dzień, że strach. Bardzo Wam dziękuję za komentarze. :) To na prawdę pomaga i mobilizuje i pozwala się otrząsnąć w te gorsze dni. 

Jak to jest, że człowiek niby wszystko wie o diecie. Zna zasady,  ma gotową receptę podsuniętą na tacy w końcu, w postaci jadłospisu, a jak tylko przychodzi jakiś kryzys, to wszystko idzie na bok. Jak krew w piach. 

Rachunek sumienia 

Jadłam to czego się domagało moje ciało. A ciało chciało mięsa. 

niecałe 30 dag schabu, kilka łyżek surówki z kapusty marchewki i jabłka, dwie miski barszczu na wodzie, ponad dwa litry wody, dwie kawy i teraz dwie szklanki mleka i dwie łyżki kakao. Wszytko to zjadłam w pięciu porcjach. Wiem, że może mało urozmaicone ale jakoś tak wyszło w biegu.

Rower - endemondo pokazało 29 km i 960 kcal 

pływanie - godzina - ponad dwa kilometry 

Wiem, że ruch jest tylko dodatkiem, ale mam ostatnio kiepskie dni i ten ruch traktuję trochę jak swoistą terapię. Zmęczona lepiej zasypiam i jest mi głupio myśleć o jedzeniu po powrocie. Bo jaki sens ma "mordowanie" się tyle godzin, żeby potem to wszystko przejeść ? 

Nie wiem. może w ten sposób uda mi się jakoś dotrzeć, do tego zakutego łba, którego jestem dumną posiadaczką.

Sok z pokrzywy ? Wiem, że ma właściwości oczyszczające. Poczytam i jutro sobie przywiozę z lasu trochę pokrzyw. Dzięki :)

Jadłyście zupę pokrzywową ? Zawsze wiosną gotuję i częstuję wszystkich. Rewelacja i ciekawy smak. 

Idę po drugą filiżankę kakao i spać. Może mi się uda wstać wcześniej i pobiec wokół jeziorka te 7 km. Wiecie co mnie zastanawia ? Dlaczego ja nie mam zakwasów ? 

26 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Wiem, że to nie piątek, ale stanęłam na wadze i .... to jest jakieś szaleństwo. Chyba nigdy nie zobaczę spadku. Zamiast w dół, waga powędrowała w górę jak szalona. 

Wniosek ? Chyba mam jakąś dziurę przez którą nabieram wody. Zamieniłam się rolami ? do tej pory wielka i ciężka góra lodowa. Od teraz Titanic :O 

P.S. Mam marudny dzień, więc już nic nie piszę. :)Jeśli uda mi się zrealizować plan to wrócę wieczorem z uśmiechem. Jeśli nie to ... i tak zajrzę, bo ja się tak łatwo złamać nie dam.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Dieta - niestety, mało rozsądna.

dwie miski barszczu na wodzie - czyli taki wywar z jarzyn. 

niestety zabrałam mamę na obiad i coś tam musiałam zjeść - pół placka po węgiersku i kilka łyżek flaków 

rogal z metką, kilka plastrów wędliny, dwie frankfurterki

ponad dwa litry wody, dwie kawy, szklanka mleka 

Wiem tego rogala to sobie powinnam ... 

Rower - 0 

Pływanie - ponad godzina żabką 

Jutro planuję trzydzieści km i jeśli będzie ciepło to 2 km wpław. Ale co to będzie ? Zobaczymy jutro.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Miałam pisać, to mnie miało mobilizować i nakręcać, a póki co jest jak zawsze. Czas, czasu mi trzeba. :( 

Motywacja pomału wraca. Co drugi dzień robię ponad trzydzieści km na rowerze. I przepływam dwa km. Jest nieźle z dietą. Może w końcu coś się ruszy. :) 

Póki co, czuję się jakaś taka bardziej "zbita". Zobaczymy w piątek jak ten tydzień się zakończy. Na tarczy czy pod. :)  

16 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

Nie mogę napisać jak bardzo grzeszyłam, bo mi przed samą sobą głupio. Nie było tego dużo ilościowo, ale jakościowo popłynęłam, aż milo. Mam tu na myśli nocną nasiadówę do prawie trzeciej nad ranem. Nie chce mi się liczyć ile pustych kcal wypiłam. Pół niedzieli mnie głowa bolała. ;) 

Poza tym codziennie założone 2 km przepływałam, trochę grałam w paletki, pocąc się przy tym obficie, a sobotni wieczór przetańczyłam. Może nie będzie tak źle w następny piątek. W każdym razie od jutra do weekendu zero grzeszenia. Chcę zobaczyć kolejny kilogram na minusie. 

14 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj się nie wyspowiadałam, bo nie miałam kiedy. Dietowo byłam grzeczna, przepłynęłam założone dwa kilometry, ale późno bardzo wróciłam i pół nocy stałam przy garach. Dzisiaj uciekam nad wodę do niedzieli i na kemping chcę zabrać gotowe jedzenie. Zrobiłam gar zupy grzybowej z dużą ilością zielonej pietruszki, risotto z warzywami i placki kalafiorowe. Jakieś mięso pewnie będzie, ale zrobię osobno, bo mam w domu wegetariankę i dlatego dania bazowe zawsze są bezmięsne. 

Dzisiaj się zważyłam i .... nie jest źle. Najbardziej podoba mi się informacja, że zrealizowałam cel w 10 %. Zakładam sobie cel na kolejny tydzień - 1 kg.  A ten weekend poświęcę na spaleniu jak największej ilości kcal. Popracuję nad ramionami pływając kajakiem i łydkami biegając z kijami :) 

13 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Byłam bardzo grzeczna do wieczora. A wieczorem niestety było ognisko, gitara i śpiewy do dwunastej. Jedna kiełbaska i dwa drinki. :( 

Jutro ważenie i zobaczymy jak się to odbije na wynikach.

Przy czym wcześniej godzinę wiosłowałam przy dosyć silnym wietrze i później przepłynęłam ponad dwa kilometry. Minus to to, że wiało i dzisiaj już mam katar i kaszlę. Strasznie ciepłe kluchy się ze mnie zrobiły :D 

Dobrego dnia.

12 sierpnia 2015 , Komentarze (4)

Wciągnęłam - trzy łyżki płatków owsianych, szklanka mleka, dwie szklanki soku z buraków, garść jarmużu, dwie małe ciemne kanaki z 1/4 makreli, miseczka krupniku - bez tłuszczu i śmietany, micha fasolki szparagowej (duża to mało powiedziane) ze śladowymi ilościami bułki tartej zrumienionej na maśle klarowanym, dwie kawy, ponad dwa litry wody. 

Ruch - przepłynęłam ponad dwa kilometry. :) Calana nie tknęłam, bo rodzicielka obdarowała mnie torbami zieleniny, więc dopiero skończyłam obrabiać szpinak, ogórki i fasolkę :) W dniu w którym ruszę tyłek i zacznę ćwiczyć callanetics, sama sobie podam rękę. ;) 

Spokojnej nocy :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.