Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem zła


Jestem zła na siebie, że :

- znów się postarałam,

- niczego nie zawaliłam;

- byłam szybka i sprawna.

A było spazmować nad papierami, osuwać się po ścianach na korytarzu w obecności świadków, rozpowiadać po biurach, jaka to ja zawalona jestem papierzyskami...Nie, ja musiałam cicho, szybko, sprawnie, bez narzekań i histerii. No to teraz mam, co chciałam. Nauczki żadnej nie wyciagnełam i nie wyciągnę na przyszłość zapewne. Zero złudzeń.

Poza tym planowałam właśnie urlop 2012 i mam kompletną miazgę w mózgu. Nie ogarniam tego, a powinnam.

O wczorajszym dniu wolalabym zapomnieć, ale nie ma tak, trza się ubiczowac publicznie, pojrzeć w twarz sobie i innym. No to tak : w pracy poszłam na calość, w domu dowaliłam sobie 2 talerze gulaszowej ( takie duże, a co, aż czułam, ze przeginam), później pogrążyłam się jeszcze czekoladą mleczna alpen gold, którą to całą pochłonęłam. Wieczór zakończyłam kielichem likieru wiśniowego (słodkiego i gęstego jak diabli). I teraz rodzi się pytanie : kogo ja chcę oszukać twierdzeniem, że odchudzam się? Chyba tylko siebie a i to przychodzi mi z coraz większym trudem. Oczywiście z biegania też nici wyszły, bo zamiast biegać mogłabym się jedynie toczyć...

Dziś skruszona ogarniam całokształt :

I - plłatki pełnoziarniste, 1/3 szklanki mleka, kawa

II - 1/2 pomarańczy, 1/2 grapefruita czerwonego, jabłko, kubeczek jogurtu naturalnego

lunch - słuszna porcja zieleniny : mix sałat z pomidorem, ogórkiem, odrobiną żółtego sera i grillowanym kurczakiem, do tego sos sałatkowy ziołowy

obiad w domu : bulionówka zupy pt. " grochówka" : na kurczaku, z dużą ilością warzyw

przekąska - kawa z mlekiem

kolacja - zielenina, jajko, plaster polędwicy sopockiej.

Ruch : sama nie wiem, jutro zdam relację, napewno spacer dwuprzystankowy, bo muszę do centrum popylać, wieczorkiem pewnie też się przejdę.

Wymyśliłam sobie prezent pod choinkę, który sama sobie sfinansuję. Właściwie to nie wiem za co taka nagroda, no może za tytuł "pracownik miesiąca" w mojej firmie.

A chcę to :

 

Macie doświadczenie z tym sprzętem? Podobno można tym siekać warzywa ale siekać na miazgę czy tak na wiórki? Miałoby mi to służyć do robienia zup-kremów, smoothie...może siekania migdałów i orzechów..... Ja jestem w tej kwestii kompletnym laikiem. Błagam, Oświecenia potrzebuję! Warto zainwestować w to kasę? Ratujcie mnie dobrymi radami, plisss

  • Agujan

    Agujan

    8 grudnia 2011, 10:07

    sprzęt tego typu polecam. Miejsce w szafce zajmuje duży mikser bo dużo mycia i miejsca wymaga to jest bardzo przydatne i łatwe w użyciu (zupę niby można zblenderowac w blenderze ale zmywania wtedy podwójnie) A to do siekania sieka na drobno. Polecam

  • barbra1976

    barbra1976

    7 grudnia 2011, 22:15

    a trzepaczka supermajonezik:))

  • barbra1976

    barbra1976

    7 grudnia 2011, 22:11

    ja mam i sluzy.zupy kremy cudowne a tym ostrzem na male kawalki mozna.

  • tarantula1973

    tarantula1973

    7 grudnia 2011, 14:06

    nie no, nie załamujcie mnie. A ja myslałam, że jak juz kupię to hoho co to ja nie zrobię... W sumie dużo u mnie się szatkuje warzyw to może zamiast ręcznie, to tym wyszatkuję...ludzie pisali, że nawet mięso na mielone tym mielą...No dobra jeszcze się pozastanawiam nad użytecznością owego cuda w mojej kuchni

  • Morinho

    Morinho

    7 grudnia 2011, 12:42

    Podzielam komentarz poprzedniczki, aczkolwiek wybralbym ten Stab do mixowania, bo jest praktyczny i przadatny. Ta trzepaczke tez polecam, ale zwykla bez dodatkowych dupereli. Reszta niech zostanie w sklepie. Ale to zalezy od tego kto jak gotuje, ja tam wole i polecam te klasyczne rzeczy, nawet zwykly maly stalowy nozyk jest lepszy od japonskich ostrzy keramicznych. A przeciez mozna i takie kupic. Wazniejsza jest fantazja, wyobraznia i odwaga w kuchni, ale to tylko moje skromne zdanie. pozdr.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.