Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16618
Komentarzy: 193
Założony: 24 lipca 2011
Ostatni wpis: 14 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
teardrops

kobieta, 32 lat, Warszawa

164 cm, 56.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2014 , Komentarze (1)

Hej! Wczoraj już nie pisałam, bo nie miałam siły. Wyjątkowo wcześnie (jak na mnie) poszłam spać.
Dziś na wadze dobre wieści, jeszcze 1kg i wrócę do wagi paskowej, więc jestem mega zadowolona, bo już przy takiej wadze czułam się bardzo dobrze! :) Ciałko znów wraca do sprężystości no i dzięki przysiadom z obciążeniem widzę znaczną poprawę moich pośladków, a to dopiero kilka dni!

Jeśli chodzi o wczorajszy dzień to byłam w 100% zadowolona. 2h na siłowni, w tym 1h15min siłowych i 45 min orbitreka. W domu ćwiczeń nie było. No chyba, że miałabym mówić o przysiadach. Potem jeszcze jakoś ponad godzinny, szybki spacer. Miałam robić tą Chodakowską, ale zawsze zostawiam ją na wieczór, kiedy już moje ciało jest zregenerowane po siłowni, a tu zawsze coś wieczorem musi mi wypaść. No ale dziś niestety żadnych planów nie mam, więc żeby nie chodzić smutna i przybita, to na pewno poćwiczę z nią. Ogólnie muszę sobie jakoś miło zagospodarować dzień. Może zakupy? Hmm...:)

Z wczorajszego jedzenia:

Ś: płatki owsiane, otręby, jogurt, banan, żurawina, słonecznik, cynamon
II: bułka z twarogiem i miodem
O: zupa krem z czosnku z grzankami
P: jogurt z jabłkiem, żurawiną, pomarańczą
K: 2x razowy. Z serkiem, szynką, serem, ketchupem. Z serkiem, sałatą,pomidorem, jajkiem, szczypiorkiem i do tego 2 ogórki konserwowe. + małe jabłko

Miłego dnia! :)




12 lutego 2014 , Skomentuj

Hej dziewczyny! Czas zdać relację z dzisiejszego dnia. Muszę przyznać, że średnio jestem zadowolona. W sumie niby trzymałam się planu, ale dziś wszystko takie nijakie jest. Dokładnie tak jak mój humor. Znów wszystko przez faceta. Szkoda gadać.
No i przyznam szczerze, że trochę psychicznie i fizycznie czuję się zmęczona po wczorajszym dniu. Siłownia mocno dała mi się we znaki, dlatego dziś spędziłam na niej o wiele krócej, bo nie miałam siły na aeroby. Jedynie 10 minut rozgrzewki na orbitreku i potem godzina siłowych i koniec. Mocno przycisnęłam z przysiadami z obciążeniem i ogólnie dziś sporo ćwiczeń na nogi oraz pupę i to na dość dużych obciążeniach, tak że dziś po treningu ledwo wchodziłam do domu na 2 piętro. Potem jeszcze wieczorem wyruszyłam na samotny, dwugodzinny spacer w lekkim deszczu. Uwielbiam! Za godzinkę planuję Chodakowską, ale nie wiem ile dam radę zrobić i czy do tego momentu nie skonam na łóżku :D

Cel jest blisko, bo to tyko 3-4kg, więc muszę walczyć:)


Ś:pasta z awokado, 4 bardzo małe kromki razowego, papryka czerwona
IIś: 2 łyżki płatków owsianych, may banan, jogurt, żurawina, łyżeczka miodu
O:szpinak z kurczakiem, makaron pełnoziarnisty, ser feta   (1/2porcji)
P:szpinak z kurczakiem, makaron pełnoziarnisty, ser feta   (1/2porcji) + małe jabłko, trochę żurawiny
K: bułka z serkiem + sałata + szynka+ser+ketchup

wieczorny głód: trochę  jogurtu z twarogiem, łyżka żurawiny (uzależnienie) i 2 duże truskawki



11 lutego 2014 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny!

Jak Wam minął dzień?
Ja tak jak zapowiedziałam wracam dziś z powerem!
Siłownia zaliczona ? 1h45 minut w tym ok. godzina siłowych i 45 minut orbitreka. Wzięłam się za przysiady! O ile w domu średnio chce mi się je robić, to na siłowni bez problemu je wykonuję. Poza tym  w domu robię bez obciążenia, a na siłowni mam odpowiedni sprzęt, więc od razu lepiej się ćwiczy. Dziś obciążenie hantelkami 8 i 12kg. Muszę ogarnąć gdzie są mniejsze sztangi, aby robić je ze sztangą, bo będzie na pewno wygodniej :)  W domu też na pewno jeszcze zrobię parę serii.

No i mam tydzień (wyzwanie) z Chodakowską, więc zaraz wskakuję w dres i działam!


Ś: 2 łyżki płatków, 2 łyżki otrębów, jogurt naturalny, siemię lniane, łyżka żurawiny, łyżka słonecznika, cynamon, mały banan i truskawka (wiem, truskawki o tej porze roku to na pewno samo zdrowie :D )

II ś: pasta z awokado + 3 małe kromki (grzanki) żytniego ze słonecznikiem

O: kurczak w sosie meksykańskim, z pieczarkami, ogórkiem konserwowym i ? torebki brązowego ryżu.

 

P: kakao

K: 2x żytni na to trochę serka wiejskiego, szynka, szczypiorek, pomidory, ketchup + małe jabłko





Takie nóżki to moje marzenie <3

10 lutego 2014 , Skomentuj

Hej dziewczyny!
Dzisiejszy dzień niestety wypadł bardzo słabo. Nie będę oszukiwać ani siebie, ani Was.  Nie czułam się dziś najlepiej, dalej męczę się z chorobą co jest dla mnie dobrą wymówką od ćwiczeń. Dodatkowo po drodze do apteki wstąpiłam do sklepu na małe zakupy i zaopatrzyłam się w bakalie do owsianki. O zgrozo. O ile suszone śliwki i żurawinę kocham, to nie potrafię ich jeść 'tonami', ale daktyle i migdały to moje przekleństwo. Zawsze sobie powtarzam, że kupię, ale będę rozsądnie je dawkować, niestety i tym razem się nie udało. Paczka migdałów poleciała migiem, daktyle jeszcze szybciej. Jedyny plus (no dobra, ogromny minus), że bakalie są takie drogie na studencką kieszeń. Inaczej kupowałabym je bez opamiętania!
Poza tym, to ogólne mam dziś dzień podjadania. Hmm, wina okresu?

Na szczęście z nosa już przestaje mi lecieć, jutro żadnych wymówek, rano wskakuję w dres i lecę na siłownię. I nie ma że boli - odpokutuję przynajmniej te daktyle.

Poza tym zauważyłam jeden spory błąd który robię. Jem zdrowo, ale ostatnio zauważyłam u siebie zbyt duże porcje, które może nie są mega kaloryczne, ale rozpychają mi żołądek, bo niektóre porcje wyglądają jak porcje dla solidnego chłopa.
Postanowiłam, że co tydzień, będę robić sobie jakieś 'wyzwanie' i pod względem diety i pod względem ćwiczeń, tak więc w tym tygodniu zmniejszam porcje o połowę, albo chociaż o 1/3, starając się tym samym zachować kaloryczność, bo jakoś specjalne obcinanie kalorii mnie nie obchodzi, a jeśli chodzi o ćwiczenia to codziennie Chodakowska. Tak więc od jutra zmiany dietowe, a dziś już chociaż 15-20 minut ćwiczeń zaliczę.

Jutro wracam tu ze 100% powerem! :)





9 lutego 2014 , Skomentuj

No jednak niestety przeliczyłam się z tym, że w jeden dzień wyzdrowieję. Wczoraj nawet z Chodakowską nie ćwiczyłam, bo nie byłam w stanie. Dziś też nie przewiduję żadnych ćwiczeń, chyba, że jakieś lekkie przysiady, hantelki. No trudno, czasem trzeba sobie odpuścić. Siła wyższa.

Z apetytem dziś średnio.

Ś: płatki owsiane, otręby, jogurt, siemię lniane, żurawina, słonecznik, cynamon, banan
IIś: zupa krem z czosnku z grzankami
O: 'sałatka' z makaronu pełnoziarnistego, piersi kurczaka, suszonych pomidorów w zalewie, sosu sojowo-musztardowo-ketchupowego, łyżka słonecznika  <3
P: ?
K: ?




8 lutego 2014 , Komentarze (4)

Dziś z bólem serca odpuszczam siłownię. Niestety gdzieś mnie przewiało i nie wydaje mi się aby z cieknącym nosem i bolącym gardłem siedzenie na siłowni, a potem wracanie przez zimnicę było czymś rozsądnym. Mam nadzieję, że jednak do jutra się poprawi i uda mi się wykorzystać w pełni ostatni dzień studenckich ferii. Za to wieczorem wezmę się za Chodakowską - chociaż tyle z dzisiejszego ruchu. No i zaraz wybiorę się jeszcze na krótki spacer, bo już mam pupę kwadratową od siedzenia.


Z jedzenia dziś:
Późne sniadanie: płatki owsiane, otręby, siemie lniane, łyżka żurawiny, łyżka słonecznika, łyżeczka cynamonu, mały banan. Multiwitamina do picia
Obiad: makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem, kurczakiem, cebulką, czosnkiem i serem feta.
Podwieczorek: jabłko i mała pomarańcza
Kolacja: zupa krem z czosnku <3 z grzankami; maly plasterek szynki i sera salami.






7 lutego 2014 , Skomentuj

Hej dziewczyny!
Niestety miałam prawie tygodniową awarię internetu (i mającego wszystko gdzieś współlokatora) i zaniedbałam codzienne wpisy, ale nie, nie, mojej diety nie zaniedbałam :) Wszystko idzie do przodu. Siłownia odwiedzana jest prawie codziennie, do tego wieczorami przełamałam się i gdy czuję się na siłach to uzupełniam trening o Chodakowską i jej killera, no i wiadomo, jakieś krótsze ćwiczenia typu MEL B, 8min.
Tylko wczoraj miałam słabszy dzień, bo w środę była mała impreza, przez co następnego dnia nie miałam energii na ćwiczenia, ale dziś nadrabiam i zaraz uciekam pracować nad ciałkiem.

Z dzisiejszego menu to jak na razie:
- 2 parówki, 2x małe kromki razowego
-małe jabłko
-zupa krem z brokułów z serem feta i grzankami




1 lutego 2014 , Komentarze (1)



Dzisiejszy dzień niczym szczególnym się nie wyróżniał. Ot taka nudna, leniwa sobota. Czekaj, czekaj, nie do końca taka leniwa. Zaliczyłam siłownię, w sumie znów wyszło 1,5h, w tym 40 min orbitreka oraz 50 min siłowych. Chciałabym mieć tyle zapału do orbitreka jak we wrześniu, gdy zaczynałam chodzić na siłownię. Wtedy bez problemu mogłam po siłowych ćwiczeniach pocisnąć jeszcze godzinkę spalania, a teraz nie tyle, że czuję się zmęczona, co strasznie znudzona. Dziś wzięłam e-booka aby mi umilił czas, ale pech chciał, że niestety jedyną nieprzeczytaną pozycją była prawdopodobnie najnudniejsza książka świata. Na szczęście na jutro już się przygotowałam i mam dużo ciekawsze pozycje, które mam nadzieję umilą mi czas./

Dziś w planach jeszcze A6W, MelB pośladki, 20 min z płytą na brzuch, 8min ABS, przysiady (ok.200).


Z dietą ok, ale muszę trochę zmniejszyć porcje, bo napchana chodzę jak balon. Może to uczucie przez jakiś dziwny brak apetytu, który czasem pojawia się od momentu, gdy zaczęłam brać tabletki anty.


1 luty, zawsze najlepiej się zaczyna od pierwszego, od poniedziałku, od rana. Tak więc i ja zacznę. W planach jest miesiąc z A6W. Niech to będzie miesiąc wytrwałości.

Motywacja?
Seksowna, łóżkowa bielizna, którą ostatnio kupiłam i którą zamierzam w najbliższym czasie wykorzystać. Patrzę na nią codziennie i przykładam do siebie, niestety na razie jest o rozmiar z mała, a wolę w nią na siłę nie wciskać się. Zresztą podejrzewam, że zanim założyłabym ją, to zemdlałabym z 10 razy powstrzymując oddech aby w nią wejść :D Myślę, że w marcu bez problemu już się w niej pięknie zaprezentuję :>






31 stycznia 2014 , Komentarze (2)



Korzystając z ferii, które są cudowną nagrodą po trudach ostatnich dwóch sesyjnych tygodni na uczelni uznałam, że podnoszenie się z łóżka wcześniej niż o 10 jest zupełnie bez sensu. A że zawsze musi być te '5 minut dłużej', tak więc wstałam o 11 i dopiero zrobiłam sobie śniadanie. Szczerzę, to nie lubię tak późnych śniadań, bo zawsze jakoś wybijają mnie z rytmu starając się jeść 5 posiłków dziennie. No ale świat się nie zawalił.
Zjadłam, ogarnęłam się i z bólem serca że muszę przedrzeć się przez tą zimnicę, poleciałam na siłownię. Nie żałuję. Wyjść z domu jest najgorzej, ale gdy już to zrobię i ćwiczę, to jest super i mogłabym spędzić tam parę dobrych godzin. Niestety czas mnie trochę naglił więc było tylko 1,5h a w tym 40min orbitreka i 50 minut ćwiczeń siłowych. Ach, widać jak mi forma poleciała, bo jeszcze we wrześniu bez problemu machałam ciężarkami 6kg a teraz ledwo dźwigam 4kg. Ale wierzę w to, że szybko to nadrobię.
Teraz czas się zabrać za swoje sprawy, a późnym wieczorem, już po kolacji zabiorę się za MelB i może 8minutówki.

Jadłospis na dziś:

31 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Ahh, dziewczyny, co tu dużo opowiadać. Nie było mnie szmat czasu. Był duży krok do przodu i teraz krok do tyłu, bo zaniedbałam i siłownię ( na którą miałam 4 miesięczny karnet a prawie wcale nie chodziłam) i dietę. W sumie było baardzo zdrowo, ale trochę dużo i czasem zdarzały się wysoki. Waga nie jest jakaś przerażająca, bo waha się od 57 do 58, ale moim celem jest 52, więc czas znów ruszyć z miejsca. Potrzebuję jakiejś kontroli i chociaż przez pierwsze 2-3 tygodnie jakiejś samodyscypliny i rzetelnego zapisywania co i jak, bo wiem, że jak zaskoczę to potem będzie z górki.
Poza tym zaczęłam brać tabletki anty i boję się, że mogę po nich tyć (chociaż na razie nie zauważyłam jakiegoś nadmiernego skoku apetytu) i wolę pilnować się chociaż na początku. Został mi też ostatni miesiąc karnetu na siłownię i fitness, i przynajmniej ten miesiąc chcę wykorzystać w 100%, bo i tak już zmarnowałam za dużo pieniążków nic nie robiąc przez te 3 miesiące.

Nie zależy mi na czasie, zwłaszcza, że chcę tłuszcz zamienić w mięśnie, więc tym bardziej bez pośpiechu. Nie planuję jakichś super zmian w nawykach żywieniowych (mówię tu o przesadnym obcinaniu kalorii), tylko głownie chcę się skupić na ruchu i poszukiwaniu motywacji.

Tak więc do dzieła! Od rana melduję co i jak! :)

Zmienię pasek i zrobię pomiary za 2-3 dni gdy zejdzie ze mnie woda i będę miała na wadze realny wynik :)




© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.