Dobry wieczór!
Dzisiejszy dzień zaliczam do kategorii "Normalne" :) Żadnych sensacyjnych przygód, żadnego sensacyjnego żarcia (chociaż mój koktajl bananowy nadal powala mnie na kolana ^^), nuda, nic się nie działo, przerwa jakaś czy co...
Pogoda była za to przecudowna. Świeciło słoneczko i wydawało się, jak gdyby zaraz miała przyjść wiosna. Z tej radości kupiłam bukiecik podwiędłych tulipanów (co za idiota wsadza w markecie kwiatki do doniczki bez wody..?), które lekko podcięte od razu odżyły w moim wazoniku i wyglądają uroczo :)
O 14:00 pojechałam do małej na angielski. Nie chciało mi się nic nowego przygotowywać, a że ona i tak jest dość oporna na naukę, to po prostu przemłóciłam ją z tego, co już robiłyśmy. Ja nie wiem, czy te niemieckie nastolatki są jakieś tępe czy o co chodzi, no ale żeby po pół roku korepetycji nadal nie potrafić rozróżnić present simple od p. progressive (kiedyś continous), nie mówiąc już o takich "cudach" jak past simple czy progressive... No rozpacz. I to nie ona jedna, wszystkie mają z tym problem. Ale to już nie moja brocha, tylko zadanie rodziców przypilnować, żeby ona też sama coś robiła. W tym tygodniu dostanie ode mnie tego typu zadanie mailem - powiedzmy 15 pytań w różnych czasach, na które będzie musiała poprawnie odpowiedzieć. I słówka, bo co z tego, że ja jej te słówka zapisuję, skoro ona się ich nie uczy jak nie każę? A mnie jednak zależy, żeby coś z tego angielskiego czaiła :)
Mniejsza z tym. Uzyłam dziś po raz pierwszy nowego szamponu i muszę powiedzieć, że od razu przestałam się drapać. To znaczy po dyńce, bo plecy i ręce ciągle dają o sobie znać mimo kortyzonu...
Dobra, dość nudzenia, lecimy z fotomenu.
Śniadanie: kromka chleba z margaryną, trochę sałatki gyros i 2 mandarynki (bo jedną "dożarłam" po śniadaniu :))
II śniadanie: koktajl bananowy zblendowany z 3 łyżkami płatków, bo nie miałam energii (pewnie przez to, że wczoraj jadłam mało węgli)
Obiad: zmontowany na szybko, bo przez te korki nie miałam czasu na wielkie gotowanie. Makaron razowy z grzybami (ze śmietaną orkiszową zamiast zwykłej, żeby nie było suche), mój ulubiony kapuściany kotlet i znów sałatka gyros :)
Podwieczorek: taki pseudomus z mango i jogurtu sojowego. Mus, bo tego jogurtu było mało :)
Kolacja: zgadnijcie :) Sałatka gyros (resztka) i por zmieszany z jakimś sosem, chyba francuskim. Był ohydny :) E mnie zabije, już dzisiaj piszczał, że znowu śmierdzę czosnkiem (nie może zrozumieć, że to moja tajna broń przeciw wampirom!), a teraz jeszcze będę capić porem... Sorry za uwaloną miskę, ale już mi się nie chciało przekładać dla jednego zdjęcia :)
A propos zdjęć - znowu się bujam z aparatem. Widać jakąś różnicę? Bo mi się nie chce samej porównywać :P
Na koniec postanowiłam wrzucić akcent muzyczny - fińską(!) piosenkę, od której nie mogę się uwolnić. Ni cholery nie rozumiem, o co kaman, ale muzyka jest fantastyczna, tak że polecam :)
Idę se poćwiczyć (wczoraj nic nie zrobiłam), potem do króliczków i lulu.
Trzymajcie się cieplutko i do napisania!
ula
nataliaccc
14 lutego 2015, 10:46:-) u Ciebie jak zwykle tak kolorowo z tym jedzonkiem:-)
Monika123kg
13 lutego 2015, 20:23Świetne jedzonko :D
UlaSB
13 lutego 2015, 20:25Dziękuję! :)
Magiczna_Niewiasta
13 lutego 2015, 12:33Mam taką samą krówkę jak Ty na profilowym, pierwszy raz zdarzyło mi się zobaczyć coś znajomego na vitalii :D
UlaSB
13 lutego 2015, 15:22Żartujesz! :D Ja swoją dostałam od Mikołaja kilka lat temu, bo uwielbiam krowy pod wszelką postacią (tylko nie na talerzu ;))
Magiczna_Niewiasta
13 lutego 2015, 15:27Ja swoją też dostałam na święta od chłopaka! :D To był pierwszy prezent jaki mi dał. 3 lata temu :)
UlaSB
13 lutego 2015, 15:31Hahah, bo one chyba tak właśnie idealnie nadają się na taki prezent :)) Swoją dostałam jakieś 5-6 lat temu, nie pamiętam dokładnie, ale myślałam, że zwariuję, jak ją zobaczyłam :D
Magiczna_Niewiasta
13 lutego 2015, 15:34Hehe pierwszy raz widzę by ktoś tak kochał krówki :D
Caramelcoffee
13 lutego 2015, 10:43Edit: wlasnie doczytalam, ze nie wiesz jak sie go robi!
UlaSB
13 lutego 2015, 12:05:)
Caramelcoffee
13 lutego 2015, 10:41Ciesze sie, ze dzisiaj w Twoim menu nie widze zadnych zupek z proszku! ;) Jak robisz ten kotlet kapusciany?
UlaSB
13 lutego 2015, 12:05Zupki w proszku się pojawią :) Zresztą nie wiem, dlaczego miałabym ich nie jeść, w składzie nie ma niczego, co mogłoby mi zaszkodzić :)
Martine88
13 lutego 2015, 09:09ten mus z mango wygląda bardzo zachęcająco i akurat mam w lodówie takowy owoc, więc... ;> angielski moja zmora :(((( wstyd i kompromitacja się przyznać, że pod tym względem jestem takim ciemniakiem... wszystko inne oki, ale ten angielski :0 Apropo znasz może kochana jakieś dobre strony internetowe z nauką języka? podstawy jakieś mam, ale coś więcej to już nędza...
UlaSB
13 lutego 2015, 12:04Mus był całkiem niezły, to fakt :) A co do angielskiego, to ja tym dziewczynom przecież wszystko wytłumaczyłam i to jest kwestia wbicia sobie do głowy, że przy takim czasie jest taka końcówka, a przy takim taka :) Tyle, że one nie myślą, to jest największy problem...
Grubaska.Aneta
12 lutego 2015, 21:36Każde Twoje Zdjęcia wychodzą okey. Moja uwagę przykula sałatka gyros. Znam zupełnie i inna jej wersje.
UlaSB
12 lutego 2015, 21:59Dzięki :) No ja tę sałatkę też trochę zmieniłam, w orginale była z kapustą pekińską (nie miałam, więc dodałam endywię) i bez jajka :)