Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5522
Komentarzy: 46
Założony: 6 października 2015
Ostatni wpis: 5 listopada 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
veryconfused

kobieta, 34 lat,

168 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2015 , Komentarze (2)

Nadszedł wczoraj ten dzień. 26 lat wybiło. 
I choć trochę smutno, choć trochę człowiek o przemijaniu myśli, o tym co powinien osiągnąć, mieć… to jednak radośnie ;) Bo choć związek się posypał to nie jestem sama :)
Mam prawdziwego przyjaciela. Mam wspaniałych znajomych. I najukochańszą rodzinę. 


I tort był. I impreza była. I śpiewali i ściskali. Prezenty dali. I upili. 


Siądź z tamtym mężczyzną twarzą w twarz

Kiedy mnie już nie będzie

Spalcie w kominie moje buty i płaszcz

Zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile

Uśmiechem, słowem, gestem

Dopóki jestem,

Dopóki jestem

Dziel z tamtym mężczyzną chleb na pół

Kiedy mnie już nie będzie

Kupcie firanki, jakąś lampę i stół

Zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie

Uśmiechem, słowem, gestem

Dopóki jestem,

Dopóki jestem

Płyń z tamtym mężczyzną w górę rzek

Kiedy mnie już nie będzie

Znajdźcie polanę, smukłą sosnę i brzeg

Zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie

Że mało tak się śniłem

A przecież byłem,

No, przecież byłem...

A mnie oszukuj mile

Uśmiechem, słowem, gestem

Dopóki jestem,

Dopóki jestem…

A mnie bezczelnie kochaj

Choć smutne śpiewki przędę

Bo przecież będę,

Bo przecież będę. 

1 listopada 2015 , Komentarze (2)

Oł maj gad. 
Mimo, że w okresie mojego kilkumiesięcznego singielstwa zdarzało mi się chodzić na randki a nawet być w króciutkim związku od lat nie czułam czegoś takiego! 

Przez znajomych poznałam faceta. Widzieliśmy się do tej pory 2 razy przypadkowo, w większym gronie. Ale cały czas przegadaliśmy ze sobą i tylko ze sobą. 

Jeżu, jeżu jaki on jest przystojny. Tzn ok może nie w taki totalnie oczywisty sposób ale jest tak męski, że kolana miękną. 
Mamy podobne zainteresowania - serio naliczyłam z 5 rzeczy, którymi oboje się jaramy a nie są takie popularne. 

Aaaaa. 
Mózg mi eksploduje. 

Pytanie tylko czy ja też choć trochę zawróciłam mu w głowie.

Co się ze mną dzieje? :D


p.s. smuteczek. Chyba to jednostronne bo miał napisać i nie napisał. Życie. 

29 października 2015 , Komentarze (1)

Od kiedy zostałam singielką jadłam pierogi raz. U babci. 
Zawsze wychodziłam z założenia, że dla jednej osoby to szkoda zachodu. Ależ byłam w błędzie! 
Robię sobie często dużo bardziej czaso- i pracochłonne dania ale jakoś od pierogów stroniłam.

Dziś przyszedł na nie czas. 

Garść mąki, szczypta soli, trochę gorącej wody i ciut oleju ;) Wyszło 20 malutkich pierożków - czyli idealnie na dwa obiady :)

Można? Można.

A pierożki ze szpinakiem wynagrodzą wszystko ;)

27 października 2015 , Komentarze (2)

A tak szczerze nie jest to dobra nowina. 
Wylądowałam wczoraj na pogotowiu. Zemdlałam. 
Już wiem co mi jest, będę żyć. 
Ale mam się kilka dni oszczędzać. A oszczędzanie się to kocyk, książka i iPad.

Tyle odnośnie "nowej Polski":


Swoją drogą bardzo polecam fanpage foch.pl :)

21 października 2015 , Skomentuj

from the bottom to the top!


Kojarzycie tę piosenkę? All about that bass? W oryginale nie przypadła mi do gustu ale dzięki projektowi Vintage Postmodern Jukebox zakochałam się w niej. 

Chodzę po mieszkaniu w słuchawkach na uszach, trzęsę tyłkiem i kipię pozytywną energią ;) (tylko jak jestem sama na włościach)

Pewnie, że chcę schudnąć. Pewnie, że chcę wyrzeźbić ciało. Pewnie, że chcę!
Ale nie czekam aż osiągnę "ideał" tylko kocham siebie taką jaką jestem. I serio ludzie też mnie tak odbierają ;)
Nie trzeba być najpiękniejszą, najzgrabniejszą i najbogatszą by wyglądać jak milion dolarów! Wystrzałowa fryzura, delikatny makijaż, ciuchy podkreślające zalety… ale przede wszystkim dumnie wypięta pierś i uśmiech sprawiają, że jesteśmy atrakcyjne. 


Także polecam zaśpiewać razem z dziewczynami:

Every inch of you is perfect from the bottom to the top!


Bo najważniejsze to czuć się dobrze ze sobą. Ludzie są w naszym życiu. Ludzie przemijają. Można mieć nadzieję, że część z nich zostanie z nami na zawsze ale prawda jest taka, że to samemu ze sobą przejdzie się przez całe życie. I tylko ze sobą. Także uszy do góry, stajemy przed lustrami i z wielkim uśmiechem mówimy do swojego odbicia: kocham Cię! 

I z tej miłości do siebie dążmy do lepszej wersji siebie ;) 

A na koniec wpisu mój przepiękny wege-obiad ;)
"Podpłomyki" na mące z ciecierzycy + bardzo pikantne curry z dyni ;) 


Mąkę z ciecierzycy zrobiłam sama bo nienawidzę przepłacać za coś "egzotycznego", "bio", "wege" i "eko". 

19 października 2015 , Komentarze (2)

bo ten weekend mnie wykończył.

Mogę tylko powiedzieć, że uwielbiam moich znajomych, przyjaciela kocham jak brata, że czuję się szczęśliwa, że mam takich ludzi dookoła. Jest ciężko, są problemy ale… oni są ;) I choć na chwilę pozwalają zapomnieć. A przede wszystkim gotowi są pomóc i wierzą we mnie. 

Udało mi się też wyrwać całkiem niezłe ciasteczko. Co prawda nie mam teraz czasu ni ochoty na żadne romanse więc nie odpisałam na wiadomości ale podbudowało to moją samoocenę. 

Zrobiłam dziś na obiad "pizzę" jesienną. 
Cienki spód, z pełnoziarnistej mąki żytniej, przykryłam sosem curry z dyni i batatów. Na wierzch dałam kozi ser i wszystko zapiekłam. Po wyjęciu z piekarnika posypałam pizzę świeżą rukolą ;) 

A poza tym pracowałam, pracowałam, pracowałam… i bardzo dużo kaszlałam bo zaatakowały mnie jakieś wstrętne wirusy. 

16 października 2015 , Komentarze (1)

Crap! Moja kondycja leży i kwiczy. 
Od kiedy zaczęłam się odchudzać byłam kilka razy na fitnessie, bywałam na siłowni i byłam kilka razy "pobiegać". Bieganie polegało na przeplataniu marszu z biegiem ale biegałam tak jak poleciła koleżanka: 3 minuty biegu, minutka marszu. Nie męczyłam się ani odrobinę.
Dziś jednakowoż stwierdziłam, że sensu to nie ma i trzeba program dostosować do własnych możliwości. Znalazłam stronę biegaj40min i wykonałam test biegowy. Po 15 min średniego truchtu z prędkością ~6min/km myślałam, że wypluję płuca, prawdopodobnie byłam różowa jak prosiaczek a do domu wracałam truchtem przeplatanym z marszem tylko dlatego, że bałam się, że złapie mnie deszcz. Gdyby była ładna pogoda położyłabym się nad rzeką i czekała aż mi się zechce wstać. 

Ostatecznie jednak wiem, że zmęczenie to rzecz dobra w treningu więc ruszam z tygodniem 10:

Jeśli dobrze pójdzie za 2-3 tygodnie przedrepczę całe 40 min bez przerwy. 

Przyznaję jednak, że biegnąc wyklinałam swoją głupotę, że żarłam, że się nie ruszałam… ale cóż, trzeba zakasać rękawy i zapierdzielać, żeby naprawić błędy. 


Ostatnio nade mną czarne chmury. Skumulowały się problemy, na niektóre rzeczy nie mam wpływu… i choć dalej jestem niepoprawną optymistką momentami nie mam siły. Dziś jednak wypróbuję mój ulubiony sposób rozwiązywania problemów:

Jeśli nie pomoże, w poniedziałek będę martwić się dalej.

15 października 2015 , Komentarze (1)

Ostatnio mam na to straszny szał, w kawiarniach rzadko kiedy zamawiam już kawę tylko właśnie chai latte. 

Dziś nadszedł ten dzień kiedy postanowiłam zrobić je sama w domu. 

Wykorzystałam dobrą zieloną herbatę z odrobiną bławatka. Do zaparzacza dodałam cynamon, goździki, kardamon i anyż. 
W szklance spieniłam mleko i powoli połączyłam herbatę z mlekiem. 

Na osłodę dodałam pół łyżeczki miodu. 


Coś czuję, że pizze, chipsy, słodycze zamieniłam na wszelkiego rodzaju latte. Cóż, jakieś uzależnienie mieć trzeba :P

15 października 2015 , Komentarze (1)

Są takie dni jak ten. Szarość za oknem przekłada się na szarość w duszy, zalewa mnie bliżej nieokreślony smutek. Doceniam wszystko co mam, mam dobre życie ale jak każdy mam problemy, które czasem wydają się taaaaakie duże.

Wstałam ciut za późno i pewna, że jestem już dawno sama w domu przeczłapałam bez życia do kuchni. Powinnam się spieszyć ale zadzwoniłam, że dziś w pracy mnie nie będzie, nie mam siły. Zrobiłam śniadanie słuchając muzyki depresyjnej i zasiadłam w oknie patrząc na spadające liście, mokry asfalt i szybko drepczących ludzi wielkości mrówek. 

W takie dni jak ten najczęściej przed wyjściem z sypialni nakładam maskę. Maskę uśmiechu, dobrego humoru… bo choć mieszkam z najlepszym przyjacielem nie chcę go zadręczać moimi problemami. I tak niektórych rzeczy by nie zrozumiał. 
Dziś pierwszy raz od dawna zobaczył mnie, obdartą ze sztucznego humoru. Taką jaka bywam. Przytulił. I był. Spływa ze mnie wdzięczność. 


A ja w mojej depresyjnej głowie uświadomiłam sobie, że nie zawsze będzie. Znajdzie sobie dziewczynę (czego życzę mu z całego serca) i będziemy musieli rozluźnić kontakty. Żadna kobieta nie wytrzyma drugiej, tak bliskiej kobiety.

Damn. 
Do dupy. 
Idę wytopić smutki pod gorącym prysznicem. 

14 października 2015 , Komentarze (4)

Widzieliście spot MZ? 
Tak wiem, jest środa a wrzucili to do sieci w poniedziałek. Nieważne. 

Piosenka jest super! Niby nic odkrywczego bo chyba każdy, dosłownie każdy wie, że picie i palenie, fastfoody są złe ale przynajmniej forma uświadamiania jest przyjemna, zabawna i zostaje w pamięci. 

I najważniejsze: baw się, pij i jedz i rób co chcesz ale zawsze z umiarem

Ostatnio coraz ciężej mi o umiar. Nie pisałam tego chyba jeszcze ale jakoś tak się ze znajomymi dogadaliśmy, że wszyscy mieszkamy na jednym osiedlu. Dosłownie 3-6 min do każdego. Z jednej strony jest to cudowne - idziemy razem na zakupy albo wręcz dostarczamy sobie zakupy przy okazji. Pożyczamy mleko, jaja, mąki o najgłupszych nawet godzinach.
Jest jednak też pewna pułapka. Średnio co 2-3 dni dostaję ciacho (a bo piekłam!) albo ktoś wpada na chwilę z piwem/winem.
Na szczęście ciacha pochłania współlokator a wina odstawiamy do barku na większe imprezy ale pokusa jest, oj jest!

Tragicznie zimno się zrobiło. Zbieram się dziś by pobiegać ale wyglądam za okno - ciska żabami, wiatr wieje, bleee. Ciężko mi się jednak wykręcać skoro zainwestowałam w ciuchy sportowe na każdą pogodę. Tylko co z tego kiedy wolę po robocie zasiąść z gorącym cynamonowym latte i książką? 

Motywacja dziś na poziomie -1000

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.