Dobra trzeba się przyznać. Pojechałam równo i w naprawdę krótkim czasie przytyłam. 64,5 nie pokazało się wadze od ponad roku. Czytaj jest chujowo pod tym względem. Wszystkie letnie ciuchy kupowałam ważąc 59- 60. Mieszczę cię w 2 pary długich spodni w trzecią na styk. Nie wiem czy to ile pokazała waga to kwestia tego, że od pn jestem chora, i że powinnam mieć już w sumie okres( niby przyzwyczaiłam się do ok 10 dniowych odchyłów w obie strony jednak zaczynam się martwić) tym, że sesja jest w toku i przez ostatnie 2 tygodnie jadłam wszystko w takich ilościach, że głowa mała. Obudziłam się rano zważyłam, przeżegnałam i jadłam grzecznie. Tak myślę.
Rano owsianka z owocami.
Obiad pierś kurczaka z młodą kapustą(bądź co bądź koniec kasy jem co od rodzicielki w paczce caritas dostałam) i ryże.
Mała miseczka czereśni i truskawek pomieszanych razem
Końcówka wczorajszej sałatki z rzodkiewką, pomidorem odrobina rukoli tuńczykiem, papryką i chyba ogórkiem.
Rzepa i kawałek ogórka.
Banan
Nie liczę tabletek na gardło, aspiryny i litrów herbaty.
Cały dzień nie byłam specjalnie głodna za to właśnie teraz o najgorszej porze zaczynam być głodna. Powinnam się uczyć mam 3 egzaminy od których dużo zależy w pn, wt , sr tymczasem nauczyłam się dzisiaj 4 wzorów i tyle. przeczytała pół książki posprzątałam wszystko, żeby się nie uczyć, gdybym chociaż nie była chora to bym się tak na siłę nie usprawiedliwiała