Chujowa środa 27.12.2018
Staram się z całej siły nie przejmować głupotami, ale to nie leży w mojej naturze. Wczoraj miałam małe załamanie nerwowe. Oczywiście, jak można było się spodziewać, z powodu mojego chłopaka. Co się stało? Znowu mnie zostawił, poszedł sobie bez słowa na piwo z jakąś Asią(która jest dziewczyną jego kumpla, czy to nie dziwne?). Moja intuicja mnie nie zawiodła, wiedziałam że pójdzie chlać. Naprawdę staram się nie zwracać na to uwagi, nie robić dram. Ale ileż można pić? Jeszcze pół biedy jakby mi powiedział, że wychodzi i się pożegnał. A tak to jak zwykle, siedzę, myślę i martwię się.
Poszłam wczoraj spać z mega dołem, wstałam z takim samym. Jak jedna osoba może tak zepsuć humor? Teraz znowu o nim myślę, a dzisiaj chciałam się ogarnąć i opisać moją nową myśl, mianowicie "wyjebane myślenie".
O co konkretnie mi chodzi? Aby nie przejmować się frajerami i innymi zakałami naszego życia, które skutecznie nas unieszczęśliwiają. Wiem, że ciężko mieć wyjebane, szczególnie w stosunku do osoby na której nam zależy. Ale wyjścia są dwa:
1) nadal się przejmować i mieć zły humor
2) zamienić serce w półtwardy głaz i ignorować problem
Jakoś o 14:00 jak się zdrzemnęłam, miałam całkiem przyjemny sen, wstałam z jakimś innym podejściem. Nie byłam smutna tylko zła ale w sensie takim, że owa złość dodała mi energii. I to nie było tak, że miałam zły humor, byłam wkurzona i zła ale całkiem uśmiechnięta. Czemu by nie odpłacać się innym tym co oni nam robią? A pobawmy się w ignorowanie drugiej osoby.
Właśnie się zorientowałam, że te wpisy będą w głównej mierze opierać się na moim związku... Ale spokojnie, jak już wytrenuję sobie moje myślenie w taki sposób, że nie będę się tym martwić to skupię się na innych rzeczach :) Ogólnie to stwierdziłam, że koniec z alkoholem, pierdole sylwestra, mogę go spędzić w domu oglądając anime.
Już mija 3 dzień, odkąd ćwiczę. Robię 8 min treningu na brzuch + 40min stepper. To takie ćwiczenia które mi pasują, nie są zbyt ciężkie, ale przerzucę się niedługo na coś innego. Jeżeli chodzi o jedzenie, jem mniej a przynajmniej tak mi się wydaję. Muszę jakoś ignorować uczucie głodu. Jutro pójdę na zakupy, kupię jakieś zdrowe produkty(znowu wydam kasę eh); ale też nie będę popadać w jakąś obsesję na punkcie kalorii. Jeszcze dzisiaj mam plenerowe urodziny mojej koleżanki. Naprawdę nie chcę mi się iść, jest zimno, jestem zmęczona a na alkohol już nie mam ochoty.