Dziś drugi dzień diety. Łatwo nie było, gdyż w czasie odwiedzin u Rodziców była szarlotka (a na marginesie dodam, że szarlotkę to ja uwielbiam) - ale byłam dzielna i zjadłam swój jogurt z rodzynkami. Co prawda to nie to samo, ale... punkt dla mnie. Dodatkowo kilka lat temu wypracowałam sobie pewien patent, który chętnie Wam sprzedam. Za każdy dzień w który nie ulegam pokusie i nie zjem żadnego ciacha, cukierka ani innych słodyczy - do skarbonki wrzucam 1 zł. Niby niedużo i niejednokrotnie to wartość jednego wafelka a czasem dużo mniej niż cena kremowego ciacha, pączka czy drożdżówki. Nawet sobie nie wyobrażacie ile w ciągu roku można zaoszczędzić. Polecam ten sposób...
Dzisiejsze menu było kolorowe i smaczne, może za wyjątkiem owsianki z fetą i ogórkiem, która mi rosła w ustach, to było chyba najdłużej jedzone śniadanie. Ale reszta całkiem spoko.