Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Rozpoczęty tydzień trzeci... aż nie wierzę!


Jest dobrze... miałam ostatnio takie małe załamanie, bo kurcze waga w górę i mi się też wydaje, że wyglądam jeszcze gorzej, ale pomyślalam, że kurcze przecież doskonale wiem, że to nie jest takie łatwe, szybkie i banalne! 

Poza tym mam cichą nadzieję, że jak K. zobaczy, że się nie poddaję, to sam coś wymyśli dla siebie. 

Wczoraj byłam na basenie, można by rzec, że upociłam sie jak świnia. W sumie basen mam dwa kroki, dosłownie, od bloku, ale K. nie chce ze mną chodzić, bo "co to za basen", no i w sumie co... no zwykły basen :D często jeździmy do Mikołajek, ale tam to sama rekreacja, a tutaj raczej możliwość dobrych ćwiczeń. Będę chodzić co poniedziałek, a przynajmniej taki jest plan. Nie mogłam ręką i nogą ruszyć...

Wczoraj jak wróciłam to zapytałam K. czy będzie ze mną chodził, oczywista była jego odpowiedź, ale co mi przeszkadzało zapytać :D powiedziałam mu, że chciałabym robić coś z nim. Nie to żebym nie uwielbiała oglądać jak gra, bo uwielbiam, albo leżeć i nie robić nic, bo to też uwielbiam, ale coś takiego naszego wspólnego, co by dawało nam obojgu frajdę. No on nie wie, co najwyżej możemy pojeździć na rowerze, pomijając fakt, że nie mam roweru, a jedyny jaki bym mogła zabrać z domu to miejski rower mojej babci. No i stwierdził, że uświadomiłam mu jakim jest nudnym człowiekiem. 

Wcale nie jest, ma swoją pasję, podziwiam Go za to co kocha i co robi, ale ja nie mam z tym nic wspólnego. A ja jestem człowiekiem, który potrzebuje coś robić, no tak mnie życie nauczyło. Ciagle w biegu, praca za barem, uczelnia, kelnerowanie, znajomi, potem przyjazdy do niego. Przez dobre trzy lata miałam takie dni, kiedy nie wiedziałam kim jestem i jak się nazywam. To było "to coś". A tutaj, w malym mieście, tego nie mam i chciałabym wykorzystać to ile mam czasu wieczorami i  weekendy. 

Ale wracając od tej małej dygresji... to już trzeci tydzień leci... zajebiście! Wczoraj jak wróciłam z basenu, K. powiedział, że chyba schudłam jak tak na mnie patrzy a dzisiaj koleżanka z pracy zaskoczyła mnie bardzo miłymi słowami. Zamiatałam podłogę i nie miałam pojęcia, że mi się przygląda a ona w pewnym momencie wyjechała do mnie "Patka co Ty chcesz od siebie jak Ty jesteś szczupła?!" 

Mam nadzieję, że tym razem się nie poddam... 

Waga mi się popsuła i nie mam centymetra...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.