Temat: Obciążenie mentalne kobiet

Zaczyna mnie już to wszystko irytować. Mój facet jest ok, nie jest bałaganiarzem, nie rzuca skarpetek po domu, sprząta po sobie i sprząta w domu, sam sobie ogarnia jedzenie... ALE! Czuję się przytłoczona tym, że to ja o wszystkim muszę pamiętać. Kończy się w domu mydło, płyn do naczyń, ręczniki papierowe czy cokolwiek to ja muszę o tym pamiętać. Jakieś 2 miesiące temu powiedziałam basta i zakomunikowałam mu, że on też musi wziąć na siebie tą odpowiedzialność. Podałam przykład, że jeżeli widzi, że coś się w domu kończy to sobie zapisuje lub stara się zapamiętać by potem przy okazji zakupów to wziąć. Ale mam wrażenie, że my żyjemy na jakiś innych płaszczyznach mentalnych. Wczoraj zauważyłam, że skończył się zapas mydła do rąk. On ostatnio sprzątał łazienkę i ten zapas dolewał do pojemnika. Piszę mu więc na komunikatorze (był w pracy), że przecież prosiłam go by o tym pamiętał, a teraz zostaję bez tego mydła. On oczywiście w ogóle nie widzi problemu. Po powrocie z pracy dowiedziałam się od niego, że pokazał tą wiadomość kolegą z pracy i cisnęli z tego bekę. No tak, bo to takie kurde śmieszne jest. On uważa, że to nie problem. Przecież mogłam dolać do pojemnika płynu do naczyń czy płynu pod prysznic albo iść do sklepu. Ja jednak staram się by nasz dom był takim miejscem, w którym nigdy nic nie braknie. Sama zawsze robię małe zapasy, czy to płyn do prania czy coś stricte mojego jak serum czy krem do twarzy. Lubię mieć zawsze pewność, że nic mi się nagle nie skończy. 

Chodzi też o to, że on nie umie się domyślić, że coś trzeba w domu zrobić. Jeżeli ja nie zarządzę dnia sprzątania, to byśmy chyba w ogóle nie sprzątali. Jeżeli robimy większe porządki niż takie co tydzień to zawsze muszę mu zakomunikować, że to jest ten moment by zdjąć zasłony i je wyprać czy wyjąć kratkę z okapu i ją wyszorować. 

Czy uważacie, że to ja jestem przewrażliwiona czy on jednak powinien się przyłożyć do takich rzeczy?

Jak to jest u Was w domu?

https://www.instagram.com/p/C_...

U nas ja "zarządzam" domem, ale nie traktuję tego jak obciążenie, wręcz przeciwnie, miód na serce. Mam trochę nierówno pod kopułą jeżeli chodzi o takie domowe rzeczy. Była taka scena w Friendsach gdzie Chandler i Joey mieli zgadnąć ile typów ręczników ma Monika. Zaczęli wymieniać, a w końcu się poddali i strzelili (trafnie), że 11. To ja mam chyba więcej niż 11 :D Dom zaopatrzony jak bunkier, do tego mam jazdy że muszę mieć coś danej marki, w danym zapachu, etc. Jak mi wycofali ręczniki papierowe w granatowym opakowaniu w Lidlu, to tydzień chodziłam chora :D Już nie zaczynam nawet tematu braku świątecznego mydła do rąk o zapachu jabłka z cynamonem, bo na samą myśl mam łzy w oczach :D Więc mnie akurat bardzo pasuje to, że mój mąż jest bezproblemowy. Co jest w lodówce, to zje, co jest w łazience, to się tym umyje. Wiem, że ja mocno przeginam, więc w życiu bym nie wymagała od niego pamiętania mojej wielkiej listy zaopatrzenia domo-bunkra. On za to ogarnia inne rzeczy, samochody i ogród. Ja wsiadam i jadę. Nie jeżdżę do mechanika, nigdy nie musiałam swojego auta ani sprzątać, ani myć, ani zmieniać opon. Tak samo w ogrodzie, idę na gotowe i sobie zrywam. On mnie nie pyta czy kupiłam nawóz do czegoś tam, albo coś tam podlałam, bo wie że nie. Moim zdaniem ciężko jest znaleźć taką idealną równowagę, że każdy dba o dom w identyczny sposób i w równym stopniu. Łatwiej się właśnie podzielić "strefami wpływów". 

Mój mąż się takimi rzeczami nie zajmuje, ale mnie to nie przeszkadza. Lubię dbać o dom i lubię kupić to, co akurat mnie się podoba. Ja kupuję proszki/kapsułki/mydła/płyny/worki na śmieci/dyfuzory/pasty do zębów itd. Jeśli mąż idzie na zakupy, to mówię mu, co ma kupić, ale nie oczekuję, że sam się domyśli. Dobrze, że chociaż pamięta o kosmetykach dla siebie :P

Owszem, są sprawy ważne, których zaniedbywanie irytuje i o które mogę się pokłócić, przykładowo zwalanie na matkę spraw szkolnych. Ale mydło? 

U nas mąż odwala 80 % prac związanych z domem w bardzo szeroko rozumianym znaczeniu. A i tak czasem potrafię się o coś przyczepić, chyba nie doceniam tego co mam 🤔

Pasek wagi

U mnie mąż ogarnia takie zakupowe rzeczy. Zresztą zawsze mamy zapas w schowku na dłużej. Niektórzy faceci tak mają- a tak z drugiej strony, zycie to pasmo kompromisów. Czasami warto skupić się na tym co pozytywne i wzmacniać te cechy. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.