Temat: Brak pomyslu na siebie

...nie mam na siebie pomysłu.

W tamtym roku szło mi całkiem niezle. Moje dziecko miało zaledwie pol roku . Jak spala to ćwiczyłam. Skakałam na skakance byly tez ćwiczenia z yt.

Teraz jest tragedia. Nie dość ze nie idzie mi z odżywianiem to jeszcze z ćwiczeniami.

Córka ma 2 lata. Wstaję wcześniej w ciagu dnia śpi krótko Na skakance nie poskacze bo albo sie kreci a jak już spi to ja budzę. Jak robię ćwiczenia z yt to też jęczy po 5 minutach.

Z dieta jak jeden tydzien się trzymam to przychodzi weekend i wszystko szlak trafia. Ciagle podjadam. Słodycze pochłaniam kilogramami a drożdżowe bułki to bez końca

Nie umiem jesc warzyw. Nie mam pomyslu jak je przyrządzić żeby nie byly nudne (nie mam piekarnika).

Slodyczy z domu nie wyrzucę bo mąż je kupuje. Nie wiem jak ulozyc sobie diete żeby zacząć chudnąć nie byc glodnym nie podjadac.

Jak wy planowalyscie odchudzanie? Jak wam sie to udaje przy dziecku.

Krowy2 napisał(a):

MozeszWiecejNizMyslisz napisał(a):

...nie mam na siebie pomysłu.

W tamtym roku szło mi całkiem niezle. Moje dziecko miało zaledwie pol roku . Jak spala to ćwiczyłam. Skakałam na skakance byly tez ćwiczenia z yt.

Teraz jest tragedia. Nie dość ze nie idzie mi z odżywianiem to jeszcze z ćwiczeniami.

Córka ma 2 lata. Wstaję wcześniej w ciagu dnia śpi krótko Na skakance nie poskacze bo albo sie kreci a jak już spi to ja budzę. Jak robię ćwiczenia z yt to też jęczy po 5 minutach.

Z dieta jak jeden tydzien się trzymam to przychodzi weekend i wszystko szlak trafia. Ciagle podjadam. Słodycze pochłaniam kilogramami a drożdżowe bułki to bez końca

Nie umiem jesc warzyw. Nie mam pomyslu jak je przyrządzić żeby nie byly nudne (nie mam piekarnika).

Slodyczy z domu nie wyrzucę bo mąż je kupuje. Nie wiem jak ulozyc sobie diete żeby zacząć chudnąć nie byc glodnym nie podjadac.

Jak wy planowalyscie odchudzanie? Jak wam sie to udaje przy dziecku.

To może faktycznie trzeba wykupić dietę? Absolutnie nie chce tu brzmieć jak jakiś promotor Vitalii (nie pracuję dla nich :P) ale ja sama nie umiałam sobie przygotować wszystkiego. Wychodziło, że pewnie za mało dostarczałam sobie np. magnezu, węglowodanów czy innych rzeczy i efekt był taki jak Ty mówisz - rzucenie się na jedzenie (szczególnie, że jeszcze insulinooporność i hashi).

To jednak wymaga sporej dawki planowania czasem. A może jeszcze chorujesz na coś?

PS. Mąż mógłby trochę się powstrzymać lub schować całość aby Cię wesprzeć ;) 

Dieta to fajna opcja jak ktoś lubi różnorodne jedzenie i nie ma oporów do próbowania nowych rzeczy. Ja np mam z tym problem i większosc rzeczy bym wymieniała. Kupiłam kiedyś w promce na vitalii dietę jakąś na tydzień czy coś za parę złotych i 80% mi nie pasowało 🤪 Dłużej mi zajmowało szukanie czegoś pod siebie niż gotowanie. Natomiast fajnie mi się sprawdziło korzystanie z myfitnesspall czy innego fitatu. Wklepałam kalorie oraz zalecane proporcje węgli, tłuszczy i białka i jadłam co chciałam. Na bieżąco mi pokazywało ile czego zjadłam i widziałam że np po południu wykorzystałam już całe węgle i zostało sporo białka czy tłuszczu to sobie tak komponowałam kolację że się zgadzało. Plus taki, że mogłam to robić z produktów które mam i które lubię - nie musiałam iść z listą zakupów pod konkretne posiłki. Ale jak ktoś wszystkożerny to gotowiec się sprawdzi. Ja mam niestety swoje durne przyzwyczajenia czego nie tknę palcem, choć w życiu nie jadłam ale z góry WIEM, że będzie niedobre 😂 No i plus taki, że mogłam gotowac dla wszystkich a nie sobie osobno, bo większości z tych rzeczy moje dzieci by nie jadły a ja nie cierpię gotować osobno dla każdego. Ale oczywiście kazdy jest inny i co u mnie się nie sprawdziło to u kogoś sie sprawdzi zapewne.

Pasek wagi

Karolka_83 napisał(a):

Krowy2 napisał(a):

MozeszWiecejNizMyslisz napisał(a):

...nie mam na siebie pomysłu.

W tamtym roku szło mi całkiem niezle. Moje dziecko miało zaledwie pol roku . Jak spala to ćwiczyłam. Skakałam na skakance byly tez ćwiczenia z yt.

Teraz jest tragedia. Nie dość ze nie idzie mi z odżywianiem to jeszcze z ćwiczeniami.

Córka ma 2 lata. Wstaję wcześniej w ciagu dnia śpi krótko Na skakance nie poskacze bo albo sie kreci a jak już spi to ja budzę. Jak robię ćwiczenia z yt to też jęczy po 5 minutach.

Z dieta jak jeden tydzien się trzymam to przychodzi weekend i wszystko szlak trafia. Ciagle podjadam. Słodycze pochłaniam kilogramami a drożdżowe bułki to bez końca

Nie umiem jesc warzyw. Nie mam pomyslu jak je przyrządzić żeby nie byly nudne (nie mam piekarnika).

Slodyczy z domu nie wyrzucę bo mąż je kupuje. Nie wiem jak ulozyc sobie diete żeby zacząć chudnąć nie byc glodnym nie podjadac.

Jak wy planowalyscie odchudzanie? Jak wam sie to udaje przy dziecku.

To może faktycznie trzeba wykupić dietę? Absolutnie nie chce tu brzmieć jak jakiś promotor Vitalii (nie pracuję dla nich :P) ale ja sama nie umiałam sobie przygotować wszystkiego. Wychodziło, że pewnie za mało dostarczałam sobie np. magnezu, węglowodanów czy innych rzeczy i efekt był taki jak Ty mówisz - rzucenie się na jedzenie (szczególnie, że jeszcze insulinooporność i hashi).

To jednak wymaga sporej dawki planowania czasem. A może jeszcze chorujesz na coś?

PS. Mąż mógłby trochę się powstrzymać lub schować całość aby Cię wesprzeć ;) 

Dieta to fajna opcja jak ktoś lubi różnorodne jedzenie i nie ma oporów do próbowania nowych rzeczy. Ja np mam z tym problem i większosc rzeczy bym wymieniała. Kupiłam kiedyś w promce na vitalii dietę jakąś na tydzień czy coś za parę złotych i 80% mi nie pasowało ? Dłużej mi zajmowało szukanie czegoś pod siebie niż gotowanie. Natomiast fajnie mi się sprawdziło korzystanie z myfitnesspall czy innego fitatu. Wklepałam kalorie oraz zalecane proporcje węgli, tłuszczy i białka i jadłam co chciałam. Na bieżąco mi pokazywało ile czego zjadłam i widziałam że np po południu wykorzystałam już całe węgle i zostało sporo białka czy tłuszczu to sobie tak komponowałam kolację że się zgadzało. Plus taki, że mogłam to robić z produktów które mam i które lubię - nie musiałam iść z listą zakupów pod konkretne posiłki. Ale jak ktoś wszystkożerny to gotowiec się sprawdzi. Ja mam niestety swoje durne przyzwyczajenia czego nie tknę palcem, choć w życiu nie jadłam ale z góry WIEM, że będzie niedobre ? No i plus taki, że mogłam gotowac dla wszystkich a nie sobie osobno, bo większości z tych rzeczy moje dzieci by nie jadły a ja nie cierpię gotować osobno dla każdego. Ale oczywiście kazdy jest inny i co u mnie się nie sprawdziło to u kogoś sie sprawdzi zapewne.

a jak obliczasz w tej aplikacji fitatu proporcje wegli tłuszczy i białka. Bo mam ja ale jedyne co to liczyłam tam kalorie a reszty nie ogarniam 

Co to znaczy, że nie umiesz jeść warzyw? Myjesz, kroisz i wkładasz do ust. Sałata we wszystkich odmianach do kanapek, papryka, ogórek, rzodkiewka, szpinak, szczypior, koper, kapusta, marchewka i co tylko jako sałatki- doprawione oliwą, sokiem z cytryny i ziołami, sosem miso,  czy winegretem z dodatkiem musztardy mogą każdego dnia smakować inaczej. Duszone, zupy kremy, z air freywra, jako placuszki… tysiąc opcji. Zerknij na Jarzynova na insta, na przykład. A przede wszystkim, jako pogryzacze, zamiast słodyczy. Jak postawisz na blacie w kuchni duży półmisek pokrojonych w kawałki warzyw, to złapiesz je i schrupiesz, zanim sięgniesz po słodycze. Dziecku tez się przydadza

Pasek wagi

No to zostaje Ci rozwieść się z mężem, wywalić go z domu żeby tych słodyczy nie kupował😂

A całkiem poważnie. Jeśli sama tego nie ogarniesz będziesz tyć z roku na rok. Zorganizuj inaczej czas i posiłki inaczej obudzisz się całkiem gruba za kilka lat. I to nie jest wina ani męża, że kupuje cukierki ani dziecka... Tylko za słaba wola i motywacja a w tym nikt nie pomoże.


Pasek wagi

MozeszWiecejNizMyslisz napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Krowy2 napisał(a):

MozeszWiecejNizMyslisz napisał(a):

...nie mam na siebie pomysłu.

W tamtym roku szło mi całkiem niezle. Moje dziecko miało zaledwie pol roku . Jak spala to ćwiczyłam. Skakałam na skakance byly tez ćwiczenia z yt.

Teraz jest tragedia. Nie dość ze nie idzie mi z odżywianiem to jeszcze z ćwiczeniami.

Córka ma 2 lata. Wstaję wcześniej w ciagu dnia śpi krótko Na skakance nie poskacze bo albo sie kreci a jak już spi to ja budzę. Jak robię ćwiczenia z yt to też jęczy po 5 minutach.

Z dieta jak jeden tydzien się trzymam to przychodzi weekend i wszystko szlak trafia. Ciagle podjadam. Słodycze pochłaniam kilogramami a drożdżowe bułki to bez końca

Nie umiem jesc warzyw. Nie mam pomyslu jak je przyrządzić żeby nie byly nudne (nie mam piekarnika).

Slodyczy z domu nie wyrzucę bo mąż je kupuje. Nie wiem jak ulozyc sobie diete żeby zacząć chudnąć nie byc glodnym nie podjadac.

Jak wy planowalyscie odchudzanie? Jak wam sie to udaje przy dziecku.

To może faktycznie trzeba wykupić dietę? Absolutnie nie chce tu brzmieć jak jakiś promotor Vitalii (nie pracuję dla nich :P) ale ja sama nie umiałam sobie przygotować wszystkiego. Wychodziło, że pewnie za mało dostarczałam sobie np. magnezu, węglowodanów czy innych rzeczy i efekt był taki jak Ty mówisz - rzucenie się na jedzenie (szczególnie, że jeszcze insulinooporność i hashi).

To jednak wymaga sporej dawki planowania czasem. A może jeszcze chorujesz na coś?

PS. Mąż mógłby trochę się powstrzymać lub schować całość aby Cię wesprzeć ;) 

Dieta to fajna opcja jak ktoś lubi różnorodne jedzenie i nie ma oporów do próbowania nowych rzeczy. Ja np mam z tym problem i większosc rzeczy bym wymieniała. Kupiłam kiedyś w promce na vitalii dietę jakąś na tydzień czy coś za parę złotych i 80% mi nie pasowało ? Dłużej mi zajmowało szukanie czegoś pod siebie niż gotowanie. Natomiast fajnie mi się sprawdziło korzystanie z myfitnesspall czy innego fitatu. Wklepałam kalorie oraz zalecane proporcje węgli, tłuszczy i białka i jadłam co chciałam. Na bieżąco mi pokazywało ile czego zjadłam i widziałam że np po południu wykorzystałam już całe węgle i zostało sporo białka czy tłuszczu to sobie tak komponowałam kolację że się zgadzało. Plus taki, że mogłam to robić z produktów które mam i które lubię - nie musiałam iść z listą zakupów pod konkretne posiłki. Ale jak ktoś wszystkożerny to gotowiec się sprawdzi. Ja mam niestety swoje durne przyzwyczajenia czego nie tknę palcem, choć w życiu nie jadłam ale z góry WIEM, że będzie niedobre ? No i plus taki, że mogłam gotowac dla wszystkich a nie sobie osobno, bo większości z tych rzeczy moje dzieci by nie jadły a ja nie cierpię gotować osobno dla każdego. Ale oczywiście kazdy jest inny i co u mnie się nie sprawdziło to u kogoś sie sprawdzi zapewne.

a jak obliczasz w tej aplikacji fitatu proporcje wegli tłuszczy i białka. Bo mam ja ale jedyne co to liczyłam tam kalorie a reszty nie ogarniam 

Już teraz nie pamiętam. Wiem że wrzuciłam tu post jakie proporcje są odpowiednie w % i mi dziewczyny podpowiedziały. Wklepałam je w myfitnesspall (bo akurat z niego korzystałam) i potem tylko dodawałam posiłki które zjadłam a on mi przeliczał ile zjadłam tłuszczu, białka i węgli i automatycznie odejmował od puli i pokazywał ile jeszcze czego mogę zjeść. Fitatu nie używałam, ale chyba na podobnej zasadzie działa. Musiałabyś poszukać w ustawieniach. U mnie to było w tej samej sekcji co podawałam ile kalorii dziennie chcę jeść.

O udało mi się nawet zalogować. Z tego co widzę to wtedy wklepałam 45% węgle, 30% tłuszcz, 25% białko. Tu zdania pewnie będą podzielone. Wtedy też była kłótnia bo w zależności kto jaką dietę preferuje to podawał więcej % danego makra. Ale tak wpisałam i tak jadłam i było spoko.

Pasek wagi

...to dopisze czego nie napisałam. Mam 168 wzrostu waze 58 kg. 

Ale pomimo tego że nie mam nadwagi moje ciało jest otluszczone. Szczególnie brzuch i boczki. Bardzo duzo spaceruje. Ok 10 km dziennie. Ale wiem ze to za malo. Chciałabym ujedrnic cialo bo jestem rozlazła.Kupilam eksander do ćwiczeń i na tym się skonczylo bo nie wtem jak z tym ćwiczyć  Na silownie mnie zwyczajnie nie stać. Ponad 100zl za karnet to dla mnie dużo Największy problem to dieta . Ale tak jak piszecie Silna wola. .nad nia musze pracować 


MozeszWiecejNizMyslisz napisał(a):

...to dopisze czego nie napisałam. Mam 168 wzrostu waze 58 kg. 

Ale pomimo tego że nie mam nadwagi moje ciało jest otluszczone. Szczególnie brzuch i boczki. Bardzo duzo spaceruje. Ok 10 km dziennie. Ale wiem ze to za malo. Chciałabym ujedrnic cialo bo jestem rozlazła.Kupilam eksander do ćwiczeń i na tym się skonczylo bo nie wtem jak z tym ćwiczyć  Na silownie mnie zwyczajnie nie stać. Ponad 100zl za karnet to dla mnie dużo Największy problem to dieta . Ale tak jak piszecie Silna wola. .nad nia musze pracować 

No to z wagą jest ok (w stronę super zważając, że masz w domu dwulatkę🙂). A próbowałaś kiedyś szczotkować ciało na sucho taką szczotką do masażu? Skóra przy regularnym używaniu fajniej wygląda. Szczotki w każdej drogerii, ja mam chyba z natury za około 25zł. Może od tego słodkoego (nadmiar węgli prostych) łapiesz wodę i to ciało dlatego jest "rozlazłe" bo są złogi wody. No jak by na to nie spojrzeć zmiana diety wskazana. U Ciebie przy dobrej wadze wypadałoby się tylko jakoś ograniczyć (np. jednego dnia jem bułke, drugiego coś słodkiego w małej ilości i już by było elegancko). Najpierw bym na Twoim miejscu zawalczyła zmieniając porcje tych słodkosci na dużo mniejsze. Po jakimś czasie przestanie Cię tak ciągnąć do słodkości. Pomyśl też nad jakimś relaksem dla siebie bo być może znalazłaś sobie taki niezdrowy sposób na odreagowanie i nagrodę trudów codziennych (tak często bywa), na dłuższą metę bardzo szkodliwy dla Ciebie. Staraj się też wysypiać. Zarwane noce, krótki sen= większe ciągoty do jedzenia szczególnie kalorycznego i słodkiego.

Pasek wagi

AnabelLee napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Jak nie pracujesz, to wstajesz rano szybko ogarniasz obiad i podstawowe porządki, pakujesz do wózka picie, jedzenie, ubranie adekwatne do pogody i co tam jeszcze chcesz, a potem zabierasz dziecko na całodzienny spacer, albo w jakieś fajne miejsce. Oczywiście wszędzie piechotą. 

Nie ma to jak dobra zabawa na świeżym powietrzu. Dziecko wybawione, wybiegane, a ty masz mnóstwo ruchu , brak czasu na podjadanie itd. 

ahahaha

wstajesz i szybko ogarniasz obiad

zarąbista notka

fajnie się ogarnia podstawowy obiad o godzinie 5:30, która jest dosyć częstą porą pobudki wielu dwulatków ?

A później czy deszcz czy 30 stopniowy upał cały dzień spędzać w maratonie ze spacerówką z obiadem na plecach w pojemniku, byle trzymać się z dala od szafki ze słodyczami, omijać wszystkie sklepy i delikatesy szerokim łukiem a przechodni jedzących lody lub gofry uśmiercać wzrokiem😂 o zgrozo wrócić o 18 z płaczącym i zmęczonym dzieckiem, purchlem na pięcie, w podłym humorze i opierdzielić całą szafkę słodyczy 🙈😅🙃

Pasek wagi

Angelofdeath napisał(a):

AnabelLee napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

Jak nie pracujesz, to wstajesz rano szybko ogarniasz obiad i podstawowe porządki, pakujesz do wózka picie, jedzenie, ubranie adekwatne do pogody i co tam jeszcze chcesz, a potem zabierasz dziecko na całodzienny spacer, albo w jakieś fajne miejsce. Oczywiście wszędzie piechotą. 

Nie ma to jak dobra zabawa na świeżym powietrzu. Dziecko wybawione, wybiegane, a ty masz mnóstwo ruchu , brak czasu na podjadanie itd. 

ahahaha

wstajesz i szybko ogarniasz obiad

zarąbista notka

fajnie się ogarnia podstawowy obiad o godzinie 5:30, która jest dosyć częstą porą pobudki wielu dwulatków ?

A później czy deszcz czy 30 stopniowy upał cały dzień spędzać w maratonie ze spacerówką z obiadem na plecach w pojemniku, byle trzymać się z dala od szafki ze słodyczami, omijać wszystkie sklepy i delikatesy szerokim łukiem a przechodni jedzących lody lub gofry uśmiercać wzrokiem? o zgrozo wrócić o 18 z płaczącym i zmęczonym dzieckiem, purchlem na pięcie, w podłym humorze i opierdzielić całą szafkę słodyczy ???

ja bardzo sobie chwalę czasy kiedy byłam z córką w domu i mogłam organizować sobie czas po swojemu, pilnować por posiłków i dużo czasu spedzac na dworze , także w deszczowe dni , bo tak się buduje odporność dziecka, dwa nie przesadzajmy nie leje u nas non- stop 

poza tym nikt nie mówi, że autorka ma przechodzić kolo budek z goframi i tworzyć sobie w głowie różne wariacje na ich temat (a może należy pozamykać wszystkie sklepy co by autorki nie kusić? Nie dochodzmy do jakiś absurdów) ,  autorka ma iść z dzieckiem na plac zabaw, nad jezioro, do lasu , na jakieś warsztaty czy ciekawe zajęcia dla dzieci , zresztą dziewczyna już pisała że spaceruje 10 km dziennie 

akurat u mnie to się sprawdziło i w tym czasie najłatwiej było mi trzymać formę , a dziecko było zadowolone, małe dzieci mają mnóstwo energii która nigdy się nie kończy, poza tym nie ma problemu żeby odpoczęło sobie w wózku 

p.s. 

wozki mają na dole koszyki i torby na rączkach więc nie trzeba nic nosić na plecach, ale chyba nie masz zbyt dużo doświadczenia jako matka 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.