Chciałam zacząć od tego, że nie mam możliwości wybrania się do dietetyka ani psychologa.
Od kwietnia 'odchudzam się'.
Mam 156cm, 19 lat, zaczynałam z wagą 77kg.
Nigdy do niej nie wróciłam, lecz od długiego czasu na zmianę tyje i chudnę, od 65 do 72kg.
Aktualnie na wadze widzę 69kg.
Albo objadam się na potęgę, albo nie jem wcale.
Ostatnio doszły do tego wymioty po objadaniu się.
Nie wiem co to znaczy jeść normalnie.
Potrafię pochłonąć 8 000 [słownie: osiem tysięcy] lub więcej kcal.
Potrafię również jeść 250kcal [dwieście pięćdziesiąt].
Prowadzę średnio aktywny tryb życia, z ćwiczeniami różnie.
Znowu ze skrajności w skrajność: albo wcale albo po 3-4godziny dziennie 7 razy w tygodniu.
Czy ktoś może mi pomóc?
Na początku maja mam ważną uroczystość i chciałam wyglądać znośnie.
Dla mnie jest to 50kg.
Mam na prawdę lekkie kości, więc kiedyś w dalekiej przyszłości chciałabym dojść do 43kg.
Na razie pragnę w jakikolwiek sposób unormować moje odżywianie.
Teraz jem bardzo dużo i bardzo często.
Na przykład:
o 10 dwa batoniki: kitkat i twix
10:30 duża biała bułka z masłem, serem i sosem
11 5 cukierków
14 5 sajgonek, sos, sałatka, kupa ryżu smażonego
16 chrupki
17 sałatka z majonezem, kurczakiem itp.
20:30 cała czekolada milka
pewnie coś jeszcze, ale nie pamiętam co i kiedy
Jem bo jest mi smutno, że jestem gruba.
Jem, gdy widzę zakochane pary.
Jem, gdy ktoś mnie zdenerwuje.
Jem z nudów.
Jem gdy jestem szczęśliwa.
Jem, gdy jestem zmęczona.
Jem zawsze i wszędzie, ciągle coś przeżuwam!
Jaką dietę stosować?
Czy uda mi się zrzucić te 19kg do maja, jeśli na prawdę się postaram?
Ile ćwiczyć?
Jak często?
Jeśli nie kupuję słodyczy to ich nie jem, dzisiaj zjadłam prawie same słodycze bo miałam okazję.
Nie jest to moja pięta Achillesowa, mogę z nich zrezygnować.
W godzinach 8-14 jestem w szkole i niestety nie mogę nosić ze sobą jogurtów [ew. pitne] czy pojemników z gotowymi daniami.
Czy ktoś podjąłby się przywrócenia mnie do normy?