- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 września 2024, 11:44
Czesc, post bardziej o pracy nad soba ( ja) i o mojej pracy zwodowej niz o wagowych sytuacjach, ale poprosilabym o rady jesli mozna 🙂
Cale zycie pracowalam na etacie, jednak w grudniu podjelam decyzje o odejsciu ze wzgledu na to, ze jednak jestem osobą o innym temperamencie niz etatowiec. Dodatkowo jestem na studiach doktoranckich - jednak nigdy praca zawodowa nie przeszkadzała mi w akademickiej. Chciałabym się realizować na obydwu polach. Po moim odejsciu z etatu od razu znalazlam prace w innej branzy (podobnej, takze kreatywnej do mojej poprzedniej) i stalam sie asystentka pewnej projektantki. Pracą byl medialny projekt na 8 miesiecy- skonczyl sie kilka dni temu. Wspolpraca ukladala sie dobrze do polowy projektu kiedy to projektantka - Pani X zachorowala i calą prace zrzucila na mnie i glownego szefa - Pana Y. Nie chciała żadnej pomocy, żadnego lekarza, nie słuchała nawet Pana Y jesli chodzi o leki.Oni znali sie od lat i wiem, ze po prostu krył ją i zawsze pomagał. Sprawdzilam sie w zadaniach bez niej i od tego momentu mialam wrazenie, ze 1) moja wspolpraca oraz komunikacja z głównym szefem sie polepszyła, a także 2) wspolpraca oraz komunikacja z projektantką sie pogorszyła. Od tego czasu przestała sie ze mna komunikować tak jak wcześniej, przestała dawać mi zadania, umniejszała moją prace. Jezdziła na spotkania beze mnie, tłumaczac sie ze ja i tak mam duzo swoich zadan uczelnianych, wiec po co mnie meczyc (?) Swoje prosby o zadania kierowała do asystentów Pana Y. Miesiac temu wprowadziła na projekt osobę z „ulicy”, aby przyuczyc ją zawodu, ignorowała mnie, a moje zadania oddawała tej osobie z zewnatrz. Była to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ nawet Pan Y nie wiedział kim jest ta nowa osoba i co ona robi w jego projekcie. Pani X po prostu nikomu tego nie zakomunikowała i wprowadziła kogoś z zewnatrz- bez portfolio, cv czy rozmowy kwalifikacyjnej do projektu. Powiedziałam Panu Y , ze nie rozumiem dlaczego osoba z zewnatrz wykonuje moje zadania i dlaczego ja jestem ignorowana, przeciez przechodziłam proces rekrutacji, mialam kilka rozmow kwalifikacyjnych. On porozmawiał z Pania X i od tamtej pory temat osoby z zewnatrz zniknął… kilka dni temu miala miejsce inna sytuacja kiedy to na obiedzie z Panem Y i Panią X dostałam od niej pytanie o to co chce robic po projekcie- a ja odpwoiedzialam, ze chcialabym realizować się dalej w tej branzy robiac to co u niej lub u niego. Ona zdziwiona stwierdziła, ze myslala, ze moja obecna praca to tylko dodatek do mojego doktoratu, ze na nie bralam tego powaznie. Stwierdziła, ze i tak nie robiłam tego co ona ani on i dziwi się jak ja chce w przyszlosci znalezc zlecenia. Wyszlam z obiadu i sie poplakałam. Czyli ona nie brała mnie poważnie przez cały projekt mimo tego, że bardzo sie starałam i pomagałam, robiłam swoje zadania. Pozniej porozmawiałam z Panem Y o dalszej wspolpracy- był mily ale on nie obiecuje nigdy nic. Wiec zobaczymy co bedzie.
Czy uwazacie, ze jestem zbyt przewrażliwiona, bo zalezy mi na tej pracy i np nie powinnam reagowac tak na fakt pojawienia sie osoby z zewnatrz w naszym projekcie? Czy powinnam brac na luz? Ale jak mam wziąć na luz jesli w tej branży chodzi o kontakty i promowanie siebie. O to zeby byc najlepszym i pilnowac swojego oraz o to walczyć. Myslicie, ze Pani X specjalnie to robila, aby deprecjonowac moja pozycje? Bo okazalo sie, ze w momencie jej choroby ja poradziłam sobie z szefem tak samo dobrze jak ona? Moze ją to ugodziło i dlatego pozniej mowila takie rzeczy? Dziekuje za rady.
Edytowany przez Użytkownik5465848 8 września 2024, 11:46
8 września 2024, 12:36
Mysle ze warto byloby przemyslec co chcesz w przyszlosci robic, dzielenie sie miedzy dwie dziedziny nie przyniesie na dluzsza mete nic dobrego. Skoro podjelas sie robienia doktoratu to chyba jakis sens i cel w tym jest i wydaje sie bardziej logiczne poswiecic sie temu w pelni. Jesli podjelam sie projetktu ktory jest ograniczony czasowo to moglo to wygladac na forme dorobienia. Nie wiadomo tez jaka byla w miedzy czasie twoja narracja, jesli gdzies ktos co jakis czas o tych studiach slyszal to moze miec wrazenie ze nie skupiasz sie na ich zadaniach wystarczajaco. To wszystko tylko jakiestam domysly, tak naprawde to nie wiadomo co kto mysli, myslal czy jeszcze pomysli.
8 września 2024, 12:59
Jestem już po doktoracie i tak jak Ty pracowałam w tym czasie w branży kreatywnej, jeden projekt, następny i tak cały czas.
Nie uważam, że skoncentrowanie się wyłącznie na doktoracie to dobre rozwiązanie. Mi przez cały okres doktoratu obiecywali zatrudnienie po obronie, po czym stwierdzili, że się nie da i gdybym nie miała współpracy z dnia na dzień zostałabym bez pracy.
Pani X nie zachowała się w porządku. Może nie spodziewała się, że tak dobrze sobie poradzisz zastępując ją i poczuła się zagrożona?
Moją koleżankę szefowa zwolniła jak tylko dowiedziała się o studiach doktoranckich - niektórzy mają problem z podwładnym, który ma lub będzie miał wyższe wykształcenie niż oni sami.
8 września 2024, 13:05
Mysle ze warto byloby przemyslec co chcesz w przyszlosci robic, dzielenie sie miedzy dwie dziedziny nie przyniesie na dluzsza mete nic dobrego. Skoro podjelas sie robienia doktoratu to chyba jakis sens i cel w tym jest i wydaje sie bardziej logiczne poswiecic sie temu w pelni. Jesli podjelam sie projetktu ktory jest ograniczony czasowo to moglo to wygladac na forme dorobienia. Nie wiadomo tez jaka byla w miedzy czasie twoja narracja, jesli gdzies ktos co jakis czas o tych studiach slyszal to moze miec wrazenie ze nie skupiasz sie na ich zadaniach wystarczajaco. To wszystko tylko jakiestam domysly, tak naprawde to nie wiadomo co kto mysli, myslal czy jeszcze pomysli.
dziekuje za opinie. Ja od poczatku komunikowałam, ze skonczylam z pracą w poprednim zawodzie i po wielu przemysleniach udało mi sie wygrac rekrutacje do tej nowej branzy kreatywnej. Doktorat traktuje dodatkowo, nigdy nie planowalam skupiac sie na nim w 100%, poniewaz tak nie da sie zyc w Polsce. Nie znam osoby na doktoracie, ktora poswieca sie jemu w 100% nie pracujac w zawodzie. Nie mam takich znajomych. U mnie w grupie doktorskiej każda osoba pracuje czy na etacie czy na pol etatu lub ma swoją markę i robi profesjonalne zlecenia. Semestr doktorski zaliczylam bardzo dobrze piszac dwa artykuly i bedac prelegentką na dwoch miedzynarodowych konferencjach. Tak samo robiłam w mojej poprzedniej pracy. Realizowałam zadania zawodowe i te z doktoratu. Nie uwazam, aby był to problem z pogodzeniem. Chodzilo mi tylko i wylacznie o to czy bylam przewrazliwiona myslac o tym, ze Pani X wprowadziła na jeden dzien kogos „z ulicy” o kim nikt nie wiedział i dlaczego zanegowała moją pracę przez te 8 miesiecy uwazajac, ze ja robie to w związku z doktoratem… tego nie rozumiem… to jest praca zarobkowa, zawodowa, doktorat jest dodatkiem. Nie jestem osobą, ktora bedzie siedziec w katedrze na uczelni caly czas. Prowadziłam juz przedmioty, tak wlasnie wyobrazam sobie przyszlosc. Nie zakotwiczenie w katedrze na wydziale, ale łączenie zawodowej pracy z akademią.
Edytowany przez Użytkownik5465848 8 września 2024, 13:11
8 września 2024, 13:51
Czesc, post bardziej o pracy nad soba ( ja) i o mojej pracy zwodowej niz o wagowych sytuacjach, ale poprosilabym o rady jesli mozna ?
Cale zycie pracowalam na etacie, jednak w grudniu podjelam decyzje o odejsciu ze wzgledu na to, ze jednak jestem osobą o innym temperamencie niz etatowiec. Dodatkowo jestem na studiach doktoranckich - jednak nigdy praca zawodowa nie przeszkadzała mi w akademickiej. Chciałabym się realizować na obydwu polach. Po moim odejsciu z etatu od razu znalazlam prace w innej branzy (podobnej, takze kreatywnej do mojej poprzedniej) i stalam sie asystentka pewnej projektantki. Pracą byl medialny projekt na 8 miesiecy- skonczyl sie kilka dni temu. Wspolpraca ukladala sie dobrze do polowy projektu kiedy to projektantka - Pani X zachorowala i calą prace zrzucila na mnie i glownego szefa - Pana Y. Nie chciała żadnej pomocy, żadnego lekarza, nie słuchała nawet Pana Y jesli chodzi o leki.Oni znali sie od lat i wiem, ze po prostu krył ją i zawsze pomagał. Sprawdzilam sie w zadaniach bez niej i od tego momentu mialam wrazenie, ze 1) moja wspolpraca oraz komunikacja z głównym szefem sie polepszyła, a także 2) wspolpraca oraz komunikacja z projektantką sie pogorszyła. Od tego czasu przestała sie ze mna komunikować tak jak wcześniej, przestała dawać mi zadania, umniejszała moją prace. Jezdziła na spotkania beze mnie, tłumaczac sie ze ja i tak mam duzo swoich zadan uczelnianych, wiec po co mnie meczyc (?) Swoje prosby o zadania kierowała do asystentów Pana Y. Miesiac temu wprowadziła na projekt osobę z ?ulicy?, aby przyuczyc ją zawodu, ignorowała mnie, a moje zadania oddawała tej osobie z zewnatrz. Była to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ nawet Pan Y nie wiedział kim jest ta nowa osoba i co ona robi w jego projekcie. Pani X po prostu nikomu tego nie zakomunikowała i wprowadziła kogoś z zewnatrz- bez portfolio, cv czy rozmowy kwalifikacyjnej do projektu. Powiedziałam Panu Y , ze nie rozumiem dlaczego osoba z zewnatrz wykonuje moje zadania i dlaczego ja jestem ignorowana, przeciez przechodziłam proces rekrutacji, mialam kilka rozmow kwalifikacyjnych. On porozmawiał z Pania X i od tamtej pory temat osoby z zewnatrz zniknął? kilka dni temu miala miejsce inna sytuacja kiedy to na obiedzie z Panem Y i Panią X dostałam od niej pytanie o to co chce robic po projekcie- a ja odpwoiedzialam, ze chcialabym realizować się dalej w tej branzy robiac to co u niej lub u niego. Ona zdziwiona stwierdziła, ze myslala, ze moja obecna praca to tylko dodatek do mojego doktoratu, ze na nie bralam tego powaznie. Stwierdziła, ze i tak nie robiłam tego co ona ani on i dziwi się jak ja chce w przyszlosci znalezc zlecenia. Wyszlam z obiadu i sie poplakałam. Czyli ona nie brała mnie poważnie przez cały projekt mimo tego, że bardzo sie starałam i pomagałam, robiłam swoje zadania. Pozniej porozmawiałam z Panem Y o dalszej wspolpracy- był mily ale on nie obiecuje nigdy nic. Wiec zobaczymy co bedzie.
Czy uwazacie, ze jestem zbyt przewrażliwiona, bo zalezy mi na tej pracy i np nie powinnam reagowac tak na fakt pojawienia sie osoby z zewnatrz w naszym projekcie? Czy powinnam brac na luz? Ale jak mam wziąć na luz jesli w tej branży chodzi o kontakty i promowanie siebie. O to zeby byc najlepszym i pilnowac swojego oraz o to walczyć. Myslicie, ze Pani X specjalnie to robila, aby deprecjonowac moja pozycje? Bo okazalo sie, ze w momencie jej choroby ja poradziłam sobie z szefem tak samo dobrze jak ona? Moze ją to ugodziło i dlatego pozniej mowila takie rzeczy? Dziekuje za rady.
mysle, że tak zabolało ją to, że poradziłaś sobie. Ja ogólnie z tą firmą nie wiązałbym dalszych planów, skoro od początku są takie problemy. Szukałabym innej pracy, najgorsze co może być utknąć na lata w firmie, której się nienawidzi i jest się tam niedocenianym i nieszanowanym. Im dłużej tam będziesz pracować tym trudniej będzie odejść.
8 września 2024, 14:39
Czesc, post bardziej o pracy nad soba ( ja) i o mojej pracy zwodowej niz o wagowych sytuacjach, ale poprosilabym o rady jesli mozna ?
Cale zycie pracowalam na etacie, jednak w grudniu podjelam decyzje o odejsciu ze wzgledu na to, ze jednak jestem osobą o innym temperamencie niz etatowiec. Dodatkowo jestem na studiach doktoranckich - jednak nigdy praca zawodowa nie przeszkadzała mi w akademickiej. Chciałabym się realizować na obydwu polach. Po moim odejsciu z etatu od razu znalazlam prace w innej branzy (podobnej, takze kreatywnej do mojej poprzedniej) i stalam sie asystentka pewnej projektantki. Pracą byl medialny projekt na 8 miesiecy- skonczyl sie kilka dni temu. Wspolpraca ukladala sie dobrze do polowy projektu kiedy to projektantka - Pani X zachorowala i calą prace zrzucila na mnie i glownego szefa - Pana Y. Nie chciała żadnej pomocy, żadnego lekarza, nie słuchała nawet Pana Y jesli chodzi o leki.Oni znali sie od lat i wiem, ze po prostu krył ją i zawsze pomagał. Sprawdzilam sie w zadaniach bez niej i od tego momentu mialam wrazenie, ze 1) moja wspolpraca oraz komunikacja z głównym szefem sie polepszyła, a także 2) wspolpraca oraz komunikacja z projektantką sie pogorszyła. Od tego czasu przestała sie ze mna komunikować tak jak wcześniej, przestała dawać mi zadania, umniejszała moją prace. Jezdziła na spotkania beze mnie, tłumaczac sie ze ja i tak mam duzo swoich zadan uczelnianych, wiec po co mnie meczyc (?) Swoje prosby o zadania kierowała do asystentów Pana Y. Miesiac temu wprowadziła na projekt osobę z ?ulicy?, aby przyuczyc ją zawodu, ignorowała mnie, a moje zadania oddawała tej osobie z zewnatrz. Była to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ nawet Pan Y nie wiedział kim jest ta nowa osoba i co ona robi w jego projekcie. Pani X po prostu nikomu tego nie zakomunikowała i wprowadziła kogoś z zewnatrz- bez portfolio, cv czy rozmowy kwalifikacyjnej do projektu. Powiedziałam Panu Y , ze nie rozumiem dlaczego osoba z zewnatrz wykonuje moje zadania i dlaczego ja jestem ignorowana, przeciez przechodziłam proces rekrutacji, mialam kilka rozmow kwalifikacyjnych. On porozmawiał z Pania X i od tamtej pory temat osoby z zewnatrz zniknął? kilka dni temu miala miejsce inna sytuacja kiedy to na obiedzie z Panem Y i Panią X dostałam od niej pytanie o to co chce robic po projekcie- a ja odpwoiedzialam, ze chcialabym realizować się dalej w tej branzy robiac to co u niej lub u niego. Ona zdziwiona stwierdziła, ze myslala, ze moja obecna praca to tylko dodatek do mojego doktoratu, ze na nie bralam tego powaznie. Stwierdziła, ze i tak nie robiłam tego co ona ani on i dziwi się jak ja chce w przyszlosci znalezc zlecenia. Wyszlam z obiadu i sie poplakałam. Czyli ona nie brała mnie poważnie przez cały projekt mimo tego, że bardzo sie starałam i pomagałam, robiłam swoje zadania. Pozniej porozmawiałam z Panem Y o dalszej wspolpracy- był mily ale on nie obiecuje nigdy nic. Wiec zobaczymy co bedzie.
Czy uwazacie, ze jestem zbyt przewrażliwiona, bo zalezy mi na tej pracy i np nie powinnam reagowac tak na fakt pojawienia sie osoby z zewnatrz w naszym projekcie? Czy powinnam brac na luz? Ale jak mam wziąć na luz jesli w tej branży chodzi o kontakty i promowanie siebie. O to zeby byc najlepszym i pilnowac swojego oraz o to walczyć. Myslicie, ze Pani X specjalnie to robila, aby deprecjonowac moja pozycje? Bo okazalo sie, ze w momencie jej choroby ja poradziłam sobie z szefem tak samo dobrze jak ona? Moze ją to ugodziło i dlatego pozniej mowila takie rzeczy? Dziekuje za rady.
mysle, że tak zabolało ją to, że poradziłaś sobie. Ja ogólnie z tą firmą nie wiązałbym dalszych planów, skoro od początku są takie problemy. Szukałabym innej pracy, najgorsze co może być utknąć na lata w firmie, której się nienawidzi i jest się tam niedocenianym i nieszanowanym. Im dłużej tam będziesz pracować tym trudniej będzie odejść.
dzięki za odpowiedz. To nie firma tylko do pewnego projektu glowny szef „zbierał” swoich znajomych i wspolpracowników. Jest to srodowisko freelancerow. Projekt sie skonczyl i wszyscy sie porozjezdzali. Ja wiem, ze z tą Panią nigdy nie chcialabym juz wspolpracowac nigdy. I mam nadzieje, ze to sie nie stanie.
8 września 2024, 14:42
Jestem już po doktoracie i tak jak Ty pracowałam w tym czasie w branży kreatywnej, jeden projekt, następny i tak cały czas.
Nie uważam, że skoncentrowanie się wyłącznie na doktoracie to dobre rozwiązanie. Mi przez cały okres doktoratu obiecywali zatrudnienie po obronie, po czym stwierdzili, że się nie da i gdybym nie miała współpracy z dnia na dzień zostałabym bez pracy.
Pani X nie zachowała się w porządku. Może nie spodziewała się, że tak dobrze sobie poradzisz zastępując ją i poczuła się zagrożona?
Moją koleżankę szefowa zwolniła jak tylko dowiedziała się o studiach doktoranckich - niektórzy mają problem z podwładnym, który ma lub będzie miał wyższe wykształcenie niż oni sami.
dzięki za opinię. Uważam dokładnie tak jak Ty- nigdy nie wiadomo czy zaproponują na wydziale pracę czy nie. Dlatego staram się obecnie szukać znowu jakis projektow jednak jest to trudne zważywszy na moje początki jako freelancer. Ja uwazam, ze Pani X nie była lojalna w stosunku do mnie. pan Y mimo tego, ze jest opisywany jako taki żwawy, charakterny zawsze nagradzał swoich wspolpracownikow i asystentów, dodawał otuchy, zawsze przedstawiał ich jako „swoich” a ona nie. Jakbym była odseparowana.
8 września 2024, 15:35
Czesc, post bardziej o pracy nad soba ( ja) i o mojej pracy zwodowej niz o wagowych sytuacjach, ale poprosilabym o rady jesli mozna ?
Cale zycie pracowalam na etacie, jednak w grudniu podjelam decyzje o odejsciu ze wzgledu na to, ze jednak jestem osobą o innym temperamencie niz etatowiec. Dodatkowo jestem na studiach doktoranckich - jednak nigdy praca zawodowa nie przeszkadzała mi w akademickiej. Chciałabym się realizować na obydwu polach. Po moim odejsciu z etatu od razu znalazlam prace w innej branzy (podobnej, takze kreatywnej do mojej poprzedniej) i stalam sie asystentka pewnej projektantki. Pracą byl medialny projekt na 8 miesiecy- skonczyl sie kilka dni temu. Wspolpraca ukladala sie dobrze do polowy projektu kiedy to projektantka - Pani X zachorowala i calą prace zrzucila na mnie i glownego szefa - Pana Y. Nie chciała żadnej pomocy, żadnego lekarza, nie słuchała nawet Pana Y jesli chodzi o leki.Oni znali sie od lat i wiem, ze po prostu krył ją i zawsze pomagał. Sprawdzilam sie w zadaniach bez niej i od tego momentu mialam wrazenie, ze 1) moja wspolpraca oraz komunikacja z głównym szefem sie polepszyła, a także 2) wspolpraca oraz komunikacja z projektantką sie pogorszyła. Od tego czasu przestała sie ze mna komunikować tak jak wcześniej, przestała dawać mi zadania, umniejszała moją prace. Jezdziła na spotkania beze mnie, tłumaczac sie ze ja i tak mam duzo swoich zadan uczelnianych, wiec po co mnie meczyc (?) Swoje prosby o zadania kierowała do asystentów Pana Y. Miesiac temu wprowadziła na projekt osobę z ?ulicy?, aby przyuczyc ją zawodu, ignorowała mnie, a moje zadania oddawała tej osobie z zewnatrz. Była to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ nawet Pan Y nie wiedział kim jest ta nowa osoba i co ona robi w jego projekcie. Pani X po prostu nikomu tego nie zakomunikowała i wprowadziła kogoś z zewnatrz- bez portfolio, cv czy rozmowy kwalifikacyjnej do projektu. Powiedziałam Panu Y , ze nie rozumiem dlaczego osoba z zewnatrz wykonuje moje zadania i dlaczego ja jestem ignorowana, przeciez przechodziłam proces rekrutacji, mialam kilka rozmow kwalifikacyjnych. On porozmawiał z Pania X i od tamtej pory temat osoby z zewnatrz zniknął? kilka dni temu miala miejsce inna sytuacja kiedy to na obiedzie z Panem Y i Panią X dostałam od niej pytanie o to co chce robic po projekcie- a ja odpwoiedzialam, ze chcialabym realizować się dalej w tej branzy robiac to co u niej lub u niego. Ona zdziwiona stwierdziła, ze myslala, ze moja obecna praca to tylko dodatek do mojego doktoratu, ze na nie bralam tego powaznie. Stwierdziła, ze i tak nie robiłam tego co ona ani on i dziwi się jak ja chce w przyszlosci znalezc zlecenia. Wyszlam z obiadu i sie poplakałam. Czyli ona nie brała mnie poważnie przez cały projekt mimo tego, że bardzo sie starałam i pomagałam, robiłam swoje zadania. Pozniej porozmawiałam z Panem Y o dalszej wspolpracy- był mily ale on nie obiecuje nigdy nic. Wiec zobaczymy co bedzie.
Czy uwazacie, ze jestem zbyt przewrażliwiona, bo zalezy mi na tej pracy i np nie powinnam reagowac tak na fakt pojawienia sie osoby z zewnatrz w naszym projekcie? Czy powinnam brac na luz? Ale jak mam wziąć na luz jesli w tej branży chodzi o kontakty i promowanie siebie. O to zeby byc najlepszym i pilnowac swojego oraz o to walczyć. Myslicie, ze Pani X specjalnie to robila, aby deprecjonowac moja pozycje? Bo okazalo sie, ze w momencie jej choroby ja poradziłam sobie z szefem tak samo dobrze jak ona? Moze ją to ugodziło i dlatego pozniej mowila takie rzeczy? Dziekuje za rady.
mysle, że tak zabolało ją to, że poradziłaś sobie. Ja ogólnie z tą firmą nie wiązałbym dalszych planów, skoro od początku są takie problemy. Szukałabym innej pracy, najgorsze co może być utknąć na lata w firmie, której się nienawidzi i jest się tam niedocenianym i nieszanowanym. Im dłużej tam będziesz pracować tym trudniej będzie odejść.
dzięki za odpowiedz. To nie firma tylko do pewnego projektu glowny szef ?zbierał? swoich znajomych i wspolpracowników. Jest to srodowisko freelancerow. Projekt sie skonczyl i wszyscy sie porozjezdzali. Ja wiem, ze z tą Panią nigdy nie chcialabym juz wspolpracowac nigdy. I mam nadzieje, ze to sie nie stanie.
Moze się bała że skoro sobie poradziłaś tak jak ona to może mieć konkurencję w kolejnych projektach. Bo inaczej nie rozumiem umniejszania Twojej roli i pracy. Szczególnie że przed jej choroba mówisz że było ok miedzy Wami. Może to jakaś megalomanka, która myślała że bez niej projekt się zawali praktycznie i albo będziecie dzwonić do niej po pomoc albo finalnie ona po powrocie uratuje wszystko i zostanie bohaterka dnia. A tu się okazało że jednak nie była aż taka niezbędna i ja świetnie zastąpiłaś ;-) Może to mieć duże znaczenie szczególnie że to właśnie nie firma ze stałymi pracownikami tylko zbieranina freelancerów więc robiąc jej robote równie dobrze, jesteś dla niej konkurencja i ona się mogła wystraszyć że pan y kolejnym razem może ciebie poprosić a nie ja. Ponieważ nie zrobiłaś nic źle żeby mogła o tym rozpowiadać i cię dyskredytować to starała się bagatelizować to co robisz i dawać ci jak najmniej żebyś nie mogła się pokazać.
Edytowany przez Karolka_83 8 września 2024, 15:40
8 września 2024, 15:38
Stała się zazdrosna i poczuła się zagrożona, bo nie dość, że robisz doktorat to jeszcze poradziłaś sobie z jej projektami. Dlatego nie lubię współpracować z kobietami, bo zawsze jest zazdrość, plotki i podcinanie skrzydeł młodszym i zdolniejszym.
11 września 2024, 18:35
Stała się zazdrosna i poczuła się zagrożona, bo nie dość, że robisz doktorat to jeszcze poradziłaś sobie z jej projektami. Dlatego nie lubię współpracować z kobietami, bo zawsze jest zazdrość, plotki i podcinanie skrzydeł młodszym i zdolniejszym.
dziekuje za opinie. Tez tak mysle gleboko ale nie chcialam w 100% tego pisac bo wyszłoby ze jestem zadufana. Jesli to widac z moich opowiesci ( nic nie koloryzowalam) to znaczy ze to prawda. Dzieki.