Temat: Mężczyzna z dawnych lat

Hej. Postaram się jak najkrócej, ale trochę będę musiała się rozpisać.

Mowa o moim bylym "chłopaku" z nastoletnich lat. W cudzysłowie, bo nasz związek trwał aż tydzień. Byłam gówniarą, mialam 16 lat. Poznaliśmy się między znajomymi, od razu wpadliśmy sobie w oko, a on bardzo szybko zdobył mój numer i do mnie napisał. Od razu zaangażowany, regularne pisanie, spotkania itp. Podobał mi się. Szybko zapytał się o związek i ja się zgodziłam. Ja pocałowałam go jako pierwsza. On po kilku dniach już chciał przyjść poznać moich rodziców itp. I niestety jego sposób bycia zaczął mnie przytłaczać. Ciągle chciał się do mnie przytulać, wśród znajomych nie chciał gadać z kolegami, tylko stał obok mnie z moimi koleżankami i ciągle się kleił. Myślę że to słodkie, ale ja czułam że jest go za dużo i jako mała gowniara, nie umiałam mu nic zakomunikować i związek powoli przestawał mi się podobać. Pamiętam, że wręcz czułam że mnie odpycha tym zachowaniem, że nie mogę odetchnąć i zrobiło się za poważnie. No i pamiętam, że przegadałam moje odczucia z moja przyjaciółka i zerwałam z nim. I wtedy się zaczęło. Chłop oszalal. On był 3 lata starszy wtedy ode mnie. Pisał do mnie wiązanki, że on płacze po nocach i żebym wróciła. Kiedy byliśmy ze wspólnymi znajomymi ciągle pytał czy porozmawiamy na boku i namawiał mnie do powrotu. Poruszył wszystkich znajomych, wysłał jego kolegę na rozmowę ze mną, pisał do mojej przyjaciółki. Jego znajoma wyzwala mnie nawet od su... A ja? Czułam się jeszcze bardziej osaczona. To co robił, miało odwrotny skutek. Zniechęcało mnie do niego jeszcze bardziej i nie wróciliśmy do siebie. Po jakimś czasie odpuścił i każdy poszedł w swoją stronę. Po tych zdarzeniach, po kilku latach spotkaliśmy się jeszcze przypadkowo, między wspolnymi znajomymi. Wszyscy piliśmy i łaziliśmy po mieście, ale on nie gadał ze mną za bardzo, ciągle gdzieś latał z kolegą jakby miał adhd. Potem każdy chcial iść do domu, a ja, on i jego kumpel stwierdziliśmy, że idziemy na puby. Pamiętam, że nie mieliśmy o czym gadać. On ciągle zostawiał mnie z jego kolega, szedł do innych znajomych i było bardzo nudno. Wtedy odebrałam to tak, że nie jest mną zainteresowany. Potem pobił się z jakimś gościem w obronie jakiejś dziewczyny i jeszcze od niej dostal w pysk, że zaatakował jej chlopaka. Mój były byl w szoku, po tej akcji rozeszliśmy się do domu bo była zbyt gorąca atmosfera po tej bójce. I to na tyle. Potem parę lat później znowu się widzielismy. Miałam swój gorszy czas w życiu, a dokładniej za dużo wypiłam w pubie i usypialam przy stole. Moja znajoma mówiła mi, że mój były stał nade mną z 15 minut i chciał mnie odwieźć, ale ja się nie zgodziłam, bo byłam wtedy w innym związku. I od tamtej pory minęło już wiele lat. Ja wyjechałam za granicę, obecnie jestem singielka, mam 27 lat. Na Facebooku widzialam, że mój ex ułożył sobie zycie. Poznal bardzo ładna dziewczynę, były jakieś plany o ślubie. Szczerze pomyślałam sobie, że fajnie ze jest szczęśliwy i tak mu się ułożyło. Choć nie ukrywam, że czasem o nim myślałam, bo po tej sytuacji w pubie mi zaimponował. Ale jak widzialam, że miał dziewczynę to już wymazałam go ze swojej głowy. Raz wstawiłam zdjęcie, a on odezwał się do mnie i pytał co słychać. Dłużej popisaliśmy co u nas w zyciu itp. Chciał się ze mną spotkać, ale nie wiedział, że jestem za granicą i odparł, że w takim razie trudno. I potem zaczelam o nim intensywnie myśleć. Po co napisal, czy to ciekawosc, czy jeszcze o mnie myśli. Na jego profilu status wolny, zerwal że swoją dziewczyną. Zaczęłam dostawać poczucie winy, że kiedyś z nim zerwałam, a on tak to przeżywał. Czas znów upływał i ja poczulam, że muszę się do niego odezwać. Wyżaliłam mu się, że miałam swoje problemy rodzinne, że nie czuje się za dobrze bla bla bla. On w sumie napisał miło, że jak coś to zawsze mogę się odezwać itp, albo on sam napisze. Potem zobaczylam na relacji, że ma już dziecko i to dość duże. Później zrobiło mi się strasznie głupio, że mu się tak żalilam, ale czułam się jakaś winna za przeszłość i chciałam się usprawiedliwić? Liczyłam po cichu, że odezwie się i zapyta jak się czuję. Ale tak się nie stało, życie płynęło dalej. No i minely dwa lata i on napisał mi życzenia urodzinowe. Takie bardzo od serca. Szczerze, od nikogo takich ładnych życzeń nie dostalam. Odpisałam ze dziękuję, że mam nadzieję że wszystko się spełni. Nie byłam pewna, czy napisał mi te życzenia, bo bylo mu mnie szkoda, czy to coś znaczyło więcej? Później, wiele razy byłam w kraju. Wstawiałam duzo relacji, że jestem w mieście. Nawet takie celowe, coś związane z dawnymi czasami. Liczyłam, że się odezwie. Ale nie. Czasem reagował jakimś polubieniem itp. No i w sumie, niedługo minie rok i znów nie odzywamy się do siebie. I wiecie co? Widzę, że on ciągle się gdzieś pojawia, podkreśla swoją obecność, nawet przez głupie lajkowanie zdjęć, relacji. I że ja autentycznie zaczelam o nim znowu myśleć. Chciałam się z nim spotkać i zobaczyć, może nawet żeby poczuc jakby to było i może nawet po to, żeby raz na zawsze zamknąć rozdział jego osoby w moim życiu? Ale niedawno, wstawił zdjęcie grupowe, obok niego jakas dziewczyna trzymająca jego dziecko. Nowa dziewczyna? Może, nie wiem. Jeśli dobrnęliście, napiszcie proszę, co myślicie o tej sytuacji. Niestety myślę o nim i nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Ryje mi to głowę. Gadałam z moja przyjaciółka i ona stwierdziła, że ciężko stwierdzić co mu w głowie siedzi, ale wspominała stare czasy, że bardzo mnie kiedyś kochał. Jak myślicie, pożegnać się z nim w mojej głowie, wkręcam sobie coś teraz, olać typa, czy coś jest na rzeczy? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.

Wattieza napisał(a):

 Tęsknisz bo coś tam sobie uroiłaś na jego temat, ale jakbyście byli w związku to już pewnie bylibyście po rozwodzie bo miałabyś dość przylepca. Skoro on w związkach jest taki, że ciągle za babką łazi i się nie odkleja to nie jest fajne. Zapomniałaś czemu go rzuciłaś i sobie wyobrażasz Bóg wie co. Znajdź sobie fajnego faceta, a nie bluszcza i jeszcze z dzieckiem i żoną na głowie. 

dzięki za kubeł zimnej wody.. rzeczywiście, zapomniałam jak to było. Zerwałam z nim znajomość, bo tak czułam. Ale później miałam wyrzuty sumienia, bo on zrobił takie wielkie halo, że wszyscy znajomi uznali mnie za tą złą.. 

Dokładnie gość jest po przejsciach, zresztą przez te lata był już w kilku związkach

wg mnie czujesz się zwyczajnie samotna. Samotność sprawia że zaczynamy takie wykopaliska. Ja tu potencjału żadnego nie widzę. Tak jakbyś wyłącznie tęskniła za tym że kiedyś komuś na Tobie "zależało", a nie konkretnie za nim. Zakochasz się to minie jak ręką odjął.

po 10 latach to ja juz bym nawet na ulicy nie poznała swoich tygodniowych chłopaków z czasów szkoły. I faktycznie też bym mogła z nimi porozmawiać co najwyżej tak: 

- ej, a pamietasz jak padłam na stole w pubie i nie chciałeś holowac do domu?

- nooo

- ale siara (wtedy sie mówiło siara, teraz cringe a może jeszcze co innego, ale motyw ten sam)

- nooo

- yyyy no to co u ciebie?

Rozumiem Cię.  Pierwsze zauroczenie czy nawet ta pierwsza miłość jest zazwyczaj bardzo intensywna, zapada w pamięć i zostaje w myślach nawet do końca życia. Nie dziwię się, że jesteś zwyczajnie ciekawa co u niego, a on ciekawy co u Ciebie. Został Wam do siebie sentyment i zdarza się Wam o sobie myśleć. Myślę, że to dobry pomysł umówić się zwyczajnie jako znajomi gdzieś na spotkanie, powspominać dawne czasy, przekonać ile z Was dawnych zostało. Myślę że to pomoże Ci rozwiać wątpliwości w głowie.  Zawsze lepiej realnie się przekonać niż żyć nadzieją lub wyobrażeniami.  Życzę Ci wszystkiego dobrego.

Despacitoo napisał(a):

wg mnie czujesz się zwyczajnie samotna. Samotność sprawia że zaczynamy takie wykopaliska. Ja tu potencjału żadnego nie widzę. Tak jakbyś wyłącznie tęskniła za tym że kiedyś komuś na Tobie "zależało", a nie konkretnie za nim. Zakochasz się to minie jak ręką odjął.

totalnie w punkt. Jesteś sama i grzebiesz się w jakimś starym bagienku. Poznasz kogoś to to minie. Z samotności ludzie odwalają różne dziwne, często żałosne rzeczy. Koleś żyje swoim życiem, Ty też zacznij 

Pasek wagi

Galadriela30 napisał(a):

a ty od 9 lat rozkminiasz tygodniowy zwiazek? Ludzie szybciej sie otrzasaja po rozwodach i ida dalej. 

dobre, ale prawdziwe

sorry, ale to jakieś urojenia

wersja skrocona

mialas 16 lat, on 19, wiadomo, że zależało mu na seksie, dlatego tak się kelil. I to nie było słodkie. 

Dalas mu kosza, wiec to bardzo przeżył, a pewnie się napalil, że coś(seks) z tego będzie.

ja tu widzę przejaw stalkingu czy jakiejś manii, że po znajomych wypisywał aby jakoś do Ciebie wrócić. To jest przekroczenie pewnych granic.

w końcu chłop ułożył siebie jakieś życie i zrobił dziecko

Raz na rok jakiś  kontakt (życzenia) na FB chyba z nudów czy sentymentu oraz lajki do relacji, które tak naprawdę nic nie znaczą

Chlop dawno poszedł do przodu, a Ty rozkminiasz co by było gdyby. 

Daj sobie spokój

Tygodniowy związek z liceum - ja nie wiem co tu wspomniac 10lat później. Trochę śmieszne, trochę straszne.


Teraz to zupełnie inny facet, że swoim bagażem (dzieckiem), który bardzo się zmienił.

Jestes młoda, nie bierz faceta z dzieckiem/dziećmi. 






dreamybaby napisał(a):

Hej. Postaram się jak najkrócej, ale trochę będę musiała się rozpisać.

Mowa o moim bylym "chłopaku" z nastoletnich lat. W cudzysłowie, bo nasz związek trwał aż tydzień. Byłam gówniarą, mialam 16 lat. Poznaliśmy się między znajomymi, od razu wpadliśmy sobie w oko, a on bardzo szybko zdobył mój numer i do mnie napisał. Od razu zaangażowany, regularne pisanie, spotkania itp. Podobał mi się. Szybko zapytał się o związek i ja się zgodziłam. Ja pocałowałam go jako pierwsza. On po kilku dniach już chciał przyjść poznać moich rodziców itp. I niestety jego sposób bycia zaczął mnie przytłaczać. Ciągle chciał się do mnie przytulać, wśród znajomych nie chciał gadać z kolegami, tylko stał obok mnie z moimi koleżankami i ciągle się kleił. Myślę że to słodkie, ale ja czułam że jest go za dużo i jako mała gowniara, nie umiałam mu nic zakomunikować i związek powoli przestawał mi się podobać. Pamiętam, że wręcz czułam że mnie odpycha tym zachowaniem, że nie mogę odetchnąć i zrobiło się za poważnie. No i pamiętam, że przegadałam moje odczucia z moja przyjaciółka i zerwałam z nim. I wtedy się zaczęło. Chłop oszalal. On był 3 lata starszy wtedy ode mnie. Pisał do mnie wiązanki, że on płacze po nocach i żebym wróciła. Kiedy byliśmy ze wspólnymi znajomymi ciągle pytał czy porozmawiamy na boku i namawiał mnie do powrotu. Poruszył wszystkich znajomych, wysłał jego kolegę na rozmowę ze mną, pisał do mojej przyjaciółki. Jego znajoma wyzwala mnie nawet od su... A ja? Czułam się jeszcze bardziej osaczona. To co robił, miało odwrotny skutek. Zniechęcało mnie do niego jeszcze bardziej i nie wróciliśmy do siebie. Po jakimś czasie odpuścił i każdy poszedł w swoją stronę. Po tych zdarzeniach, po kilku latach spotkaliśmy się jeszcze przypadkowo, między wspolnymi znajomymi. Wszyscy piliśmy i łaziliśmy po mieście, ale on nie gadał ze mną za bardzo, ciągle gdzieś latał z kolegą jakby miał adhd. Potem każdy chcial iść do domu, a ja, on i jego kumpel stwierdziliśmy, że idziemy na puby. Pamiętam, że nie mieliśmy o czym gadać. On ciągle zostawiał mnie z jego kolega, szedł do innych znajomych i było bardzo nudno. Wtedy odebrałam to tak, że nie jest mną zainteresowany. Potem pobił się z jakimś gościem w obronie jakiejś dziewczyny i jeszcze od niej dostal w pysk, że zaatakował jej chlopaka. Mój były byl w szoku, po tej akcji rozeszliśmy się do domu bo była zbyt gorąca atmosfera po tej bójce. I to na tyle. Potem parę lat później znowu się widzielismy. Miałam swój gorszy czas w życiu, a dokładniej za dużo wypiłam w pubie i usypialam przy stole. Moja znajoma mówiła mi, że mój były stał nade mną z 15 minut i chciał mnie odwieźć, ale ja się nie zgodziłam, bo byłam wtedy w innym związku. I od tamtej pory minęło już wiele lat. Ja wyjechałam za granicę, obecnie jestem singielka, mam 27 lat. Na Facebooku widzialam, że mój ex ułożył sobie zycie. Poznal bardzo ładna dziewczynę, były jakieś plany o ślubie. Szczerze pomyślałam sobie, że fajnie ze jest szczęśliwy i tak mu się ułożyło. Choć nie ukrywam, że czasem o nim myślałam, bo po tej sytuacji w pubie mi zaimponował. Ale jak widzialam, że miał dziewczynę to już wymazałam go ze swojej głowy. Raz wstawiłam zdjęcie, a on odezwał się do mnie i pytał co słychać. Dłużej popisaliśmy co u nas w zyciu itp. Chciał się ze mną spotkać, ale nie wiedział, że jestem za granicą i odparł, że w takim razie trudno. I potem zaczelam o nim intensywnie myśleć. Po co napisal, czy to ciekawosc, czy jeszcze o mnie myśli. Na jego profilu status wolny, zerwal że swoją dziewczyną. Zaczęłam dostawać poczucie winy, że kiedyś z nim zerwałam, a on tak to przeżywał. Czas znów upływał i ja poczulam, że muszę się do niego odezwać. Wyżaliłam mu się, że miałam swoje problemy rodzinne, że nie czuje się za dobrze bla bla bla. On w sumie napisał miło, że jak coś to zawsze mogę się odezwać itp, albo on sam napisze. Potem zobaczylam na relacji, że ma już dziecko i to dość duże. Później zrobiło mi się strasznie głupio, że mu się tak żalilam, ale czułam się jakaś winna za przeszłość i chciałam się usprawiedliwić? Liczyłam po cichu, że odezwie się i zapyta jak się czuję. Ale tak się nie stało, życie płynęło dalej. No i minely dwa lata i on napisał mi życzenia urodzinowe. Takie bardzo od serca. Szczerze, od nikogo takich ładnych życzeń nie dostalam. Odpisałam ze dziękuję, że mam nadzieję że wszystko się spełni. Nie byłam pewna, czy napisał mi te życzenia, bo bylo mu mnie szkoda, czy to coś znaczyło więcej? Później, wiele razy byłam w kraju. Wstawiałam duzo relacji, że jestem w mieście. Nawet takie celowe, coś związane z dawnymi czasami. Liczyłam, że się odezwie. Ale nie. Czasem reagował jakimś polubieniem itp. No i w sumie, niedługo minie rok i znów nie odzywamy się do siebie. I wiecie co? Widzę, że on ciągle się gdzieś pojawia, podkreśla swoją obecność, nawet przez głupie lajkowanie zdjęć, relacji. I że ja autentycznie zaczelam o nim znowu myśleć. Chciałam się z nim spotkać i zobaczyć, może nawet żeby poczuc jakby to było i może nawet po to, żeby raz na zawsze zamknąć rozdział jego osoby w moim życiu? Ale niedawno, wstawił zdjęcie grupowe, obok niego jakas dziewczyna trzymająca jego dziecko. Nowa dziewczyna? Może, nie wiem. Jeśli dobrnęliście, napiszcie proszę, co myślicie o tej sytuacji. Niestety myślę o nim i nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Ryje mi to głowę. Gadałam z moja przyjaciółka i ona stwierdziła, że ciężko stwierdzić co mu w głowie siedzi, ale wspominała stare czasy, że bardzo mnie kiedyś kochał. Jak myślicie, pożegnać się z nim w mojej głowie, wkręcam sobie coś teraz, olać typa, czy coś jest na rzeczy? Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.

moze wystarczy napisać czy ma ochotę się spotkać ? Wtedy mu wszystko wyjaśnić co było kiedyś i zobaczyć jak mu się układa w życiu jeśli jest wolny, może jest szansa, jeśli nie to wyrzucić go z głowy, a jeśli Ci to pomoże to się odciąć.

nuta napisał(a):

Galadriela30 napisał(a):

a ty od 9 lat rozkminiasz tygodniowy zwiazek? Ludzie szybciej sie otrzasaja po rozwodach i ida dalej. 

dobre, ale prawdziwe

sorry, ale to jakieś urojenia

wersja skrocona

mialas 16 lat, on 19, wiadomo, że zależało mu na seksie, dlatego tak się kelil. I to nie było słodkie. 

Dalas mu kosza, wiec to bardzo przeżył, a pewnie się napalil, że coś(seks) z tego będzie.

ja tu widzę przejaw stalkingu czy jakiejś manii, że po znajomych wypisywał aby jakoś do Ciebie wrócić. To jest przekroczenie pewnych granic.

w końcu chłop ułożył siebie jakieś życie i zrobił dziecko

Raz na rok jakiś  kontakt (życzenia) na FB chyba z nudów czy sentymentu oraz lajki do relacji, które tak naprawdę nic nie znaczą

Chlop dawno poszedł do przodu, a Ty rozkminiasz co by było gdyby. 

Daj sobie spokój

Tygodniowy związek z liceum - ja nie wiem co tu wspomniac 10lat później. Trochę śmieszne, trochę straszne.

Teraz to zupełnie inny facet, że swoim bagażem (dzieckiem), który bardzo się zmienił.

Jestes młoda, nie bierz faceta z dzieckiem/dziećmi. 

Dużo w tym prawdy choć dosadnie powiedzianej. Co do seksu, to nie wiem czy o to tylko chodziło, bo jednak są łatwiejsze sposoby niż angażowanie wszystkich znajomych w próbę powrotu. Z kolei jakaś wielka miłość po tygodniu spotykania się, też wydaje się trochę iluzją, chyba, że chłopak był mocno zaburzony. Ja ogólnie nie wierzę w takie mocne deklaracje po tak krótkim czasie. Natomiast cała reszta jak najbardziej. Ułożył sobie życie, autorka sobie ułożyła. Nawet nie myślała o nim, więc z jej strony też nie było jakiegoś wielkiego uczucia poza zauroczeniem chwilowym. Ktoś wspomniał słusznie o odgrzebywaniu przeszłosci z powodu samotności. Też się z tym zgadzam. Autorka miała powód do zerwania, ale teraz po latach pamięta głównie te dobre rzeczy, które też oczywiście były. Podejrzewam, że nowa miłość sprawi, że na powrót zapomni o chłopaku sprzed 10 lat.

Co do lajków - sporo osób wali ludziom pod każdym zdjęciem, bo tak mają po prostu ale to nic nie znaczy kompletnie. Ja mam takich znajomych dwoje co pod każdym zdjęciem dają i oczekują wzajemności. Dla mnie dziwne, bo mnie takie klimaty nie jarają, ale cóż.

Co do spotkania - które sama zaproponowałam wcześniej - tak teraz myślę, że rozważyłam tylko opcję, że albo zaiskrzy i spoko, albo nie zaiskrzy i się rozejdą w swoje strony. Ale jest jeszcze opcja, że z jej strony nie zaiskrzy a on sobie znowu coś uroi i się znowu zaczną jakieś napastliwe akcje z jego strony. Może nie, ale co jeśli tak? Powtórka z rozrywki?

Pasek wagi

dziękuję z odpowiedzi 😊

na pewno macie rację, aktualnie czuje się samotnie, on się odezwał i zaczelam wspominać stare czasy. Ale serio, zaczelam zastanawiać się czy coś jest na rzeczy, bo pisał czy musiałby przyjechać do mnie za granicę, żebyśmy wyszli razem itd. Ale wiem, pisanie się nie liczy, a czyny. Potem te życzenia i nic więcej, kontaktu nie mamy, więc zgadzam się z wami, że nie ma co rozgrzebywać przeszłości. Nawet, jak mielibyśmy się spotkać to jako nowe dla siebie osoby. Też myślę, że on może mieć do mnie sentyment. Myślę, że jeśli będzie okazja, to wyjdę z nim na kawe, a jeśli nie to cóż, wiadomo że każdy pójdzie w swoją stronę i kogoś pozna. Nie wiem czy to przez długość mojego posta, ale tam pisałam, że nie myślałam o nim 9 lat, tylko mialam swoje życie i tylko słyszałam, że ma dziewczynę. Sporadyczny kontakt jest od 2 lat, choć to i tak za długo na domysły. A czy miał manię, nie wiem. On taki był zawsze "niespokojny". Może też dlatego, że był młody i nie mógł się pogodzić z rozstaniem i się tak zachowywał. Fakt przesadzał i dlatego znajomość się rozpadła, ale też było dużo sytuacji w których był bardzo opiekuńczy. Jak w nocy wracalam do domu na pieszo, to potrafił przybiec do mnie 10 km z buta i odprowadzić mnie pod klatkę, żebym bezpiecznie dotarła do domu. Postaram się skupić na sobie i swoich pasjach, porandkowac z innymi i już do tego nie wracać, wasze rady bardzo mi pomogły i na pewno teraz będzie mi łatwiej odpuścić ten temat, bo dałyście mi dużo do myślenia i taki pstryczek w nos był mi potrzebny 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.