Temat: Randki

Ostatnio powróciłam do randkowania i szczerze mówiąc zupełnie nie mogę ogarnąć facetów - kiedy dla mnie randka jest w najlepszym wypadku taka o, to faceci zawsze są zainteresowani kolejnym spotkaniem i wypisują do mnie właściwie od razu po randce, a gdy w końcu miałam randkę, która wydawała mi się bardzo udana to nie ma kontynuacji.

W piątek umówiłam się z mężczyzną z którym wcześniej wymieniałam kilka dni wiadomości. Oboje jesteśmy 30+. Moje pierwsze wrażenie było średnie bo facet miał może 165cm ale stwierdziłam, że nie nastawiam się negatywnie i zobaczę jak to będzie.

Spotkaliśmy się o 19 i zaczęliśmy od spaceru po starym mieście,  później on zaproponował aby coś zjeść.  Generalnie rozmowa się kleiła, dużo się śmialiśmy. Nie było żadnych niezręcznych momentów, wręcz sama byłam zaskoczona jak swobodnie i dobrze się przy nim czuje. Okazał się być męski i potrafił prowadzić spotkanie. Było też trochę flirtu, dłuższych spojrzeń, inicjacji delikatnego dotyku z jego strony. Mieliśmy to flow w rozmowie. 

Mówiłam mu, że muszę wyjść o 22:30 na ostatni tramwaj a on chciał spędzić ze mną jeszcze trochę czasu i pospacerować. Podczas rozmowy między słowami rzucał pomysłami gdzie moglibyśmy pójść następnym razem. 

Po kolacji nie miałam pomysłu gdzie można spacerować, więc zaproponowałam, że możemy iść trasą którą jeździ mój autobus nocny do domu - tak abyśmy mogli w pewnym momencie rozstać się na którymś przystanku na trasie i każdy pojechać w swoją stronę. W rezultacie spacerowaliśmy godzinę i doszliśmy do mojego przystanku docelowego, a on stamtąd wracał do centrum.

Przebieg spotkania wydawał się obiecujący, więc podczas odprowadzania mnie do domu pozwoliłam sobie na jakieś objęcie czy potrzymanie za rękę. 

Szczerze mówiąc po spotkaniu byłam pewna, że on się odezwie, więc w sobotę wieczorem do niego napisałam z pytaniem Jak przetrwał ten dzień (musiał o 6 wstać do pracy, wyjeżdżał służbowo) a on mi jedynie odpisał krótko i sucho: 

Przetrwałem, ale jestem bardzo zmęczony. 

Także podsumowując naprawdę nie rozumiem co on ma w głowie, jak mu się nie podobało to po co sam przedłużał spotkanie i pokazywał tyle zainteresowania? Czy mógł pomyśleć, że jestem łatwa i chce zaciągnąć go do mnie na chatę? Nie mam innego pomysłu. 

Ja gdy randka jest dla mnie nieciekawa kończę spotkanie najszybciej jak to możliwe, a nie przeciągam do 5 godzin. 

Nie będę oczywiście do niego więcej wypisywać ale mi trochę przykro bo to było pierwsze obiecujące spotkanie.

Wiem, że moje rozkminy są może jak nastolatki ale byłam poza światem randkowym przez wiele lat.

W sumie bardziej niż o tą konkretną randkę zastanawiam się jak rozpoznać, że randka dla kogoś jest naprawdę udana skoro pozory mylą ? 😅

MyszekCzarny napisał(a):

cancri napisał(a):

Jesli bylo tak fajnie, to nie rozumiem dlaczego sama nie napiszesz do niego ponownie. Dorosli ludzie, zamiast jakos probowac to zachowuja sie jak dzieci "bo on napisal tylko jedno zdanie a ja mam swoja godnosc i nie napisze". Przeciez w realu tez sie trzeba czesto postarac, by znajomosc pociagnac i by sie rozkrecila.

Jesli byl on dla Ciebie taki super, to co Ci szkodzi do niego napisac, najwyzej Cie zablokuje.

ja bym juz nie pisal. To bardzo niezrecznie jak ja chce juz olac laske a ona cos jeszcze pisze do mnie :] Jak ja juz nic nie proponuje to znaczy ze koniec kontaktu i tyle.

👍🏻proste i oczywiste.

MyszekCzarny napisał(a):

cancri napisał(a):

Jesli bylo tak fajnie, to nie rozumiem dlaczego sama nie napiszesz do niego ponownie. Dorosli ludzie, zamiast jakos probowac to zachowuja sie jak dzieci "bo on napisal tylko jedno zdanie a ja mam swoja godnosc i nie napisze". Przeciez w realu tez sie trzeba czesto postarac, by znajomosc pociagnac i by sie rozkrecila.

Jesli byl on dla Ciebie taki super, to co Ci szkodzi do niego napisac, najwyzej Cie zablokuje.

ja bym juz nie pisal. To bardzo niezrecznie jak ja chce juz olac laske a ona cos jeszcze pisze do mnie :] Jak ja juz nic nie proponuje to znaczy ze koniec kontaktu i tyle.

Yyyy. Jak ja chcę kogoś olać to nie spędzam z nim 5h i się nie żegnam mówiąc "do zobaczenia". Faceci to niekonkretne ciapki i tyle. 

nie mam pojęcia, co o  tym myśleć, może facet faktycznie liczył na to, że "zaliczy" tego samego dnia i tylko dlatego przeciągał randkę. Dlatego chciał Cię odprowadzić do domu bo liczył, że go zaprosisz na noc. Ale skoro na samym początku miałaś raczej negatywne wrażenie, to ja bym na Twoim miejscu go skreśliła, tj. nie pisała pierwsza. jak się nie odezwie to jego strata (choć wiadomo, ze przyjemniej jest samemu dać komuś kosza niż mieć poczucie, że komuś się nie spodobaliśmy). 

SukienkaWgroszki napisał(a):

MyszekCzarny napisał(a):

cancri napisał(a):

Jesli bylo tak fajnie, to nie rozumiem dlaczego sama nie napiszesz do niego ponownie. Dorosli ludzie, zamiast jakos probowac to zachowuja sie jak dzieci "bo on napisal tylko jedno zdanie a ja mam swoja godnosc i nie napisze". Przeciez w realu tez sie trzeba czesto postarac, by znajomosc pociagnac i by sie rozkrecila.

Jesli byl on dla Ciebie taki super, to co Ci szkodzi do niego napisac, najwyzej Cie zablokuje.

ja bym juz nie pisal. To bardzo niezrecznie jak ja chce juz olac laske a ona cos jeszcze pisze do mnie :] Jak ja juz nic nie proponuje to znaczy ze koniec kontaktu i tyle.

Yyyy. Jak ja chcę kogoś olać to nie spędzam z nim 5h i się nie żegnam mówiąc "do zobaczenia". Faceci to niekonkretne ciapki i tyle. 

No dokładnie to samo napisałam wcześniej. Jak się chce kogoś olać, to się odczekuje to minimum minimumu coby jakoś to wyglądało i się spada do domu jak najszybciej. Jak koleś sam ciągnął tą randkę na czas, aż pyknęła północ i jeszcze to chciał przedłużać a potem urwał praktycznie kontakt, to albo jakiś świr albo sam nie wie czego chce. No chyba, że liczył na jakiś seks i dlatego tak to przeciągał mając nadzieję, że coś się wydarzy w końcu.

Pasek wagi

AnabelLee napisał(a):

nie mam pojęcia, co o  tym myśleć, może facet faktycznie liczył na to, że "zaliczy" tego samego dnia i tylko dlatego przeciągał randkę. Dlatego chciał Cię odprowadzić do domu bo liczył, że go zaprosisz na noc. Ale skoro na samym początku miałaś raczej negatywne wrażenie, to ja bym na Twoim miejscu go skreśliła, tj. nie pisała pierwsza. jak się nie odezwie to jego strata (choć wiadomo, ze przyjemniej jest samemu dać komuś kosza niż mieć poczucie, że komuś się nie spodobaliśmy). 

Ta opcja akurat odpada bo wiedział, że nie mam na to warunków. Co prawda mieszkam w kawalerce ale akurat była u mnie siostra 😅 więc no nie bardzo. Gdyby na to liczył to by pokierował spacer w kierunku jego mieszkania, które było też zdecydowanie bliżej. 

Nie przejmuje się jakoś bardzo, po prostu jestem bardziej zaskoczona niespójnością jego zachowania w czasie spotkania i po. 

homealone napisał(a):

AnabelLee napisał(a):

nie mam pojęcia, co o  tym myśleć, może facet faktycznie liczył na to, że "zaliczy" tego samego dnia i tylko dlatego przeciągał randkę. Dlatego chciał Cię odprowadzić do domu bo liczył, że go zaprosisz na noc. Ale skoro na samym początku miałaś raczej negatywne wrażenie, to ja bym na Twoim miejscu go skreśliła, tj. nie pisała pierwsza. jak się nie odezwie to jego strata (choć wiadomo, ze przyjemniej jest samemu dać komuś kosza niż mieć poczucie, że komuś się nie spodobaliśmy). 

Ta opcja akurat odpada bo wiedział, że nie mam na to warunków. Co prawda mieszkam w kawalerce ale akurat była u mnie siostra ? więc no nie bardzo. Gdyby na to liczył to by pokierował spacer w kierunku jego mieszkania, które było też zdecydowanie bliżej. 

Nie przejmuje się jakoś bardzo, po prostu jestem bardziej zaskoczona niespójnością jego zachowania w czasie spotkania i po. 

Jeszcze nie raz będziesz zaskoczona, randkowalam z 5 lat, mnie to już nic nie zaskoczy ;] 

homealone napisał(a):

AnabelLee napisał(a):

nie mam pojęcia, co o  tym myśleć, może facet faktycznie liczył na to, że "zaliczy" tego samego dnia i tylko dlatego przeciągał randkę. Dlatego chciał Cię odprowadzić do domu bo liczył, że go zaprosisz na noc. Ale skoro na samym początku miałaś raczej negatywne wrażenie, to ja bym na Twoim miejscu go skreśliła, tj. nie pisała pierwsza. jak się nie odezwie to jego strata (choć wiadomo, ze przyjemniej jest samemu dać komuś kosza niż mieć poczucie, że komuś się nie spodobaliśmy). 

Ta opcja akurat odpada bo wiedział, że nie mam na to warunków. Co prawda mieszkam w kawalerce ale akurat była u mnie siostra ? więc no nie bardzo. Gdyby na to liczył to by pokierował spacer w kierunku jego mieszkania, które było też zdecydowanie bliżej. 

Nie przejmuje się jakoś bardzo, po prostu jestem bardziej zaskoczona niespójnością jego zachowania w czasie spotkania i po. 

czasami jak facet zwali to zaczyna trzezwiej myslec i zmieniaja sie priorytety xD

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.