Temat: Czy czas goi rany ..

 Vitalijki. Jak kiedyś pisałam miałam duże problemy z mężem . Ogólnie byliśmy wiele lat na terapii. Zaczęliśmy żyć normalnie. Wypracowaliśmy zasady normalnego małżeństwa.  Ogólnie bardzo się zmienił. Ja mu niby wybaczyłam. On się bardzo stara. Ale nadal mnie boli to co było kiedyś między nami , wypominam mu, mszcze się czasem podświadomie na nim. Wiem, że to zburza to co wypracowaliśmy. W związku z tym mam do Was pytanie, czy tak to już zostanie ? Czy czas to zatrze albo mogę zapomnieć? Bo jak nie i to nie zadziała, to rozwód nas czeka.

Lepiej się czasem rozwieść niż męczyć kolejne lata i tak do usranej śmierci, ludzie po rozwodach często poznają nowych partnerów i zaczynają drugie życie, nie ma co być ze sobą na siłę.

karola26555 napisał(a):

 Vitalijki. Jak kiedyś pisałam miałam duże problemy z mężem . Ogólnie byliśmy wiele lat na terapii. Zaczęliśmy żyć normalnie. Wypracowaliśmy zasady normalnego małżeństwa.  Ogólnie bardzo się zmienił. Ja mu niby wybaczyłam. On się bardzo stara. Ale nadal mnie boli to co było kiedyś między nami , wypominam mu, mszcze się czasem podświadomie na nim. Wiem, że to zburza to co wypracowaliśmy. W związku z tym mam do Was pytanie, czy tak to już zostanie ? Czy czas to zatrze albo mogę zapomnieć? Bo jak nie i to nie zadziała, to rozwód nas czeka.

na to pytanie znasz odpowiedź tylko Ty.

Pasek wagi

Moim zdaniem małżeństwo może się udać jeśli oboje zamknięcie to co było i otworzycie nową kartę. Jeśli on będzie ranił, a Ty ciągle wypominała to nigdy się nie podniesiecie. Wtedy najlepsze rozwiązanie to rozwód. 

Moim zdaniemi doświadczeniem czas to sprawa drugo-rzędna . Najważniejsze: módl się i proś o udrowienie swojego serca. Pojedź sama na takie warsztaty lub spotkania ktore działają w tym kierunku. Lub sięgnij po literaturę.

Bez uzdrowienia serca twoje rany, przywary itd będą się wnieskończoność sączyć. Nikt nie jest w stanie starać się i dawać bez końca wiec Twoj mąż może odejść bo będzie czuł sie niewystarczający dla Ciebie. "z pustego to i Salomon nie naleje".

ps. Polecam Wam obojgu książkę: 5 języków miłości. Banalnie prosta ksiązka a uratowała nie jedno małżenstwo/związek. 

ps2. Dla mnie w związku takim deszczem po suszy są seriale na netfixie typu "miłość jest ślepa". Patrzac z boku na zwiazki ktore są w fazie budowania i fali emocji, czujemy się sprowokowani do otwartej o dobrej rozmowy. Polecam. 

Sprawa mocno indywidualna. Ja mam taki charakter, że jestem bardzo pamiętliwa ogólnie i mściwa. Czasem dużo czasu musi upłynąć, żebym komuś wybaczyła, ale czasem nawet jak się pogodzimy i niby gadamy normalnie, to ja z tyłu głowy mam dane sytuacje i dyskomfort. Jak ktoś straci moje zaufanie, to bardzo ciężko odzyskać. Mam takich znajomych na których się zawiodłam kiedyś i choć teraz jesteśmy w dobrych stosunkach, witamy się, jak się spotkamy to pogadamy normalnie, ale nie potrafię być z nimi w takich zażyłych stosunkach jak kiedyś, więc skończyło się zapraszanie na kawki i gadanie o dpie maryni. A mówimy o znajomych. Nie wiem jak bym się zachowała gdyby ktos tak bliski jak mąż zrobił coś przez co straciłby moje zaufanie. Myślę, że mogło by być jeszcze gorzej, ze względu na stopień zażyłości. Z kolei niektórzy potrafią wybaczyć tak na prawdę wewnętrznie. Zależy jakim jesteś typem człowieka. Zapewne czas pokaże.

Pasek wagi

karola26555 napisał(a):

 Vitalijki. Jak kiedyś pisałam miałam duże problemy z mężem . Ogólnie byliśmy wiele lat na terapii. Zaczęliśmy żyć normalnie. Wypracowaliśmy zasady normalnego małżeństwa.  Ogólnie bardzo się zmienił. Ja mu niby wybaczyłam. On się bardzo stara. Ale nadal mnie boli to co było kiedyś między nami , wypominam mu, mszcze się czasem podświadomie na nim. Wiem, że to zburza to co wypracowaliśmy. W związku z tym mam do Was pytanie, czy tak to już zostanie ? Czy czas to zatrze albo mogę zapomnieć? Bo jak nie i to nie zadziała, to rozwód nas czeka.

ja tam radzilabym się rozwieść

przejrzalam twój stary post o tym mężu, nie wiem po co w ogóle chcesz ratować taki związek, od początku przecież nawet go nie kochałaś tylko wyszłaś z rozsądku za mąż...

uwolnij się wreszcie

trzymam kciuki

Nie mogłabym być z kimś z kim czuję się źle. Komu nie ufam. Mój były zdradził mnie przed ślubem, rozstałam się z dnia na dzień po 5latach razem bo znam siebie. Nigdy bym już nie była szczęśliwa z tym człowiekiem. Nie jestem za byciem z kimś na siłę. Życie jest za krótkie na byle jakie związki.

Pasek wagi

Angelofdeath napisał(a):

Nie mogłabym być z kimś z kim czuję się źle. Komu nie ufam. Mój były zdradził mnie przed ślubem, rozstałam się z dnia na dzień po 5latach razem bo znam siebie. Nigdy bym już nie była szczęśliwa z tym człowiekiem. Nie jestem za byciem z kimś na siłę. Życie jest za krótkie na byle jakie związki.

dokladnie

pyzia1980 napisał(a):

Moim zdaniem małżeństwo może się udać jeśli oboje zamknięcie to co było i otworzycie nową kartę. Jeśli on będzie ranił, a Ty ciągle wypominała to nigdy się nie podniesiecie. Wtedy najlepsze rozwiązanie to rozwód. 

też mi się wydaje, że bez takiego zamknięcia nie ma opcji żeby było dobrze. Piszesz, że bardzo się zmienił oraz że się stara, to teraz chyba dużo jest po Twojej stronie- zależy Ci, nabierasz świadomości że żeby zacząć od nowa musisz postarać wypominać i starasz się też pokazywać że Ci po prostu zależy

Chyba że nie zależy, chyba że nie umiesz wybaczyć- wtedy wydaje mi się że lepiej jest się rozwieść niż wzajemnie latami gnoic.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.