Temat: Moj partner sie zmienil

Hej, mieszkam z partnerem jakies 4 lata, znamy sie prawie 5. 

Mam problem, moj partner stal sie od jakis kilku miesiecy bardzo denerwujacy, ja jestem osoba, ktora na codzien nie szuka klotni, jestem dosc ugodowa, za to moj partner mam wrazenie, ze zaczal sie czepiac mnie czesto, czesciej niz zwykle reaguje nieadekwatnie do sytuacji np. dwa tygodnie temu w weekend, w sobote zirytowalam go bez powodu 3 razy. Za 3 cim razem, bo chcialam sie cos zapytac a nie zauwazylam, ze byl zajety. 

Zauwazylam, ze ta sytuacja zaczyna mnie meczyc, mam wrazenie czasem, ze ja go po prostu irytuje, to jaka jestem. Szczerze mowiac, latwiej by mi bylo gdyby mi powiedzial, ze chce odejsc czy cos takiego niz co chwila sie mnie czepiac albo byc poirytowanym.

Co byscie mi radzily/zrobily na moim miejscu?

Nie chce sie ani z nim klocic ani nic ale boje sie, ze jak on tak dalej bedzie narzekac to ja kiedys wybuchne. 

Juz mu to mowilam duzo razy a on za kazdym razem ma wymowke ,,bo powiedzialas to, bo mnie zdenerwowalas'' itd. i za kazdym razem jest przepraszam a potem za jakis czas i tak cos go zirytuje. 

Najgorzej jest, jak czasem wraca z pracy to nawet nie powie dzien dobry (ja tez pracuje na pelen etat, nie siedze w domu) i zaczyna sie czepiac, raz sie czepil, ze nie wywalilam chleba, z tym, ze ja tego chleba nie uzywalam i tak sie mnie uczepil a zapytalam sie czemu sam go nie wywalil, skoro on go uzywal? i to jeszcze tego dnia rano... i nic sie nie odezwal wtedy... 

Dodam, ze nasze mieszkanie jest czyste, wiec... nie wiem czemu sie tak czepia. Nie zostawiam rzeczy za soba, tylko je sprzatam. 

Mam wrazenie, ze on sie czepia, zeby sie czepiac czasem... juz rece mi opadaja, bo czesto psuje mi humor. 

czasami warto przeprowadzic konkretna rozmowe, bez wykretow, jesli sie nie da to zdecydowac czy kolejne 20 czy iles tam lat chcesz tak zyc.

Bez rozmowy się nie obędzie. Ale takiej serio rozmowy a nie typu "Co się czepiasz bez powodu?", "A bo mam powód taki i taki" i od słowa do słowa zacznie się "A bo ty zawsze", "A bo ty nigdy". Myślę, że warto podpytać np o pracę. Może coś się zmieniło, co ogólnie wpłynęło na jego nerwowość (stres, ujowy szef który się czepia, kwasy z współpracownikami itp.). Takie rzeczy jak najbardziej mogą sprawić, że człowiek jest bardziej nerwowy i czepliwy. Wiem po sobie. Miałam taki czas w pracy dawno temu, że dziwię się, że mój chłop nie kopnął mnie wtedy w dupę (jeszcze nie byliśmy małżeństwem), bo przeszkadzało mi wszystko i łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi pierdołami. Trwało to dobry rok. Denerwował mnie wszystkim włącznie z tym, że za głośno oddychał jak spał (żart, ale podobny poziom absurdu ;P ). Ale najwyraźniej pamiętał wcześniejsze dobre lata, że to wytrzymał ;) Gdy zmieniłam pracę, wróciłam do normalności. Jeśli tak jest, to prawdopodobnie on tego nawet nie zauważa, że się zmienił, bo ja nie widziałam że to problem jest we mnie. Według mnie problemem był partner, bo to on robił to czy tamto i miało mnie to prawo wkurzać przecież.

Może być oczywiście również masa innych przyczyn. Jak się mieszka kupę lat razem to faktycznie czasem ma się drugiej osoby dosyć, ale to nie znaczy że od razu człowiek chce się rozstawać. Czasem wystarczy chwilę od siebie odsapnąć - wyjść ze znajomymi samemu, niektórzy spędzają osobno weekend czy nawet urlop (przyznam że nie próbowałam nigdy) - ale generalnie zrobić cokolwiek, żeby przez chwilę nie kisić się w sosie własnym. Przykładowo covid był niezłym sprawdzianem dla wielu związków, bo przebywanie ze sobą 24h/dobę sprawiło, że ludzie mieli siebie serio dosyć i wiele par się rozstało, chociaż wcześniej długo byli szczęśliwi razem.

Oczywiście może też chodzić o to, że z jego strony się już zaczyna wypalać uczucie lub całkiem wypaliło, ale nie wie jak to ugrać, może też nie chce odchodzić bo jednak 4 lata to kawał czasu, albo chce odejść ale nie wie jak. Albo sam nie wie czego chce. Albo kogoś ma na boku.

Tu można gdybać a i tak możemy nie trafić. Warto porozmawiać na spokojnie, bez kłótni, najlepiej w momencie gdy jest ok. W sensie nie zaczynać rozmowy wtedy gdy on ma wqrwa i się czepia, bo wtedy nie będzie spokojny, tylko będzie odbijał piłeczkę i się pokłócicie. Lepiej w spokojnym momencie zacząć że zauważyłaś to czy tamto i chciałaś pogadać bo nie może tak być stale. Że się kochacie i nie tak to powinno wyglądać w zdrowym związku. Zapytaj czy ma jakieś problemy, czy możesz mu w tym pomóc albo czy chciałby się chociaż wygadać jeśli przykładowo pomóc nie możesz itp. itd. Faceci stosunkowo często lubią kisić swoje problemy żeby nie wyjść na słabych albo żeby nie obciążać partnerki, a wychodzi potem właśnie tak jak na załączonym obrazku. Możesz też zaproponować terapię dla par, jeśli masz taką potrzebę i uważasz, że by Wam pomogła. Ale tak czy siak, bez rozmowy to tu się nie obędzie.

Pasek wagi

A czemu właściwie nie wybuchniesz?

Dziad się wyżywa (tak, to jest przemoc) a ty chodzisz na paluszkach zamiast walnąć patelnią w łeb tak, żeby zabolało. Jeśli nie zmienisz stylu, będziesz się coraz bardziej czuła jak rozdeptane psie gówno a on bedzie sobie pozwalał na coraz więcej. 

Oczywiście trzeba porozmawiać. Oczywiście.

A czemu właściwie nie wybuchniesz?

Dziad się wyżywa (tak, to jest przemoc) a ty chodzisz na paluszkach zamiast walnąć patelnią w łeb tak, żeby zabolało. Jeśli nie zmienisz stylu, będziesz się coraz bardziej czuła jak rozdeptane psie gówno a on bedzie sobie pozwalał na coraz więcej. 

Oczywiście trzeba porozmawiać. Oczywiście.

Może jest zestresowany czymś i się wyżywa na tobie? 

A może faktycznie zaczęłaś go irytować. Jeśli tak, to to będzie narastac.

ciezka sytuacja ale wyglada na typowa. Powodow moze byc tysiace. Moze ma kogos na boku wiec ty go irytujesz. Moze fantazjuje o innej mlodszej ladniejszej ,a ty juz sie znudzilas. Moze nic z tych rzeczy a ma problemy w pracy albo cos go wepchnelo w depresje. A moze faktycznie ty go irytujesz kiedy minela poczatkowa faza zauroczenia. Powody moznaby mnozyc , potrzeba rozmowy , czasami on sam moze nie wiedziec co sie dzieje.

Karolka_83 napisał(a):

Bez rozmowy się nie obędzie. Ale takiej serio rozmowy a nie typu "Co się czepiasz bez powodu?", "A bo mam powód taki i taki" i od słowa do słowa zacznie się "A bo ty zawsze", "A bo ty nigdy". Myślę, że warto podpytać np o pracę. Może coś się zmieniło, co ogólnie wpłynęło na jego nerwowość (stres, ujowy szef który się czepia, kwasy z współpracownikami itp.). Takie rzeczy jak najbardziej mogą sprawić, że człowiek jest bardziej nerwowy i czepliwy. Wiem po sobie. Miałam taki czas w pracy dawno temu, że dziwię się, że mój chłop nie kopnął mnie wtedy w dupę (jeszcze nie byliśmy małżeństwem), bo przeszkadzało mi wszystko i łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi pierdołami. Trwało to dobry rok. Denerwował mnie wszystkim włącznie z tym, że za głośno oddychał jak spał (żart, ale podobny poziom absurdu ;P ). Ale najwyraźniej pamiętał wcześniejsze dobre lata, że to wytrzymał ;) Gdy zmieniłam pracę, wróciłam do normalności. Jeśli tak jest, to prawdopodobnie on tego nawet nie zauważa, że się zmienił, bo ja nie widziałam że to problem jest we mnie. Według mnie problemem był partner, bo to on robił to czy tamto i miało mnie to prawo wkurzać przecież.

Może być oczywiście również masa innych przyczyn. Jak się mieszka kupę lat razem to faktycznie czasem ma się drugiej osoby dosyć, ale to nie znaczy że od razu człowiek chce się rozstawać. Czasem wystarczy chwilę od siebie odsapnąć - wyjść ze znajomymi samemu, niektórzy spędzają osobno weekend czy nawet urlop (przyznam że nie próbowałam nigdy) - ale generalnie zrobić cokolwiek, żeby przez chwilę nie kisić się w sosie własnym. Przykładowo covid był niezłym sprawdzianem dla wielu związków, bo przebywanie ze sobą 24h/dobę sprawiło, że ludzie mieli siebie serio dosyć i wiele par się rozstało, chociaż wcześniej długo byli szczęśliwi razem.

Oczywiście może też chodzić o to, że z jego strony się już zaczyna wypalać uczucie lub całkiem wypaliło, ale nie wie jak to ugrać, może też nie chce odchodzić bo jednak 4 lata to kawał czasu, albo chce odejść ale nie wie jak. Albo sam nie wie czego chce. Albo kogoś ma na boku.

Tu można gdybać a i tak możemy nie trafić. Warto porozmawiać na spokojnie, bez kłótni, najlepiej w momencie gdy jest ok. W sensie nie zaczynać rozmowy wtedy gdy on ma wqrwa i się czepia, bo wtedy nie będzie spokojny, tylko będzie odbijał piłeczkę i się pokłócicie. Lepiej w spokojnym momencie zacząć że zauważyłaś to czy tamto i chciałaś pogadać bo nie może tak być stale. Że się kochacie i nie tak to powinno wyglądać w zdrowym związku. Zapytaj czy ma jakieś problemy, czy możesz mu w tym pomóc albo czy chciałby się chociaż wygadać jeśli przykładowo pomóc nie możesz itp. itd. Faceci stosunkowo często lubią kisić swoje problemy żeby nie wyjść na słabych albo żeby nie obciążać partnerki, a wychodzi potem właśnie tak jak na załączonym obrazku. Możesz też zaproponować terapię dla par, jeśli masz taką potrzebę i uważasz, że by Wam pomogła. Ale tak czy siak, bez rozmowy to tu się nie obędzie.

Hm, przeczytalam Twoja wypowiedz, dziekuje za udzielenie sie. Jesli chodzi o prace to rok temu partner zmienil prace, musi dluzej dojezdzac rano zazwyczaj 30 min ale zdarzalo sie ze stal w korku 1h, wiec w tygodniu ma malo czasu (w pracy jest 8h i 30 min + dojazdy). Dodatkowo pracuje na boku, dostaje zlecenia plus pracuje nad zalozeniem firmy. Staram sie go odciazac ale zauwazylam, ze ma wlasnie czesto takie dni, ze juz poirytowany wchodzi do domu. 

Jesli chodzi o inna kobiete, to nie wiem czy by mial teraz czas, po pracy pracuje w domu a jak wychodzi ze znajomymi to czesto idziemy razem w 3-4 i przewaznie sa to faceci. 

Jedyne co mi przychodzi na mysl to natlok obowiazkow i pracy. Odkad zaczal pracowac wiecej na boku zrobil sie taki. 

Energolek napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Bez rozmowy się nie obędzie. Ale takiej serio rozmowy a nie typu "Co się czepiasz bez powodu?", "A bo mam powód taki i taki" i od słowa do słowa zacznie się "A bo ty zawsze", "A bo ty nigdy". Myślę, że warto podpytać np o pracę. Może coś się zmieniło, co ogólnie wpłynęło na jego nerwowość (stres, ujowy szef który się czepia, kwasy z współpracownikami itp.). Takie rzeczy jak najbardziej mogą sprawić, że człowiek jest bardziej nerwowy i czepliwy. Wiem po sobie. Miałam taki czas w pracy dawno temu, że dziwię się, że mój chłop nie kopnął mnie wtedy w dupę (jeszcze nie byliśmy małżeństwem), bo przeszkadzało mi wszystko i łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi pierdołami. Trwało to dobry rok. Denerwował mnie wszystkim włącznie z tym, że za głośno oddychał jak spał (żart, ale podobny poziom absurdu ;P ). Ale najwyraźniej pamiętał wcześniejsze dobre lata, że to wytrzymał ;) Gdy zmieniłam pracę, wróciłam do normalności. Jeśli tak jest, to prawdopodobnie on tego nawet nie zauważa, że się zmienił, bo ja nie widziałam że to problem jest we mnie. Według mnie problemem był partner, bo to on robił to czy tamto i miało mnie to prawo wkurzać przecież.

Może być oczywiście również masa innych przyczyn. Jak się mieszka kupę lat razem to faktycznie czasem ma się drugiej osoby dosyć, ale to nie znaczy że od razu człowiek chce się rozstawać. Czasem wystarczy chwilę od siebie odsapnąć - wyjść ze znajomymi samemu, niektórzy spędzają osobno weekend czy nawet urlop (przyznam że nie próbowałam nigdy) - ale generalnie zrobić cokolwiek, żeby przez chwilę nie kisić się w sosie własnym. Przykładowo covid był niezłym sprawdzianem dla wielu związków, bo przebywanie ze sobą 24h/dobę sprawiło, że ludzie mieli siebie serio dosyć i wiele par się rozstało, chociaż wcześniej długo byli szczęśliwi razem.

Oczywiście może też chodzić o to, że z jego strony się już zaczyna wypalać uczucie lub całkiem wypaliło, ale nie wie jak to ugrać, może też nie chce odchodzić bo jednak 4 lata to kawał czasu, albo chce odejść ale nie wie jak. Albo sam nie wie czego chce. Albo kogoś ma na boku.

Tu można gdybać a i tak możemy nie trafić. Warto porozmawiać na spokojnie, bez kłótni, najlepiej w momencie gdy jest ok. W sensie nie zaczynać rozmowy wtedy gdy on ma wqrwa i się czepia, bo wtedy nie będzie spokojny, tylko będzie odbijał piłeczkę i się pokłócicie. Lepiej w spokojnym momencie zacząć że zauważyłaś to czy tamto i chciałaś pogadać bo nie może tak być stale. Że się kochacie i nie tak to powinno wyglądać w zdrowym związku. Zapytaj czy ma jakieś problemy, czy możesz mu w tym pomóc albo czy chciałby się chociaż wygadać jeśli przykładowo pomóc nie możesz itp. itd. Faceci stosunkowo często lubią kisić swoje problemy żeby nie wyjść na słabych albo żeby nie obciążać partnerki, a wychodzi potem właśnie tak jak na załączonym obrazku. Możesz też zaproponować terapię dla par, jeśli masz taką potrzebę i uważasz, że by Wam pomogła. Ale tak czy siak, bez rozmowy to tu się nie obędzie.

Hm, przeczytalam Twoja wypowiedz, dziekuje za udzielenie sie. Jesli chodzi o prace to rok temu partner zmienil prace, musi dluzej dojezdzac rano zazwyczaj 30 min ale zdarzalo sie ze stal w korku 1h, wiec w tygodniu ma malo czasu (w pracy jest 8h i 30 min + dojazdy). Dodatkowo pracuje na boku, dostaje zlecenia plus pracuje nad zalozeniem firmy. Staram sie go odciazac ale zauwazylam, ze ma wlasnie czesto takie dni, ze juz poirytowany wchodzi do domu. 

Jesli chodzi o inna kobiete, to nie wiem czy by mial teraz czas, po pracy pracuje w domu a jak wychodzi ze znajomymi to czesto idziemy razem w 3-4 i przewaznie sa to faceci. 

Jedyne co mi przychodzi na mysl to natlok obowiazkow i pracy. Odkad zaczal pracowac wiecej na boku zrobil sie taki. 

czytajac ile pracuje to chyba wszystko jasne, ja w okresach podobnego  obciazenia praca bylam tez nie do zycia. Wspolczuje iwarto przeanalizowac, szukac zmian na lepsze, mniej obciazone praca zycie.

Energolek napisał(a):

Karolka_83 napisał(a):

Bez rozmowy się nie obędzie. Ale takiej serio rozmowy a nie typu "Co się czepiasz bez powodu?", "A bo mam powód taki i taki" i od słowa do słowa zacznie się "A bo ty zawsze", "A bo ty nigdy". Myślę, że warto podpytać np o pracę. Może coś się zmieniło, co ogólnie wpłynęło na jego nerwowość (stres, ujowy szef który się czepia, kwasy z współpracownikami itp.). Takie rzeczy jak najbardziej mogą sprawić, że człowiek jest bardziej nerwowy i czepliwy. Wiem po sobie. Miałam taki czas w pracy dawno temu, że dziwię się, że mój chłop nie kopnął mnie wtedy w dupę (jeszcze nie byliśmy małżeństwem), bo przeszkadzało mi wszystko i łatwo było mnie wyprowadzić z równowagi pierdołami. Trwało to dobry rok. Denerwował mnie wszystkim włącznie z tym, że za głośno oddychał jak spał (żart, ale podobny poziom absurdu ;P ). Ale najwyraźniej pamiętał wcześniejsze dobre lata, że to wytrzymał ;) Gdy zmieniłam pracę, wróciłam do normalności. Jeśli tak jest, to prawdopodobnie on tego nawet nie zauważa, że się zmienił, bo ja nie widziałam że to problem jest we mnie. Według mnie problemem był partner, bo to on robił to czy tamto i miało mnie to prawo wkurzać przecież.

Może być oczywiście również masa innych przyczyn. Jak się mieszka kupę lat razem to faktycznie czasem ma się drugiej osoby dosyć, ale to nie znaczy że od razu człowiek chce się rozstawać. Czasem wystarczy chwilę od siebie odsapnąć - wyjść ze znajomymi samemu, niektórzy spędzają osobno weekend czy nawet urlop (przyznam że nie próbowałam nigdy) - ale generalnie zrobić cokolwiek, żeby przez chwilę nie kisić się w sosie własnym. Przykładowo covid był niezłym sprawdzianem dla wielu związków, bo przebywanie ze sobą 24h/dobę sprawiło, że ludzie mieli siebie serio dosyć i wiele par się rozstało, chociaż wcześniej długo byli szczęśliwi razem.

Oczywiście może też chodzić o to, że z jego strony się już zaczyna wypalać uczucie lub całkiem wypaliło, ale nie wie jak to ugrać, może też nie chce odchodzić bo jednak 4 lata to kawał czasu, albo chce odejść ale nie wie jak. Albo sam nie wie czego chce. Albo kogoś ma na boku.

Tu można gdybać a i tak możemy nie trafić. Warto porozmawiać na spokojnie, bez kłótni, najlepiej w momencie gdy jest ok. W sensie nie zaczynać rozmowy wtedy gdy on ma wqrwa i się czepia, bo wtedy nie będzie spokojny, tylko będzie odbijał piłeczkę i się pokłócicie. Lepiej w spokojnym momencie zacząć że zauważyłaś to czy tamto i chciałaś pogadać bo nie może tak być stale. Że się kochacie i nie tak to powinno wyglądać w zdrowym związku. Zapytaj czy ma jakieś problemy, czy możesz mu w tym pomóc albo czy chciałby się chociaż wygadać jeśli przykładowo pomóc nie możesz itp. itd. Faceci stosunkowo często lubią kisić swoje problemy żeby nie wyjść na słabych albo żeby nie obciążać partnerki, a wychodzi potem właśnie tak jak na załączonym obrazku. Możesz też zaproponować terapię dla par, jeśli masz taką potrzebę i uważasz, że by Wam pomogła. Ale tak czy siak, bez rozmowy to tu się nie obędzie.

Hm, przeczytalam Twoja wypowiedz, dziekuje za udzielenie sie. Jesli chodzi o prace to rok temu partner zmienil prace, musi dluzej dojezdzac rano zazwyczaj 30 min ale zdarzalo sie ze stal w korku 1h, wiec w tygodniu ma malo czasu (w pracy jest 8h i 30 min + dojazdy). Dodatkowo pracuje na boku, dostaje zlecenia plus pracuje nad zalozeniem firmy. Staram sie go odciazac ale zauwazylam, ze ma wlasnie czesto takie dni, ze juz poirytowany wchodzi do domu. 

Jesli chodzi o inna kobiete, to nie wiem czy by mial teraz czas, po pracy pracuje w domu a jak wychodzi ze znajomymi to czesto idziemy razem w 3-4 i przewaznie sa to faceci. 

Jedyne co mi przychodzi na mysl to natlok obowiazkow i pracy. Odkad zaczal pracowac wiecej na boku zrobil sie taki. 

Myślę, że to może być powodem. Nowa praca (termin się pokrywa z czasem o którym wspomniałaś, że się zaczął czepiać), plus praca na boku plus rozkręcanie firmy. Myślę, że on jest po prostu przemęczony, ma dużo na głowie i mało wolnego czasu. Jak najbardziej może to powodować ogólną nerwowość a co za tym idzie dużo więcej rzeczy go denerwuje i się czepia "o nic". Oczywiście nie powinno być to wymówką do sprawiania przykrości bliskiej osobie, ale też w pewnym sensie jestem w stanie to rozumieć, bo jak człowiek zmęczony i wiecznie ma coś na głowie, to nie panuje nad tym często. Jako że ten okres raczej szybko się nie skończy, to musicie wypracować jakiś system, żeby się trochę dostosować do tej sytuacji. Na pocieszenie dodam, że (tak się domyślam jedynie) będzie to okres przejściowy. Tzn domyślam się, że skoro rozkręca własną firmę, to docelowo etat ma odpaść a pewnie robota na boku zazębi się z działalnością we własnej firmie, więc będzie już tego wszystkiego mniej do zaprzątania głowy? Oczywiście własna firma to też nie przelewki i potrzebuje sporo uwagi, ale jednak co innego poświęcać uwagę jednej rzeczy a co innego trzem, z czego ta jedna zajmuje większą część dnia bo 8h+dojazd.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.