Temat: Mój facet mnie irytuje

Słuchajcie, od jakichś kilku tygodni mój facet z którym jestem jestem 6 lat tak potwornie mnie irytuje tonem, którym się do mnie zwraca że po prostu dostaję szału. Mam wrażenie że traktuje mnie jak idiotkę, albo próbuje ze mnie takową zrobić. Mówi do mnie oczywiste rzeczy takim tonem, jakbym wcale tego nie wiedziała, podam wam przykład: przed świętami wielkanocnymi rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób będziemy je spędzać, ja zapytałam w jakich dniach w tym roku są? On mówi że 27 a ja zapytałam czy to jest niedziela czy wielka sobota (zapytałam tak bo zawsze u nas w rodzinie zaczyna się świetowanie w sobote i my w piątek zawsze wracamy do rodzinnego miasta żeby tę sobotę już spędzić z rodziną) a on do mnie takim tonem jakbym była upośledzona: nie wiem czy wiesz, ale wielkanoc zawsze wypada w niedzielę ;) powiedział to mimo że dobrze wiem, że on wiedział, co mam na myśli. Tak samo jak dzisiaj dzwonił do mnie ale nie miałam zasięgu więc włączyła się poczta głosowa, a ja nie dostałam powiadomienia że ktoś do mnie dzwonił, więc zadzwonił kilka godzin później i zapytał chamskim bardzo tonem czy jest szansa się ze mną skontaktować czy dzisiaj już nie bo dzwoni a włącza się poczta. Powiedziałam, że nie wiedziałam, że dzwonił, że mam problemy z zasięgiem i nie dostałam żadnego powiadomienia, i że mógł w takim razie napisać smsa, a on na to: dziekuje ci za pozwolenie napisania smsa ale jakbym chciał napisać to bym napisał, a skoro tego nie zrobiłem to znaczy ze chciałem porozmawiać przez telefon to chyba oczywiste prawda? Mówi to wszystko takim wrednym tonem, jakby próbował mnie jakoś zdegradować, pokazać że jestem jakaś gorsza albo głupsza, kiedyś totalnie nic takiego nie miało miejsca, zawsze mówił mi że jestem taka mądra i w wielu sprawach się mnie radził, porównywał do swoich głupiutkich koleżanek i mówił że całe szczęście jestem inna. Takie sytuacje zdarzają się ostatnio codziennie, na początku nie zwracałam na to uwagi. Po jakimś czasie gdy zaczęlo mi to przeszkadzać, zapytałam dlateczego mówi do mnie takim nieprzyjemnym tonem i że czuję że próbuje ze mnie zrobić kretynke ale on oczywiscie mowi ze nie, i mówi: jeśli sądzisz tak na podstawie tego że powiedziałem że swięta zawsze są w niedziele to gratuluje. Czyli znowu próba jakiegoś zdegradowania mnie. Jak sobie z tym poradzić, co mu odpowiadać na takie docinki żeby zrozumiał ze to naprawdę jest chamskie? Chociaż ja myślę że on dobrze o tym wie i robi to specajlnie, niestety nie dowiem się czemu, ponieważ ciągle się tego wypiera :( Pomożecie?

A wiesz czy on to robi specjalnie czy nieswiadomie? :D ja z moim jestem 8lat i moj niekiedy zachowuje sie dokladnie jak opisujecie, z tym wzgledem ze on mysli, ze serio takich rzeczy nie wiem. Puszczam to wtedy mimo uszu, niech mysli ze jest madry :D czasami robi mi tak w klotni ale wiem ze przemawia wtedy przez niego gleboko zakorzenione chamstwo wtedy pomaga powolne, dlugie tlumaczenie najprostrzymi slowami dlaczego (odnosnie Twojej sytuacji) powinien napisac smsa, a nie dzwonic i jak by to wygladalo jakby go napisal. Na mojego podzialalo i teraz szkoda mu zachodu na chamstwa bo musi pozniej sluchac 30minutowe wykladu xd

AlaOwnsLittleOnion napisał(a):

ateistka napisał(a):

Nie ma miedzy wami roznicy w wyksztalceniu?
Ee ostatnim zdaniem sugerujesz ze ktoś czuję się glupszy, jest glupszy czy uważa kogoś za glupszego od siebie bo Nie czaje co mogłaś mieć na mysli

Uwazam, ze kompleksy moga decydowac o postrzeganiu rzeczywistosci Byc moze facet ne mowi nic z podtekstami, ale jak dziewczyna ma kompleks, ze jest mniej wyksztalcona, to kazda uwage przyjmie jako atak "wyksztalciucha" albo odwrotnie, gdy facet ma kompleksy  - bedzie wszystko robil, aby tego nie bylo widac i bedzie dodawal sobie "waznosci" tonem glosu oraz podkreslal i wyolbrzymial potkniecia jezykowe partnerki. Wiec zasugerowalam, ze moze  nie ma zadnej agresji ani z jednej strony a ni z drugiej i oboje zachowuja sie jak znudzeni partnerzy po 30 latach zwiazku -kiedys zakochani w sobie do szalnestwa -  robia sobie dziecinne przytyki i podchody.

ggeisha napisał(a):

Jezuuuu, ale Wy jesteście nadęte kwoki. Pamiętam, jak mój mąż kiedyś z rana na melodię "Gęsi za wodą" zaśpiewał "Pocałuj mnie w dupę przez kamieni kupę", a ja zamiast pisać żałosne smęty na forum, czy płakać w poduszkę, że mnie nie kocha i nie szanuje, odśpiewałam mu na tę samą nutę: "nie, bo twoja dupa ma wielkiego strupa". Po czym oboje dostaliśmy ataku śmiechu i zrobiło się tak domowo i radośnie. Naprawdę - więcej luzu i trochę poczucia humoru by się przydało.

To jest kompletnie inna sytuacja, żarty to jedno, ale oszaleć można jesli ktos traktuje cię protekcjonalnie cały czas. Kiedyś byłam z takim osobnikiem 2 lata, cały czas starał się ze mną rywalizować, jesli mu się nie udawało to sprawiał, ze czułam się gorsza. Teraz mam innego faceta, który się tak nie zachowuje mimo ze jesteśmy ze sobą dluzej, moim zdaniem rozmowa niewiele pomoże, a jeżeli tak to na krótko, bo osoby nie zmienisz. Możecie mi pisać jak komuś wczesniej, ze to rada starej ciotki, otóż nie, to kwestia doświadczenia.

panduch napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Jezuuuu, ale Wy jesteście nadęte kwoki. Pamiętam, jak mój mąż kiedyś z rana na melodię "Gęsi za wodą" zaśpiewał "Pocałuj mnie w dupę przez kamieni kupę", a ja zamiast pisać żałosne smęty na forum, czy płakać w poduszkę, że mnie nie kocha i nie szanuje, odśpiewałam mu na tę samą nutę: "nie, bo twoja dupa ma wielkiego strupa". Po czym oboje dostaliśmy ataku śmiechu i zrobiło się tak domowo i radośnie. Naprawdę - więcej luzu i trochę poczucia humoru by się przydało.
To jest kompletnie inna sytuacja, żarty to jedno, ale oszaleć można jesli ktos traktuje cię protekcjonalnie cały czas. Kiedyś byłam z takim osobnikiem 2 lata, cały czas starał się ze mną rywalizować, jesli mu się nie udawało to sprawiał, ze czułam się gorsza. Teraz mam innego faceta, który się tak nie zachowuje mimo ze jesteśmy ze sobą dluzej, moim zdaniem rozmowa niewiele pomoże, a jeżeli tak to na krótko, bo osoby nie zmienisz. Możecie mi pisać jak komuś wczesniej, ze to rada starej ciotki, otóż nie, to kwestia doświadczenia.

Nie rozumiem, jak można pozwolić na choćby jedno protekcjonalne potraktowanie. Albo to się obraca w żart, albo wyjaśnia, albo idzie na noże. Nie, żeby stulić uszy i płakać na forum!

oj oj pewnie patrzy na co moze sobie pozwolić. Sytuacja moja nie jest taka alw moj facet strasznie marudzi. To zaczęłam marudzić tak samo i jest milutki . Chodzi o to, żebyś robiła to samo . A jak sie spyta ciebie czemu taka jesteś to odpowiedz ze nauczyłaś sie od niego .napewno cos pomoże 

Bodybuilderin napisał(a):

oj oj pewnie patrzy na co moze sobie pozwolić. Sytuacja moja nie jest taka alw moj facet strasznie marudzi. To zaczęłam marudzić tak samo i jest milutki . Chodzi o to, żebyś robiła to samo . A jak sie spyta ciebie czemu taka jesteś to odpowiedz ze nauczyłaś sie od niego .napewno cos pomoże 

To bardzo kiepski pomysł. To znaczy, że jak facet przeklina, to ja też mam, jak chleje wódę, to ja też mam, a jak mnie bije, to powinnam też mu przylać?

Nigdy! Nie wolno zniżać się do takiego poziomu. Tyb bardziej, że jeśli on to uważa za normalny stan, to wcale się tym nie przejmie. 

ggeisha napisał(a):

Bodybuilderin napisał(a):

oj oj pewnie patrzy na co moze sobie pozwolić. Sytuacja moja nie jest taka alw moj facet strasznie marudzi. To zaczęłam marudzić tak samo i jest milutki . Chodzi o to, żebyś robiła to samo . A jak sie spyta ciebie czemu taka jesteś to odpowiedz ze nauczyłaś sie od niego .napewno cos pomoże 
To bardzo kiepski pomysł. To znaczy, że jak facet przeklina, to ja też mam, jak chleje wódę, to ja też mam, a jak mnie bije, to powinnam też mu przylać?Nigdy! Nie wolno zniżać się do takiego poziomu. Tyb bardziej, że jeśli on to uważa za normalny stan, to wcale się tym nie przejmie. 

Tak, picie wódki bo facet to robi to naprawdę trafny przykład lol . Bicie to juz wogole !!! To nie ma nic wspólnego z tym co wymieniłaś .Jakos u mnie pomogło ( nie, nie picie wódki ), i jest normalnie. Nie przejmowanue sie pewnymi rzeczami to tez zle . Trzeba załatwić  facetów ich własna bronią a nie siedzieć cicho i dawać se robić w balona .

panduch napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Jezuuuu, ale Wy jesteście nadęte kwoki. Pamiętam, jak mój mąż kiedyś z rana na melodię "Gęsi za wodą" zaśpiewał "Pocałuj mnie w dupę przez kamieni kupę", a ja zamiast pisać żałosne smęty na forum, czy płakać w poduszkę, że mnie nie kocha i nie szanuje, odśpiewałam mu na tę samą nutę: "nie, bo twoja dupa ma wielkiego strupa". Po czym oboje dostaliśmy ataku śmiechu i zrobiło się tak domowo i radośnie. Naprawdę - więcej luzu i trochę poczucia humoru by się przydało.
To jest kompletnie inna sytuacja, żarty to jedno, ale oszaleć można jesli ktos traktuje cię protekcjonalnie cały czas. Kiedyś byłam z takim osobnikiem 2 lata, cały czas starał się ze mną rywalizować, jesli mu się nie udawało to sprawiał, ze czułam się gorsza. Teraz mam innego faceta, który się tak nie zachowuje mimo ze jesteśmy ze sobą dluzej, moim zdaniem rozmowa niewiele pomoże, a jeżeli tak to na krótko, bo osoby nie zmienisz. Możecie mi pisać jak komuś wczesniej, ze to rada starej ciotki, otóż nie, to kwestia doświadczenia.
 

Tak samo uważam. Z moim ex próbowałam spokojnie rozmawiać, ale wtedy tylko wpędzał mnie w poczucie winy, że to ja mam problem, albo pytał bez sensu "co chcesz tym udowodnić"?, albo mówił "ty zawsze ze mną konkurowałaś" i na koniec robił się agresywny (czasem szarpał mnie, popychał, łapał silnie za nadgarstki, zapędzał mnie w róg pokoju i nie dał się ruszyć gdy chciałam wyjść) i prowadził monologi nie patrząc nawet na mnie chodząc po całym mieszkaniu jak maniak. Przykładowe powody kłotni: 1) Jest długo wyczekiwany weekend. Miło zaczynamy dzień, jest piękna pogoda. Postanawiamy, że idziemy na spacer a potem do drogerii. Po drodze chcę wejść do sklepu odzieżowego. On staje, patrzy na mnie i tonem ogromnej pretensji wypala "Zastanów się co chcesz robić. Mieliśmy iść do drogerii a ty teraz zmieniasz plany?!" Dobry nastrój licho strzela. I tak codziennie z mniejszym lub większym nasileniem. I potem rozmowa, on zawsze udaje, że ja wyolbrzymiam i nie chce przyznać racji, że to co powiedział było niemiłe. 2) Inna sytuacja. Jesteśmy u jego znajomych, nie znam nikogo, on mnie zostawia z żonami swoich kolegów. Nie mamy wspólnych tematów, chociaż dziewczyny są miłe, ale spędzamy tam jakieś 5 godzin (on w tym czasie pije i ćpa z kolegami). W końcu ja chcę iść do domu i proszę go na osobności "choćmy proszę, jestem juz zmęczona, poza tym nie znam tu nikogo za dobrze i trochę się już nudzę". On wtedy publicznie mówi "Dobra, chłopaki, idziemy do domu bo wasze towarzystwo moją nudzi".  Potem w domu kłótnia podczas której zmieniał ton wypowiedzi kilkakrotnie podczas jednej rozmowy. Był ton przepraszający (czasem nawet płakał i błagał na kolanach, ale to juz na końcu związku gdy widział, że mam go już totalnie gdzieś), grożący (wszystko powiem Twojej mamie, co ty odpierdalasz- że niby co? chcę iść do drogerii a potem przy okazji chcę iść do odzieżowego?), szydera (przecież Ty nikogo nie lubisz-totalne kłamstwo i wymyślanie bo mam bardzo wielu przyjaciół których uwielbiam).  Ja potem z nerwów płakałam po wysłuchaniu godzinnej tyrady i tony bzdur (i znowu się mażesz jak małe dziecko, zero odporności - on jako były policjant uważał się za twardziela). Czasem na moje pytanie odpowiadał jakimś innym pytaniem w ogóle nie na temat i powtarzał je kilkakrotnie, desperacko, coraz głośniej i patrząc mi w oczy. Naprawdę, sytuacje bardzo nieprzyjemne. Potem udawał że już wszystko dobrze, śmiał się, żartował przytulał, mimo iż ja ciągle byłam w szoku. Ale nigdy nie przepraszał. Nigdy. Ot, była akcja ale już jest ok, mimo iż nie doszło do jakiegoś rozwiązania problemu, jakiegoś "zamknięcia". Zaznaczam, że to tylko przykładowe sytuacje. Nie były to najgorsze sytuacje jakie mnie w tym związku spotkały, tylko to były sygnały, których nie potrafiłam odczytać. Bardzo go kochałam od 16 roku życia (byliśmy parą od mojego 20 roku zycia do 33 roku życia. On starszy ode mnie o 9 lat.). Nie piszę o tym by ktoś oceniał kto był dobry a kto zły, zapewne oboje jakoś byliśmy winni. Może ten opis komu pomoże zidentykifować problem u siebie w związku. Teraz mam partnera, z którym jestem od ponad 3 lat i ani razu nie było takiej sytuacji jak w poprzednim związku, mimo iż ja się nie zmieniłam. Jestem tak sama, a pewnie nawet lepsza bo nie żyje w ciągłym strachu kiedy znów powiem coś źle, kiedy znów coś położę w złym miejscu, założę zły kolor spodni, lub skręcę w złą uliczkę :) itp. Pozdrawiam!

Pasek wagi

Mohiito napisał(a):

rotkaa napisał(a):

Może chce z Tobą zerwać i szuka pretekstu..
Dokładnie taka był moja pierwsza myśl.A co zrobić? Odpowiedź zawsze jest taka sama- porozmawiać na spokojnie.

ale na jakiej podstawie, dwóch sytuacji? ten pierwszy tekst o wielkanocy to jak dla mnie zupelnie nic nie znaczy, ja bym tez tak powiedziala komus i to bez wrednych intencji. ta druga - nieprzyjemna, ale sie zdarza. Po prostu moze byl porytowany i dlatego w takim tonie kontynuowal rozmowe. Nieprzyjemna sytuacja, ale nie mozna jej generalizowac...

Pasek wagi

Z całą pewnością trzeba się przyjrzeć czy owe sytuację się nie będą powtarzać i czy nie ma tutaj owa sytuacja drugiego dna. Rozmowa to podstawa.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.