- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 listopada 2018, 11:03
Cześć kochane.
Chciałabym dzisiaj poruszyć bardzo trudny dla mnie temat i zapytać, co Wy zrobiłybyście na moim miejscu.
Otóż mamy zaplanowany ślub na koniec czerwca 2019, miało być tradycyjnie wesele na ok. 100-120 osób, wiadomo alkohol, dj, tańce do białego rana itp. Niestety niedawno zdiagnozowano u mojego Taty raka z przerzutami, raczej nieoperacyjny więc w grę wchodzi tylko terapia paliatywna, dokładnie jeszcze nie ustalono, to świeża sprawa. Tata póki co czuje się ok, jednak przeszedł już udar i ogólnie nie jest sprawny w 100%. Lekarze nie mówią na razie żadnych rokowań, jednak niestety patrząc na statystyki nie są one zbyt optymistyczne, najczęściej jest to kwestia kilku miesięcy. Wiadomo, że choroba Taty jest teraz na pierwszym miejscu, wszyscy staramy się jak najlepiej to wszystko ogarnąć na ile sytuacja pozwala i cała reszta zeszła na dalszy plan, jednak z narzeczonym musimy podjąć jakąś decyzję co do ślubu.
Wiemy na pewno, że ślubu nie będziemy przekładać (kilka miesięcy temu wzięliśmy cichy ślub cywilny, na którym obecni byli tylko rodzice i świadkowie i nie chcemy już dłużej czekać z kościelnym), poza tym Tata na pewno by nie chciał żebyśmy z Jego powodu zmieniali plany, co za tym idzie przyspieszanie też raczej nie wchodzi w grę, bo nie chcemy żeby myślał, że już postawiliśmy na Nim krzyżyk i nie wierzymy, że dożyje do czerwca. Jednak może być różnie, pogodziłam się już trochę z tym, jak jest (wiem, że pisząc w ten sposób mogę wyjść na bezduszną ale uwierzcie, że przepłakałam długie godziny zanim jakoś przyjęłam to do wiadomości). Z drugiej strony też na pewno nie wyobrażam sobie tradycyjnego wesela, na którym mój Tata nie będzie w stanie być, dlatego od razu stwierdziliśmy, że wielka impreza jaką planowaliśmy, nie wchodzi w grę.
Rozwiązanie, ku któremu skłaniamy się najbardziej jest takie, żeby wziąć normalny ślub kościelny, ale okroić listę gości do naprawdę najbliższej rodziny i znajomych (i tak będzie to jakieś 60 osób, narzeczony ma dużą rodzinę), wynająć mniejszą salę i zorganizować uroczysty obiad, potem tort, kawa i ciasto, i tutaj pojawia się kolejny dylemat, albo zakończyć na tym i rozejść się do domu, jednak chciałabym też trochę "zostawić sobie otwartą furtkę", bo gdzieś tam jeszcze wierzę, że może Tata dotrwa do tego czasu w miarę w dobrej kondycji i będzie w stanie być z nami, dlatego żeby była możliwość posiedzenia dłużej dołożyć zimną płytę i ewentualnie jakiś alkohol (np. wino), żeby jednak całe wydarzenie miało trochę bardziej wyjątkowy charakter niż sam obiad.
Jest to bardzo ciężka decyzja, bo to wszystko nie tak miało być, Tata miał mnie prowadzić do ołtarza i moim marzeniem było mieć prawdziwy, tradycyjny ślub, z którego będę miała piękne wspomnienia dobrej zabawy itp, jednak niestety takie jest życie i już pogodziłam się z tym, że nigdy już wymarzonego ślubu mieć nie będę, bo nawet gdybyśmy przełożyli np na kolejny rok to nic już nie będzie takie samo bez Taty, dlatego chciałabym podjąć najlepszą decyzję adekwatną do sytuacji i być może Wasze osobiste refleksje trochę mi w tym pomogą.
Dzięki tym, którzy dotrwali do końca i bedą chcieli się wysilić i coś napisać ;)
12 listopada 2018, 11:43
Współczuję tej trudnej sytuacji. Tata z pewnością by nie chciał, byś z jego powodu przekładała wymarzone wesele,ale z drugiej strony jak tu się bawić, skoro rodzic jest ciężko chory, bądź niedawno odszedł. Wiesz, ja jednak rozważyłabym opcje przyspieszenia ślubu. Porozmawiaj z tata szczerze, może on również marzy o tym by poprowadzić Cie do ślubu. I faktycznie, dobra opcja byłoby okrojenie liczby gości do niezbędnego minimum.Male wesela tez są fajne.
12 listopada 2018, 11:48
Proponowalabym poki co nic nie zmieniac, a modyfikowac wszystko pozniej, zgodnie z bieżącą sytuacją w przyszlym roku. Goscie zrozumieją, jesli nie dostana zaproszen lub nagle zrezygnujecie z przyjęcia (w razie najgorszego).
Tata żyje i może akurat będzie czul sie dobrze. Rozumiem Wasze obawy, ale na zapas zakladac, ze będzie źle, też nie można.
12 listopada 2018, 11:52
Moja znajoma miała podobnie, chodziło o jej mamę (rak kręgosłupa z przerzutami). Też od dawna na oddziale paliatywnym. Chyba myśl o ślubie córki trzymała ją przy życiu. Planów nie zmieniali, było normalne wesele z tańcami i djem. Po prostu częściej upewniała się jak się mama czuje, albo ona albo jej mąż. Na weselu kiedy mama panny młodej stwierdziła, że już jest zmęczona to odwieźli ją do domu, żeby mogła odpocząć.
12 listopada 2018, 12:09
A jak myslisz co by chcial tata? Moj przyjaciel zmarl na poczatku roku, jednak zaznaczyl, ze na pogrzebie nie chce gorzkich zali. Trudno bylo nie plakac, bo to bliska osoba, ale sale wystroilismy na jasno i po ceremonii pozegnalnej byl... dj, wspominanie, smiechy i drinki. I choc na poczatku bylo nam ciezko, to zrobilismy taka impreze, ktora on by chcial.
edit: chodzi mi o to, ze moze Twoj tata lepiej by sie czul gdyby impreza nie byla naznaczona jego choroba, mialby jakies oderwanie od tego.
Edytowany przez FabriFibra 12 listopada 2018, 12:10
12 listopada 2018, 13:52
Trudna sytuacji i bardzo Ci wspólczuję. W takiej sytuacji zdecydwałabym się tylko na obiad.
12 listopada 2018, 13:55
współczuję:( ciężko coś doradzić, ale chyba ten pomysł z mniejszą ilością gości i przyjęciem oraz zostawieniem sobie furtki żeby w razie czego mógł być dj i tańce jest ok
12 listopada 2018, 14:05
Ja też uważam że powinnaś szczerze z nim o tym porozmawiać. Łatwo nie będzie, ale to chyba jedyne wyjście...
12 listopada 2018, 14:23
Moja znajoma miała podobnie, chodziło o jej mamę (rak kręgosłupa z przerzutami). Też od dawna na oddziale paliatywnym. Chyba myśl o ślubie córki trzymała ją przy życiu. Planów nie zmieniali, było normalne wesele z tańcami i djem. Po prostu częściej upewniała się jak się mama czuje, albo ona albo jej mąż. Na weselu kiedy mama panny młodej stwierdziła, że już jest zmęczona to odwieźli ją do domu, żeby mogła odpocząć.
Bardzo mądre podejście Przynajmniej matka nie zapomni o ślubie i weselu - panna młoda spisała się na medal.
12 listopada 2018, 15:35
Bardzo mocno ci współczuję, pomodlę się za was, natomiast czas nie jest jeszcze przesądzony. Nikt nie wie, kiedy nadejdzie chwila odejścia. Ja jednak przemyślałabym kwestię przyspieszenia ślubu i wesela w jego pełnym wymiarze. Przecież spełnisz swoje marzenie i jestem pewna, ze i marzenie twojego taty. Bardziej może nie chce, żebyście się kłopotali jego stanem, dlatego nie proponuje wam zmian, może myśli, ze to będzie obciążenie, za dużo zachodu. Jednak myślę, ze w głębi serca bardzo chciałby przeżyć z wami, a z tobą, jego córeczka szczególnie, ten dzień. Na miarę jego sił, oczywiście. Poruszyłabym z nim ten temat, moze rozmowa latwa nie będzie, ale myślę, ze będziesz wiedziała, co robić. Bardz dzielna! :)