Temat: Prośba o pomoc, wskazówki

Hej,

Prośba o pomoc, bo nie bardzo wiem już co ze sobą zrobić :/

I od razu proszę o odpowiedź na pytanie - czy w ogóle widać, że ja ćwiczę?

Jestem systematycznie aktywna od jakichś 4 lat, w tym czasie udało mi się sporo schudnąć.

Obecnie od stycznia jestem pod opieką psychodietetyka + ćwiczę 5 razy w tygodniu (full body workout, treningi obwodowe-wymieszane treningi wydolnościowe i siłowe).

Pilnuję kalorii, wbijam je w fitatu (jem 1600-1750 kcal, waga ok 52kg, wzrost 153cm).

Dodatkowo miałam jeszcze pakiet 10 dermomasaży na przednią stronę ud.

I według mnie, figura jest beznadziejna :( 

Mam nadal duży brzuch, mega cellulit na nogach i ogólnie okropne wielkie nogi.

Nie jestem w stanie tego zrozumieć, co znów idzie nie tak - ile razy już nie próbuję, mniej więcej taka sylwetka jak wstawiam na zdjęciach to moja ostateczna sylwetka i nic nie idzie dalej do przodu.

Na zdjęciach porównanie lutego, marca i maja - wg mnie praktycznie nie ma różnicy.

A mój ogrom pracy włożony zarówno w pilnowanie kcal jak i ćwiczenia totalnie w ogóle tego nie odzwierciedla..

Przychodzę tu po jakieś wskazówki, bo szczerze mówiąc nie wiem do kogo mogłabym się jeszcze z tym udać.

Z góry dzięki!

plus jeszcze bok:

Co na to osoba prowadząca cię? Nie wykryto u ciebie jakiś problemów hormonalnych? Ile schudłaś?

Generalnie ciało nie zmienia się od ćwiczeń, ciało zmienia się od ZWIĘKSZAJĄCEJ się intensywności ćwiczeń. Dlatego praktyczne są ciężary - bo można zwiększać trudność, nie zwiększając czasu poświęcanego na trening, czy samego treningu. Tak więc - jak zwiększyła się trudność twojego programu ćwiczeń w czasie, kiedy ćwiczysz?

Mam niedoczynność tarczycy, ale już od dawna i pod kontrolą.

Psychodietetyk zaleciła albo jakieś suplementy albo ucięcie kaloryki do 1500 ale nie bardzo chcę tego robić bo jest to dla mnie za mało i ogólnie wydaje mi się że to za mało.

W sumie przed nowym rokiem ćwiczyłam tak 3-4 razy w tyg, więc zwiększyłam ilość treningów, oraz w sumie intensywność - więcej chodzę na treningi obwodowe które wg zegarka i tętna palą więcej kcal niż FBW, to też powinno się liczyć?


w ciągu tych 5 mcy (w międzyczasie było też wejście na zero) schudłam z 2,5 kg..

1500 to mało, ale też jesteś bardzo nieduża. Więc to może nie być tak absurdalny pomysł, jak u kogoś, kto ma 175 i waży 20 kilo więcej. To powinnaś uzgadniać ze specjalistą, nikt raczej na forum nie wie lepiej co powinnaś robić.

Ze sportem generalnie jest tak, że ciało adaptuje się do zwiększonej aktywności i zmienia, żeby do niej dostosować. Jak się dostosuje, to zmieniać się przestaje, sport zachowuje jakieś tam aspekty zdrowotne, nadal spala kcal, ale efektów na budowę mięśni, a za tym idzie kompozycja ciała, już nie ma. Przypatrz się paniom na fitnessach, bo wielkiej części z nich nie widać, że ćwiczą. A ćwiczą często latami. Ciało dostosowało się do intensywności aktywności i koniec, na tym skończył się jego wpływ na jędrność itd. Imho, olej te fitnessy i jak już chodzisz na siłownię, to rób na niej trening siłowy, co sesja zwiększasz obciążenia i nie ma zastanawiania się, czy pracujesz dostatecznie intensywnie, czy nie. Będzie też lepiej dla tarczycy, tarczyca nie kocha intesnywnego cardio.

No i też, nie będę ściemniać, znam sporo osób, u których zejście do niskiej wagi było katorgą. Znam takie, którym się to nigdy nie udało mimo ciężkich treningów, bo po prostu wymagałoby to zbytniego poświęcenia się, które zaczynało wpływać na zdrowie.

Osobiście uważam, że 1500 przy ćwiczeniu 5 razy w tygodniu, to nawet przy niskim wzroście będzie za mało. Wydaje mi się (ale może się mylę), że wielkie kuku robią Ci te gatki. Patrząc z przodu, są mało wycięte nogawki, więc z automatu nogi robią się krótsze i masywniejsze. Patrząc z boku kończą się pod brzuchem, przez co brzuch się z nich "wylewa". Możliwe też, że masz taką budowę po prostu (narządy wewnętrzne itp.) - nie każdy da radę wyrobić sobie płaski brzuch. Ogólnie ja miałam kiedyś taki okres czasu, że ważyłam bardzo mało, byłam bardzo szczupła, a mój brzuch wyglądał podobnie do Twojego mimo że nie byłam typowym skinny fatem nieskalanym ćwiczeniami. Żadne ćwiczenia ani dieta tego nie były w stanie ogarnąć. Niedoczynność tarczycy na pewno nie pomaga. Nawet uregulowana. Też mam niedoczynność plus Hashimoto plus insulonooporność i raczej nie mam co marzyć, że mój brzuch będzie kiedyś płaski, nawet jak osiągnę niską wagę i jaki taki wygląd okraszony ćwiczeniami. Natomiast ćwiczyć zawsze warto - nawet jeśli nie osiągniesz jakiegoś swojego celu wymyślonego w swojej głowie, to zapobiegniesz temu, że Twoje ciało pójdzie w drugą stronę i zacznie tyć czy się "ulewać". Myślę, że w ubraniach wyglądasz bardzo dobrze.

Pasek wagi

Nie ma innego wyjścia, tylko schudnąć co najmniej 5 kg. 52 kg na 153 cm to dużo. Wtedy "magicznie" zniknie tłusty brzuch i wielkie nogi.

ciężary i więcej białka w diecie. chyba musisz iść w budowanie mięśni, wtedy ci się ciało bardziej wypełni i będzie wyglądać lepiej

Pasek wagi

Jako że jesteś konsekwentna i wytrwała, na twoim miejscu poszukałabym jakiegoś fajnego LC i dała sobie rok, żeby zobaczyć, co z tego będzie. Fajne LC oznacza takie, które nie każe w siebie wlewać białka wiadrami. Zrobiłabym to szczególnie biorąc pod uwagę niedoczynność tarczycy. 

Figury modnej teraz muskularnej laski nigdy mieć nie będziesz, nie ten profil hormonalny, jednak jak na wysiłek, który wkładasz w ten interes efekty sa mizerne i trzeba by zmienić jakość a nie ilość.

Żeby było jasne, uwazam, że wyglądasz zupełnie ok. Tych zwałów cellulitu ani wielkiego bebecha tez nie widzę. Zrzucenie kolejnych 5kg przy twoich parametrach to chory pomysł i jak w to pójdziesz, skończysz z zaburzeniami odżywiania.

Mój wzrost. Z własnego doświadczenia wiem, że niezależnie od wagi - budowy ciała się nie oszuka. Nawet  gdy zeszłam do 43-44 kg uda nadal mi się mocno stykały (miałam 46cm). Wąskie biodra i nogi typu x niestety nie sprzyjają szczupłemu wyglądowi nóg. 

nie widzę tego celulitu i wielkiego brzucha. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.