Dzien VIII do bani. Brak cwiczen.
Dzien IX ok. Ogien w pracy wiec juz brakowalo sil na cwicznia. Wskoczylam na 30 min na rowerek.
*zjedzone: 1458 kcal
*spalone: 265 kcal (rowerek)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (8)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 7862 |
Komentarzy: | 42 |
Założony: | 2 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 2 kwietnia 2015 |
kobieta, 40 lat, West Sussex
168 cm, 78.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dzien VIII do bani. Brak cwiczen.
Dzien IX ok. Ogien w pracy wiec juz brakowalo sil na cwicznia. Wskoczylam na 30 min na rowerek.
*zjedzone: 1458 kcal
*spalone: 265 kcal (rowerek)
Dzien VII - wazenie, podsumowanie tygodnia
No dobra. Czas na podsumowanie tygodnia!
Dzien VI i dzien VII byly takie jak zawsze. Poranek super, cwiczenia a pozniej juz coraz gorzej. Na szczescie jest juz po meczach, (Yay jestesmy mistrzami swiata!!!!!) wiec piwko idzie w odstawke. To przez alko puszczaja mi hamulce i rzucam sie na lodowke! Wiec od dzisiaj alko raz w tygodniu.
Ogolnie moglo byc lepiej, ale nie jest zle. Duzo cwiczylam wiec jakos rekompensuje to moje obzarstwo. 3 pierwsze dni byly swietne, piatek tez w miare nie liczac malych grzeszkow no a reszta dni do dooopy. 5 razy cwiczylam-jak na mnie swietny wynik!
A na wadze 76 czyli dokladnie 1kg mniej. W przyplywie radosci zmienilam paseczek hehe.
Wizja obecnego tygodnia napawa mnie optymizmem.
Dieta tak sobie, bo skusilam sie na cztery bezy. Ale nie mam wyrzutow, bo czulam, ze musze poprostu je zjesc. Chodzily za mna od jakiegos czasu i poprostu musialam sie na nie rzucic. Ale to tylko 200 kcal, potraktowalam to jako podwieczorek. No....a potem wino do kolacji i z 1600 zrobilo sie ponad 2100 kcal;(. NIestety:
*2147 - zjedzone
*484 - pocwiczone (Ewka, Mel B , rowerek - lacznie 1 h)
Nie wiem dlaczego ale mimo wszystko zaliczam ten dzien do udanych. Pewnie przez cwiczenia. Tak ciezko sie do nich zmobilizowac a po treningu czuje sie jak mlody bog.
Dzien czwarty jak zawsze dupny. Czwartego dnia sie poddaje, dopadaja mnie watpliwosci, nadal chce byc piekna i szczupla ale chce sie tez najesc do bolu. Tak bylo i tym razem. Do 18 bylo super, potem mecz i alkohol i niekontrolowany apetyt:cukierki, frytki z maca i duuuzo coli. Po podliczeniu 2500 kcal. Zeby sie dobic opuscilam trening;( Ok. Bylo, minelo. Walcze dalej!
Trzeci dzien zaliczam do udanych. Czulam, ze dzisiaj duzo zjadlam ale po podsumowaniu jest niezle. Krotko i na temat:
*spalone - 450 kcal (rowerek stacjonarny 50 minut)
*pochloniete - 1500 kcal
Wszystko gra. Dzien na piatke! Motywacji nie brakuje. A chlopaki wygrali meczyk z Brazylia w siatke! Czego chciec wiecej?! Zycie jest piekne ;)
*spalone - turbo Ewy Chodakowskiej 40 min plus rozciaganie czyli (+/-) 415 kcal
*zjedzone;) - 1612 kcal
Kilka motywacji. Na mnie takie "poubierane" dzialaja najmocniej;) Wymarzona ramoneska. Bedzie moja juz wkrotce;) :
Nowy poczatek. Podejscie numer 9828384345, tym
razem ostatnie!!! Dzien I.
Dzien I:
Zaczynam od porzadkow w pamietniku. Zostawiam te wpisy, ktore maja dla mnie jakies znaczenie, lub te ktore beda mi przypominac o mojej wadze (ku pamieci i przestrodze).
Od trzech lat wiem czego chce, czego brakuje mi do szczescia i co sprawia, ze czuje sie gorsza od innych. A pomimo to prawie nic z tym nie robie. Smutne to ale prawdziwe. Czy mozliwosc nazarcia sie, napicia jest u mnie silniejsza od checi bycia szczesliwa???
Moze to plytkie, ale ja naprawde wiem, ze to jak czuje sie we wlasnej skorze wplywa w 80 procentach na niepowodzenia w innych sferach zyciowych.
Dobra. Koniec z tym. Juz dzisiaj nie dopisuje do odchudzania zadnych ideologii.
Poprostu zaczynam walke o dawna siebie.
Ponownie, ale tym razem mi sie uda. Sytuacja na dzisiaj: 77 kg.
*spalone - 55 minut - rower stacjonarny (intensywnie - 700 kcal na liczniku, choc jestem pewna, ze moj licznik zawyza). Zapisuje 500 kcal.
*pochloniete - 1410 kcal
kolejny kilogram za mna!!!!yupi!
Rok z Ewa chodakowska. Dziennik. Moje wpisy.