Poprzedni tydzień był niezwykle trudny. Zabiegany, tysiąc spraw na głowie.
Ale synek już w przedszkolu, zapłakany, zagubiony trochę. A mama płacząca przez dwa dni.
No i przypętało się przeziębienie do mnie na domiar złego. Ach...
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (14)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 81010 |
Komentarzy: | 613 |
Założony: | 3 stycznia 2011 |
Ostatni wpis: | 12 sierpnia 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Poprzedni tydzień był niezwykle trudny. Zabiegany, tysiąc spraw na głowie.
Ale synek już w przedszkolu, zapłakany, zagubiony trochę. A mama płacząca przez dwa dni.
No i przypętało się przeziębienie do mnie na domiar złego. Ach...
dziś trochę więcej mam uśmiechu:))
Wczorajsze zajęcia adaptacyjne w przedszkolu poszły całkiem nieźle. Czekają nas jeszcze dziś i jutro. Muszę się z wami podzielić wrażeniami...
Mojego synka oceniam pół na pół. Do plusów zaliczyć mogę to, że był odważny, nie uczepił się mnie tylko rzucił się w wir zabawy; "ciągnęło" go do dzieci; grzecznie malował; sprzątał zabawki po zabawie; wykazał się chęcią skorzystania z wc (choć okazało się że nie chciało mu się siusiu), ogólnie bardzo mu tam się podobało (już byliśmy wcześniej na "drzwiach otwartych" w czerwcu, więc wiedział też dokąd idziemy).
Jako minusy wymagające dopracowania określam to, że z ogromnej chęci zabawy zdarzyło mu się przepchnąć z dziećmi (oczywiście zareagowałam, że tak nie wolno); ponadto gdy znikałam z zasięgu wzroku np. ktoś mnie zasłonił, to od razu wołał głośno "mama". W związku z tym myślę, że będzie bardzo płakał przy rozstaniu...
Nauczycielka wprowadziła nas w to, jak trzeba się zachowywać przez te pierwsze dni w stosunku do dziecka.
Zobaczymy dziś...
Jakoś niewesoło mi ostatnio.
Niby wszystko w porządku, ale atmosfera w pracy jest strasznie ciężka. Jakieś zakulisowe rozgrywki, wkurzające....
Mam poza tym tyle spraw do załatwienia, że czasu brak.
1.Chcę się przekwalifikować, rozpocząć naukę w tym roku. Muszę pozałatwiać formalności itd. dużo tego.
2. Muszę zadbać o zdrówko - pochodzić do lekarza (stomatolog, lekarz rodzinny i masażysta)
3. Oddaję malca do przedszkola. Dziś zaczynam zajęcia adaptacyjne - przez 3 dni, wychodzę szybciej z pracy. A od 1.09 sam zostanie w przedszkolu. Już się stresuję.
4. Ślub koleżanki :)
Te wszystkie rzeczy zamierzam zrobić w ciągu tego tygodnia, przy nie najlepszej formie psychofizycznej.
Napięty plan, wobec czego skupienie się całkowicie na diecie odpada.
No to biorę się za te ostatnie 1,5 kg.
Chcę mieć 55 kg.
Pierwszy etap zrealizowałam. Osiągnęłam 57 kg. Przeszłam na stabilizację. Zrobiłam sobie 1,5 miesiąca wakacji od ćwiczeń.
Ale przede mną ostatnia prosta. Chcę w końcu ujrzeć moje wymarzone 55 kg.
O, tyle motywacji.
Dzisiejsze menu:
śniadanie: 1 kromka chleba z makrelą, 0,5 grejfruta
II śniadanie: grahamka z sałatka rybna i sałatą, 1 jabłko
przekąska: kawałek arbuza
obiad: makaron z sosem dyniowo-warzywnym
kolacja: jogurt z otrębami, arbuz
ma już smak kończącego się lata. To piękne i trochę melancholijne. Szkoda wakacji, urlopu, do którego chce się myślą wracać. Szkoda tego, że pogoda tego lata nie dopisała, że dzieci nie wybawiły się jak powinny, że tak mało słońca było.
Ale za to wczoraj kupiłam pierwszą w tym roku dynię. Dziś zapoluję na wrzosy:)
I poślę synka do przedszkola:))
Wrzesień to nowe możliwości:)
Zaczynam już dziś - w sobotę 3 urodziny mojego syna.
Robimy je na luzie, w tym roku grillowo. Jestem właśnie w samym środku planowania. Dziś zaczynam gotowanie.
Menu:
1. kiełbaski z grilla
2. szaszłyki drobiowe
3. szaszłyki mielone
4. karkówka
5. leczo
6. sałatka grecka
7. sałatka ziemniaczana (niemiecka :))))
8. tzaziki
9. przystawki różne; ogórki z chili, papryczki nadziewane, oliwki nadziewane.
10. oczywiście tort urodzinowy
11. placek kruchy z owocami
12 galaretka z owocami
Koniec. Muszę się wyrobić.
Czytając dziś wpis Malgoska39 uświadomiłam sobie, że przede mną (jak i przed wszystkimi zresztą) dwa piękne miesiące: wrzesień i październik. No i końcówka sierpnia, która dla mnie zawsze jest piękna (rocznica ślubu a także urodziny synka).
Jesień jest dla mnie wspaniała. Uwielbiam ten zapach chłodu o poranku, kolorowe, spadające liście, obfitość warzyw, owoców...dynie, chryzantemy, wrzosy. :) rozmarzyłam się...
I to wszystko przede mną Moje święto jesienne.
co dla mnie jest stanem niespotykanym. Zazwyczaj mam tendencję do martwienia się na zapas.
Ale dziś nie. Dziś wierzę, że wszystko będzie dobrze. Aniolek007 mnie pocieszył, tak więc nie przejmuję się dziś, ale wierzę, że mój mały w przedszkolu sobie poradzi.
Rola matki jest niezwykle stresująca. Czasami.
ps. właśnie zjadłam kawał ciasta (urodziny koleżanki), czuję się winna, ale było PYSZNIUTKIE:)
i dlatego weszłam na wagę a tam zadziwiające 56,7 kg. Cały dzień byłam szczęśliwa, że pożegnałam 57 kg. Jeszcze tylko 1,7 kg. I będzie IDEALNIE :)
Co nowego? Jakoś się ciągnie to wszystko. Za dobre 3 tygodnie synek pójdzie do przedszkola. Zaczynam mieć stres niesamowity. Nie wiem jak to będzie, czy sobie poradzi.... w toalecie, z ubieraniem, z zachowaniem. Zaczynam świrować....
To jest teraz w centrum mojego zainteresowania.
że wchodzę na wagę a tam 56 lub 55 kg (już nie pamiętam dokładnie). W każdym czułam się najszczęśliwszą osobą na ziemi.
:)
A tymczasem dopada mnie normalna przed @ melancholia (lub jak kto woli chandra). Najchętniej zaszyłabym się w domku, obejrzała jakiś rzewny film i popłakała sobie. Kobiety to są dziwne stworki :)
No cóż, trzeba pracować i oddechu nie ma, nawet na melancholię. Lubię to określenie na mój stan. Wszystko jest w stanie doprowadzić mnie do łez. Przez jeden dzień w miesiącu. I wiem że to hormony....
Ok. Dieta przedokresowo obfita.