O mnie

Próbuję przezwyciężyc swoje lenistwo i zacząć żyć aktywnie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję ze mi się uda. Chcę być szczupła jak kiedyś, źle się czuję z moim obecnym tłuszczem na brzuchu i udach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22967
Komentarzy: 593
Założony: 15 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 15 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anika0810

kobieta, 48 lat, Pod Lasem

167 cm, 61.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: doprowadzić się do porządku

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2014 , Komentarze (1)

Przemyślałam swoje żywienie, poczytałam bloga, którego podsunęła mi pewna Vitalijka, poszukałam w necie, skonsultowałam z wiarygodną osoba i podjęłam decyzję.

Opróżniam lodówkę z produktów zakazanych i sukcesywnie będę wymieniała na inne. 

Już niknęły z mojego domu wszelkie płatki, biała mąka pszenna i biały chleb.

Dzieci, zwłaszcza starsze mocno się buntuje, ale on też ma problemy z tarczycą. Będę nieugięta.

Zdaję sobie sprawę, że będę popełniała jeszcze błędy ale z czasem wejdzie mi w krew nowe odżywianie.

No i z dozą nieśmiałości wróciłam do ćwiczeń... w sumie to dzięki koleżance.

Pomogłam jej kiedyś stanąć trochę na nogi a ona teraz widzi we mnie swojego anioła  :) Oznajmiła, że zaczęła ćwiczyć więc podjęłam wyzwanie. Będziemy ćwiczyły przez miesiąc i ta która straci mniej centymetrów, stawia pyszną kawę :)

Tak, że dwa dni treningów za mną.

W środę idę do nowego endokrynologa, która jednocześnie jest lekarzem chorób metabolicznych...może wniesie coś ciekawego w moje życie :)

10 listopada 2014 , Komentarze (1)

Powtórzyłam dziś badania. Wyniki zdają się być całkiem niezłe. Kortyzol na szczęście w normie, ale glukoza podwyższona oraz anty tpo i inne świadczące o chorobach autoimmunologicznych... 

Szczerze powiem, że jestem skołowana i pogubiona. Nie wiem jak mam się odżywiać aby zgubić te cholerne tłuste fałdy...

Dziś łaziłam po sklepach w poszukiwaniu sukienki na imprezę branżową, która będzie za miesiąc. To co widziałam w lustrze przymierzając jedną po drugiej, załamało mnie do reszty. 

Nie mam siły ćwiczyć, nie wiem co mam jeść, włosy tak mi wypadają, że niedługo będę miała prześwity na głowie...

Rzadko marudzę i narzekam, bo potrafię zacisnąć zęby i znaleźć pozytywy w prawie każdej sytuacji życiowej, ale w tej chwili potrzebuję chyba pomocy.... i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia kto mógłby mi pomóc. 

Tak wiem, ludzie mają gorsze problemy niż tłuszcz na brzuchu i brak sukienki... ja tez mam gorsze problemy, a  ten fakt, o którym teraz piszę, chyba mnie po prostu dobił.

8 listopada 2014 , Komentarze (1)

Nie pisałam od bardzo dawna, choć odwiedzam Vitalię regularnie.

Po akcji z neuralgią pojechałam na wakacje, a po powrocie rozłożyłam się z wysoką gorączką, bez innych objawów.

Nie wiadomo co mi było. Morfologia oszalała, OB 100, CRP 70, płytki krwi ponad normę hemoglobina poniżej normy.... diagnoz co nie miara, jedna gorsza od drugiej... Na szczęście żadna się nie potwierdziła, oprócz wirusa bakteryjno- grzybicznego.

Jedyny pozytyw był taki, że sporo straciłam na wadze. Prawie miesiąc gorączki i osłabienie zrobiły swoje. 

Od czasu tamtej choroby nie ćwiczę. Nie mam siły. Jestem apatyczna, zrezygnowana, wiecznie śpiąca. Wstaje rano jakbym w ogóle nie spała.

Waga utrzymywała sie ładnie przez jakiś czas, aż nagle podskoczyła bez żadnego powodu w ciągu dwóch dni o 6 kilo! Myślałam, że po miesiączce spadnie... nie spadła.

Poszłam na rutynową wizytę do ginekologa i postanowiłam opowiedzieć o swoich problemach lekarce:

Niedoczynność tarczycy i dodatkowo inne schorzenia, które maja wpływ na moje tycie.   Moja endokrynolog kontroluje tylko mój poziom TSH, co według mojej ginekolog jest kompletną bzdurą. Zleciła mi dodatkowo badania Ft3 i 4 ANTY tpo i jeszcze kilka których nazwy nie pamiętam. Dodatkowo testosteron, bo jego niedobór powoduje również tycie, apatię, zmęczenie itp... oraz Kortyzol, gdyż jego poziom odpowiada za nasze tendencje do tycia.  Zmagam się z dietami i ćwiczeniami tak na poważnie tu na Vitalii już ponad 4 lata i cały czas kręcę się w kółko. (paska już nie aktualizuje, bo moja waga codziennie jest inna). Moja nadzieja w tych badaniach hormonów.... Już wiem, że kortyzol mam w górnej normie, mleczną surowicę, która może odpowiadać za problemy z trzustką, i podwyższoną glukozę... na resztę wyników czekam i oczekuję, że w końcu lekarze tak ustawią mi leczenie, że ćwiczenie będzie przyjemnością a efekty będą w końcu widoczne i stałę....

 Pozdrawiam

17 lipca 2014 , Komentarze (8)

Hej

Wczoraj rozpoczęłam urlop.

Swojego celu nie osiągnęłam... Nie dziwi mnie to ale rozgoryczona jestem okropnie. 

Dzień przed urlopem miałam bardzo nieprzyjemne przeżycie.

Od soboty odczuwałam takie dziwne kłucie w okolicy serca. W poniedziałek poszłam zrobić ekg bo się wystraszyłam, że coś z serduchem. Ale ekg nic nie wykazało. Wzięłam coś uspakajającego i dobrnęłam do wieczora. 

Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła. W pewnym momencie zaczęło mnie tak boleć, że łzy same stanęły mi w oczach. Nie mogłam wziąć głębszego oddechu. Wystraszyłam się. To było w pracy. Szef wezwał pogotowie. Wszyscy się wystraszyliśmy, a ja się tak zdenerwowałam jak usłyszałam, że jadą na sygnale, że tętno podskoczyło mi do 100.

Przeżycie straszne. Nie życzę nikomu.

Zrobiono mi ekg, pobrano krew na cukier, osłuchano, zmierzono saturację i ciśnienie. Na szczęście to nie było serce.

Pani doktor zdiagnozowała neuralgię podżebrową. 

Dostałam dwa zastrzyki : ketonal przeciwbólowy i coś rozkurczowego i przeciwzapalnego.

Po tym odwieziono mnie do domu.

Okazało się, że "załatwiła mnie Chodakowska". Program turbo wyzwanie. Przesiliłam się, zakwasy zamieniły się w stan zapalny nerwów około żebrowych i przeżyłam to co przeżyłam. Nie życzę nikomu.

Wczoraj próbowałam choć jakieś brzuszki zrobić, tak na spokojnie, ale zdziałałam tyle, że wieczorem ból się powtórzył i trzymał całą noc. Na szczęście nie był aż tak silny i zadziałałam sama, według wskazań pani doktor.

Załamana jestem bo nie mogę ćwiczyć... i co teraz??? Już w ogóle nie poskromię tego sadła okropnego :( 

9 lipca 2014 , Komentarze (1)

Przypadkowo natknęłam się w Biedronce na płytę Chodakowskiej Turbo spalanie.

Kupiłam,z robiłam. Cały trening oprócz dwóch ćwiczeń ze względu na słabe ręce. 

Chyba skalpel bardziej dał mi w kość kiedy go robiłam za pierwszym razem.

Podobno zeszczuplały mi nogi. Co z tego, jak mam brzuch jak balon.

Waga codziennie inna w ostatnim tygodniu. Począwszy od 63,6. podążająca w okolice 65, spadająca do 64,2, aż w końcu rosnąca do 67. To są moje wartości w przeciągu ostatnich 5 dni.

W sobotę w nocy przeżyłam masakryczne (nie wiem co to było) nazwijmy to zatrucie pokarmowe. Wiedziona nadzieją na spadek, w niedziele nieśmiało weszłam na szklaną, a na wadze 2 kilo więcej niż przed nocnymi ekscesami... o co chodzi??? Może mi ktoś w końcu wytłumaczy...

Staram się, jem zdrowo, ćwiczę i nie chudnę do cholery jasnej :<

2 lipca 2014 , Komentarze (2)

Hej. 

Wczoraj pisałam, że kupiłam Herbatkę Figura 40+ i spirulinę. 

Zażyłam i wypiłam według zaleceń i co??

I to, że w końcu się porządnie opróżniłam, cokolwiek to znaczy:PP

Na wadze 1,2 kg mniej niż wczoraj.:D

Proszę jeszcze ze 4 takie spadki i będę zadowolona z wagi :) (co do ciała i rozmiarów to się okaże ;) )

1 lipca 2014 , Komentarze (5)

Szkoda,

Myslałam, że ktoś mi podpowie w poprzednim wpisie co jeszcze mogę zrobić aby przestać kręcić się w kółko...

Wyczytałam, że Eutyrox hamuje chudnięcie... no ale przecież nie mogę przestać brać leków :(

Dziś nie wytrzymałam. Kupiłam herbatkę figura 40+ i spirulinę...

dołączam ją do mojej walki. 

Do urlopu 16 dni... nie ma szans aby coś osiągnąć :)

24 czerwca 2014 , Skomentuj

Callanetics dzień 18

Nie chciało mi się dziś, oj nie chciało strrrasznie

Ale weszłam na Vitalię, przeczytałam kilka wpisów i stwierdziłam, że nie mogę dać ciała :P. Przecież robię to dla siebie!

W 2010r ważyłam59 kg. Boszzzz jak ja bym chciała wrócić do tej wagi! 

Dlaczego jest mi tak trudno?? Przecież to tak niewiele, powinno mi to zająć góra miesiąc. A ja??? Walczę o to od 2011roku! Przecież i święty by stracił cierpliwość.

Zaczynam mieć dość zdrowej żywności. Przejadłam się ogórkami, pomidorami, sałatami, kurczakami,białymi serkami, jogurtami, kefirami, wszelkimi owocami... 

Chce mi się białego chleba! I to najlepiej zapiekanego z masłem ziołowym, albo żółtym serem!

Chce mi się napchać żołądek do granic możliwości....

dieta od dietetyczki, 4x w tyg klub fitness pod okiem instruktorów, rower stacjonarny, rower crossowy, hula-hop, stepper... pilnowanie godzin posiłków... NIc! Nic nie dało!

Najniższa waga jaką udało mi się uzyskać to 62 kg. Opona na brzuchu nigdy nie zniknęła do końca! 

Co ja mam zrobić??

Zdaję sobie sprawę, że wiele z Was przeczyta ten wpis i pomyśli sobie, że powinnam puknąć się w czoło, że wiele z Was marzy o takiej wadze.

Wiem, zdaję sobie sprawę, że nie ma tragedii, że mogłoby byc gorzej. Ale ja całe życie byłam wysportowana, miałam ładne ciało. 

Jestem samotną kobietą i patrząc w lustro wiem, że nie odważyłabym się pokazać np w bieliźnie, że to moje ciało galaretowate jest moim hamulcem, kompleksem. 

Nie mam skłonności ani bulimicznych, ani anorektycznych. Wiem, ze z wiekiem jest coraz trudniej, ale ja się nie zgadzam! Kobieta w moim wieku może mieć jędrne piekne cialo i ja chcę takie mieć. Tylko już tracę pomysły jak to osiągnąć.

Mam ustalony jakis pułap wagi, który jest moim marzeniem, ale jesli zobaczę na wadze 65 kg a w lustrze jędrne ciało bez warstwy trzęsącego się tłuszczu, będę zadowolona

22 czerwca 2014 , Komentarze (2)

dwa dni bez ćwiczeń.

Dziś się przemogłam.

Callanetics dzień 16 za mną.

mam perspektywę przesunięcia urlopu o 1,5 tygodnia dalej. Tym sposobem zyskałabym jeszcze trochę na wymodelowaie się lepsze :D Tak, wiem, nie ćwiczę codziennie... moja wina, moje niechciejstwo mój brak czasu. Ale i tak już jest w miarę ok. 

Oprócz piffka w długi weekend nie grzeszyłam jedzeniowo, więc uważam że nie ma tragedii.

Twarz juz nie jest pyzata, figura w miarę ok, luz w ciuchach też dośc widoczny.

Waga i wymiary nie znane.

Jutro do roboty. Koniec lenistwa :/

Odliczam do wakacji w szkole. Mogliby już nie chodzić w tym tygodniu ;)

19 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Dzień 15 callanetics za mną.

Wczoraj bez ćwiczeń ale żywieniowo grzecznie. 

Dziś już po ćwiczeniach i śniadaniu. 

Perspektywa wolnego dnia nastraja mnie optymistycznie:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.