Właśnie wróciłam. Musiałam trochę pobiegać, to jest bardzo dobry sposób na uspokojenie nerwów Czasem mąż tak mi działa na uzębienie, że mam ochotę go rozszarpać. Dobrze, że w tygodniu jest w delegacji Nie no, nie dobrze. Często kiedy go potrzebuje, kiedy mam problemy, kiedy jest mnóstwo rzeczy na głowie, jestem z tym sama. Cóż, takie życie...Ale wróćmy do milszych rzeczy. Jak już wcześniej powiedziałam bieganie już za mną. Trochę za mało ćwiczę, ale myślę, że dojrzeje do tego, żeby więcej się gimnastykować. Myślę o powrocie do turbo jam. Sprawiało mi dużo przyjemności. Z jedzeniem też było nieźle:
*Śniadanie: "owsianka" z płatków jęczmiennych (2 łyżki), łyżki otrębów pszennych i owoców borówki amerykańskiej.
*II śniadanie: 2 kromki chleba razowego z żurawiną, sałata, 3 plasterki wędliny , 2 plasterki pomidora, ćwierć papryki i trochę szczypiorku.
*Obiad: dietetyczny kurczak curry, ryż brązowy, kapusta pekińska z sosem jogurtowym.
*Podwieczorek: marchewka (pocięta w słupki) z sosem jogurtowym
*Kolacja: to ok 100 g zamrożonych owoców borówki amerykańskiej.
Zjadłam też dzisiaj śnieżkę kakaową, bo miałam okropną ochotę na coś zimnego (ok. 168 kcal). Może lody były poza programem, ale nie żałuję, że je zjadłam. Wypiłam też kawę bez mleka z niecałą łyżeczką cukru.
Teraz muszę odpocząć i pewnie włączę sobie Harrego Pottera - ostatnio znowu mam fazę na ten film
Pozdrawiam Was serdecznie