Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczęśliwa matka i żona :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5464
Komentarzy: 96
Założony: 26 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 18 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ruuuddda

kobieta, 39 lat, Radom

173 cm, 83.30 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Wyglądać lepiej niż rok temu w bikini XD

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2012 , Komentarze (1)

Wczoraj wróciłam z nieplanowanego tygodniowego pobytu u rodziców. Oczywiście taki wyjazd związany był z nadprogramowym obżarstwem. Nie mam pojęcia jak to jest, że u staruszków mam taki niepohamowany apetyt. Fakt faktem tylko piwa nie piłam. Na szczęście wróciłam do domu i jakoś od razu powróciły stare przyzwyczajenia. Tak więc moje menu wyglądało następująco:

*Śniadanie: łyżka płatków owsianych i łyżka otrębów pszennych z jogurtem naturalnym, połówką banana i kilkoma borówkami amerykańskimi

*II śniadanie: dwie kromki chleba razowego z sałatą, polędwicą z indyka, pomidorem, rzodkiewką i szczypiorkiem

*Obiad: leczo z kurczakiem i kaszą jęczmienną 

*Podwieczorek: 3 muffinki  (Na zdjęciu jeszcze gorące )

*Kolacja: brakło czasu 

Do tego oczywiście sporo wody, szklanka kompotu z porzeczek oraz kawa z mlekiem bez cukru. Niestety coś czuję, że dojdzie do tego kubek mleka z czosnkiem, bo mój małż ma anginę i chyba się od niego zaraziłam, chociaż starałam się uważać. Mam nadzieję, że mój synek nic nie złapie bo od poniedziałku do przedszkola 

Co do ćwiczeń to jakoś brakło mi czasu. Obiecuję poprawić się jutro  
Buziaki dla Was 

26 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Wczoraj wróciliśmy znad morza. Było trochę komplikacji na urlopie, ale podsumowując cały wyjazd było cudnie. Waga ... masakra za cały rok nie opiłam się tyle piwa. Co do jedzenia to byłam na diecie rotacyjnej, co się obróciłam to żarłam. W menu było wszystko: mięso z grilla, gofry, lody, rybka wędzona i wiele innych rzeczy. Nie czułam się z tym najlepiej a fakt, że nic z tym nie robiłam oznacza tylko, że morze ogłupia :D Poćwiczyłam w piątek trochę na orbitreku (niestety nie moim, ale suszę mężowi głowę dalej). Po 15 minutach na jakimś średnim programie dyszałam bardziej niż po 30 min. biegu. 
Daję sobie jeszcze tydzień i dopiero się zważę i zmierzę. Dziś wiem że mam ponad 74 kg czyli sporo przytyłam. Widać to na zdjęciach. Niestety nikt na siłę jedzenia mi nie wpychał w związku z tym mogę mieć pretensje sama do siebie.
A to foty z urlopu. 

9 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Dzisiaj ostatni dzień bycia samej. Jutro rano przyjeżdżają chłopaki. Na szczęście małż ma dwa tygodnie urlopu więc jeszcze w miarę utrzymam narzucony w ostatnim czasie porządek dnia. 
Niedawno wróciłam z wieczornego biegania (ok 30 min) plus wspinaczka na 8 piętro po schodkach. Myślałam, że ducha wyzionę. Cały bieg nie dał mi tak w kość jak wejście na ostatnie piętro w wieżowcu. Mam jeszcze zamiar poćwiczyć 8 minut ABS (odkryłam wczoraj i też nieźle daje w kość). A na urlopie planuje poszerzyć grafik o poranne bieganie. Nie wiem czy to dojdzie do skutku bo ja straszny śpioch jestem, jednak spróbuję. 
Dzisiejsze menu:

*Śniadanie: owsianka (KOCHAM JĄ) standardowo po łyżce płatków owsianych, jęczmiennych i otrębów pszennych i oczywiście borówka amerykańska (trzeba się nacieszyć zanim się skoczy)
*II Śniadanie: miałam dziś wyjście służbowe więc tylko jogurt pitny truskawka-kiwi
*Obiad: frittata z cukinią - pycha
*Podwieczorek: jabłko
*Kolacja: jabłko, 3 suszone morele 

Przytrafiła mi się też kawa z mlekiem (jakoś nie mogłam się dziś rano dobudzić) i pożarłam babeczkę z budyniem domowej roboty. Mam nawet trochę wyrzuty bo na słodkie dałam sobie zezwolenie tylko w weekend a tu taka gafa... No cóż od jednej babeczki świat się nie zawali. Najgorsze jest jednak to, że tych babeczek jest jeszcze 35. Nie skończyłam ich jeszcze bo mi galaretka nie stężała. Zostało mi udekorowanie owocami i do lodówki na noc. Jak je skończę to wrzucę zdjęcie, żeby było bardziej kolorowo w tym moim pamiętniku  

Poczyta jeszcze co u was i się biorę do roboty.

8 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Znowu 40 min biegu (z odrobiną marszu) za mną, może dla niektórych to pestka, ale dla mnie to spory wyczyn. Jak już wspominałam mój poziom kondycji jest na poziomie minus 1  - jeśli chodzi o bieganie bo długie, piesze, intensywne wędrówki to dla nie pestka. Tylko jakoś ostatnio coraz rzadziej wybieramy się z mężem na takie. Za to niedługo wyjazd do Międzyzdrojów więc sporo spacerów mnie czeka. Pierwszy na pewno do Świnoujścia I nieważne czy będzie lało czy świeciło słońce i tak się nachodzę. 
Miałam się wziąć za Turbo Jam, no cóż dzisiaj nic z tego. Patrząc w lustro widzę, że muszę się ostro zabrać za mopsa bo w bikini jeszcze kiepsko wyglądam 
Kulinarnie wzorowo (tak myślę), zaczyna mi jednak brakować "czegoś" bliżej nieokreślonego w jedzeniu.

*Śniadanie: jajecznica (1 jajko i 50 g szpinaku) + 2 kromki chleba razowego z żurawiną
*II śniadanie: jogurt naturalny, po łyżce płatków owsianych, jęczmiennych i otrębów pszennych i trochę borówki amerykańskiej.
*Obiad: kurczak curry, ryż brązowy, kapusta pekińska z sosem jogurtowym.
*Podwieczorek: marchewka (słupki) z sosem jogurtowym i 3 suszone morele.
*Kolacja: sałatka z selera naciowego, nektarynki, kapusty pekińskiej i czerwonej porzeczki z jogurtem naturalnym. 

Oczywiście sporo wody niegazowanej i jedna kawa z mlekiem bez cukru też się trafiła. 
Jutro robię baaaaaaaaaaaaaardzo kaloryczne babeczki bo w piątek wraca mój mniejszy mężczyzna. Większemu też zrobię ciasto. Takie z galaretką i owocami. Pewnie z malinami i borówką amerykańską. Kiedy mój mąż pojawia się w domu ja od razu więcej jem. Nie mam pojęcia dlaczego Będę rodzinkę na spacery wyciągać i może zrobimy jakiś piknik  Muszę pomyśleć. Teraz idę ugotować jajka na jutrzejsze śniadanie i ziemniaki do frittaty z cukinią na obiad. 

Pozdrowienia dziewczyny i chłopaki  


7 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Właśnie wróciłam. Musiałam trochę pobiegać, to jest bardzo dobry sposób na uspokojenie nerwów  Czasem mąż tak mi działa na uzębienie, że mam ochotę go rozszarpać. Dobrze, że w tygodniu jest w delegacji  Nie no, nie dobrze. Często kiedy go potrzebuje, kiedy mam problemy, kiedy jest mnóstwo rzeczy na głowie, jestem z tym sama. Cóż, takie życie...
Ale wróćmy do milszych rzeczy. Jak już wcześniej powiedziałam bieganie już za mną. Trochę za mało ćwiczę, ale myślę, że dojrzeje do tego, żeby więcej się gimnastykować. Myślę o powrocie do turbo jam. Sprawiało mi dużo przyjemności. Z jedzeniem też było nieźle:

*Śniadanie: "owsianka" z płatków jęczmiennych (2 łyżki), łyżki otrębów pszennych i owoców borówki amerykańskiej.
*II śniadanie: 2 kromki chleba razowego z żurawiną, sałata, 3 plasterki wędliny , 2 plasterki pomidora, ćwierć papryki i trochę szczypiorku.
*Obiad: dietetyczny kurczak curry, ryż brązowy, kapusta pekińska z sosem jogurtowym.
*Podwieczorek: marchewka (pocięta w słupki) z sosem jogurtowym
*Kolacja: to ok 100 g zamrożonych owoców borówki amerykańskiej. 
Zjadłam też dzisiaj śnieżkę kakaową, bo miałam okropną ochotę na coś zimnego (ok. 168 kcal). Może lody były poza programem, ale nie żałuję, że je zjadłam. Wypiłam też kawę bez mleka z niecałą łyżeczką cukru.

Teraz muszę odpocząć i pewnie włączę sobie Harrego Pottera - ostatnio znowu mam fazę na ten film 

Pozdrawiam Was serdecznie 

7 sierpnia 2012 , Skomentuj

Jakoś nie miałam ochoty włączyć wczoraj komputera. Taki dzień lenia mnie dopadł. Nie pobiegałam wczoraj tłumacząc sobie, że mnie rwa dopadła. Fakt noga mnie bolała, ale mogłam wczoraj trochę pośmigać Za to kulinarnie było wzorowo, z dnia na dzień przychodzi mi to coraz łatwiej. Mózgownica zdecydowanie się przestawiła.
*Śniadanie: płatki owsiane (2 łyżki), otręby pszenne (1 łyżka), nektarynka
*II śniadanie: sałatka z jabłka, sezamu, słonecznika, ze szczyptą cynamonu i imbiru.
*Obiad: z racji dnia lenia odmroziłam sobie 200 gram zapiekanki warzywnej, zjadłam też "piętkę" chleba razowego z żurawiną.
*Podwieczorku nie było - spałam .
*Kolacja: sałatka z selera naciowego, nektarynki i czerwonej porzeczki do tego sos jogurtowy i 2 kromeczki chleba razowego z żurawiną.
Do tego woda z cytryną lub mięta. Kawki nie było.
Przyszły moje książki kucharskie - 7 sztuk. Prawie wszystkie dotyczą pieczenia ciast. Jedna jest bardzo ciekawa pod względem dietetycznym. Jak zrobię z niej ciasto to będę wrzucać fotki Tyle na teraz, napiszę wieczorem jak minął dzisiejszy dzień.
Buziaki

5 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

W sobotę rano zważyłam się i zmierzyłam. Wynik całkiem niezły  1,4 kg mniej. Oczywiście miałam to zrobić w niedziele, ale wiedziałam jak to mogło się skończyć. Od wczoraj szalałam, nie tylko z jedzeniem Nie pochwalę się menu, bo zostałabym nieźle skrytykowana. Było pysznie zarówno wczoraj jak i dziś, no i oczywiście niezbyt dietetycznie. Jednak urodziny ma się tylko raz w roku. Za to zrobiłam pieszo mnóstwo kilometrów po Warszawie. Uwielbiam takie wycieczki!!!  W związku z tym nie mogę powiedzieć, że nie ćwiczyłam 
Teraz mam ochotę pobiegać, ale za oknem nieźle leje, więc posiedzę w domu i trochę poćwiczę, pomyślę co jutro na obiad i zacznę obmyślać plan wyjazdu na romantyczny weekend do Wiednia  Mam zamiar zrobić niespodziankę mężowi, chociaż z jego pracą nigdy nic nie wiadomo, więc wymyśle kilka opcji. 
Synek w dalszym ciągu u dziadków. Wraca w piątek, już się nie mogę doczekać. Odliczam też cierpliwie dni do mojego urlopu i wyjazdu do Międzyzdroji ( Miedzyzdojów? - nie wiem, która forma jest poprawna ). I mam nadzieję, że będę lepiej wyglądać na plaży niż rok temu. Od jutra znowu będę wrzucać informację dotyczące menu. Dziś odpuszczam...

Buziaki dla Was 

2 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Dzisiaj z jedzeniem zawaliłam na pełnej linii. Dzień wyglądał tak:
*Śniadanie: gotowane płatki owsiane (2 łyżki) do tego łyżka otrębów pszennych i trochę porzeczek czerwonych i czarnych. 
*II śniadanie to dwie kromki chleba razowego z sałatą, polędwicą z indyka, pomidorem, rzodkiewką i szczypiorkiem.
*Obiad... i tu dałam plamy, bo zrobiłam sobie dziś chińszczyznę z piersią z indyka i makaronem ryżowym. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zamiast jedną rozsądną porcję to ja zjadłam jakąś mega podwójną. No kurcze nawet przez myśl mi nie przeszło dzisiaj, żeby słodkie pochłonąć a tu dałam się skusić temu obiadkowi  Taka wielka była ta porcja, że nie zjadłam podwieczorku a o kolacji nawet nie myślę.
Chciałam się rozgrzeszyć i wzięłam się ostro za prace domowe, pobiegałam (idzie mi coraz lepiej ) i poćwiczyłam w domu troszkę, ale ciągle czuję w brzuchu te kluchy. No ale jutro będę mądrzejsza. Za to wody wypiłam dziś planowo a nawet chyba troszkę więcej. Kawki dziś nie było!!!  Zaraz biorę się za szukanie przepisu na urodzinowy torcik, bo jutro muszę już go upiec. W sobotę jedziemy ze ślubnym do stolicy i planujemy posiedzieć tam cały dzień a na niedzielę potrzebuję torcik na moje urodziny. I nie mam ochoty mieć wyrzutów sumienia w związku z pochłonięciem sporego kawałka.  
Fajnie, że jesteście. Fajnie, że mam komu to opowiedzieć. Buziaki dla Was wszystkich :*

1 sierpnia 2012 , Skomentuj

Poszłam jednak pobiegać i wiecie co... poprawa humoru o 80 % (sto procent będzie jak już mąż wróci w piątek do domu ) Później kąpiel, peeling na buźce no i maseczka, cudna niebieska  . Kurcze zastanawiam się jak będę biegać kiedy synek wróci od dziadków. Może go na rowerek a ja koło niego? Tyle, że najfajniej mi się biega już tak pod wieczór kiedy muszę go położyć spać. No cóż zastanowię się nad tym później. Mam czas do kolejnego poniedziałku . I obiecuję sobie, że już nie będę buczeć z tęsknoty tylko cieszyć się chwilową wolnością  Trzeba twardym być. 
W pracy luzik, pracy ani dużo ani mało. Tylko praktykantkę nam dali. Biedna dziewczyna. Jak tak o niej myślę to przypominają mi się moje praktyki. Tyle, że moje były bardzo ciekawe (trzy tygodnie w szpitalu onkologicznym). A ta biedaczka w biurze to tylko słuchać może - do znudzenia. No cóż byle odbębnić. 
Idę poczytać co tam u Was. Buziaki

1 sierpnia 2012 , Skomentuj

Niestety w końcu nadszedł. Jakoś kiepsko się dzisiaj czuję. Boli mnie to i tamto. Położyłam się na 3 godzinki spać. Nawet czytać mi się nie chce. Oczywiście odbiło się to na jedzeniu. Nie przesadziłam, ale miałam dziś taką mega ochotę na żarcie. 
 Do jedzonka dziś było:
*Śniadanie: Bułka pszenna znów w trzech częściach, sałata, wędlina, pomidor i rzodkiewki.
*W pracy: jogurt naturalny, dwie łyżki płatków owsianych, łyżka otrębów pszennych, szczypta kakao i cynamonu. I do tego jabłko.
*Na obiad 200 g zapiekanki takiej jak wczoraj.
*Podwieczorek: lody bananowe (jeden mrożony banan wymieszany z pół łyżeczki kakao). Kocham ten deser i chyba dopóki banany w zamrażarce mi się nie skończą to będę go jadła 
*Na kolację wsunęłam serek ziarnisty 3% tłuszczu, z 4 rzodkiewkami i szczypiorkiem. Do tego dwie cieniutkie kromki chleba razowego. 
Do tego woda, ale dziś nie było kawy. Jakoś tak nie miałam dziś na nią ochoty. 
No i zjadłam batonika orkiszowego (powiem wam, że całkiem niezły) i dwa beziki mrożone. Na szczęście skończyło się tylko na tym  
Jakoś nie mam ochoty sobie pobiegać, no mówię wam najchętniej poszłabym spać. 
Ale ja dzisiaj smęcę. Najlepiej  skończyć wpis na dziś i do jutra. PA PA.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.