Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam już konto na Vitalii, ale póki co zawiesiłam na nim działalność...nie jestem jakaś brzydka, głupia też nie, lecz zawsze przeszkadzały mi dodatkowe kilogramy. W szkole podstawowej przeżywałam horror- wszyscy się ze mnie wyśmiewali. W gimnazjum podrsołam i dodatkowe kilogramy nie rzucały się w oczy. Niestety przyszło liceum- wypady na piwko, na pizze, na kebab ze znajomymi. Nie wiedząc kiedy przytyłam i to strasznie. Mój brzuch, uda, łydki, pupa- wyglądają jak balon.... od kilku lat walczę z dodatkowymi kilogramami- na przemian tyję i chudnę, nie chcę tak dłużej:(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10186
Komentarzy: 32
Założony: 29 września 2010
Ostatni wpis: 20 grudnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Vampirka89

kobieta, 35 lat, Los Angeles

173 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Nie chce zakładać osobnego posta na forum-tam ich pełno,wiec pytam tutaj-jak wyglądam w tej sukience?Grubo/szczupło?Kupilam ja tydzień temu i cały czas zastanawiam sie czy jej nie oddać...z góry dziekuje za odpowiedzi :)

21 maja 2016 , Skomentuj

Jestem jedną wielką kupą tłuszczu wymieszaną z cellulitem! Serio!

Mój luby pojechał w delegację, więc korzystając z okazji postanowiłam zrobić porządek w ciuchach- głębiej schować grubsze portki i spódnice, a na wierzch wyciągnąć te letnie. Porozbierałam się żeby pomierzyć część ciuchów i się załamałam! Nie, nie tym, że niektóre rzeczy mi na tyłek nie weszły, bo tego to akurat się spodziewałam. Ale tym, że wyglądam jak grubas. Serio. Ćwiczę z przerwami od października, a tak na serio od stycznia. Nie po to, żeby "schudnąć do lata", ale żeby schudnąć na dobre, wszystko jedno czy do tego czy następnego lata. Wiem, że z moją sylwetką i tendencją do tycia będę musiała uważać na to, co jem i ćwiczyć już do końca życia. Ale kurde, myślałam, że moje ciało jest w lepszej kondycji po takim czasie ćwiczeń. 

Nogi- ok, zwłaszcza kostki, łydki, kolana i uda centralnie nad kolanami- może nie jakaś rewelacja, ale już wstydu nie ma i mogę te partie odsłonić.

Kryzys zaczyna się od ud-zewnętrzna część już się delikatnie zarysowała, ale wewnętrzna to załamka. Galareta z cellulitem. Idąc "wyżej" jest już tylko gorzej- sadło jak u słonia, boczki, talia, wszystko się wręcz wylewa! Plus, że ramiona i obojczyki ładnie się wyeksponowały.

Miałam zrobić sobie zdjęcie, ale gdy je zobaczyłam to zrobiło mi się słabo, więc oszczędzę wam tego widoku.

Zastanawiam się też czy moje ciało jest takie oporne, uparte, wykończone różnymi dietami czy po prostu jestem jakaś lewa i nie umiem ćwiczyć skoro siłka nie przynosi efektów.

Przeraza mnie też fakt, jak wyglądałam jeszcze rok temu, skoro od wielu osób teraz słyszę, że STRASZNIE SCHUDŁAM. Chyba nie chcę tego wiedzieć...

Najważniejsze jest to, że się nie PODDAŁAM, TYLKO ZMOTYWOWAŁAM, walczę dalej!

Ahoj!


22 marca 2016 , Komentarze (2)

Dzisiejszy wpis nie o odchudzaniu,a o sytuacji w której jestem...muszę sie chyba po prostu wygadać. Nie mam jakiegoś dużego doświadczenia zawodowego-pracowałam ze starszymi jak i młodszymi osobami i zazwyczaj to ta druga grupa była bardziej zawistna i złośliwa. Gdy dostałam prace i moim współpracownikiem i jednocześnie kierownikiem została kobieta dwa razy starsza ode mnie. Cieszyłam sie, bo czułam, ze nie będzie zgrzytów. A tu jednak sie myliłam! Cóż, jestem młoda kobieta,bez większych obowiązków,lubię dbać o siebie (a która kobita nie lubi?),ładnie sie ubrać. Z kolei moja kierowniczka to zapuszczona fleja z tłustymi włosami i zdartym lakierem na paznokciach,bez makijażu,wiecznie podrzucają jej wnuczkę albo tesciowa do opieki. I mam wrażenie,ze to stanowi dla niej główny powód,ze wiecznie chodzi skrzywiona i odzywa sie do mnie jak to ułomnej osoby. Boje sie jej cokolwiek spytać już bo odpowiada mi takim tonem,z taka mina jakby chciała mi przyłożyć. Wiecznie ma o coś do mnie pretensje,wiecznie zarzuca mi,ze albo coś zrobiłam zle (a np nie zrobiłam tego wcale) albo ze czegoś nie zrobiłam. I wiecznie ta jej skwaszona mina...aż mnie samej sie odechciewa pracować...a to dopiero moja pierwsza praca!

Myśle intensywnie nad zmiana pracy,ale na przełomie czerwca i lipca mam zaplanowany wyjazd i chce chociaż doczekać do tego urlopu...

15 marca 2016 , Komentarze (3)

Nic tak nie psuje humoru jak pytanie, czy jestem w ciąży. Nie jestem. Wczoraj mój facet mi mówi jak to mi boczki spadają,a dziś kobieta w pracy do mnie z tekstem,ze mam taki brzuch jakbym w ciąży była :| coz,przynajmniej wiem,ze straciłam apetyt na pol dnia. Albo i do końca tygodnia.

14 marca 2016 , Komentarze (1)

Weekend spędziłam w Krakowie. Muszę przyznać,ze nie chciało mi sie jechać po całym tygodniu pracy a pobudka w sobotę przed 4 rano jakoś nie napawała mnie optymizmem. Jednak nie żałuje,ze pojechałam! Kraków to pięknie miasto. Bardzo dawno mnie tam nie było i fajnie było zobaczyć swoje ulubione miejsca. Było zwiedzanie,były zakupy u małe obżarstwo,ale na szczęście na wadze sie to nie odbiło :D żal było wracać do swoich codziennych obowiązków,do szarej rzeczywistości,ale cóż zrobić...

Życzę Wam cudownego tygodnia!

11 marca 2016 , Komentarze (2)

Stwierdziłam, że aby iść do przodu w kwestii odchudzania, nie mogę tkwić na starym koncie, na którym w kółko tylko opisywałam jak to schudłam, by za pół roku obwieścić, że się spasłam. 

Marzy mi się zgrabna sylwetka, jędrne ciało. Póki co jestem jak galaretka. Chociaż niewielkie zmiany zaczynam zauważać.

Chodzę na siłownię 3-4 razy w tygodniu i chcę taką częstotliwość utrzymać do lata.

Zaczęłam trzymać dietę- najbardziej boję się tego, że odpuszczę :( nie mam jakiejś konkretnej diety, zaczęłam jeść mniej i bardziej zdrowo- dużo warzyw i owoców, chude mięso, zrezygnowałam ze słodkiego- dosłownie! (i o dziwo, nie ciągnie mnie do tego), żadnych fast foodów, słonych przekąsek, gazowanych napojów i gotowych posiłków.

Na jakiś czas ograniczyłam mączne produkty- mam po nich jakieś problemy ze wzdętym brzuchem, zgagą, niestrawnością i bólami brzucha. Nie wiem czy to kwestia zbyt szybkiego jedzenia czy jakaś alergia. Dopuszczam 1-2 kromki ciemnego pieczywa lub jakąś bułeczkę.

Oby to dało efekty do lata! 

31 grudnia 2010 , Skomentuj

Dziękuję Wam kochane Vitalijki za masę ciepłych słów pod ostatnim wpisem! Wiedziałam, że na Was zawszę mogę liczyć!!

Wiem, wiem...czasem marudzę. Ale chwilami nie mogę przeżyć, że niecałe 2 lata temu schudłam prawie 10 kg, czułam się piękna, zgrabna i sexowna, a po wyjeździe na studia znów się spasłam... Najgorsze jest to, że przez ciągłe siedzenie w książkach kilogramy nagromadziły się głównie na tyłku i udach. Cały czas próbuję to zrzucić, a kończy się na tym, że gubię 1kg i znów siadam do jedzenia... wydaje mi się, że to wszystko jest przez stres, rozłąkę z bliskimi. Naprawdę bardzo chcę schudnąć. Chwilami jesem tak zdesperowana, że jestem gotowa jeść samą sałate zieloną przez tydzień...a czasem wręcz na odwrót, jest mi wszystko jedno jak wyglądam, tylko bym jadła..chyba od tego jedzenia jestem uzależniona :)

Cóż, w Nowy Rok wchodzę z mocnym postanowieniem- SCHUDNĘ, WIERZĘ, ŻE MI SIĘ UDA!!!

SZAMPAŃSKIEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ!!

Oby spełniły się Wasze wszystkie marzenia i postanowienia!!

29 grudnia 2010 , Komentarze (8)

Już chyba nigdy nie schudnę:( tylko jem, jem, jem- kanapki, ciastka, czekoladki, mięcho, fast foody...chce mi się płakać ;( mam wrażenie, że jestem uzależniona od jedzenia ;( chce mi sie płakać, jak patrzę na moje zgrabne koleżanki...ja ubieram się tylko w ciemne ubrania bo w nich czuję się troszkę szczuplejsza :( marzą mi się zgrabne nogi, płaski brzuszek. Mam wrażenie, że już nie potrafię schudnąć:( że tylko myślę o tym, żeby coś zjeść:( ruch przy tym prawie zerowy:( tylko siąść i płakać:(

7 listopada 2010 , Komentarze (2)

No niestety, jak kupiło się bubla to trzeba było się tego spodziewać...waga elektroniczna się popsuła! I nie wiem ile ważę...ale to może lepiej staram sie dietkować ale...po długim weekendzie w domu marnie mi to szło. W piątek dopadło mnie zatrucie pokarmowe i troszkę się "oczyściłam"- fakt, męczyłam sie strasznie, ale chyba dobrze mi to zrobiło ;) powtarzam sobie że schudnę- prędzej czy później, staram się nie przejmować lekkimi potknięciami, przecież jestem człowiekiem i potrzebuję raz na jakiś czas kawałka czekolady, ciastka i pączka! Słodycze staram się jeść co dwa tygodnie, czyli wtedy, kiedy jeżdżę na weekendy do domu i muszę przyznać że dobrze mi to robi, bo nie rzucam sie wygłodniała na nie, mam umiarkowaną ochotę hehedla mnie wszelkie ograniczenia typu- nie jeść słodyczy przez ileś tam, nie jeść tego, tamtego...dieta nie jest po to żeby wszystko eliminować i wszystkiego się wyrzekać! Wszystko jest dla ludzi w rozsądnych ilościach! 

MOTYWACJA:

9 października 2010 , Komentarze (1)

...postanowiłam skrobnąć pare zdań ;) niestety już nas strasznie tępią, same wejściówki itp.

W tym tygodniu z mojej aktywności fizycznej nic nie wyszło bowiem okropnie się zaziębiłam.

 Jestem strasznie zła bo ładna pogoda, więc chciałabym ją wykorzystać, a tu ból gardła, kaszel, zatkany nos, lekka gorączka...ehhh:( ale z dietką dobrze a nawet bardzo dobrze:) cały tydzień dzielnie się trzymam, zero słodyczy, tłustego i smażonego, jestem bardzo zadowolona:) za tydzien się zważę bo akurat będę w domku to myślę że chociaż z -1kg będzie.

Ogólnie wybrałam się ostatnio na zakupy, aby kupić jakiś ciepły sweter, koszule a tu- wszystko cieniutkie i krótkie, no i te ceny...i jak tu nie być chorym:(

Wracam do nauki, później jeszcze do sklepu po jakieś zdrowe jedzonko i tak dni lecą.

Całusy ;*

 

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.