Melduje się po weekendzie i spowiadam z trzech dni :) A więc:
Sobota
Miała być bez ćwiczeń , ale chociaż godzinkę rozciągania sobie zrobiłam . Na noc przyjechała przyjaciółka , której dawno nie widziałam i tu popłynęłam z tematem ;) Sporo paluszków i krakersów pochłonęłam zapijając wódką ze spritem :) Taki cheat day z tego wyszedł, ale przeczuwałam,że tak będzie stąd na obiad zjadłam jedynie talerz ogórkowej .
Niedziela
Tu już było widzenie z moim ukochanym ;) Cudownie spędziliśmy czas ! Pojechaliśmy z jego rodziną nad rzekę i graliśmy w wodzie w siatke z dobre 3 godziny ;) Swoją drogą rąk nie czuję, serio :) No , ale były potem 3 kawałki pizzy , ale jako obiad i to po takiej aktywności - wybaczyłam sobie :D
Poniedziałek
Powrót na dobre tory , bo dziś jedzeniowo już dużo , dużo lepiej :) No i obowiązkowo było bieganie (5 km standardowo) + Callanetics
A co jutro?
A jutro planuję na pewno Callan i rozciąganie + może jakiś dłuższy spacer? No i jak co tydzień foto w poszukiwaniu efektów :D Pewnie szału nie będzie , ale co tam. Chociaż , zauważyłam, że moje pośladki powędrowały w górę i to dość znacznie! No i ogólnie mam wrażenie , że zeszczuplałam, z boczków i środkowej części ud ! Ale jutrzejszy pomiar rozwieje wątpliwości
+ zaczynam walkę, nierówną, z jedzeniem - ma być zdrowiej! :)
A na tę chwilę oto moje spuchnięte po wysiłku udziszcza :D