Zjadłam całą czekoladę. Usiadłam wzięłam gazetę i zjadłam. Nawet mnie nie zemdliło. :/
Mam nadzieję, że Fifiemu nic nie będzie, bo on nadal cycuje.
Poza tym jesteśmy już po spacerze, który dzisiaj był dla mnie prawdziwą katorgą, bo odkąd Filip nauczył się wstawać w wózku chce jeździć na stojąco. Ile mnie nerwów to kosztuje to szkoda gadać. Co go posadzę, to on hyc na nogi. Przypięcie go nic nie daje, ba jest jeszcze gorzej. Raz jak mi się oplątał w te zapięcia, to myślałam, że się udusi. Ja szybko chciałam go wyplątać, on się kręcił i doszłoby do tragedii. Masakra. W ogóle Filip jest bardzo żywy, raczkuje, staje na nogi i cały czas ma uśmiech na buźce. Ma 67 cm i waży 6800g. Ma niedowagę, ale pewnie to co zje, to spali.
Ja dzisiaj też muszę dużo spalić. Zwłaszcza tę czekoladę. Także plan na wieczór: Turbo spalanie + może jakieś figielki z Pią jak Fi już będzie spał