- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (12)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 6870 |
Komentarzy: | 58 |
Założony: | 4 maja 2013 |
Ostatni wpis: | 9 kwietnia 2016 |
kobieta, 49 lat, Częstochowa
170 cm, 68.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Wczoraj nic nie napisałam, bo dogorywałam po pracy, a dzisiaj znów w niej kwitnę...
Okropny mam ten tydzień - spędziłam w pracy 4 dni i noce i nie zawsze mam jak pisać, ale już notuję wszystko co trzeba do mojego nowego wyzwania 50 - dni:
za wczoraj: 1. waga 78,0 (nieszczęsne i nieustępliwe od miesiąca - juz nie wiem na co zwalić tą stagnację - upał przeszedł, okres się kończy,a waga wciąż taka sama), wzrost 170cm.
2.Cel: 62 kg - wymarzona waga, nigdy takiej nie miałam (poza oczywiście okresem dzieciństwa)
Od rana pochłonęłam pół bułki z masłem
150 ml zalewajki
jakieś 100mg ryżu z potrawką z kurczaka
2 małe kromki chleba z masłem i wędliną
600 ml kawy czarnej, 900 ml herbaty zielonej, ale dzień jeszcze się nie skończył
Aktywność to bieganie po schodach na 2. piętro i z powrotem kilkanaście x. czyli praw3ie nic.
Kolejny raz nie bardzo mam się czym pochwalić.
Dietkę trzymam, ruszam się zgodnie z założeniami, a waga zatrzymała sie i ani myśli drgnąć.
Dobrze, że mam kolegów w pracy - dziś jeden z nich szczerze zaniepokoił się moim "wychudzonym" wyglądem - ależ to było miłe.
Do wyjazdu na wakacje 26 dni, będzie naprawdę ciężko dobić do tych 72 kg, ale może się uda. Trzeba walczyć do końca! Postaram się, obiecuję.
Tatuś nieco się ogarnął i w domu sielanka, ale może ma na to wpływ to, że ja głównie w tym tygodniu siedzę w pracy.
Teraz też, mam chwilkę przerwy, bo na dworze niezła burza - majowa jeszcze - znów będę miała zachlapane okna i balkon :)
Marzę o tym, żeby się wyspać, ale już za niecały miesiąć urlopik - odpocznę i pewnie przytyję, i będę Wam się wypłakiwać i kajać z nadużywanie piwa i owoców.
No zobaczymy :)
Wakacje za 30 dni, a waga stoi jak zaklęta
Długo się nie odzywałam, bo zabiegana jestem strasznie, ale w całym tym zabieganiu często wpadałam do Was Kochane poczytać, jak wam leci.
Nie potrafię pochwalić się spektakularnym sukcesem w tym miesiącu, bo pomimo trzymania diety ( no 2 x zgrzeszyłam piwnie i grilowo :) ) i basenu ( co najmniej 3 x w tygodniu) waga stoi i mnie frustruje.
Ostatnio zwaliłam na upał, a dzisiaj aż się prosi, żeby zwalić na nadchodzący okres.
Obawiam się , że z upragnionego na urlop rozmiaru 40 zostaną nici, czyli ulubione ostatnio 42 (XL)
Ciągłe awantury z ojcem moich dzieci również nie ułatwiają mi życia - nie ma to jak się opić codziennie, pieniędzy do domu nie przynieść, poawanturować się, ryja na dzieci podrzeć, bo słabsze... Czasem myślę, że naprwdę zrobię mu jakąś krzywdę i pójdę siedzieć jak za człowieka
Oczywiście wczoraj znów usłyszałam swój ulubioy komplement - "gruba krowa " ładnie do mnie mówi ? I jeszcze ciągle opowiada, że mnie kocha.
Paranoja, ciężko... I to już ponad 10 lat
Ale ja jestem głupia.
Jutro się zważę, może będzie lepiej. Nawet te dwie siódemki byłyby fajne.
Ale i tak Wam dziękuję, bo siedzę sobie i czytam, a nie podjadam :)
Długo już śledzę pamiętniki dziewczyn. Są fantastyczne. I w wielu z nich widać, że paseczek skutecznie brnie do celu. Też bym tak chciała, więc witam :)
Odchudzam się odkąd pamiętam, bo zawsze było mnie za dużo.
Potem pokazały się dzieciaki i był moment do bezkarnego obżarstwa.
Potem tyłam już bez wytłumaczenia, aż waga pokazała 87 kg w lipcu ub roku i tak było do Walentynek. Powiedziałam sobie wtedy: dość.
Zaczęłam chodzić regularnie na basen, zrezygnowałam ze słodyczy w 100% i z piwka, które kochałam i 2-3 pochłaniałam wieczorem.
Od tego czasu waga pokazała 79 kg, czyli jest już jakiś sukces, ale od tygodnia nie chce drgnąć, więć desperacko szukam wsparcia i pokazuję się u Was.
Mam nadzieję, że pomożecie, że znajdę przyjaciół, kogoś, kto zrozumie,że mi zależy... I że to dla mnie ważne, a nie fanaberia lub głupota... żeby w tym wieku itd. Pewnie to znacie.
Pozdrawiam
PS
Dzisiaj mam imieniny, o których pamiętały tylko Termy Uniejów i mój Tato...
Reszta mojej rodzinki i przyjacół taktycznie zmilczała temat.
Trochę przykro, ale co tam, i tak świętuję pracą. Jutro natomiast wrócę do domu i zemszczę się okrutnie na moich trzech (powiedzmy) pociechach i jednym, już pewnie niedługo, współspaczu - dumnie mienącym się mym narzeczonym, od lat niespełna dziewięciu :)
Smutno pzdrawiam i do jutra