Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zamężną mamą trójki dzieci. Lubię sport. Zawsze pomagał mi on w utrzymaniu prawidłowej wagi. Niestety od 4 lat mam z tym duzy problem. Nie lubię siebie z tą wagą i podejmuję kolejną próbę odchudzenia się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 75139
Komentarzy: 1328
Założony: 18 lipca 2012
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ankrzys

kobieta, 48 lat, Częstochowa

166 cm, 87.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Powolutku do celu- 58 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2020 , Komentarze (4)

Oj, działo się przez ostatnie dwa lata jak mnie tu  nie było.

Dwa lata temu moja waga wskazywała 70 kg. To był 12 kg spadek wagi. Byłam super szczęśliwa. Utrzymywałam tą wagę może z pół roku. Potem zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Zaczęłam kiepsko się czuć, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wydawało mi się, że w zasadzie nic w swoim życiu nie zmieniłam, nie zaczęłam się nagle inaczej odżywiać, teoretycznie byłam zdrowa. Wyniki badań bardzo dobre, ale coś było nie tak.

Niespodziewanie moja waga zaczęła ciągle rosnąć, średnio co miesiąc po około 1-1,5 kg. Żadne zmniejszanie posiłków, pilnowanie jadłospisu nic nie dawało.

i tak w 18 miesięcy przytyłam 18 kg. Waga zaczęła wskazywać 88-89 kg !!!!

Postanowiłam udać się do endokrynologa, zrobić badania i zobaczyć czy czasem moje Hashimoto nie zamieniło się w niedoczynność tarczycy.

Oczywiście, wyniki padły na łeb na szyję. Niedoczynność tarczycy jak tralala. Rozpoczęłam próbę poprawienia sytuacji. Euthyrox 50 mg. Po kilku dniach zaczęłam się trochę lepiej czuć, więcej siły, chęci do życia. Po 3 miesiącach kontrolna wizyta. O dziwo, przez 3 miesiące nic nie przytyłam. Jest już sukces. Niestety wyniki nic a nic się nie poprawiły. Walczymy dalej. Zwiększona dawka leku. Miałam iść na wizytę kontrolną, ale gabinety pozamykane. Nie wiem jakie mam wyniki. Waga nie wzrosła, ale też nie zmalała.

Postanowiłam, że jak już nie rośnie długi czas, to może warto zawalczyć o jej zmniejszenie ( wychodzi na to, że mój organizm nie powinien mnie sabotować i niszczyć ewentualne efekty pracy)

Po raz kolejny wykupiłam dietę ( odpowiada mi ta forma: wiem co i ile mam zjeść) i ruszyłam po zdrowie.

Dziś dzień drugi. Czuję się dobrze. Najważniejsze , że zaczęłam. Mam nadzieję, że wrócę do dawnej siebie. Pełnej życia i radości. Nie chodzi tylko o wagę, ale o całą mnie.

Będzie dobrze. Ważne, że zaczęłam. Chwilo trwaj.

9 kwietnia 2018 , Komentarze (5)

Mija pierwszy tydzień realizacji mojego fitnesowego planu. Jestem dzielna!

Zaliczone: 3 razy godzinny fitness w klubie po 60 min 

 i 2 razy Nordic Walking po 8 km

1 raz zawody NW - 6 km ( dużo podejść pod górkę- było cięzko)

1 spacer po mieście z mężem- zaliczone 8 km

BRAWO Ja!!!!!

Jutro odpoczywam, bo w czasie kiedy mogłabym iść na kije, to będę siedzieć u fryzjera. Ale przerwa też się przyda. W środę od nowa fitness, czwartek kije itd.

Waga po wprowadzeniu zmian żywieniowych i zwiększeniu aktywności drgnęła w górę, ale cm jakoś spadły, hi,hi,hi...pewnie jakiś zastój w jelitach. Ważne , że mam coraz lepsze kształty.

Będę się obserwować z tą wagą. W razie czego zmienię menu, ale myśle , że to efekt sportu i organizm nie wie co z tym jeszcze zrobić, broni się łobuz.

Miłego dnia.

3 kwietnia 2018 , Komentarze (9)

Minęło 11 tygodni, a ja o 12 Kg lżejsza!!! Wyobrażacie sobie???? 12 kg tłuszczu poszło....i liczę, że nie wróci. Oczywiście to nie koniec tylko początek mojej walki. W prawdzie pewnie lepiej już wyglądam, spodnie mniejsze o dwa rozmiary, reszta garderoby tez do wymiany. Całe szczęście, że tak szybko nie pozbywam sie rzeczy szczególnie tych "lepszych", to i czasem coś ładnego w garderobie znajdę i "się mieszczę".

W pierwszym etapie rozluźniałam sadełko, potem wzięłam sie za dietę na poważnie i pozbyłam sie sporo tłuszczu, resztę sadełka chcę zamienić na mięśnie i kształtne ciało. To oczywiście zaskutkuje zastojem a może nawet wzrostem wagi, bo mięśnie są cięższe, ale liczę , że w pewnym momencie to sie unormuje i wszystko razem zaskoczy.

Rozpoczęłam dzisiaj swoje 6 tygodniowe wyzwanie sportowe. Plan jest taki:

poniedziałek,środa,piątek- godzina fitnesu w klubie ( w domu z płytą mi tym razem nie wyszło, bo ciągle widziałam co mam zrobić jeszcze w domu i zamiast ćwiczyć sprzątałam)

wtorek,czwartek,sobota- 8-12 km z kijami ( czyli to co tygryski lubią najbardziej)

niedziela - wolna no chyba, że na zawody pojadę, to wtedy nie lub zrobię inny dzień wolny

Dzisiejszy marsz z kijami zaliczony, torba na poranny fitnes spakowana. Wracam do starej formy. Na razie z chęciami, ale wkrótce mam nadzieję, że z ładnie umięśnionym ciałem. Teraz jeszcze nie przypominam siebie z przed kilku lat, ale cóż...lat mam troszke więcej, po dosyć szybkim schudnięciu, skóra też nie ta, ale odrobina systematyczności, wytrwałości i CZAS!!! i będzie pięknie.

W święta znajoma mnie zaczepiła i pyta się jaki to ja mam sekret, że tak schudłam, a ja na to:

Dieta i CZAS!!!! I to Wam chciałam przekazać. Niezależnie od wszystkiego, to czas nam wszystkim mija tak samo, to zamiast objadać się czipsami i czekać, to możemy zajadać zdrowe sałatki  i czekać. Ja zaryzykowałam i schudłam w tym samym czasie, co mojej kochanej siostrze się nie udało. A czas uciekł nam tak samo.

Pomądrowałam się trochę, ale tak się chcę trochę nakręcić na nowe wyzwanie.

Zwiększam trochę kaloryczność potraw, bo muszę wyjść w którymś momencie z diety, ale zaczynam intensywnie ćwiczyć. Mam nadzieję, że uda mi się za kilka tygodni podzielić z Wami efektami mojej pracy. Wcześniejsze zdjęcia z chudnięcia kolekcjonuję, ale jeszcze nie dołączam, bo to nie jest efekt o który mi jeszcze chodzi. Jak to fajnie posklejam, to dodam. A teraz dobrej nocy i trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie poprzestała na tym co dzisiaj.

20 marca 2018 , Komentarze (4)

Jest dobrze. Minęło 10 tygodni mojego świadomego odżywiania.

Na wadze ubytek 10kg, Huuura!!!

centymetry spadają:

szyja- minus 3cm

biust- minus 5 cm ( to się waha w zależności od dnia cyklu)

pas- minus 8,5cm

biodra- minus 7,5cm

brzuch- minus 10 cm

uda-minus 5 cm

łydka- minus 2,5 cm

biceps -minus 4 cm

Zmiany zaczynają być widoczne gołym okiem, chociaż, ja ciągle jestem taka sama.

10 marca 2018 , Komentarze (2)

Pięknie to brzmi, ale ta najcięższa droga dopiero przede mną.

Tak jak w tytule- pokonałam połowę drogi do osiągnięcia celu. Pozbyłam się 8,5 kg, pozostało tyle samo. Jestem bardzo z siebie dumna, ale wiem, że czeka mnie dużo cięższa droga...kolejne 8,5 kg i to pewnie w trudniejszych warunkach: zastoje wagi, znudzenie, chęć podjadania ( bo przecież nic się nie stanie- w końcu już tyle schudłam).

Ale liczę , że dam radę i zrzucę kolejną dawkę tłuszczyku, potem zawalczę o utrzymanie tej wagi.

Dzisiaj w Częstochowie świeciło piękne słońce, wczorajszy deszcz i lekki wiatr oczyścił powietrze i z przyjemnością rozpoczęłam sezon na kije. Hurra!!!

Zaliczyła 7 km, w towarzystwie siostry i słońca. Było super, tego mi było trzeba. Liczę , że teraz takich dni będzie więcej i częściej będę wychodzić na spacery. Żeby było zabawniej- jutro jadę na zawody w NW z okazji Dnia Kobiet. Trochę bez kondycji, przygotowania, ale będzie super!! To fajna impreza rozpoczynająca sezon na kije. Z pewnością zawodów nie wygram ( szczególnie, że jest tylko jedna kategoria open i 200 uczestników), ale nie o to tutaj chodzi. Na takich zawodach spotkać można fajnych ludzi, sportowych zapaleńców, amatorów i szalonych ludzi, jak ja i moja siostra. To będzie udany dzień.

Życzę wszystkim udanej niedzieli, a Wy trzymajcie kciuki, abym nie poprzestała na pisaniu, tylko działała i osiągnęła swój cel, czego i Wam życzę.

Aneta

5 marca 2018 , Komentarze (11)

Mija 7 tygodni jak postanowiłam zmienić coś w swoim stylu odżywiania, życia itp.

Ostatnio jakby waga stanęła, ale to chyba woda przed @, nie będę się tym przejmować. Ważne, żeby nie rosła. i tak:

na wadze ubyło mnie 7,3 kg ( wliczając tą wodę przed @)

szyja- minus 1,5 cm

biceps- minus 2,5cm

biust- minus 4 cm

talia- minus 5 cm

brzuch- minus 8,5 cm

biodra- minus 6 cm

uda- minus 3,5cm

łydki minus 2cm

tkanka tłuszczowa z 37% spadła do 32%

To mimo zastoju wagi chyba jest nieźle, co?

Ja jestem zadowolona. Na tym nie kończę. Walczę dalej.

Dalej idzie mi kiepsko z ruchem, ale słońce zaczyna nieśmiało świecić, to powinno być lepiej. Dołożę ruch i waga powinna dalej powoli spadać. I tej myśli będę się trzymać.

Miłego dnia i owocnych starań o lepsze ciało.

22 lutego 2018 , Komentarze (7)

Zmiany w sposobie odżywiania przynoszą efekty!!!

Zastanawiałam się ostatnio, czy warto się starać? Chyba warto!!! Już szósty tydzień żyję wg zmienionych zasad żywienia. Zmiany wprowadzałam może powoli, ale ciągle sie ich trzymam. Nie jem słodyczy, smażonego, zwiększyłam ilość warzyw i owoców.

Obecnie całkowicie wyeliminowałam białą mąkę, cukier. Odstawiłam tez kawę z mlekiem.

W efekcie moich starań ubyło mi 7 kg!!!!!!!! WOW!!!

Już widać efekty, centymetry też zaczęły spadać, szczególnie pas, brzuch i biodra. Tam po jakieś 5-6 cm. Reszta po około 1-2 cm. Dobre i to.

Traktuje to jako bardzo dobry początek, bo prawdziwa walka dopiero przede mną. Do zrzucenia mam jeszcze 10 Kg!!!

Teraz było może łatwiej, bo woda, złogi itp. A teraz trzeba się wziąć za tłuszczyk i rzeźbienie!! Powrót do sportu jakoś mi nie idzie. Ciągle liczę, że za dzień, dwa lub trzy będę mieć więcej czasu i luzu, by zacząć coś ćwiczyć, ale po urlopie musiałam zająć się kilkoma ważnymi sprawami i tak czas minął. Może jutro lub w sobotę opracuję jakiś drobny plan wzmocnienia mięśni i rozpocznę kolejny etap dbania o siebie.

Dziewczyny!!! Walczymy!! Warto!! Cudownie jest poczuć luz w pasie, popatrzeć na ładne rysy twarzy w lustrze. Działamy, walczymy! Wiosna tuż , tuż.

7 lutego 2018 , Komentarze (4)

Tak się zastanawiam, czy jest sens pilnować się na wczasach? Nie jeść słodyczy itp.? Nie wiem. Mam nadzieję stwierdzić za miesiąc, dwa lub trzy, że TAK

Bez sensu zważyłam się na hotelowej wadze i nie zauważyłam spadku. Pocieszam się, że ważne, że nie ma wzrostu. Chcę wierzyć, że po powrocie waga jednak pokaże mały spadek. Tu na miejscu ze względu na wysoką temperaturę i ogromne ilości wypijanej. wody,myślę, że trochę spuchłam. Liczę, że po powrocie waga się unormuje i pokaże choć mały spadek.

Tak czy inaczej nadal będę się starać, bo liczę, że warto dbać o swoje zdrowie i ciało.

Po powrocie zwiększę aktywność fizyczną i za kolejne 4 tygodnie efekty będą już odrobinę zauważalne.

Pozdrawiam ciepło i przesyłam odrobię słońca...

               

   

6 lutego 2018 , Komentarze (2)

Nadal na urlopie. Staram się jak mogę zmieniać nawyku żywieniowe.

Nadal nie jem słodyczy. Pod warunkiem, że jedzenie słodkich owoców mango do nich nie należą. Tutaj smakują obłędnie. Obiadki i kolacje surówki, warzywka gotowane z dodatkiem np. grilowanych krewetek lub małży. I jakoś urlopik mija. Może i nie schudnę, ale liczę, że chociaż nie przytyję.

pozdrawiam cieplutko...no jakieś 28 s

2 lutego 2018 , Komentarze (5)

Dzisiaj zajrzałam  do historii moich pomiarów na Vitalii. Okazało się, że jak zaczynałam tą przygodę to ważyłam 72 kg ( 2012 r) wtedy wydawało mi się, że to koszmar. I tak minęło 5,5 roku a mnie przyrosło 10 kg!!!!!!! Oczywiście w tym czasie chudłam, tułam,chudłam, tułam, ale w efekcie końcowym jestem GRUBA!!!!

Dotarło do mnie, że od mojej najniższej wagi w tym czasie - 66 kg minęło 3.5 roku, a ja w tym czasie nie do końca zdawałam sobie sprawy z problemu jaki mam. Oczywiście wiedziałam , że przytyłam, ale że od najniższej wagi - 16kg?????. Wszystkim mówiłam, że to tak ostatnio mi się przybrało, ale to- ostatnio trwa ponad dwa lata!!!!Nie wiem czy przydadzą mi się na coś te przemyślenia, ale świadomość jest mi chyba potrzebna.

Tak czy inaczej- kolejny godzinny spacer zaliczony, zero słodyczy, alkoholu, tylko zdrowe, lekkie jedzonko.

Trzymam się dzielnie, może za 3-5 miesięcy odzyskam swoje dawne ciało. Czego sobie i Wam życzę

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.