Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgorzatalub48

kobieta, 63 lat, Rybnik

160 cm, 84.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2024 , Komentarze (2)

Witajcie

Tak wiele się zmieniło.. 

Przybyło koło 10 kg.., ale na plus jest to, że większość z dawnej tuszy już nie wróciła, a przecież minęło sporo lat, więc wiedza o tym, na to, jak się ukierunkować i jak zaplanować działania, żeby sprawniej i pełniej żyć i cieszyć się zdrowiem - została.. Przynajmniej w jakimś stopniu.

Profesor Michał Tombak, pisał o naszym lenistwie, które ewidentnie jest przyczyną kłopotów ze zdrowiem i niezadowolenia z naszego wyglądu, ograniczeń ruchowych i innych..

Ma rację..Tłumaczymy się często różnymi przyczynami, ale to właśnie zastój w świadomości o naszych możliwościach i stare nawyki żywieniowe, dogadzania sobie bezruchem, tworzą nadwagę i niedomagania.. 

Wracam z chęcią do moich zapisków sprzed lat i teraz, kiedy mam w końcu czas na konkretny plan i działanie żeby znowu zmienić siebie..., będę z radością to robić.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie I korzystając z sytuacji, życzę zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych! Zmartwychwstania także naszych nadziei i chęci bycia lepszą, najlepszą wersją siebie..🪺🍀🌷🧡

16 marca 2019 , Komentarze (2)

Sporo się u mnie zmieniło.

W sumie ubyło mnie około 19 kilogramów, ale to zeszło na plan dalszy w obliczy choroby, która straszyła i nadal jeszcze nie jestem pewna czy napewno mnie opuściła. Wszystko zaczęło się na wiosnę ub. roku, potem mozolne chodzenie po lekarzach, szukanie specjalistów i przypadkiem, szukając pomocy albo jakiejś drogi wyjścia, znalazłam dietetyczkę w moim mieście, która zajmowała się dietą dr Dąbrowskiej..I kiedy w dalszym ciągu nawet tabletki od lekarza nie pomagały na moje zawroty głowy i skoki ciśnienia, oraz ustawiczne infekcje, zdecydowałam się na przejście przez Post Daniela..I byłam na nim dokładnie 41 dni..Po około miesiącu diety odstawiłam wszystkie tabletki, a objawy chorobowe powoli ustąpiły..Tak jest do dzisiaj..Tyle, że ja zmieniłam radykalnie całe odżywianie i w tej chwili, sporo produktów, które kiedyś używałam, teraz zupełnie wyrzuciłam z jadłospisu..Ciągle się uczę przyrządzania nowych dań, ale to fajne.., bo ciągle jestem zaskakiwana nowymi smakami i próbuję je sobie na zawsze zatrzymać w menu..Mięso jeszcze zdarza mi się jeść, ale..coraz częściej zamiast niego wybieram inne danie..Zastąpiły je potrawy z warzyw i owoców.., koktajle owocowo-warzywne..Jeszcze sobie pozwalam czasami na odstępstwa, ale potem zaraz następnego dnia rzucam się z powrotem na zdrowe jedzenie..I o dziwo..waga stoi w miejscu, z malutkimi odchyłkami od sierpnia ub. roku jest ciągle taka sama..Ale ja już chciałabym znów trochę powalczyć o to, żeby znów trochę ją zbić..Może uda mi się do lata zrzucić trochę, żeby do tych 75 kg dobić?..Jak myślicie?...Tymczasem, wstawię wam fotkę sprzed diety i zaraz po niej..

Mam nadzieję, że uda mi się przekazać choćby w jakichś punktach, jak mi się to udało..Pracuję w Niemczech jako opiekunka osób starszych, teraz jestem na urlopie do połowy kwietnia 2019, więc znajdę trochę czasu, żeby znów tu zaglądać..

Fajnie was znów poczytać, bo wtedy zawsze myślę..kurcze, oni też walczą..Jest mi poprostu raźniej..:).

Pozdrawiam wszystkich i życzę miłej niedzieli:).

21 lipca 2018 , Komentarze (3)

Jak narazie jakoś się trzymam, waga codziennie leci na dół, ale nie są to jakieś ogromne zmiany. Jutro będzie ważenie i wtedy zmienię na pasku. Samopoczucie takie sobie..Często jest panika..co zrobić do jedzenia, bo trzeba jednak cokolwiek jeść, a nie zawsze jest pomysł. Poza tym to co by nie mówić, to czasochłonne bardzo to przyrządzanie posiłków. W kuchni spędzam teraz mnóstwo czasu..Obieranie warzyw, krojenie, duszenie..robienie soków w wyciskarce, albo koktajlu w mikserze..

Wczoraj robiłam po raz pierwszy gołąbki jarskie. Wyszły niczego sobie i dziś miałam gotowe na obiad. Zrobiłam tylko sos z jednego sporego pomidora, posypałam koperkiem i do tego kilka kawałków uparzonej cukinii i surówka z kiszonej kapusty..Można przeżyć:).

Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki..

Ciągle czekam na jadłospis od pani dietetyczki..W piątek odpisała mi, że właśnie go opracowuje..No cóż, czekam dalej..Moja dieta wymaga indywidualnego jadłospisu, bo mam kilka nietolerancji pokarmowych i to tak się złożyło, że na wszystkie czerwone warzywa.., pomidory, marchewkę i paprykę..i trzeba naprawdę się czasem nagłowić, żeby bez nich coś zrobić do jedzenia. Co prawda to śladowe nietolerancje, a więc niekoniecznie trzeba te warzywa całkowicie wykluczyć, ale ograniczyć napewno..

Wczoraj udało mi się kupić taniej książkę p. dr Dąbrowskiej o wychodzeniu z diety, czyli "I co dalej"..Dziś poczytałam trochę z niej i zadziwia monstrualnie naukowe podejście do tematu..Znaczy.., spodziewałam się poprostu jakiegoś planu.., rzetelnego jadłospisu, a tymczasem znalazłam kupę wyliczanek co wolno, a czego nie.., Jakie suplementy trzeba jeść, ale z tym, że trzeba najpierw zbadać jakie są nam potrzebne...Oczywiście bardzo poprawnie napisana i chyba nawet specjalista czy fachowiec z tej dziedziny nie doszukałby się jakichś uchybień, tylko..pływa się wręcz w tej wiedzy, a niektóre nazwy czy określenia naprawdę są tylko dla dietetyka zrozumiałe i to może nie każdego..No i strasznie jakiś ciężki styl..Czasem muszę wrócić o kilka zdań wcześniej, żeby zrozumieć co autor miał na myśli..A może to o to chodzi.., żeby nasz umysł tez pogimnastykować?, a nie tylko nasze..mitochondria..

Dziś przypadkiem przeczytałam w jednym z komentarzy na FB, że post Daniela to wymyslił amerykański lekarz, albo grupa lekarzy. I był to plan Daniela..Jest taka książka, znalazłam w necie: https://840805.siukjm.asia/ksiazka/220215/plan-daniela

Muszę spróbować najpierw w księgarni ją zobaczyć a potem ew. kupię e-book, bo jest taka możliwość i jest tańszy. 

A to moje gołąbeczki:)..

..i już dzisiaj na talerzu z dodatkami:).

Pozdrawiam wszystkich niedzielnie:). A teraz lecę na spacerek:), bo pogoda superowa:). Buziole!

15 lipca 2018 , Komentarze (7)

Witajcie:). Dawno mnie tu nie było, a ponieważ znów walczę z nadwagą i nie tylko, bo chciałabym być zdrowsza, więc postanowiłam znów przejść tę walkę razem z Vitalią..Może znajdą się jacyś znajomi, którzy zechcą choć trochę sekundować mi w tych zmaganiach, a i ja będę przez ten trudny czas w gronie osób mających podobne problemy..To bardzo pomaga, już się przekonałam..:).

Tak więc.., może na początek napiszę co u mnie słychać..

Zmarł w kwietniu mój podopieczny w DE i od tego czasu jestem na urlopie. Pewnie już bym wyjechała na kolejną stelę do pracy, ale przytrafiła się choroba.., niby nic takiego, zawroty głowy i nagłe skoki ciśnienia. Prosto  z zakupów trafiłam do szpitala, tam zrobiono tomograf, wykluczono zagrożenie życia i elegancko wysłano mnie do domciu. Tyle, że dostałam od razu dwa rodzaje tabletek i polecono mi obserwować ciśnienie..znaczy mierzyć je kilka razy dziennie..

Następnego dnia poszłam prywatnie do lekarza, wysłał mnie na rezonans głowy i na badanie żył Dopplera i inne badania..Wyniki pokazały podejrzenie oponiaka, lub, jak to lekarz określał, skostniałe zwapnienia..Dodatkowa konsultacja neurochirurga też nic nie dała..On z kolei powiedział żebym przyszła za jakieś 2-3 lata ew. jak wystąpią napady padaczkowe..(!)..Mój lekarz powiedział, że nie będziemy tyle czekać i że po ok 10 miesiącach ponowimy rezonans. Jeśli zmiany się powiększają, no to można być niemal pewnym, że to oponiak.., jeśli nie to znaczy, że to skostniałe wapno, które się odłożyło w tych miejscach..Jedna ze zmian ma ok 8 mm..Z wyników krwi wynikało, że powinnam obniżyć poziom cukru i cholesterolu..Cukier udało mi się obniżyć do poziomu nie zagrażającego cukrzycy, bo wyniki powtórzyłam po miesiącu..Wyszło za to, że mam podwyższone tzw. antyTPO..czyli antyciała..Norma jest 34 a ja miałam ponad 120..Lekarz ogólny, a także endokrynolog zgodnie twierdzą, że przy takim poziomie antyciał nie można jeszcze stosować jakichś leków, ale na moje pytanie co robić żeby je zminimalizować, żeby pozbyć się dolegliwości i uniknąć leczenia farmakologicznego, obydwaj lekarze również rozkładają ręce i mówią, że medycyna nie zna powodów powstawania tych zmian, więc nie zna też na nie metody jak się ich pozbyć...Lekarz jak dopytywałam, to wręcz mi mówił "żyć normalnie, jeść normalnie.."..

Tylko ja wiem, że jesteśmy w takiej kondycji, na jaką sobie zapracujemy, choćby niewłaściwym odżywianiem..Zaczęłam szukać jakiegoś sposobu na zmianę nawyków i zdecydowałam się na dietę dr Dąbrowskiej. Jest na tyle skuteczna, że pozwoli organizmowi zacząć walczyć samemu z chorobą, toksynami i tym co niepotrzebnego mamy w sobie..Reszta mam nadzieję przyjdzie z czasem..Narazie jestem czwarty dzień na tej diecie..Poza drugim dniem, kiedy czułam się totalnie osłabiona, jest nie tak źle..Śpię lepiej, lepiej się czuję, a waga idzie powoli w dół..A raczej raźno idzie w dół, bo w ciągu 4 dni ok 2 kg..to sporo, ale to początek, a na początku zawsze schodzi woda z organizmu..

Rano piję codziennie kwas buraczany (sok z kiszonych buraków).., małą szklaneczkę ciepłego soczku..Ja w ogóle to zaczynam od gorącej herbaty, potem ten soczek, potem jakieś ciepłe danie albo surówka i sok z zieleniny z jakimś owocem..Dania obiadowe są różne..W książce Pani dr Krystyny Dajka "Post Daniela" jest szczegółowy jadłospis na 14 dni, który zresztą można modyfikować...Panią Krystynę poznałam osobiście, bo mieszka w Rybniku i to do niej trafiłam właśnie na badanie nietolerancji pokarmowych..Mam tyle dobrze, że mam z nią kontakt i jeśli miałam jakieś pytania to mogłam liczyć na odpowiedź. Dziś właśnie z nią rozmawiałam i rozwiała moje wątpliwości na temat suplementacji w trakcie trwania postu..Pytała mnie jakie mam założenie..znaczy ile czasu chcę być na tym poście..Odpowiedziałam, że tyle ile wytrzymam..Pożyjemy, zobaczymy..

Wkleję wam kilka fotek mojego jedzonka:)..

Wczorajsze danie obiadowe, szpinak z papryką, czosnkiem i cebulą..Miała być papryka faszerowana szpinakiem, ale ja poszłam na łatwiznę..:)..

Dzisiejsze śniadanie. Zielony sok z jarmużu, pietruchy, kiwi, jabłka i imbiru..bardzo smaczny..A na talerzu cukinia z pomidorem, cebulą i czosnkiem posypana pietruszką..Można się najeść..

Do podgrzewania kwasu buraczanego kupiłam wczoraj fajny kubek ceramiczny z podgrzewaczem..

Tylko już wypraktykowałam, że ta świeczka musi być większa..Za długo czekam na podgrzanie tego co w garnuszku..:), ale wstawiłam trzy świeczki naraz i poszło szybciej:).

Jak mi ten post pójdzie?..i jakie będą jego efekty?..Wiem jedno..z wami z z Vitalią, napewno łatwiej:).

No..to tyle narazie, bo jak na pierwszy raz po tak długiej niebytności tutaj, to i tak dużo:).

Pozdrawiam wszystkich znajomych i odwiedzących:)..i życzę miłej niedzieli:).

30 stycznia 2016 , Komentarze (4)

..czyli odchudzanko po raz nie wiadomo który..:). Na wagę nie wchodzę narazie ze strachu co tam mogę zobaczyć..hihihi..Ostatnie najadanie się czekoladą Goplaną ze śliwkami dopełniło chyba moich wyrzutów sumienia do granic mojej psychicznej wytrzymałości i w końcu ruszyłam to moje opasłe doopsko..Dziś drugi dzień porządnego spaceru..takiego z "siódmymi potami"..Maszeruję zamaszyście, a że tu gdzie jestem mam często pod górę, bo takie ukształtowanie terenu akurat, to i efekt jest taki, że po kilkudziesięciu minutach czuje pot spływający po plecach..Nie cierpię tak..cierpieć.., ale z drugiej strony mam świadomość, że to ten mój tłuszczyk się topi, więc..oby tak dalej..

Jestem w Triftern..w DE, w tym miejscu już po raz drugi..tym razem od 8 stycznia. Dziadek do opieki na wózku inwalidzkim, były dentysta, bardzo miły, sympatyczny i mądry człowiek..Ma dwóch synów, ale mieszkają zbyt daleko żeby często odwiedzać ojca. Przychodzi tylko dawna sprzątaczka, a teraz chyba znajoma i przyjaciółka - frau Hilda, która zawozi na zakupy i pomaga czasem coś załatwić. Czas leci szybko, a praca nie jest uciążliwa..Dziadek najchętniej gra ze mną szachy:)..Wymiguję się czasem, bo jak zaczniemy koło 17 tej to partia trwa i do 19 tej, a ja chce już mieć wolne..

Dziadek mieszka w kamienicy w samym centrum tej miejscowości, w rynku..Naprzeciwko kościół..To małe miasteczko..Niedaleko są dwa markety Penny i Edeka. Najbliższa miejscowość, gdzie można zrobić większe zakupy to Pfarkirchen, 3 km dojazdu.

Ciężko jakoś pisać po tak długim czasie..

Jak wiele z nas wraca tu jak bumerang po jakimś czasie?..z dodatkowymi kilogramami do zgubienia?

Od czegoś trzeba zacząć..Grunt, że wogóle się zaczyna i że się w to wierzy, że coś z tego będzie..:).

Pozdrawiam wszystkich najserdeczniej:). Mam nadzieję, że odezwie się ktoś ze starych znajomych..A teraz ruszam w rejs po waszych pamiętnikach i pewnie lektury starczy mi na..kilkanaście dni:)..



4 maja 2015 , Komentarze (1)

Ważyłam się już przed niedzielą, ale dziś też i cały czas uparcie jest ten sam wynik wagowy, czyli taki jak na pasku. No ale może już tak co tydzień po 1 kg mniej będzie..Mam taka cicha nadzieję:). Byle nie było więcej.

U mnie wszystko w normie. Została mi jeszcze praca do końca tygodnia w tym miejscu więc już się skupiam tylko na tym żeby zmienniczce zostawić jaki taki porządek i babcia żeby była zadowolona.

Zastanawiam się nad błędami jakie popełniam, a więc czasem zjem plaster żółtego sera, no i owoce..Kiedyś jak chudłam to ich nie jadłam, ale też nie wcinam nic słodkiego oprócz tego więc chyba jednak nie jest to żaden grzech. No i za mało tutaj możliwości żeby coś zaplanować do jedzenia, bo albo jem na obiad pierś z kurczaka, albo indyka. Brak mi moich kasz..jaglanej, gryczanej, chleba który mogłam upiec i przypraw niektórych, np. do sałatek. No ale już wkrótce to się zmieni:).

Pozdrawiam was chudziczki i życzę miłego, udanego tygodnia:).

1 maja 2015 , Komentarze (4)

Jakieś beznadziejne te dni..Pogoda za oknem w kratkę, raz słońce, raz deszcz. Byłyśmy z babcią na krótkim spacerze, ale na ławeczce posiedzieć się nie da, bo wiatr zimny..

Wczoraj okropnie bolało mnie prawe przedramię, musiałam źle spać chyba..Nie mogłam w ciągu dnia podnieść ręki do góry bo ból potworny..dziś mniej, ale rano nasmarowałam Voltarenem i jakos przeszło. Może pomogła też lekka gimnastyka..

Wogóle, jestem ociężała, nic mi się nie chce..Już chyba czas odpocząć. Jeszcze tylko tydzień pracy i do domciu..Jakoś wytrzymam.

Ukradkiem włażę na wagę i ciągle pokazuje to samo więc tez chyba zastój.

Wczoraj upiekłam takie chlebki z kaszy jęczmiennej i ryżu: https://840805.siukjm.asia/2013/09/chleb...

Jest na tym blogu też na otyłość chlebek: https://840805.siukjm.asia/2013/07/chleb...

no ale nie mam kaszy jaglanej tutaj, bo bym ten upiekła. Zmienniczka zostawiła mi pół torebki kaszy jęczmiennej więc robiłam z produktów dostępnych. Jem go od rana i jest nawet niezły. Trochę przeszkadza mi, że widzę po rozkrojeniu ryż w środku, ale można się przyzwyczaić. Doskonale zaspokaja głód i podobno dobrze działa na metabolizm. No zobaczymy..

Lubię tak eksperymentować z jedzonkiem..

Dziś śniadanie: jedno jajko na twardo + warzywka: rzodkiewka, pomidor, papryka, 1,5 chlebka z kaszy i ryżu no i moje ziółka do picia; Obiad: mała porcja upieczonej szynki z indyka z fasolką szparagową z wody i dwie łyżki zupy warzywnej; Podwieczorek (o 15.30): jogurt z ziarnami i otrębami; Kolacja: pół twarożku z resztką z konserwy rybnej z wkrojonym pomidorem i szalotką, dwa chlebki i...woda. Teraz chyba jeszcze jabłko zjem, chociaż podobno na noc to nie bardzo..

Tak się zastanawiam, czy tymi małymi (za małymi wg mnie) porcjami nie spowalniam tego swojego metabolizmu, dlatego dziś starałam się jeść ciut więcej, chociaż nie odczuwam wogóle głodu..

Jutro ważenie..Ciekawe co zobaczę tym razem:).

A na pocieszenie moje zdjęcie sprzed 2 lat, już po zrzuceniu 20 kg..:

..a poniżej po roku czasu, zdjęcie z Niemiec..Już widać ten rok różnicy w kilogramach..Doskonale zdawałam sobie sprawę, że tyję, ale wagi unikałam jak ognia i żarłam ciasteczka przed snem..Efekt? +20 kg..Teraz muszę znów z tym walczyć..:).

Myślę, że tu już miałam ok. 10 kg do przodu..

Ale mnie wzięło na kajanie się dzisiaj..:). No pisałam..dziś czuję się okropnie jakoś..Jutro przejdzie pewnie:).

Pozdrawiam weekendowo:).

29 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

..bo dziś dzień zakupowy. Niby nie takie wielkie te zakupy, ale zrobione w tempie iście ekspresowym, bo pół godzinnym..Tyle ma czasu syn babci pomiędzy jakimiś zleceniami i muszę się wyrobić. Zresztą babcia zostaje sama więc to też jest powód, no i trzeci to taki, że obiad jest tu zawsze na 12-ą..Można jakiś poślizg zrobić ale tak do godziny czasu. Byliśmy w Lidlu i udało mi się kupić dwie bluzki na krótki rękaw. Taki zestaw dwóch bluzek (spięte były razem..). Cena 7.99 euro to jak za darmo prawie. Jedna bluzka wyszłaby ok. 3,90 euro czyli na nasze jakieś 16 zł..Materiał super bawełna, ale jedna z nich chyba ma więcej domieszki czegoś sztucznego. Specjalnie Niemcy się pozbywają takich niechodliwych sztuk, bo ja też kupiłam bardziej ze względu na szarą bluzkę w białe paseczki, a koralową właściwie przy okazji..poza tym ta druga jest sporo dla mnie za duża.., no ale lubię takie swobodne..Poza tym nie wiadomo jak będą wyglądały po dwóch praniach..może o dwa numery mniejsze. Już tak miałam kiedyś..Kupiłam dopasowaną bluzkę a po praniu "piszczała" na mnie..hihihi..Poza tym mam biuścisko porządne to lepsza luźna..

Kupiłam też Activii dwa zestawy i..będę się aktywizować:).., jogurciki truskawkowe jak zwykle do rozbełtania pół na pół ze zwykłym jogurtem i dwa opakowania ziaren dyni ze słonecznikiem. To moje codzienne podwieczorki o 15-16 godz. Potem już tylko kolacja koło 18 tej i szlus..żadnego podjadania. 

Do zrobienia mam sernik dukanowski, bo twaróg 500g stoi już od dawna w lodówce, ale nie mam jajek. Dziś jak chciałam kupić to babci syn powiedział, że sam kupi..widac ma jakieś miejsce ze zdrowymi jajami..

Dzisiejsze żarełko rano: dwie cieniuśkie kromeczki bułki wieloziarnistej z dynią z twarożkiem "frisch" z dodatkiem szczypiorku i ziół, popite ziółkami.

Coś mnie pobolewał dziś dół brzucha po prawe stronie..Boję się, że to trzustka też albo woreczek..Nigdy nie miałam takich dolegliwości więc niewiem jak reagować. Po przyjeździe z zakupów wypiłam ciepłe ziółka i zjadłam lekki obiad, kawałeczek rybki (niestety smażonej i panierowanej..) bo babcia dziś nie miała apetytu i musiałabym wyrzucić bo jutro już to niesmacznie by wyglądało. Mam nadzieję, że taki mój grzeszek jakos mi przejdzie płazem, bo kawałek był naprawdę mały. Wzięłam zaraz Rapacholin na te dolegliwości..może miną jakoś..Ciekawe tylko, że zmienniczka tez narzekała na to samo. Może za dużo świeżych warzyw jem?..Trzeba to przynajmniej w zestawie z ciepłą herbatą konsumować. Zawsze wszystko łatwiej się trawi..

Pogoda u nas już ok, ale wczoraj była normalna zima..Śnieg padał od samego rana do popołudniu. W górnych partiach tutejszych pagórków jeszcze leży, ale resztę wszystko stopiło słoneczko. Jest zimno jeszcze, ale to chyba ostatnie podrygi

zimy..

Pozdrawiam was chudziaczki:).

27 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

...ale jeszcze poczekam, bo znów może za wcześnie mniej ubywa:). Wagę mam w kuchni i często koło niej przechodzę, więc jak rano (już po wizycie w WC) dziś się zważyłam okazało się, że jest znów -1..Myślę..co jest? codziennie 1 kg mniej?! Niee, może to tylko chwilowe, więc dam sobie spokój narazie i spokojnie poczekam do soboty. Wtedy będzie sprawdzian ile faktycznie spaliłam tłuszczu.

"jolaps":  dzięki jeszcze raz za podpowiedź o tej nowej diecie OXY:).https://840805.siukjm.asia/

Już zanlazłam stronkę i faktycznie jest bardzo fajna, nietrudno będzie ją stosować, a raczej sporo łatwiej niż Dukana. Mnie w każdym razie przekonuje bardzo to, że jest różnorodność produktów roślinnych i nie tylko. Łatwiej komponować potrawy. Spróbuję jak wrócę do Polski, bo muszę się jakoś zakupowo do niej przygotować. Tu gdzie jestem nie mam dostępu do sklepu nawet. Raz w tygodniu jadę z synem babci na zakupy i muszę je szybciutko zrobić w jednym markecie (pół godzinki i do domciu)..Nie ma szans żebym kupiła to co chcę. Mogłabym zamówić online, ale jestem tu tylko na zastępstwo, syn babci też ma żonę chorą na raka trzustki i poprostu nie chcę im zawracać głowy swoimi sprawami, a musiałabym bo ew. przesyłka przyszłaby na ich adres. Tak więc uskutecznię to w Polsce albo w innym miejscu pracy, do którego trafię już pewnie pod koniec maja. Poza tym wydaje mi się, że np. ten scheik (czy jak tam to się zwie..) z żurawiną i otrębami to ja zastępuję już teraz jogurtem truskawkowym wymieszanym pół na pół  ze zwykłym (bo za słodki, więc..pół jogurciku małego truskawkowego i kilka łyżek normalnego) + ziarna dyni i słonecznika i łycha otrąb mieszanych. Zabrałam z Polski na moje szczęście i teraz mnie ratują:). Jeszcze tylko 2 tyg. pracy tutaj więc chyba mi wystarczy. 

Dzisiejszy jadłospis:

Śniadanie -

Zjadłam połowę bo porcja okazała się za duża jak dla mnie. 

Na obiad będzie mała porcja gotowanej piersi z kurczaka z resztą śniadaniowej porcji warzyw i jajka. Może tez pół jabłuszka na deser.

Kolację dopiero zaplanuję..Nie mam pomysłu narazie:).

Wodę z cytryną piję ciągle, bo podobno odkwasza organizm, no i fajnie nawadnia:). 

Miłego dnia chudziaczki! Niech się wam dzisiaj wszystko wiedzie:). Buźka:).


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.