2 dzien kapuscianej...jest lepiej
wczoraj zaczelam diete kapusciana jako starter do soutch beatch i cwiczen ktore obiecalam rozpoczac i doprowadzic do skutku...marze aby znowu wyjsc w mini...nie wyszlam w mini 10 llat....znalazlam zdjecia z tego okresu i wygladalam cudownie...ale to bylo przed dziecmi i wyjazdem do irlandii...coz pomarze i zobacze...a moze sie uda
waga wczoraj 63.6
waga dzisiaj 62.7
waga znowu w gore...ale to ja przesadzilam przez
swieta a teraz nie moge sie opamietac...
jem jak poroabana, wogule mam siebie juz dosyc, waga znowu 63 i wiele marzen aby to zmienic jednak nie mam planu jak i dlatego gubie sie w codziennych obiecankach ze to juz napewno od dzisiaj...nie nawidze siebie za to i szukam motywacji chodz ostatnio uslyszalam dwa zdania ktore brzmia w mojej glowie i marze aby wygladac lepiej...dopomoz silo ma bo mi cie brak...
zyję, tak łatwo się nie poddam!!
jestem zajęta przeprowadzką, nie mam teraz na nic czasu ale zyje i mam zamiar walczyc i swoje nowe ja!! dzis dostalam okres, wiem ze juz tak nie bede sie objadac...mam duzo ruchu przy przeprowadzce i czuje ze poki co nie przytylam...tylko musze bardziej pilnowac co jem bo mi wpada w rece co rusz cos niedozwolonego na dukanie!!! bleeee
waga teraz 61.4
stracilam cała motywację...
nie potrafie uczepić sie żadnej daty w mojej głowie, żadnych spotkań niczego aby miec dalszą motywacje do odchudzania...2 dni zrobilam sobie przerwy, zjadlam troche niedozwolonych na dukanie potraw a dzisiaj wracam na wlasciwe tory...poprostu stracilam motywacje...moze glownie przez to ze waga stanela w miejscu i oprocz tego ze teraz pewnie przybralam na wdze to nic ale to grama od ponad tygodnia nie schudlam... :-((( jutro sie zwaze i chce walczyc dalej ale nie potrafie...troche mi smutno i żle...
źle mi...
choc ruchu mialam wystarczajaco to dietkowo nie za fajnie...musze powrocic na wlasciwy tor...uczepic sie kolejnego malego celu...daty...trwac...ach kiepski mam dzisiaj nastrój...
:-(
@ przyszła, zdycham...
konam, na wage nie wchodze bo i pewnie waga w górę, czuje sie nabrzmiała i obolała, tydzien juz sie zbierało i sie w koncu zaczął...po drugim dzieku moje okresy i napiecie przypominaja mi o tych kobietach co to w afekcie morduja...tak żle jeszcze nie bylo a tabletek brac nie chce bo najpierw 55kg musze wazyc a potem pomysle jak mi sie waga ustabilizuje...przydalo by sie hormony uspokoic, troche piersi porrawic tabetkami i dodatkowo nie martwic sie...wiecej dzieciaczkow nie planujemy..choc nigdy nie wiadomo, one tak szybko rosna ;-)...o przepraszam, moja waga rosnie szybciej to tez pilnowac sie musze!! dukana trzymam, wczoraj tylko z powodu wyjscia na koncert zjadlam ziemniaki co by miec podkalad pod wodke...a dzis kaca nawet nie mam tylko ten okres mnie meczy...wrrr
cuda, cuda:-)
pocichutku marzyłam że waga spadnie do przyszłej soboty na 61,5kg,,,ale ze dzis tyle ujrzę na wadze i to przed okresem to do cudu zaliczam:-))))))) cuda sie zdarzaja jak sie zasad diety trzymasz!!!jupppiii
to będzie ciężki tydzień...
czuję to w całym ciele , obciążona hormonami, stres w kazdej komórce...zbliża się okres.....o matko, chroń moją rodzinę... i moje postanowienia dietkowe... to bedzie ciężki tydzień!!!
takie się kłębią nade mną...:-(((((
6 dni pana D :-)
i co ja dzisiaj widze??? 61.8kg!!!!!! jupiiiiiiiii
nocka zarwana przez małego, rano skoro swit nieprzytomna lece do wc i jak zawsze z rana wskakuje kontrolnie na wage...ledwo na oczy patrze a tu TAAAAKKKKAAAA niespodzianka ze mi nawet zneczenie przeszlo:-) kocham pana panie D :-*
kolejna 600g w dółłłł :-))))))))))))))
Dukanowania dzien czwarty na wadze kolejne 600g w dol- dzis 62kg:-))))
syn chory musze isc zaraz do lekarza, jestem wdzieczna za kolejne komentarze i obiecuje odpisac jak tylko znajde chwilke, mam nadzieje ze ten dzien nie bedzie taki trudny i lekarz cos poradzi na ten okropny suchy kasze i zielony katar!! biedne malenstwo, wiem ze ząbkuje ale to juz 6 tygodni nawracajacego kaszlu i kataru, tym razem z gorączka i wiem ze teraz sam sobie z tym nie poradzi!!!
dzietkowania dzien kolejny, walczymy dalej!!!!!!!!!!!!!