Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się fotografią, rysunkiem, starymi motocyklami i starymi samochodami, spadochroniarstwem, medycyną oraz muzyką rockową. Ogólnie jestem wesołą dziewczyną, ale moja nadwaga trochę mi tą wesołość odbiera, obniża poczucie własnej wartości i zmniejsza pewność siebie. Mimo całego wsparcia rodziny, chłopaka i przyjaciół każdy dodatkowy kilogram wpędza mnie w coraz głębszy dołek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8056
Komentarzy: 79
Założony: 3 stycznia 2013
Ostatni wpis: 8 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Buka06

kobieta, 31 lat, Tarnów

160 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lipca 2014 , Komentarze (3)

Witajcie! :)

Przez tytułowe wsparcie rozumiem mojego Kudłatego. Został kierowcą międzynarodowym i teraz jeździ po Europie. 3 tygodnie w trasie i tydzień w Polsce. A motywację zostawił mi taką, że chcę żeby zauważył po powrocie swoją kobietę troszkę szczuplejszą. Wiem, że po 3 tygodniach efekty nie będą bardzo zauważalne, ale mam nadzieję, że po drugiej trasie (jeśli się zdecyduje przyjąć tą pracę na dłużej) już powinno być widać efekty.

Zapuściłam się. Przyznam się Wam szczerze. Nie, żebym sobie wszystko olewała. Chodzi o to, że kiedy gotuję sobie sama i mam czas to chudnę. Stopniowo, po 1,5 - 2kg/tydzień. Ale jak tylko wyjeżdżam do internatu, jak gotuje teściowa... W maju zeszłam do 71kg, teraz pewnie jest jakieś 74-75. Pomierzyłam się i będę robić to co tydzień. Przeważnie po tym najbardziej zauważam efekty i motywuje mnie to, bardziej niż ważenie się.

W każdym razie teraz mam pracę na wakacje w lecznicy, więc mogę jeść to co chcę, codziennie 11km na rowerze (niestety jeżdżę na godzinę 15 więc w takim upale...(pot)) i zaczęłam ćwiczyć z Mel B, póki co robię 20minut ale będę to stopniowo zwiększać :)

Dalej biorę leki i trzymam dietę niskowęglowodanową w związku z tym moim zapaleniem tarczycy. 

Muszę umówić się w końcu na pierwszą wizytę u ginekologa i jakoś ciężko mi się do tego zabrać. Macie jakieś rady dla mnie? 

Pozdrawiam :)

9 marca 2014 , Skomentuj

Witajcie!

Nie pisałam przed dłuższy czas, bo musiałam pozbierać myśli. 3 tygodnie temu miałam USG tarczycy i wizytę u endokrynologa. Dowiedziałam się, że mam chorobę Hashimoto z niedoczynnością tarczycy. 

Dla tych, którzy nie wiedzą co to, a chcą się dowiedzieć:
Hashimoto to choroba autoimmunologiczna (czyli mój organizm jest niemądry i wytwarza przeciwciała przeciw moim własnym komórkom - zamiast się bronić on sam się atakuje - w tym wypadku komórki tarczycy). Występuje przy tym podwyższony poziom przeciwciał aTPO (norma to ok 6, ja miałam 664). Inne objawy to m.in.:
  • ciągłe uczucie zimna,
  • zmęczenie/senność, rozdrażnienie
  • depresja,
  • zaburzenia pamięci,
  • zwiększenie masy ciała - bezpodstawne tycie
  • rzadsze oddawanie stolca/zaparcia,
  • choroby stawów
  • sucha, łuszcząca się, blada skóra, suche włosy,
  • zaburzenia miesiączkowania, niepłodność.
Wszystkie te objawy występują u mnie a w dodatku nasilają się. o nie brałam tego za objawy. Nie wiedziałam samo co się ze mną dzieje. Ja robię swoje, mój organizm swoje...
Podczas wizyty lekarz - najpierw spóźniając się prawie godzinę, a potem przyjmując 10 pacjentów zapisanych po mnie - powiedział mi, że "to nie jest zła choroba i że nie muszę z tym nic robić". 

Ogólnie wiem, że łatwo dość zapanować nad tą chorobą, ale nie tak, że nie robi się nic... nie dostałam do niego żadnych wskazówek nic... zbulwersowało mnie to szczerze mówiąc, szczególnie zważając na to, że pani doktor, która robiła mi USG powiedziała, że powinnam dostać tabletki.

W każdym razie dowiedziałam się, że bardzo skutecznym, naturalnym lekiem jest selen z witaminą E. Najgorsze jest to, że trzeba bardzo ograniczyć witaminę C, a u mnie 2-3 posiłki stanowią owoce. Do tego dieta niskowęglowodanowa i wysokobiałkowa - czyli ta, którą stosuję od jakiegoś czasu.

Będę musiała sobie to jakoś poukładać trochę w głowie, tymczasem trzymajcie za mnie kciuki, przyda mi się to teraz :)

Miłego wieczoru i dobranoc!

30 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Witajcie! 

Wróciłam po długiej nieobecności i na początek trochę Wam się tu potłumaczę.

Pół roku... Zgubiłam wtedy całą wiarę, motywację i w ogóle wszystko, co do odchudzania potrzebne. Jadłam jak trzeba, ćwiczyłam jak trzeba, a zamiast tracić na wadzie... przybierałam. Nie mogłam pojąć jak to jest, że w maju dojeżdżałam do lecznicy na rowerze, trzymałam dietę i schudłam 5 kg, a w sierpniu robiąc dokładnie to samo przytyłam 5kg. Szukałam w tym swojej winy, ale przyznam Wam zupełnie szczerze, że nie znalazłam... 

Nie myślcie sobie jednak, że skoro sytuacja wyglądała tak, a nie inaczej to całkiem sobie popuściłam - o nie! Nadal ćwiczyłam - regularnie trzy razy w tygodniu chodziłam na siłownię, dietę też trzymałam, choć przyznam, nie tak krytycznie jak wcześniej. 

W każdym razie, razem z moim kolegą, postanowiliśmy wziąć się znowu w garść, zawziąć i tak trzymać. No i od początku tego tygodnia powróciliśmy do gry  postanowiłam, że wobec tego wrócę i tutaj.

Troszkę też zmieniły się moje poglądy na temat zdrowego żywienia. 

Wszędzie się trąbi o kaloriach i zdawać by się mogło, że to tylko o nie chodzi. 
Tymczasem klucz do sukcesu tkwi w czym innym :

Niska ilość PRZETWORZONYCH WĘGLOWODANÓW.
Kalorie wcale nie są najważniejsze (Większość z Was pewnie zdaje sobie sprawę, że wartości odżywcze powinny być zrównoważone, ale wiem, że są też tacy, którzy zwracają uwagę jedynie na ilość spożywanych kalorii - moim zdaniem to błąd.)
Przy czym nie twierdzę tutaj, że można wpakować w siebie 3000kcal dziennie, absolutnie nie! 

Mnie o wiele łatwiej jest "zapanować" nad ilością kalorii dziennie. Przez ten tydzień bez żadnego głodzenia się itp. zjadam ok 1000kcal na dzień. Za to ilość węglowodanów przekracza 100g. Moim celem jest zejść poniżej i stopniowo obniżać.

Nie wiem, jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Być może dowiem się z komentarzy - mile widziane. 

W każdym razie widziałam ludzi, którzy osiągnęli dzięki temu tyle, że szczęka opada do samej ziemi. Wiadomo, że odchudzanie jest bardzo indywidualną kwestią - nie każda metoda na każdego zadziała tak samo dobrze jak na innego. 
Postanowiłam wypróbować, będę swoim króliczkiem doświadczalnym  
I będę się tu z Wami dzielić spostrzeżeniami.

Co do innych zmian u mnie - zaczęłam regularnie odwiedzać lekarza. Wcześniej zawsze ważniejsze dla mnie były zajęcia w szkole, bo nauczyciele się czepiali itd. Teraz nie ważne to wszystko, jak mam wizytę u lekarza, to mam wizytę u lekarza i to jest najważniejsze. Zawsze zaniedbywałam swoje leczenie się i nie wyszłam na tym dobrze. 

Byłam w końcu u endokrynologa i 20 lutego mam USG tarczycy. 

Poziom cukru we krwi jest nadal trochę za wysoki, ale sporo niższy niż dawniej.

Ogólnie nie jest bardzo źle. Tylko Kudłaty już nie jest w stosunku do mnie taki cudowny. Nie wiem co jest przyczyną (na pewno nie moja waga, dawniej też taka była, a on zachowywał się świetnie), ale mam wrażenie czasem, że on po prostu ma mnie w dupie. Zrobił się tak niesamowicie egoistyczny... Jeśli mnie przytula, to przeważnie czegoś chce, nie robi praktycznie nic dla mnie, a wymaga żebym ja robiła dla niego. Nie chodzi tu o jakieś wielkie sprawy, tylko o błahe rzeczy. Ale to przykre. Pewnie sobie z tym jakoś poradzimy, wybaczcie, że tak się tu trochę tym pożaliłam 

Na koniec powiem, że zaktualizuję tu dane niebawem. 

Post wyszedł deczko przydługi, no ale po pół roku... hehe.

Życzę wszystkim miłego dnia i przyznam, że liczę na Wasze wsparcie :)

23 lipca 2013 , Komentarze (3)

Hej!

Rozmawiałam właśnie z kolegą, który wyznaczył sobie fajny cel. Rozmawialiśmy też m.in. o motywacji i jej braku i polecił mi bardzo fajny filmik, który naprawdę dał mi kopa, polecam go więc i Wam :)





Są polskie napisy, więc życzę miłego oglądania i mam nadzieję, że na Was zadziała podobnie jak na mnie.

22 lipca 2013 , Komentarze (2)


Witam Was!

Dlaczego moje odchudzanie jest parodią? Bo towarzyszy mu ciągły efekt jo-jo (Co po założeniu konta tutaj widzę jeszcze lepiej niż wcześniej.) 

Mimo, że jem normalnie, trzymam dietę - jak zawsze, rzadko pozwalając sobie na nieduże odstępstwa. Trochę mniej wysiłku fizycznego - i myślę, że tu leży tłuszcz pogrzebany

Wydaje mi się, że po prostu brakuje mi motywacji. A przecież powinnam ją mieć! I to jak cholera. 

25 czerwca 2013 , Skomentuj

Witajcie!

Wiele z Was osiąga sukces, wymarzoną wagę, ładną figurę i... pewność siebie.
Moim sukcesem jest jedynie to, że walczę i nie rzucam rękawic (że się tak poetycko wyrażę)... Do sedna - mam wrażenie, że znowu przytyłam  

W piątek wracając do domu 2 godziny pociągiem, czułam się jak w saunie. Makabryczny gorąc, w każdym razie Kudłaty wyciągnął mnie do parku Strzeleckiego i "postrzelał" mi fotki. W sobote wieczorem postanowiłam je obejrzeć i... razem z tym przyszedł dół. 

Spadła jeszcze bardziej moja pewność siebie. Mimo tych upałów które ostatnio panują ja nie jestem w stanie założyć krótkich spodenek, a już nie daj Boże ubrać koszulki na ramiączkach, bez narzucenia czegoś na ramiona...

Liczę, że jak skończy się stres związany z końcowo-roczną presją w szkole to uda mi się bardziej zapanować nad ilością i jakością jedzenia oraz aktywnością ruchową. 

Jak na razie - dziś zdaję matematykę na wyższą ocenę. Brakuje mi 0.1 do średniej 4.0 na świadectwie. Niby tylko średnia, ale wiadomo, że człowiek bardziej zadowolony z 4.0 niż z 3.9.

Może to nie jest zawrotnie dużo - nie jestem prymusem. Jednak jak na poziom mojego technikum to całkiem dobrze, jestem z siebie zadowolona. Szczególnie, że pracowałam na te oceny.

29 maja 2013 , Komentarze (8)

Witajcie! 
Ogromna euforia mnie ogarnęła, kiedy zrobiłam podsumowanie. 

Po 1: Waga. Pożyczyłam wagę od brata, on ma elektroniczną, dobrze działającą, a nie to co ta moja - gówno warta, za przeproszeniem.
W każdym razie pokazała 69,7kg w pełnym ubiorze i po jedzeniu! Mniej niż 70kg = jestem happy!

Po 2: Centymetry. Spadki są z tygodnia na tydzień, a podliczając wygląda to tak:

Po 3: Kaloryczność. Same posiłki to około 900kcal, cukier może być koło 200kcal, więc dziennie zjadam około 1100kcal. Gdzie spalam jakieś 800kcal, wg kalkulatora Vitalii dojeżdżając na praktyki rowerem.

No i na koniec : zdjęcia. Chyba najmniej motywujące z tego wszystkiego, no ale może jakieś niewielkie zmiany widać. (pierwsze przed, drugie po)
W każdym razie, w ubraniu wyglądam lepiej (choć nie jest to dla mnie pocieszające)
Przy czytaniu komentarzy do poprzednich zdjęć popłakałam się... mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

A żeby efekty były dalej to:


Miłego dnia wszystkim :)

27 maja 2013 , Komentarze (1)

Witajcie!
Dziś na szybko, bo spieszę się na praktyki. 
Moje pomiary są zadowalające, ze względu na spadki.
Waga (jak wspominałam - nie wierzę jej, ale...) -1kg.
Szyja: -1cm
Biceps: -2cm
Biust: -5cm
Talia: -2cm
Brzuch: -4cm <spadłam poniżej metra w pasie, jupi>
Biodra: brak zmian
Udo 1 (mierzę je teraz w trzech miejscach) <najwyższa część>: -3cm
Udo 2 <środkowa część>: brak zmian
Udo 3 <nad kolanem>: -0,5cm
Łydka: -1cm.

Według tutejszego kalkulatora dziennie na rowerze spalam ok. 800kcal.
Jem zdrowo, jedyne odstępstwa i raczej nie duże zdarzają się w weekend.
No, dobra, miłego dnia Wam życzę i do kolejnego napisania :) Pogoda może nie sprzyja, ale śmigam na moim rowerku do lecznicy.

23 maja 2013 , Komentarze (2)

Witajcie :)

Dziś trochę moich rozważań z poranka.
Mówią, że kobieta staje się piękna i seksowna dopiero w momencie, kiedy sama w to uwierzy. Podejrzewam, że wiele z Was, tak jak i ja ma z tym problem.
Kiedy wybieram strój np. Nie ubiorę na siebie czegoś bardziej obcisłego, moja myśl wtedy to "Tu mi widać fałdkę, tu wałeczek..." itd. Wolę dłuższe ubrania no bo "Jest za krótkie, spodnie opinają mój bebzon, nie chcę tego pokazywać".
Rano po raz któryś już w życiu zaczęłam sobie tłuc do głowy pewne fakty. 
Tak, czy siak jestem gruba i to widać, ludzie to widzą i to że mam tu i tam te fałdki nikogo nie zdziwi. Nie lubię tego, nie lubię tego upubliczniać, ale skoro chcę coś założyć to chyba nie powinno mnie to krępować aż tak, żeby chodzić zawsze w "workach po ziemniakach", choćby to były bardzo ładne worki. 
Wiadomo, że trzeba w tym zachować poczucie smaku. Jeśli ktoś waży 120kg no to nie powinien wkładać na siebie topiku odsłaniającego brzuch i miniówki. Nawet wyglądając jak ja nie powinno się tego robić, bo to zwyczajnie niesmaczne i szokuje ludzi. I właśnie o tym poczuciu smaku mówię. 

Mieszkam w internacie, więc dziewczyny z pokoju patrzą jak się przebieram i konsultujemy ze sobą nasze stroje, udzielamy sobie rad itd. Czasem zdarza się, że ubieram jakąś obcisłą bluzkę, zaczynam się przeglądać i mówią, że wyglądam w tym ładnie, że pasuje, a ja mimo to ubieram coś luźnego, bo źle się czuję w tamtym. I to duży problem, bo widok dziewczyny, która waży 70kg w czymś obcisłym nie jest niczym niesmacznym (Z resztą wstawię Wam niedługo zdjęcia, ocenicie same, chętnie poczytam opinie). Czasem wystarczy popatrzeć jak chodzą ubrane dziewczyny grubsze ode mnie. Chociaż porównywać się do innych nie ma co, to niezdrowe z psychologicznego punktu widzenia. A ludzie grubi powinni nad psychiką również pracować. Nie ma się czym przejmować, trzeba walczyć o to, żeby wyglądać lepiej i żeby tych fałdek nie było i brnąć do przodu.

Na takowe przemyślenia naszło mnie, gdyż dostałam sporo bardzo fajnych ubrań, które są na mnie dobre i mi się podobają ale właśnie większość jest dość krótka i obcisła. Chyba pora zacząć się przełamywać. 

15 maja 2013 , Komentarze (2)


Hej Wam! 

Stwierdzam, że ten rower to był wspaniały pomysł! I bardzo Wam dziękuję też za wsparcie i utwierdzanie mnie w tym fakcie :)

A więc, swojej wadze łazienkowej nie do końca ufam, musiałam ją 10 razy ustawiać po pokazywała do 90kg, po ustawieniu jej w najbardziej możliwie płaskim, równym miejscu pokazała 71kg. 

Tak czy siak, bardziej wierzę metrowi krawieckiemu  

Po tygodniu robienia 11km dziennie na rowerze:
Szyja -1cm
Biceps -2cm
Biust -2cm
Talia -1cm
Brzuch -2cm
Biodra -4cm
Udo w wyższej części  -2,5cm
Udo nad kolanem -1cm
Łydka -0,5cm

Przede mną jeszcze dwa tygodnie takiej jazy - oby miała podobny skutek :)

Kalkulator Vitalii obliczył, że spaliłam  4 964,01 kcal

Pod koniec miesiąca skonfrontuje zdjęcia obecnej figury, z tymi, które dodałam wcześniej. Subiektywnie wydaje mi się, że jest lepiej :)


Pozdrawiam Was serdecznie!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.