tydzień 9ty dzień 4ty
Diękuję wszystkim za dobre słowo, pomogło mi to w chorobie.
Dziś troszkę lepiej, łykam "cudowne" tabletki na katar - sudafed i na kaszel - "thiocodin", szczerze polecam, od kaszlu normalnie się dusiłam, wczoraj łyknęłam tabletkę o 14 i może z 5 razy kaszlnęłam (nie kaszlałam). Dziś czuję tylko lekko przytkany nos i osłabienie, ale już poty mnie nie zalewają, a nic jeszcze nie łykałam i nie kaszlę, niesamowite.
Jak tak dalej będzie, to wieczorkiem zrobię wczorajszy trening, a potem zobaczę jak będę nadrabiać. Ale nadrobię nie ma bata. Na dyszka do tyłu mobilizuje.
Na początku, czyli 4 stycznia zrobiłam sobie dwie fotki w bieliźnie i to bez przekonania, z przodu i z boku, a teraz już żałuję, że nie obfociłam się dokładniej pleców, żeby było widać wiszące boczki, ale co najważniejsze, że nie obfociłam dokładnie cellulitu.
Ale dokładnie pamiętam jak wyglądały moje uda, mam w sypialni szafę z lustrem i widzę jak siadam jak mi widać doły, a dziś się popatrzyłam i szok, widać dołki, a nie doły, a jak stoję to jest niesamowita różnica nawet jak napnę mięśnie pośladków. Skupiłam się na ważeniu a nie obserwacji pomarańczki, a ona umiera pomału zaduszona ćwiczeniami, dietą, masażami, balsamami i folią.
WARTO! Dziś już zaczynam się widzieć latem w szortach i kostiumie, na razie jednoczęściowym ;) o czym nie marzyłam od lat. Sama dieta nie dałaby takiego rezultatu. A i zauważyłam, że mężuś mnie badawczo dotyka i czasem komentuje co mi się zmienia, co mnie bardzo cieszy, że zauważa.
Folia spożywcza wychodzi dość drogo jak zaczyna się systematycznie foliować i mąż przyniósł mi taką wielką rolkę dwa razy szerszą niż normalna i ma chyba 200m, wychodzi dużo taniej, bo chyba 20zł No i sama sobie z nią nie radzę, bo wielka i mężuś sam powiedział, że będzie mnie owijał. Będzie śmiechu, na razie byłam zbyt chora na takie zabiegi. Dziś spróbujemy.
Wczoraj na obiad kupiłam gotowca, tzn w lidlu wzięłam udka wędzone (zjadłam większą połowę jednego) i kukurydza w kolbach gotowana pakowana próżniowo, dwie minuty w mikrofali i mieliśmy obiad ;)
tydzień 9ty dzień 3ci
I d..a rozłożyło mnie na dobre. Do lekarza w poniedziałek chciałam się zarejestrować, to był cały dzień telefon zajęty, pewnie odłożyły słuchawkę. Wczoraj rano się dodzwoniłam i zarejestrowałam na....piątek. A gdzie leczenie? A gdzie zwolnienie? D.....pa. A najgorsze, że nie mam już siły na trening. I będę musiała nadrabiać. Ale zdrówko ważniejsze i dziś odpuszczam.
Niestety mam umówionych trzech klientów i muszę pojechać do ZUSu i skarbówki. Dobrze, że to szybkie sprawy i nie ma u nas kolejek. No i apteka, bo apteczkę opróżniłam, a wolę sama pogadać z farmaceutką niż męża wysyłać. Niech posłucha mojego kaszlu i doradzi.
Ale muszę się pochwalić, że wypociłam te 0,3kg i waga pokazała -10, huuura.
Teraz obejrzę może jakiś film. Nigdy nie oglądałam filmu o 6 rano ;)
Niestety na komentowanie was nie mam siły, ale poczytałam już i pozdrawiam hurtowo :*
tydzień 9ty dzień 2gi
Znowu wczoraj wieczorem zrobiłam dzisiejszy trening i dobrze mi z tym ;)
Nie mam jakiś zachcianek żywieniowych. Wczoraj miałam na obiad pierś z cebulą i cukinią. Kolacji prawie nie było o normalnej porze. Bo przyszła znajoma i jakoś zleciało. Po treningu zjadłam jajko i mandarynkę, bo po treningu zawsze trzeba zjeść białko niezależnie od tego jak jest późno.
Jestemaleznikam poruszyła problem otyłych dzieci.Mam klienta, który zawsze przychodzi z 5letnim synem i ten dzieciak wygląda jak typowy grubas z amerykańskich filmów. I zawsze ma coś w ręku albo chipsy, albo hotdoga, a zazwyczaj są u mnie tuż po wyjściu z przedszkola, czyli dzieciak jest po obiedzie. Mam ochotę tymi chipsami zdzielić ojca i matkę w głowę, sami nie są mocno otyli.
Ja nie byłam otyłym dzieckiem, nie wyobrażam sobie ile takie grubasy muszą znieść od innych dzieci, a dzieci są okrutne. I rodzice sami aplikują taki los swoim dzieciom.
Mojego wujka pediatrę raz spytała znajoma na imprezie co ma zrobić żeby jej 8letnia córka schudła odpowiedział krótko "zamknąć lodówkę", to się obraziła.A on widział przez całą imprezę co to dziecko zjadło. Teraz ta dziewczyna ma 30 lat waży ze 130kg, nie miała faceta, jest samotna sfrustrowana, zestresowana, nieszczęśliwa. Pewnie całowałaby stopy matki, gdyby ona wtedy posłuchała się tej rady.
Co do dzieci, to przeraża mnie reklama syropu na apetyt. Jak można coś takiego reklamować? 'By niejadek zjadł obiadek" Sądzę, że niewiele niejadków ma problemy z zaburzeniami łaknienia, a jak już to powinien zająć się tym lekarz. A już widzę jak babcie lecą kupić wnusi i wnusiowi, a oni w dorosłym życiu będą cały czas na diecie.
Koszmar.
tydzień 9ty dzień 1szy
Nowy tydzień nowe ważenie i -1,4kg i się cieszę bardzo, jeszcze 0,3 i będzie pełna dycha, YUPI! Gardło mnie nadal trzyma, katar też jest, ale tu daje radę sudafed.
Ponieważ nie chciałam świeżo po prysznicu iść pracować, to zrobiłam sobie wieczorem trening, prysznic i do łóżeczka, nie ma , że chora, póki nie padam na nos to ćwiczę. A jak fajnie jest mieć świadomość rano, że nie muszę się spieszyć. I powiem, że ćwiczyło mi się bardzo dobrze, więcej pompek zrobiłam niż do tej pory, a trening podziałał jak aspiryna, wypociłam się solidnie.
Czytając wpisy jednej dziewczyny zaczęłam po balsamowaniu zawijać uda, tyłek i brzuch folią i trzymać godzinkę. Foliowanie trwa chwilkę, a czuje się jak ten preparat pracuje, pierwszy raz wzięłam masło ziaji to czarne i czułam lekkie ciepło. A wczoraj wzięłam serum ziaji rozgrzewające i piekło, ale nie był to duży dyskomfort.
Tylko chodząc się szeleści. Zamówiłam też kilogramową glinkę do okładów. Zobaczymy, jak czytam wpisy dziewczyn, które schudły a teraz mają problem za skórą, to naprawdę warto zawczasu zadbać o nią. Kilka osób miało nawet operację plastyczną, nie lubię skalpela wolę foliowanie.
Myślę też o dermallorerze, dużo pozytywnych opinii ma w necie.
Mąż już się przyzwyczaił, że wieczorem kładę ręcznik na fotel i robię masaż miejsce przy miejscu, zresztą dzielnie mi kibicuje.
tydzień 8my dzień 6ty
Mój mężuś mnie chyba poczęstował grypką :( Czuję i gardło i coraz bardziej pełne zatoki czołowe, nie chcę chorować i nie mam na to czasu. On męczy się już od niedzieli. Wieczorem idziemy do kina, mam nadzieję, że nie zacznę smarkać albo kaszleć do tego czasu.
Psikam gardło jakimś wynalazkiem, gripexy wszystkie połknął mąż, trzeba się wybrać do apteki, a nie mam kiedy, bo joga, a potem praca. BUUUU
Wieczorem robiłam mężowi grzańca piwnego i wypiłam mu 1/3 jako lekarstwo oczywiście ;)
Dawno mi tak nie smakowało.
Dawno nie pisałam o jedzeniu, ale jem systematycznie (poza jednodniowym wyjątkiem o którym pisałam) Rano wafel ryżowy z jakimś białkiem, dziś było to jajko na twardo i kawka. Trening. Owsianka z dodatkami. Koło 13 koktail albo owoc.
Obiad wczoraj to była ryba, tym razem tilapia z patelni grillowej, marchew z groszkiem gotowana na mleku bez zasmażki i pieczarki podsmażone na niewielkiej ilości oliwy.
Po południu pomarańcza. A kolacja to było jajko z ciemnym chlebem i wafel ryżowy paprykowy. Na warzywa nie miałam tym razem chęci. Czasem można odpuścić, zazwyczaj jem je z chęcią, ale moje gardło odmawia posłuszeństwa.
Ps. Czy rodzinni nie pracują w soboty? Chciałam się zarejestrować na poniedziałek, bo jak się znam to się rozłożę i potrzebne będzie zwolnienie, a nikt w rejestracji nie odbiera.
tydzień 8my dzień 5ty
Na życzenie Nieznajomej w skrócie powiem o moich treningach. Program nazywa się p90x, kupuje się go na płytach, treningów jest 11. Jest kilka wersji treningowych (classic, lean, doubles), ja wybrałam classic. Do tego jest plan treningowy na 13 tygodni, każdego dnia ćwiczy się co innego, inne partie mięśni, np jednego dnia ramiona i plecy, innego dnia cardio, innego jogę, trzy razy w tygodniu dodatkowo jest trening na brzuch.
Trening trwa od godziny do półtorej. Prowadzi je Tony Horton, ponoć znany trener fitness w Los Angeles.Ja trening wzięłam z chomika. Ale nie mam z tym problemu, bo oni jeszcze się nie otworzyli na rynek europejski.
Treningi ciężko żeby się znudziły, bo nie ma dwóch takich samych w tygodniu.
Natknęłam się przypadkiem na youtubie na ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=4z85Ik8bAcA
Później po nitce do kłębka na jej bloga
malywielkiswiatewla.wordpress.com
i jeszcze
http://p90x.com.pl/
I tak wsiąkłam i zaraz mi się kończy ósmy tydzień treningów.
Dobre jest to, że nie potrzeba zbyt wiele sprzętu: drążek albo gumy (drążka nie polecam, tylko hardcory potrafią się podciągać), hantle (ja mam 1 i 2 kg i robię z nich kombinacje 3kg, chcę jeszcze dokupić 4kg, ale jeszcze trochę poczekam) , mata do jogi, trochę podłogi i chęci.
tydzień 8my dzień 4ty
SŁOŃCE SŁOŃCE SŁOŃCE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Teraz widać jakie okna brudne, ale między klientami ogarnę te wychodzące na południe.
Wreszcie jasno, nieważne, że jeszcze chłodno, ważne, że chce się od razu więcej.
A dziś w treningach lajtowo, bo stretch, czyli nawet się nie spociłam :(
Ale jaka jestem elastyczna hehehe
tydzień 8my dzień 3ci
Już połowa kolejnego tygodnia. Nigdy tak nie odmierzałam czasu jak tutaj, a teraz zaczyna mnie przerażać tempo upływającego czasu, tydzień za tygodniem, brrrr
Wczoraj już był lepszy dzień. Bez większych błędów w żarciu, trening też był wykonany porządne. Zaraz mam kenpo, więc też będzie super. Źle się złożyło, że w gorszy dzień miałam jogę
Martwi mnie, że mój mąż przyniósł do domu jakieś świństwo grypowe, nie chcę i nie mogę chorować. Staram się być odporna, ale czy silna wola wystarczy?
Wczoraj widziałam reklamę preparatu hydrominum, nie przyjmuję żadnych suplementów, ale lubię wiedzieć co i do czego i szukając opinii na jego temat trafiłam na świetny blog prowadzony przez farmaceutkę, polecam sobie przejrzeć, bo opinie wyglądają na rzetelne i bezstronne. Na pewno zadam jej kilka pytań, którymi męczę od czasu do czasu lekarza i farmaceutę u mnie w aptece, ale najpierw poczytam sobie jej wpisy, żeby nie zadawać pytań na które już są odpowiedzi.
http://zapytaj-farmaceute.blogspot.com/
Jak wy ćwiczycie popołudniami ? Od kilku dnie chcę sobie włączyć zumbę i zawsze coś mi wypadnie, albo ktoś przyjdzie, albo gdzieś trzeba jechać, albo, albo.... Zawsze te wymówki...
Jakbym nie ćwiczyła rano to w ogóle bym chyba nie ćwiczyła.
Wczoraj widziałam się z koleżanką, która zaczęła w poniedziałek p90x i była tuż po plyo... czerwona, ledwo łapiąca oddech, zadowolona, super. Kolejna w naszej rodzince.
Chudnące dziewczyny piszemy o pielęgnacji brzucha żeby nie był obwisły itd, a czy pamiętacie o zwiększonej pielęgnacji twarzy, że brzuch to możemy jeszcze przysłonić a oblicza raczej nie, a niestety wtedy wychodzą zmarszczki i skóra twarzy też musi dostać szansę żeby móc się zregenerować.
Dokładnie oczyszczam twarz trzy razy dziennie, wieczorem, rano i po treningu.
Nakładam więcej kremu niż zazwyczaj i pozostawiam do wchłonięcia. Wybieram różne kremy stosowne do wieku a wieczorami co 2-3 dni maseczki. Przed treningiem po umyciu twarzy stosuję olejek migdałowy z dodatkiem olejku grapefruitowego i z drzewa herbacianego (mam czasem wypryski) Ważne żeby ćwiczyć z czystą twarzą, bo skóra nam się rozgrzewa, pory otwierają i bakterie mają świetny dostęp. Trening to tak trochę jak parówka.
No i należy pamiętać o peelingu, ja niestety robię go trochę za rzadko, ale lubię korund wymieszany z żelem miceralnym (polecam biedronkowy), ale mam też gotowce. No i glinka, która jest cudowna, ale też niestety za rzadko po nią sięgam, muszę się poprawić.
I warto wklepując krem zrobić masaż twarzy, na youtubie są filmiki instruktażowe. Czasem bawię się w dłuższy masaż oglądając film. Ale za rzadko, muszę nabrać nawyku częstszych masaży, żeby nie dostać chomika (te worki skóry na szczęce)
No a zaraz trzeba będzie zacząć stosować filtry. Uff ile tego i bądź tu piękny ;P.....
tydzień 8my dzień 2gi
Gdzie to zapowiadane słońce?
Wczoraj w ogóle nie mogłam się ogarnąć, pierwszy raz trening zrobiłam na pół gwizdka, dołożyłam jeszcze ab rocket, ale też bez rewelacji. Pracowało mi się też ciężko, czułam straszne zmęczenie nieproporcjonalne do tego co zrobiłam, może to modne przesilenie wiosenne? Mężuś miał podobne odczucia, padliśmy wieczorem jak kawki.
Potem nieoczekiwanie zrobił mi się strasznie zajęty dzionek. W przerwie między klientami musiałam załatwić kilka spraw. I się okazało, że zjadłam owsiankę ok. 11tej, a następny posiłek wypadł mi po 18 i to jeszcze musiałam warzywka zrobić. Mąż też nie mógł wcześniej i tak usiedliśmy do obiadokolacji. Miałam podduszone udka (jak zwykle obdarte ze skóry), dorzuciłam do nich po paczce brokułów i kalafiora, a mężowi upiekłam w piekarniku frytki mrożone... No właśnie mężowi.... nie piekę mu ich więcej, bo zjadłam ich za dużo :( Dobrze, że nie były z oleju. Jeszcze wieczorem zjadłam kanapkę z polędwicą.
Zwykle mam lepiej rozplanowany dzień, a wczoraj zabrakło mi czasu na dwa posiłki, nawet nie miałam kiedy chwycić banana.
Dziś też jest ciężko, ale dziś mam wolne i poleniuchuję. Tzn zaraz trening już na 100%
Na pocieszenie powiem, że dziś waga odrobinę bardziej mnie lubi niż wczoraj, jest pół kilo mniej niż tydzień temu. Odpowiada mi taki spadek, aby był systematyczny, bo tłuszczu pewnie więcej tracę, bo czuję w dotyku coraz twardsze mięśnie, chodzę i się macam po pośladkach ;D
Ale sobie dołożyłam w wymiarach, właśnie zauważyłam, że miarka, którą się zawsze mierzę zaczyna skalę 3cm od początku taśmy, tym sposobem jestem wszędzie szczuplejsza o 3cm niż przed chwilą ;)
Zamówiłam sobie nowy pas neoprenowy, bo stary nagle podzielił się na dwie części... Tym razem zaszalałam i wzięłam wzmacniany, zobaczymy.
Ale w lidlu mają być ciuchy do biegania, mrrr. Fajny stanik i gatki, jak będę szczupła to se takie kupię hihihi. Ale na buty do biegania chyba się skuszę, o ile dopcham się przez tłumy, które zawsze są w dniu dostawy.
tydzień 8my dzień 1szy
Teraz ja mam zły dzień wagowy, ważę tyle samo co tydzień temu :( A w tygodniu widziałam spadek. W ogóle czuję się jak balon.
Dostałam po nosie....
Wczoraj pogrzeszyłam. W południe wpadli znajomi, kawka, herbatka, ciastka, których nie tknęłam. Potem panowie wpadli na pomysł zaprzyjaźnienia się z butelczyną, wić zrobiłam półmisek z wędliną i serem żółtym, drugi z warzywami i jeszcze sałatkę z sałaty lodowej, pomidora, oliwek, fety itd. Zjadłam sałatki. Dobrze nam się siedziało, a zrobiła się pora obiadu, więc towarzystwo poszło na łatwiznę i na stole wylądowała wielka pizza, no i zjadłam jej trochę za dużo. Ale to był właściwie jedyny grzech i żeby waga nie drgnęłą? No nie, jeszcze nie było niedzielnego spaceru... Ale było dużo zielonej herbaty, na śniadanie owsianka, na kolację chleb pełnoziarnisty z łososiem.
A wieczorem kumpela zrobiła mi niesamowitą niespodziankę ale nie żywieniową.
Czułam po wczorajszym dniu wyrzuty sumienia, ale nie aż tak.
Dziś zaczynam recovery week, czyli taki tydzień odpoczynkowy, to nie znaczy, że jest lekko. Dziś joga.
Zdecydowałam się co do wiosny, chcę żeby przyszła, jak jest ciepło, to bardziej się coś chce, wreszcie można biegać.A nie tylko trening w domu. I jak patrzę na swoje psy to one też już chcą wiosny. WIOSNO JESTEM GOTOWA!!!