Dzisiaj kolejny trening za mną , piąty spośród dwudziestu ośmiu zaplanowanych. Budzik dzwonił od 6:30 a ja zamiast łaskawie zwlec swoje cztery litery z łóżka i iść pobiegać ( wiedząc co jest w planie na dzisiaj) póki jeszcze temperatura była znośna, pospałam do 9, później pojechałam na zakupy a o 13:30 ( szczyt "pomysłowości") poszłam na trening, bo słońce się schowało więc uznałam że w lesie będzie w sam raz.Dzisiejszy plan przewidywał: 30 minut w pierwszym zakresie tętna, następnie 8 interwałów ( minuta biegu w tempie 5:30 na 2 minuty odpoczynku w truchcie)+ 15 minut w pierwszym zakresie tętna. O ile bieg w wolnym tempie nie sprawił mi większego problemu chociaż nie udało mi się zejść do I zakresu tętna to w myślach ( i nie tylko;P) przeklinałam na czym świat stoi podczas interwałów. Po raz kolejny na bieganiu zastanawiałam się nad tym jak bardzo temperatura w jakiej ćwiczymy/ biegamy ma wpływ na tętno i po powrocie zagłębiłam się w lekturze, która jedynie utwierdziła mnie w tym jak głupim pomysłem było pójście na trening w środku dnia!
" Temperatura i wilgotność.
Temperatura i wilgotność zdecydowanie mają wpływ na Twoje tętno. W
miarę ocieplania się i zwiększania wilgotności w trakcie treningu Twoje
tętno będzie rosnąć, nawet jeśli zachowasz taką samą
intensywność ćwiczeń. Wynika to przede wszystkim z Twojej
„klimatyzacji” oraz poziomu nawodnienia. Podczas sesji treningowej
produkujesz bardzo dużo energii w postaci ciepła – nadwyżka ciepła musi
zostać „odprowadzona”, następuje to zwykle poprzez pocenie się. Wysoka
wilgotność powietrza zmniejsza efektywność procesu pocenia się, co
powoduje wzrost temperatury ciała, a co za tym idzie – wzrost częstości
skurczów serca. Nawet jeśli wilgotność jest niska, tętno może być nadal
podwyższone, czego powodem jest zwiększona ilość pracy, jaką musi
wykonać Twoje serce aby schłodzić Twój organizm. Nie jest niczym
niezwykłym gdy Twoje tętno jest wyższe o 10-15 uderzeń niż normalnie w
takich warunkach treningu. Dlatego bardzo ważne jest dostosowanie
intensywności treningu do panujących warunków zewnętrznych." ( źródło: http://www.polar.com/pl/trenowanie_z_polarem/artyk...
Ps. myślę że dzisiaj wyglądałam podobnie wracając....
Drugi błąd dzisiaj... jedzenie. Wiedziałam, że trening będzie dość ciężki - interwały zawsze wysysają ze mnie wszelką siłę, i zamiast zjeść porządne śniadanie to oczywiście niemal już tradycyjnie jako, że rano nie jestem prawie nigdy głodna odpuściłam sobie i wypiłam tylko kawę z mlekiem a później zjadłam krążek ryżowy i dwa banany... skutkiem tego był maksymalny zjazd energetyczny po skończonym treningu i wracanie do domu na ostatnich siłach, cytując przyjaciółkę przychodzi mi na myśl tylko jedno stwierdzenie " Głupia ja!"
No... więc dzisiaj zanudziłam na maksa, ale podsumowując:
1. Bieganie w upale- może delikatne truchtanie jest ok, ale interwały odpadają!!
2. Wyjście na intensywny trening bez śniadania- odpada! Mimo, że jestem zwolenniczką biegania na czczo to jak dzisiaj się okazało przy dużym wysiłku nie ma takiej opcji.
Ps. Często piszę o bieganiu z pulsometrem, tego nauczył mnie mój aktualnie były już trener, co początkowo nie powiem, żeby mnie nie wkurzało słysząc " biegniesz za szybko, patrz na puls"( dla mnie szybciej zawsze oznaczało lepiej, co nie do końca okazuje się prawdą. W każdym razie, żeby nie zamęczać jeśli jest ktoś zainteresowany tematem polecam artykuł : http://www.runners-world.pl/trening/Serce-na-dloni,4018,1
Miłego wieczoru:)