Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką prawa, której większość czasu absorbują właśnie studia:) międzyczasie znajduję troszkę czasu na dobrą książkę, fajny film, spacery a od jakiegoś czasu na ćwiczenia;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24474
Komentarzy: 686
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anna290790

kobieta, 34 lat, Świnoujście

174 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2014 , Komentarze (5)

Standardy w moim wykonaniu zostały dotrzymane;P budzik dzwonił od 5, żeby iść pobiegać w normalnej temperaturze alee.... wstałam po 9, eh. W każdym razie wyczłapałam się i zrobiłam trening: 30 minut biegu w I zakresie tętna+ 30 minut w szybszym tempie a więc w II zakresie ( około 6:25 min/km)+ 10 minut truchtu i10 minut marszu. Po powrocie kilka minut rozciągania;). Przed bieganiem "zjadłam" śniadanie, a tak uściślając to wypiłam ale zawsze coś:) Koktajl bananowy z masłem orzechowym i szczyptą cynamonu

Po treningu jako że upał to nie bardzo chciało mi się jeść, ale zrobiłam koktajl: sok pomarańczowy+ jagody- wyszedł całkiem smaczny i gasił pragnienie:)

I na koniec obiado-kolacja.., no trochę mnie poniosła fantazja i nawet nie liczę ile kalorii miała w sumie, mam nadzieję, że i tak wybiegałam;)

Trening: 

* Czas trwania: 1 h i 20 minut 

* Dystans: 8,8 km+ około 1 km truchtem powrót

Miłego i aktywnego wieczoru:)

16 lipca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj dzień wolny od treningu, nie wiem czy spędza mi to sen z powiek ale już przed piątą się obudziłam;P;) Zwlekłam się więc z łóżka i wyszłam na taras, pogoda była rewelacyjna -chłodno, rześko w sam raz na bieganie:), ale mogę się założyć, że skoro jutro mam bieganie w planie to do 10 nie będę w stanie się dobudzić;P

Nauczona wczorajszymi doświadczeniami dzisiaj grzecznie zjadłam śniadanie ( no dobra... nie do końca grzecznie bo za późno, ale przynajmniej śniadanie)- omlet z masłem orzechowym ( samodzielnie robionym), bananem i nektarynką+ woda z cytryną. Jako dowód poprawy wrzucam zdjęcie:

Zrobienie masła orzechowego zajęło jakieś 15 minut:) Szklankę orzeszków podprażamy na suchej patelni a następnie przekładamy do blendera i rozdrabniamy jakieś 10-12 minut. Jest trochę bardziej suche niż kupne, ale pewnie po dodaniu jakichś dodatków byłoby jeszcze lepsze:)

Miłego dnia;)

15 lipca 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj kolejny trening za mną , piąty spośród dwudziestu ośmiu zaplanowanych. Budzik dzwonił od 6:30 a ja zamiast łaskawie zwlec swoje cztery litery z łóżka i iść pobiegać ( wiedząc co jest w planie na dzisiaj) póki jeszcze temperatura była znośna, pospałam do 9, później pojechałam na zakupy a o 13:30 ( szczyt "pomysłowości") poszłam na trening, bo słońce się schowało więc uznałam że w lesie będzie w sam raz.Dzisiejszy plan przewidywał: 30 minut w pierwszym zakresie tętna, następnie 8 interwałów ( minuta biegu w tempie 5:30 na 2 minuty odpoczynku w truchcie)+ 15 minut w pierwszym zakresie tętna. O ile bieg w wolnym tempie nie sprawił mi większego problemu chociaż nie udało mi się zejść do I zakresu tętna to w myślach ( i nie tylko;P) przeklinałam na czym świat stoi podczas interwałów. Po raz kolejny na bieganiu zastanawiałam się nad tym jak bardzo temperatura w jakiej ćwiczymy/ biegamy ma wpływ na tętno i po powrocie zagłębiłam się w lekturze, która jedynie utwierdziła mnie w tym jak głupim pomysłem było pójście na trening w środku dnia!

" Temperatura i wilgotność. Temperatura i wilgotność zdecydowanie mają wpływ na Twoje tętno. W miarę ocieplania się i zwiększania wilgotności w trakcie treningu Twoje tętno będzie rosnąć, nawet jeśli zachowasz taką samą intensywność ćwiczeń. Wynika to przede wszystkim z Twojej „klimatyzacji” oraz poziomu nawodnienia. Podczas sesji treningowej produkujesz bardzo dużo energii w postaci ciepła – nadwyżka ciepła musi zostać „odprowadzona”, następuje to zwykle poprzez pocenie się. Wysoka wilgotność powietrza zmniejsza efektywność procesu pocenia się, co powoduje wzrost temperatury ciała, a co za tym idzie – wzrost częstości skurczów serca. Nawet jeśli wilgotność jest niska, tętno może być nadal podwyższone, czego powodem jest zwiększona ilość pracy, jaką musi wykonać Twoje serce aby schłodzić Twój organizm. Nie jest niczym niezwykłym gdy Twoje tętno jest wyższe o 10-15 uderzeń niż normalnie w takich warunkach treningu. Dlatego bardzo ważne jest dostosowanie intensywności treningu do panujących warunków zewnętrznych." ( źródło: http://www.polar.com/pl/trenowanie_z_polarem/artyk...

Ps. myślę że dzisiaj wyglądałam podobnie wracając....

Drugi błąd dzisiaj... jedzenie. Wiedziałam, że trening będzie dość ciężki - interwały zawsze wysysają ze mnie wszelką siłę, i zamiast zjeść porządne śniadanie to oczywiście niemal już tradycyjnie jako, że rano nie jestem prawie nigdy głodna odpuściłam sobie i wypiłam tylko kawę z mlekiem a później zjadłam krążek ryżowy i dwa banany... skutkiem tego był maksymalny zjazd energetyczny po skończonym treningu i wracanie do domu na ostatnich siłach, cytując przyjaciółkę przychodzi mi na myśl tylko jedno stwierdzenie " Głupia ja!" 

No... więc dzisiaj zanudziłam na maksa, ale podsumowując: 

1. Bieganie w upale- może delikatne truchtanie jest ok, ale interwały odpadają!!

2. Wyjście na intensywny trening bez śniadania- odpada! Mimo, że jestem zwolenniczką biegania na czczo to jak dzisiaj się okazało przy dużym wysiłku nie ma takiej opcji. 

Ps. Często piszę o bieganiu z pulsometrem, tego nauczył mnie mój aktualnie były już trener, co początkowo nie powiem, żeby mnie nie wkurzało słysząc " biegniesz za szybko, patrz na puls"( dla mnie szybciej zawsze oznaczało lepiej, co nie do końca okazuje się prawdą. W każdym razie, żeby nie zamęczać jeśli jest ktoś zainteresowany tematem polecam artykuł : http://www.runners-world.pl/trening/Serce-na-dloni,4018,1

Miłego wieczoru:)

14 lipca 2014 , Komentarze (7)

Dzisiaj zrobiłam czwarty trening spośród tych które mają przygotować mnie do półmaratonu, bardzo delikatny zresztą. To raczej było rozbieganie po poprzednim treningu który konkretnie dał mi w kość w sobotę. Swoją drogą miałam go zrobić wczoraj, ale się nie udało.. wygrało "przeżarcie" i lenistwo- OSTATNI RAZ!! Tak więc dzisiaj 45 minut w drugim zakresie tętna i odkryta nowa trasa... nie powiem, żeby nie było ciekawie, ale jak wbiegłam pomiędzy olbrzymie bunkry w lesie to jakoś tak mi się "cieplej zrobiło" i jakby przyspieszyłam;) Przebiegnięte niespełna 7 km :) chociaż lekko kropiło było całkiem sympatycznie.

Jutro kolejne wyciskanie potów i już wiem, że będzie boleć....ale co to za ból w stosunku do "szczęśliwości" po treningu;D

Miłego dnia:)

12 lipca 2014 , Komentarze (6)

Dzisiejszy trening był najdłuższym jaki zrobiłam odkąd biegam- półtorej godziny biegu bez przerwy, zrobione w sumie 13 km w kombinacji:

* 20 minut spokojny bieg w pierwszym zakresie tętna

* 5x naprzemiennie 1km w tempie 6:30min/km i 1km 7:30 min/km= 10 km

* trucht na zakończenie

O dziwo dzisiaj trzymałam się dość ładnie jeżeli chodzi o tętno bo udało mi się zejść poniżej 160, trening zakończyłam z tętnem 168. Samopoczucie ogólne: dobre, nawet bardzo dobre jeżeli wziąć pod uwagę to, że dawno nie biegałam zgodnie z jakimś planem a tak po prostu. Lekko czuję mięśnie ud i trochę łydki ale myślę, że jutrzejszy trening rozwiąże problem. Zmęczona ale zadowolona zakończyłam dzisiejszy dzień rozciąganiem:).

W kwestii jedzenia dzisiaj słabo:

* bułka ciemna z ziarnami i masłem+ kiełbasa na gorąco

* kotlet schabowy+ pomidor z jogurtem

* no i zamiast kolacji…lody z owocami i bitą śmietaną ( bez komentarza)

Miłej niedzieli:)

11 lipca 2014 , Komentarze (2)

Wracam jako "córka marnotrawna";). Nie było mnie tutaj ponad pół roku, tyle nie robiłam wpisów co nie znaczy, że nie zaglądałam. Dużo się działo, jak to zazwyczaj bywa wzloty i upadki:). Co tam u Was? Jak postępy? Ja... wracam z wagą w okolicach tej, z którą stąd zniknęłam więc w sumie drepczę w miejscu, ale też z pewnym planem. Jako, że 4 sierpnia minie rok od mojego pierwszego biegania jako prezent z tej okazji chciałabym wystartować w półmaratonie, który zaplanowany jest na 6 września. Przygotowania rozpoczęte.. czy się uda? Motywacja jest więc jakaś szansa też:). Wracam do Was bo potraficie dać niezłego kopa:), a poza tym skoro mówię "publicznie" o swoim planie ciężej będzie odpuścić w chwilach słabości, przecież nie można rzucać słów na wiatr:). Na początek krótko, a od jutra będę Was zanudzać swoimi biegowymi ( choć biorąc pod uwagę moje tempo raczej truchtowymi) relacjami;). Miłego weekendu!

24 grudnia 2013 , Komentarze (5)

Witajcie:) Wpadam przed południem bo pewnie później w zamieszaniu, szykowaniu się do kolacji wigilijnej i całej reszcie świątecznej krzątaniny ciężko będzie znaleźć czas:).

Wczoraj z rana pobiegane prawie 5,5 km:) tyle, że wieczorem stopa o której już wspominałam dała o sobie znać i po całym dniu stania w kuchni i zabawy w cukiernika roku spuchła... Cóż mazidła poszły w ruch i trochę ją usztywniłam, ale z założenia szpilek na dzisiejszą kolacje raczej nici.. aaa co tam szpilki! Oby do jutra doszła do siebie bo przecież trzeba iść pobiegać po dzisiejszej uczcie:).

W składaniu  życzeń jestem raczej słaba, ale życzę Wam( i sobie;)) aby utracone kilogramy już nie wróciły, a nowych aby nie przybyło:). Żeby motywacji, siły woli, wytrwałości i samozaparcia wystarczyło nam co najmniej na kolejny rok. Żeby zawsze chciało nam się  poćwiczyć, pobiegać, poruszać się.

A tak już nie odchudzająco-dietetycznie, życzę Wam zdrowych, spokojnych spędzonych w rodzinnej atmosferze Świąt Bożego Narodzenia i oczywiście wielgaśnych prezentów!:)

22 grudnia 2013 , Komentarze (12)

Wczorajsze zakupy można właściwie uznać za udane poza małą kontuzją... tak, tak! Chyba ostatnią rzeczą której się spodziewałam jest to że podczas biegania nic sobie nie zrobiłam, a zakupy nie dość że mnie wycieńczyły ( psychicznie) to , bardzo pomysłowo założyłam nowe buty, które okazały się jednak dość... jak to ładnie ująć.. bardzo dopasowane po tym jak po 4 godzinach latania po sklepach spuchły mi nogi. Koniec końców dzisiaj dokucza mi wierzch lewej stopy- kłuje przy stawianiu jej na podłożu, ale okłady z lodu już były więc teraz jakieś "mazidło" i mam nadzieję że przejdzie, bo przecież jutro z rana przed cakowitym oddaniem się kuchennym podbojom czeka mnie  bieganie:D.

Wczoraj z rana zaliczyłam 4,7 km, ale nie bez przygód, oczywiście że nie! Wpadam na moją ścieżkę i co widzę?! Zakaz przejścia- akurat trwa wycinka i oczywiście akurat na MOJEJ ścieżce, no więc w tył zwrot z nadzieją że ominę to całe zamieszanie, ale  robiąc moje okrążenie  natknęłam się ponownie na panów szalejących z piłami i aby nie wracać się miałam przebieżkę połączoną z torem przeszkód - skakanie nad ściętymi drzewkami.

Dzisiaj z rana ( co z tego że w niedzielę normalni ludzie śpią aż się wyśpią;)) bieg na plażę:) a na zakończenie dnia kawa w towarzystwie mojej biegowej kompanki:D:*

20 grudnia 2013 , Komentarze (6)

Plan był zacny...w końcu się wyspać bo mimo, że jakiegoś obowiązku wstawania porannego nie mam to chodzę ostatnio ciągle niedospana. Oczywiście plan poległ! Obudził mnie nie mój budzik, który dzwonił co najmniej z 6 razy bo przecież "jeszczeeeee 5 minut",eh.. Więc z wyspania nici, ale za to zostałam wmanewrowana ( najmłodszy w rodzinie ma zawsze przekichane, nie?!) w przedświąteczne zakupy co nie należy raczej do moich ulubionych zajęć, ale jak mus to mus. Jutro czeka mnie cały dzień też w takim zamieszaniu bo dziwnym trafem nie mam ani jednego prezentu kupionego, ba... nie mam pomysłu na większość z nich.

Ale po tych całych dzisiejszych porannych zakupach z prędkością światła wypakowałam wszystko, przebrałam się w dresy i pognałam do lasu odetchnąć i odpocząć od tłoczących się przy kasach i między półkami sklepowymi ludzi:D:). Pogoda mglista ale jaka orzeźwiająca, wzięłam mojego psa ale biedna tak się zasapała że ledwo ją do domu dowlokłam, ma swoje lata psinka a ja się trochę zapomniałam że to już "emerytka":). W każdym razie dzisiaj pobiegane 32 minuty, akurat takie fajne okrążenie w lesie wychodzi i do tego praktycznie zero zmęczenia..- dziwne!

Miłego dnia Wam życzę i oczywiście jakiejś konkretnej dawki ruchu:) endorfiny w przedświątecznym zamieszaniu się z pewnością przydadzą:)

19 grudnia 2013 , Komentarze (12)

Dzień dobry:)

Patrzę na zegarek i jakoś mam dziwne wrażenie, że coś się poprzestawiało, nie ma jeszcze 9 a bieganie już zaliczone:).

Wtorkową impreze można zaliczyć z całą pewnością do udanych,jedyny minus- wczorajsze samopoczucie- ale w ogólnym rozrachunku za super wieczór i plotkowanie do rana to można pocierpieć raz na jakiś czas:). Wczoraj nie zwlekłam się z łóżka żeby iść pobiegać, za to dzisiaj już o 7 w pełnej gotowości i w świetnym towarzystwie przemierzałam spowitą jeszcze ciemnościami naszą dzielnicę:D. W prawdzie po powrocie do domu musiałam obłożyć nogi lodem bo po tej cholernej przerwie którą sobie zafundowałam ból piszczeli troche dał o sobie znać, ale po "kuracji" zimnem przeszło:).

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.