Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda mama na wychowawczym, która w końcu chce zrobić dla siebie coś dobrego i zając się swoim ciałem, bo po ciąży umysł doszedł do równowagi, a ciało niestety nie... Zdrowa dieta + cwiczenia = 10 kilo w dół? Jestem dobrej myśli!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24527
Komentarzy: 542
Założony: 2 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 15 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malykombinator

kobieta, 39 lat, Białystok

158 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Menu:
śniadanie: 1,5 kromki razowego z serkiem śmietankowym + chuda wędlina + pomidor + szczypior + miseczka truskawek + kawa z mlekiem
II śniadanie: 1 kanapka ze śniadania I + szklanka koktajlu z truskawek i banana z mlekiem, jogurtem naturalnym i siemieniem
obiad: kapuśniak
kolacja: kawałek pizzy (mąż zrobił)
+ 100 przysiadów + godzina marszobiegu po kolacji
+ zielona herbata w chwili obecnej
Dziękuję za uwagę, dobranoc.



11 czerwca 2013 , Komentarze (5)

hej dziewczyneczki! wyszłam sobie niedawno spod prysznica i postanowiłam przyjrzec się nieco bardziej wnikliwie konsekwencjom swojego nowego stylu życia... oglądałam się w tym lustrze i oglądałam i doszłam do genialnego wniosku -lepszej decyzji chyba nie mogłam podjąc ! A najbardziej cieszą mnie zmiany tyłu czyli pośladkowe ;p uniosły się i są jak dwie połówki arbuza, takiego małego oczywiście heheh ;p wreszcie fajnie wyglądam w obcisłych dżinach i co tu dużo mówić, od samego patrzenia robi się ciepło :))) nie wiem dlaczego tak mam, ale najbardziej zawsze skupiam się na pośladkach i właśnie z tych zmian najbardziej się cieszę, chyba mam jakąś obsesję albo co...
A jakie są wasze ulubione części ciała? Co najbardziej w sobie lubicie, a co Wam najtrudniej wyrzeźbić?

i co myslicie o tej pupie? lekka przesada? mi się podoba, sama wolała bym mieć taką niż kościsty tyłek modelki :)

10 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dzień dobry dziewczynki, jak Wam minął weekend? Mam nadzieję że nie tylko ja sobie zawsze lekko na nim poluzowuję sznureczki.. i majteczki w truskaweczki ;)
Weekend spędziliśmy z rodziną poza miastem, co wiązało się oczywiście z utrudnieniami, którymi nazwać mogę pyszne jedzenie u teściowej... W sobotę był też grill, ale udało mi się poprzestac na 1 małej białej kiełbasce i pstrągu z grilla. Irytował mnie fakt, że nie znają tam takiego pojęcia jak "ciemny" lub "pełnoziarnisty" chleb. Wszędzie te białe badziewie którego u siebie w domu nie jadam, co najwyżej kupuję mężowi (jeszcze nie mogę go przekonać do swojego jedzenia...) Więc trochę go wciągnęłam, ale z wyrzutami sumienia. Dorzucałam jednak warzywa kiedy tylko się dało i tak jakoś wybrnęłam z sytuacji nie przesadzając aż tak bardzo.
Wpadło trochę słodkości, tzn. kilka kawałków ciasta, pół pączka (sorry, zajebisty był...), parę orzeszków z nadzieniem i 2 driny...
Al,e co mnie cieszy, nie brakowało mi tego obżarstwa aż tak bardzo, ulżyło mi po powrocie do domu i z tęsknotą przytuliłam owsiankę na śniadanie i świeży koktajl z mlekiem ryżowym, owocami i siemieniem. Niedawno zrobiłam Skalpel z Ewunią (też się stęskniłam hmm..) i wychlałam activie jagodową. I jak ją już wychlałam to dopiero się kapnęłam że ona ma 11 g cukru w 100 gramach..! Oszukali mnie złodzieje ! Coś mnie tknęło, jak go piłam, że jest za dobry żeby był zdrowy...
Będę dziś klecić nową playliste do biegania, podzielę się z Wami swoim przebojem ostatnich dni, dzień bez tej piosenki (razy 100) to dzień... bez tej piosenki. hehe żartuje, to dzień stracony oczywiście:
https://www.youtube.com/watch?v=FnJIb4A-DuY
Dziś na obiad mąż zaproponował zamawianą pizzę, więc grzecznie i dyplomatycznie odparłam, że ja bardzo chętnie, ale sałatkę, najlepiej z łososiem :) więc już wiecie co u mnie dziś na obiado - kolację.
Jeśli nie będzie padało to wieczorem pobiegam trochę, bo w weekend sobie odpuściłam. Wkleję Wam parę ostatnich zdjęć moich posiłków, a w tym zajebistej sałatki tudzież pełnowartościowego posiłku z kaszy gryczanej, pomidorów i cieciorki. Jak będziecie chciały wiedzieć dokładnie jak ją zrobić to napiszcie w komentarzach.

musli z owocami goji i orzechami

wspomniana sałatka z kaszą gryczaną

mój dzisiejszy brzunio szczęśliwy po zdrowym śniadanku :)
Tymczasem buziaki i powodzenia w paleniu kalorii dzisiaj, poczytam Wasze wpisy wieczorem i popatrzę co tam u Was, do później! :)


6 czerwca 2013 , Komentarze (7)

To może ja opowiem o swojej diecie dzisiejszej, przy okazji przyjrzę się jej z bliska...
śniadanie: 1,5 kromki chleba żytniego z serkiem śmietankowym, szynką, pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem + kawa z mlekiem
II śniadanie: 2 szklanki koktajlu z: 1 banana i 1 gruszki + mleko ryżowe + łyżka miodu + 3 łyźki jogurtu naturalnego
obiad: makaron ryżowy z kurczakiem w mleku kokosowym i zieloną pastą curry i warzywami
podwieczorek: yyyy kawa?
kolacja (po bieganiu): sałatka z tuńczyka z cieciorką, 1/2 pomidora, zielonym ogórkiem i szczypiorem z jogurtem naturalnym i sokiem z limonki + szklanka mleka ryżowego

Jak Wam się podoba moje dzisiejsze menu? Bo mi bardzo :) Kupiłam dziś mleko ryżowe, jest smaczniejsze niż owsiane i sojowe, ale niestety smak mleka krowiego jest tak głęboko zakorzeniony w moim mózgu, że ciężko go czymś przebić... ale to ryżowe jest na prawdę smaczne, szczególnie się nadaje do moich koktajli.
Zdjęcie obiadku, całkiem artystyczne prawda?:)

Aktywność fizyczna na dziś to tylko 15 minut ćwiczeń na nogi z Ewką i 20 minut biegu wieczorem. Jakoś nie miałam weny dłużej i późno się wybrałam bo dopiero o 21... Jutro wieczorkiem pobiegam dłużej, a podczas drzemki Oli zrobię Skalpel. Próbowałam dziś robić trening z gwiazdami Chodakowskiej, ale skakanie po 15-u minutach mnie zniechęciło, nie mam na to miejsca w pokoju, w którym ćwiczę, poza tym boję się że obudzę dziecko.
To tyle dzisiaj, nie mam jakoś natchnienia na więcej, musi do jutra wystarczyć:)
pozdrawiam Was i lecę czytać Wasze posty :)

5 czerwca 2013 , Komentarze (11)

Przeczytałam dziś u jednej z dziewczyn, że ma ten sam problem hormonalny co ja - zbyt wysoką prolaktynę, i że jej lekarz stwierdził że to uniemożliwi jej schudnięcie. Wiecie co, ja tego nie wiedziałam i chociaż mam ten sam problem to i mi udaje się powoli zrzucać te kilogramy. Morał z tego taki że lekarze to konowały i gówno wiedzą, poza tym często takie negatywne diagnozy osłabiają motywację i same w sobie uniemożliwiają chudnięcie. Jestem na 100% pewna, że nasze ciało jest na tyle cudowne, że potrafi się samo uleczyć z wielu chorób (oczywiście nie ze wszystkich) przy pomocy jedynie diety, poza tym najlepszym lekarstwem jest pozytywne nastawienie i nie uleganie stresom. Już kiedyś tego doświadczyłam i nadal doświadczam, robiąc dla siebie tyle ile mogę, pomagając sobie ile to jest możliwe. Sama dla siebie jestem najlepszym lekarzem, bo nikomu nie zależy na moim zdrowiu w takim stopniu jak dla mnie samej.
Wracając do tematu byłam wczoraj u endokrynologa, z tymże właśnie nieszczęsnym poziomem prolaktyny w mojej krwi... muszę znów zrobic rezonans przysadki i inne badania...Zapisując się w kolejkę do badania uprzejma pani w okienku z uśmiechem na twarzy oznajmiła mi że 30 stycznia 2014 roku to najwcześniejszy termin jak dla mnie. "jak dla mnie" bo nie mam znajomości w służbie zdrowia ani kasy żeby zapłacic za badanie 500zł i żeby mi je zrobili dziś lub jutro. Niezła jazda, co?;) Polska służba zdrowia... kolejny raz chce dla mnie jak najlepiej. 
No nic tam, pewnie do tego czasu zdążę sama się uleczyć ;) ale w międzyczasie mam brać jeszcze jakieś tabletki obniżające poziom prolaktyny (koszt 300zł za 8 tabletek...) Pojawiła się taka myśl w mojej głowie, że skoro przy takim wysokim poziomie tego hormonu mogę schudnąć, zaznaczam że bez trenera personalnego i osobistego dietetyka, to po tych świetnych i drogich tabletkach zapewne pójdzie o wiele szybciej i łatwiej , nie?;) A tak poważnie to nie wierzę lekarzom i kiedy tylko mogę rezygnuję z tabletek i przeważnie ich zalecenia albo konsultuję z kilkoma innymi źródłami albo w ogóle mam w d***. Antybiotyków nie brałam już parę dobrych lat, mimo że zapisywali mi je regularnie np na przeziębienie. Dlatego nadal będę robić to co robię, bo widzę że pomagam sobie lepiej niż sztab medyków będących w zmowie z firmami farmaceutycznymi żerujących na moich już i tak lichych finansach.
Abstrahując od tematu lekarzy i innych cholerstw, wczorajszy dzień dieta trzymana wzorowo + ruch fizyczny = Skalpel + 40 minut biegania. Raczej nie wspominam Wam nigdy o spacerach, podbiegnięciu do autobusu czy o sprzątaniu bo to robiłam zawsze i robię niezależnie od tego czy jestem na diecie czy nie. Swoją drogą tym razem zamierzam być na diecie już na zawsze, jako że staje się ona moim sposobem na zdrowsze i szczęśliwsze życie :)
Na koniec parę fotek, które tak lubicie :)
zdjęcie którym rozpoczynam sezon truskawkowy z vitalią i co za tym idzie z Wami, moje drogie :)

samojebka po Skalpelu, miałam siłę żeby ją zrobić więc jest pompa!

I obiecane zakazane zdjęcie mojego maltretowanego ćwiczeniami tyłeczka:
wybaczcie bałagan na toaletce, ale jestem maniakiem malowania się a sprzątania to już nie bardzo...

Powoli zaczynam nabierać przekonania, że może i uda się w tym roku wykąpać w jeziorze czy morzu w czymś innym niż spodenki i bluzka... ;>
Na koniec wczorajsze II śniadanie i porcja zdrowia - sok z marchewek, buraka, jabłek i selera naciowego, prawie jak true blood hehe ;)

musli z orzechami, owocami goji i kawałkami melona :))))

true blood z warzyw, wampira by zemdliło ;) a mi smakowało, a jakie zdrowe!
pozdrawiam Was i życzę pogody ducha , nawet mimo PMS, mi by się przydało... ;)

3 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Cześć dziewczynki, w sobotę dieta była cacy, ale wieczorem miałam spotkanie mojej  grupy ze studiów i popłynęłam trochę... wódka lała się strumieniami, była też pizza zamawiana o 2 w nocy... Nie wiem ile wypiłam, na pewno dużo, pizzy wciągnęłam 2 kawałki, chociaż nie pamiętam jak ją jadłam ;p Spotkanie było planowane więc wiedziałam że tak się skończy i że pod wpływem %%% raczej zapomnę o diecie i trzymaniu fasonu. Upodliłam się na maksa ale wyszło mi na zdrowie (psychiczne). Wczoraj mąż wspaniałomyślnie zajął się córeczką, a ja spałam do 15.. to jest życie jak za studenckich czasów hehe ;) Później obiad u mamy, znów wpadł kawałek domowej pizzy, pół talerza białego barszczu i parę ziemniaków z indykiem. Na deser lody. Pogoda cały dzień była w kratkę, po południu lało, ale wieczorem zrobiło się na tyle sucho że poszłam pobiegać na jakieś 40 minut. Powera dostałam i wlałam w to wczorajsze bieganie więcej energii niż zwykle. Także tyle dobrego, że trochę metabolizm rozruszałam na koniec grzesznego weekendu.
Dzisiaj z duszą na ramieniu stanęłam na wadze (a tak kontrolnie, wiecie ;) i że tak powiem przed poranną toaletą waga pokazała 64,9 kg. Także nie przytyłam ! :D A na chudnięcie czasu jeszcze dużo, całe życie hehe
Dobra, dzisiejsze grzeczne poranne menu:
10.00 śniadanie: koktajl z jogurtu nat. , 1/4 melona, 1/2 gruszki i 1 banana + siemię
lniane

 
13.00 II śniadanie: 2 jajka, duży pomidor - posypane szczypiorkiem + sos czosnkowy z jogurtu nat. + kawa z mlekiem

16.00: Kasza jaglana na słodko z orzechami i kokosem
19.00: sałatka z pomidora, młodej cebulki i papryki z octem balsamicznym
20.00: 2 grzeszki: garść chipsów Lays z pieca (70% mniej tłuszczu czyli chipsy light jak nic ;P)  i kilka paluszków dla dzieci podciągniętych od córeczki... , zielona herbata dla zamaskowania występku
Nooo..jest plan wieczorem znowu pobiegać, siłą rzeczy kondycja rośnie to i ochota również :) świetne uczucie jak się już złapie rytm i tak biegniesz i biegniesz w rytm muzyki i nie czujesz zmęczenia :)))

Tak zmieniając temat jeszcze, chyba muszę spiąć poślady i zając się wreszcie walką o papier inżyniera architekta. W lutym skończyłam studia, tzn. zaliczyłam semestr ale się nie obroniłam. Czyli pracę trzeba by napisać i zrobić projekt... gdzie się podziała moja motywacja? Mam na to miesiąc, żeby móc obronić się w połowie lipca. Skąd ja na to wszystko wezmę siły...

ps.biegania dziś nie było, jakoś minęła mi ochota, jest godzina 23.00, właśnie skonczyłam prasowanie, zrobiłam mężowi kanapki na jutro do pracy i popijam wodę małymi łyczkami bo zaczynam myślec znów o jakiejś przekąsce... nie złamię się na pewno, ale fakt jest taki, że 3/4 dzisiejszego dnia pięknej diety nieco zaprzepaściłam tymi slonymi przekąskami, na szczęście nie było tego dużo, może 1,5 h prasowania spaliło conieco

1 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Haa mam Was! Już myślałyście że pokażę Wam swój odchudzony tyłeczek, albo chociaż kawałek bioderka oooo nie nie nie, na takie zdjęcia trzeba zasłużyć hehehe ;)
Nie płaczcie, na pewno pokażę Wam kolejne już niedługo.
Chciałam Was za to podrażnić na dobranoc fotką swojej dzisiejszej obiado-kolacji, przygotujcie chusteczki bo może trzeba będzie wytrzeć ślinę z brody:

Makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym, pieczarkami, oliwkami i łososiem. Posypane odrobiną parmezanu, świeżą pietruszką i oliwkami. Było tak pyszne, jak wygląda, albo i bardziej.
Dziękuję do widzenia. A raczej dobranoc.

;))))

29 maja 2013 , Komentarze (22)

Mam takie jedno zdjęcie, które zrobiłam w podobny sposób z profilu i widac na nim nieco efekty moich niemal 2-miesięcznych prac nad zrzucaniem tłuszczyku. Wierzcie lub nie, ale pokazanie go na forum, gdzie każdy może mnie zobaczyc w bieliźnie i ocenić jest na prawdę stresujące i robię to po raz pierwszy w życiu. Mam nadzieję że docenicie moją odwagę i że będziecie łaskawe w komentowaniu, choć równie szczere ;)
Na zdjęciu nr 1 ważę ponad 68kg, wymiary podawałam w którymś z ostatnich wpisów, ale w sumie do dziś to bagatela 40 cm mniej jeśli liczyć wszystkie obwody razem. Najbardziej zeszczuplały mi uda, każde jest mniejsze o 10 cm, nie wiem jak to zrobiłam, ale grunt że zrobiłam to dobrze :] Zdjęcie nr 1 zrobiłam 4 kwietnia, zdjęcie nr 2 wczoraj tj 28 maja. Teraz ważę ok 64,5 kg. Śmiało, komentujcie, jeśli widzicie postępy :)
Zdjęcie nr 1 - początek diety 04.04.2013

Zdjęcie nr 2- obecnie 28.05.2013

O matko... mam stresa :)

28 maja 2013 , Komentarze (6)

Wiecie, że będąc na diecie zaczęłam o ironio bardziej cieszyc się smakami i gotowaniem niż wcześniej, kiedy jadłam wszystko. Z dzisiejszych pyszności koktajl bananowo- gruszkowy z mlekiem owsianym (boooże, cóż za cudowny smak..!) i rybka na parze z sosem musztardowym, ziemniaki z pietruszką i kapustka kiszona:



Muszę powiedziec, że dziś moje wszystkie potrzeby zostały zaspokojone w 100%. WSZYSTKIE ;)
buziaki!:*

27 maja 2013 , Komentarze (6)

Wiecie, to całe zdrowe odżywianie i zmiana stylu życia są bardzo wciągające. Wciąż łaknę wiadomości na ten temat i wciąż trafiam na więcej, widzę że obecnie bardzo dużo ludzi robi coś w tym kierunku i jakże to dobrze!
Zamiast wypisywać Wam tu o cudownych następstwach zdrowego odżywiania itd. polecam obejrzeć coś na ten temat:
https://www.youtube.com/watch?v=dlV-DKsUZfc - jedzenie ma znaczenie, obejrzyjcie, a wszystko stanie się jasne
https://www.youtube.com/watch?v=7HLrxt7_a9M  - o mężczyźnie, który uratował swoje życie wyłącznie za pomocą diety i przekazał tę wiedzę dalej.

Nie będę Was przekonywała, że to działa, najlepiej zacznijcie się sami interesować, a oświecenie spadnie na Was jak grom z jasnego nieba, gwarantuję.

Parę słów jeszcze o tytułowym czystym tygodniu, czyli moim postanowieniu na następne kilka dni. Wyciągnęłam z szafki sokowirówkę i zamierzam sobie i swojej rodzinie przygotowywać 2 razy dziennie soki z surowych owoców i warzyw. Mąż ciągle narzeka na zmęczenie, więc zaświeciła mi się lampeczka i coś mi mówi, że to mu pomoże lepiej niż jakiekolwiek tabletki. Do tego, jeśli chodzi o mnie, w tym tygodniu eliminuję całkowicie cukier, mąkę (makarony chleb itd) i spróbuję żywic się w większości owocami, warzywami (surowymi), nasionami, trochę nabiałem i pic dużo wody. Nie robię tego ze względu na wagę, chcę zobaczyć jak to zadziała na mój organizm i czy doda mi energii. Przy czym jakiś spadek będzie mile widziany oczywiście ;) chyba złapałam bakcyla na dobre..
Na śniadanie zmiksowałam koktajl z napoju sojowego, naturalnego jogurtu, bananów i kakao. Wypiliśmy z mężem ze smakiem, był na prawdę pyszny, musicie koniecznie spróbować! :)

Potrzebujecie ok 250 ml sojowego mleka kakaowego, 1 mały naturalny jogurt, 2 banany, łyżkę kakao i ewentualnie łyżeczkę stevii jeśli lubicie słodko. Polecam, to lepsze niż shake z McDonald's ;)))) a jakie pożywne :)))
Życzę Wam miłego dnia i zachęcam do obejrzenia któregoś z powyższych filmików, tak na początek, bo jest tego o wiele wiele więcej.
Pamiętajcie - Jesteście tym co jecie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.